Odpowiedź na strategiczną ofensywę Hezbollahu
Działając powoli i świadomie, Izrael może uczyć się, dostosowując działania do warunków, jakie zastanie na miejscu.
Hezbollah pali wielkie połacie północnego Izraela. Rezerwaty przyrody, pastwiska, pola i sady spłonęły doszczętnie. Bazy wojskowe, w tym kilka obiektów strategicznych, poniosły poważne zniszczenia. Spaliło się ponad 1000 domów. Firmy bankrutują. A około 80 tysięcy Izraelczyków mieszka w hotelach i nie ma pojęcia, kiedy będą mogli wrócić do domu.
W ostatnich tygodniach Hezbollah znacznie zwiększył tempo i śmiertelność swoich ataków na Górną i Zachodnią Galileę oraz Wzgórza Golan, a także rozszerzył ataki na obszar Góry Karmel i Dolinę Jezreel.
Hajfa, Akka i Tyberiada padły ofiarą ataków rakietowych, dronów i pocisków. W środę 12 czerwca, podczas Szawuot, Hezbollah wystrzelił w stronę Izraela ponad 200 pocisków i rakiet. W czwartek ponad 100 pocisków, które spowodowały dalsze pożary, zniszczenia i chaos.
Siły Obronne Izraela twierdzą, że działania Hezbollahu nie przełamały schematu ataków typu „wet za wet”, które Hezbollah i Izrael wymieniały przez ostatnie osiem miesięcy. We wtorek wieczorem izraelskie siły powietrzne przeprowadziły nalot na jednostkę Nasera należącą do południowego dowództwa Hezbollahu. Jednostka Nassera to formacja wielkości dywizji odpowiedzialna za operacje Hezbollahu wzdłuż granicy z Izraelem.
Dowódca jednostki, Taleb Sami Abdullah i trzech jego wysokich rangą współpracowników zginęło w nalocie. Twierdzenie IDF, że ogromne ataki rakietowe, drony i rakiety Hezbollahu w środę, czwartek oraz w piątek to „wet za wet”, potwierdza stanowisko Hezbollahu, że jego masowa agresja jest uzasadnioną reakcją na zabicie Abdullaha.
Twierdzenie IDF jest z pewnością strzałem do własnej bramki. Ale to nie jest główny problem.
Główny problem z takimi twierdzeniami IDF polega na tym, że ignorują one strategiczną logikę działań Hezbollahu. Hezbollah nie atakuje w odpowiedzi na żadną konkretną izraelską akcję. Atakuje, aby osiągnąć swoje strategiczne cele. Hezbollah nie stosuje po prostu przemocy; prowadzi wojnę strategiczną, mając jasne długo- i średnioterminowe cele strategiczne.
Hezbollah zaczął ostrzeliwać Izrael dronami, pociskami przeciwpancernymi i rakietami 8 października. Od tego czasu utrzymuje i powoli nasila swoje ataki. Posunięcia Hezbollahu, dalekie od jedynie reagowania, mają wyraźnie celowy charakter. Z każdego ataku Hezbollah dowiaduje się więcej o tym, jak przebić się przez obronę Izraela. Cykl eskalacji jest funkcją krzywej uczenia się.
Umożliwienie Hezbollahowi kontroli nad Libanem
Jakie są cele, do osiągnięcia których Hezbollah wykorzystuje swoją kampanię rakietową? Ostatecznym celem Hezbollahu jest cel jego irańskiego władcy: unicestwienie Izraela. Ma jednak cele pośrednie na drodze do ostatecznego zwycięstwa. Pierwszym jest osiągnięcie kontroli operacyjnej nad północnym Izraelem. Taka kontrola, oceniają Hezbollah i Iran, zmusi Izrael do kapitulacji na strategicznym polu bitwy. Jeśli pociski przeciwpancerne, drony i rakiety Hezbollahu będą w stanie uniemożliwić Izraelowi obronę północnego Izraela, wówczas Izrael będzie zmuszony skapitulować w kwestii formalnej suwerenności przy stole negocjacyjnym, aby osiągnąć „ciszę”.
Konkretny „układ”, do jakiego dąży Hezbollah, obejmuje formalne zrzeczenie się przez Izrael suwerenności nad górą Dow, rozległym obszarem na Wzgórzach Golan, który kontroluje cały północny Izrael, łącznie z Zatoką Hajfy.
Hezbollah jest w stanie prowadzić swoje operacje, ponieważ jest chroniony przez szereg podmiotów zarówno w Libanie, jak i na arenie międzynarodowej. Jak od lat przekonuje ekspert do spraw Libanu Tony Badran, Hezbollah to legion cudzoziemski Iranu działający na terenie Libanu. Ale to dziś także sam Liban.
Hezbollah kontroluje wszystkie aspekty polityki i spraw bezpieczeństwa w kraju oraz znaczną część gospodarki. Oficjalne organy Libanu, jego instytucje państwowe (w tym libańskie siły zbrojne), parlament, Bank Centralny i rząd to liście figowe, których celem jest ukrycie tej podstawowej prawdy. UNIFIL, siła wojskowa ONZ, której powierzono zadanie trzymania Hezbollahu z dala od granicy z Izraelem, działa zgodnie z wolą Hezbollahu. Jego personel żyje (i umiera) z łaski Hezbollahu. W rezultacie agencja nie tylko nie jest w stanie wykonywać swojego mandatu, ale podobnie jak LAF [armia libańska], ciągła obecność UNIFIL-u wzdłuż granicy chroni siły i aktywa Hezbollahu przed IDF.
Pod kontrolą Hezbollahu Liban nie jest prawdziwym krajem. To wysunięta baza wojskowa Iranu przeciwko Izraelowi, licząca 5,5 miliona mieszkańców. Zadaniem mieszkańców jest zaprzeczać, że mieszkają w irańskiej bazie rakietowej.
Organizacja Narodów Zjednoczonych, Stany Zjednoczone i Unia Europejska bez trudu mogą poznać tę podstawową prawdę. Ale uparcie odmawiają zrobienia tego. Zamiast tego umożliwiają Hezbollahowi ciągłą kontrolę, przyłączając się do Libańczyków w utrzymywaniu fikcji, że Liban jest nadal krajem, w którym instytucje państwowe działają niezależnie od Hezbollahu, są w stanie przeciwstawić się działaniom Hezbollahu, a zatem są godne amerykańskiej i międzynarodowej finansowej i wojskowej pomocy. Takie stanowisko pozwala im odgrywać rolę w dyplomacji i pośredniczyć w umowach kapitulacji Izraela wobec ludobójczej agresji Hezbollahu, unikając jednocześnie bezpośrednich konfrontacji z Hezbollahem lub samym Iranem.
W obliczu ataków Hezbollahu i ochrony, jaką cieszy się on ze strony zwolenników zarówno w Libanie, jak i na arenie międzynarodowej, Izrael stoi przed dylematem. Pozwolenie Hezbollahowi na osiągnięcie jego celów byłoby narodowym samobójstwem. Aby jednak uniemożliwić Hezbollahowi osiągnięcie jego celów, Izrael będzie musiał raz jeszcze toczyć poważną wojnę z kolejnym wrogiem chronionym przez system międzynarodowy.
Jest też wyzwanie militarne. Przez poprzednie pokolenie kolejne Sztaby Generalne IDF przyjmowały pogląd, że era wielkich wojen konwencjonalnych dobiegła końca. Opierając się na tej fałszywej, ale popularnej ocenie, przez 20 lat Sztab Generalny ograniczał siły lądowe Izraela i umieszczał większość zasobów Izraela w siłach powietrznych i innych jednostkach opartych na technologii. Siły te nie były nakierowane na opracowanie planów pokonania Hamasu i Hezbollahu, ale na atak na irańskie instalacje nuklearne, najlepiej w ramach sił dowodzonych przez USA. Pogląd, że Izrael mógłby wypatroszyć swoją strategiczną niezależność w zamian za strategiczne gwarancje USA, zdominował izraelski dyskurs na temat bezpieczeństwa narodowego.
Jednak od 7 października Izrael znajduje się w poważnej wojnie konwencjonalnej na siedmiu frontach: w Gazie, Libanie, Judei i Samarii, na Morzu Czerwonym, w Iranie oraz w Iraku/Syrii.
Podczas gdy Izrael przygotowywał się do wojny, którą chciał stoczyć – tańszej i zaawansowanej technologicznie wojnie, prowadzonej głównie w klimatyzowanych centrach operacyjnych za pomocą pilota – jego wrogowie przygotowywali się do wojny, którą chcieli stoczyć. Mianowicie, do wojny, której celem jest zlikwidowanie Izraela. Izrael szkolił hakerów, a Hamas i Hezbollah szkoliły dżihadystyczne armie terrorystyczne składające się z morderców, gwałcicieli i oddziały obsługi rakiet, dronów i armat.
Walka z tymi armiami za pomocą zaawansowanych technologicznie sił Izraela okazuje się niezwykle trudna. Założenie Izraela o wsparciu USA również doznało poważnego ciosu. Oczywiście, Waszyngton jest skłonny wspierać wysiłki Izraela mające na celu obronę przed agresją na siedmiu frontach obsługiwanych przez Iran i jego pełnomocników. Sprzeciwia się jednak izraelskim działaniom ofensywnym i aktywnie działa na rzecz osłabienia zdolności Izraela do prowadzenia długotrwałych operacji ofensywnych. Stany Zjednoczone odmawiają między innymi udostępniania danych wywiadowczych satelitarnych i innych związanych z celami ofensywnymi oraz nakładają embargo lub opóźniają transfer amunicji ofensywnej dla izraelskich sił lądowych i powietrznych.
Zakończyć rządy terroru Hezbollahu
Biorąc pod uwagę strategiczny imperatyw pokonania Hezbollahu i uniemożliwienie mu osiągnięcia operacyjnej lub strategicznej kontroli nad północnym Izraelem, a także w świetle dyplomatycznej słabości Izraela w stosunku do Hezbollahu (i Hamasu) i jego słabości operacyjnych, pytanie brzmi, jak Izrael powinien postępować?
Odpowiedź zaczyna się od imperatywu strategicznego. Izrael musi zakończyć terror Hezbollahu nad północnym Izraelem. Musi zdegradować potencjał militarny Hezbollahu do tego stopnia, że Hezbollah nie będzie już w stanie dowolnie atakować Izraela. Aby osiągnąć ten cel, Izrael musi przejąć kontrolę nad libańską stroną granicy, zniszczyć siły Hezbollahu na południe od rzeki Litani, a następnie pozostać na miejscu w południowym Libanie w dającej się przewidzieć przyszłości.
Taki cel jest oczywiście łatwy do zadeklarowania. Ale jest to znacznie trudniejsze do osiągnięcia. Realistycznie rzecz biorąc, aby osiągnąć ten cel, Izrael musi znacznie zwiększyć wielkość swoich sił stałych i rezerwowych oraz posiadać potencjał wojskowo-przemysłowy do samodzielnego uzbrojenia swoich sił. Izrael już pracuje nad osiągnięciem obu tych celów. Jednakże osiągnięcie niezależności przemysłowej i powiększenia sił zbrojnych wymaga czasu. A czas jest tutaj najważniejszy. Nie można oczekiwać, że mieszkańcy północy, rozproszeni obecnie po hotelach po całym kraju, będą czekać latami na powrót do swoich domów.
Decyzja ówczesnego premiera Ehuda Baraka o oddaniu strefy bezpieczeństwa w południowym Libanie Hezbollahowi w maju 2000 r. jest powodem, dla którego organizacja terrorystyczna była w stanie rozbudować swoje siły do punktu, w którym stanowi egzystencjalne zagrożenie dla przetrwania Izraela. Zobowiązując się do odwrócenia tego posunięcia, Jerozolima znajdzie się na drodze do zwycięstwa. Rząd przygotuje społeczeństwo na przyszłość i zapewni Sztabowi Generalnemu i niższym szczeblom IDF wymagane wytyczne dotyczące opracowywania i przeprowadzania misji taktycznych, które przyczynią się do osiągnięcia ostatecznego celu Izraela.
Jeśli Izrael najedzie Liban z siłami wielkości korpusu, spowoduje, że społeczność międzynarodowa pod przewodnictwem USA zjednoczy się przeciwko niemu. Ale jeśli będzie się poruszać powoli, prowadząc odrębne bitwy przeciwko konkretnym celom, Izrael może pozostać poza ekranami radarów wrogich zachodnich stolic i instytucji globalnych. Na pozór Izrael może przedstawiać swoje działania jako zwykłą reakcję na ataki Hezbollahu. Ale tak jak Hezbollah wykorzystuje każdy atak rakietowy jako środek do sondowania i uczenia się, jak przebić się przez obronę Izraela, aby osiągnąć swój strategiczny cel, tak też, łącząc każde działanie ze strategicznym celem, jakim jest przywrócenie strefy bezpieczeństwa w południowym Libanie, operacje Izraela będą krokami na drodze do strategicznego zwycięstwa.
Każdy krok sprawi, że północ będzie bezpieczniejsza. I każdy krok podważy cele Hezbollahu. Działając powoli i świadomie, Izrael może uczyć się na bieżąco, dostosowując swoje działania do warunków, które odkryje w terenie, rozszerzając je, gdy pozwalają na to realia polityczne, i ograniczając je, gdy realia są bardziej zniechęcające.
Jak dotąd większość działań Izraela w Libanie polegała na zabijaniu dowódców wojskowych Hezbollahu, takich jak Abdullah. Jednak jak zauważyło Centrum Badań i Edukacji Alma, które specjalizuje się w operacjach i możliwościach Hezbollahu, w analizie tej operacji i innych podobnych: „Każdy ma następcę”.
„Próba usunięcia najwyższych funkcjonariuszy może mieć jedynie charakter wspierający. Jest to istotne i słuszne, ale ostatecznie jest to przedsięwzięcie taktyczne bez znaczenia strategicznego”.
Powoli eskalująca operacja w Libanie, mająca na celu strategiczny cel, jakim jest zakończenie ataku Hezbollahu na północny Izrael i zabezpieczenie suwerenności Izraela, umożliwi Izraelowi stopniową eskalację działań w miarę przygotowania jego sił i poszerzania niezależności wojskowo-przemysłowej. Zapewni sposób uniknięcia najgorszych międzynarodowych oszczerstw, jakie z pewnością byłyby rzucane na Izrael w wyniku masowej inwazji, jednocześnie popychając Izrael stopniowo w stronę strategicznego celu, który będzie w stanie zabezpieczyć żywotne interesy Izraela – i przetrwanie.
Link do oryginału: https://www.jns.org/responding-to-hezbollahs-strategic-offensive/
JNS Org., 14 czerwca 2024
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Caroline Glick
Znana dziennikarka izraelska. Urodzona w Stanach Zjednoczonych, gdzie ukończyła studia z nauk społecznych. Emigrowała do Izraela w 1991 roku, wstępując natychmiast do IDF, w 1996 roku zakończyła karierę w wojsku w stopniu kapitana. Występuje często w izraelskiej telewizji, jest również zapraszana przez różne stacje telewizyjne w USA.