Czy normalizacja izraelsko-saudyjska jest celem czy środkiem?
Biden opóźnia normalizację stosunków Arabii Saudyjskiej z Izraelem do czasu naprawienia sytuacji w regionie, przez co błędnie zmienia pokój w marchewkę na kiju.
Droga do traktatu pokojowego między Izraelem a Arabią Saudyjską jest najeżona warunkami wstępnymi niezwiązanymi z Izraelem i pokojem.
Cytując pracowników administracji Bidena, „Wall Street Journal” doniósł, że Izrael musi najpierw pomóc zdobyć poparcie Senatu USA dla amerykańsko-saudyjskiego traktatu obronnego, który zapewni Arabii Saudyjskiej bezpieczeństwo oraz amerykańskie interesy – w tym odsunięcie Rijadu od Pekinu.
Następnie Izrael musi oddać terytorium, by mogła powstać niepodległa Palestyna, nawet zanim Hamas, który obiecuje unicestwienie państwa żydowskiego, zostanie zlikwidowany. Tylko wtedy Arabia Saudyjska może znormalizować stosunki z Izraelem – i nawet wtedy wyłącznie we własnym imieniu, nie reprezentując Ligi Arabskiej ani Organizacji Współpracy Islamskiej.
W styczniu 2023 r., kiedy Arabia Saudyjska po raz pierwszy zaproponowała dwustronny pokój z Izraelem niezależnie od rozmów o Palestynie, Rijad uczynił to zgodnie ze zmianą swojej polityki zagranicznej, która rozpoczęła się wraz z objęciem władzy przez księcia koronnego Muhammada bin Salmana (MBS) 2016 roku. Rijad zaczął przedkładać hasło „Najpierw Arabia Saudyjska” nad dążeniem do przywództwa w świecie arabskim i muzułmańskim.
W podobny sposób królestwo zminimalizowało swoją interwencję m.in. w Libanie i Syrii, uznając te kraje za strategicznie nieistotne.
Podejście Rijadu było zgodne z modelem pokoju „od zewnątrz do środka” zaproponowanym przez administrację Trumpa, w ramach którego dwustronne traktaty pokojowe między Izraelem a poszczególnymi rządami arabskimi byłyby wstępem do pokoju Izraela z Palestyńczykami. Ale administracja Bidena powróciła do starej, odwrotnej formuły „najpierw Palestyńczycy”, a później pokój Izraela z Arabami. Tym samym pogląd Bidena na temat pokoju arabskiego z Izraelem kolidował z priorytetami Rijadu.
W styczniu uwidoczniła się przepaść między Waszyngtonem a Rijadem. Podczas gdy Saudyjczycy oświadczyli, że znormalizują stosunki z Izraelem w zamian za nieodwracalny kurs w stronę państwa palestyńskiego, Waszyngton poszedł o krok dalej, rozważając opcję jednostronnego uznania państwa palestyńskiego.
Aby nie sprawiać wrażenia, że mniej popierają żądania palestyńskie niż Waszyngton, Saudyjczycy zaostrzyli swoje stanowisko, czyniąc utworzenie państwa palestyńskiego warunkiem wstępnym normalizacji stosunków z Izraelem. Wydaje się, że od tego czasu zarówno Waszyngton, jak i Riad wybrali „drogę do państwa palestyńskiego” jako warunek wstępny normalizacji stosunków Arabii Saudyjskiej z Izraelem.
Wydaje się, że nikt nie wie, ani nawet nie próbował nakreślić, jak wygląda i co oznacza droga do państwa palestyńskiego. Kto ma rządzić państwem palestyńskim? Co dzieje się z Hamasem, który odmawia uznania Izraela i obiecuje wieczną wojnę? I kto przemawia w imieniu Palestyńczyków, podczas gdy Ameryka, Arabia Saudyjska i Izrael próbują rozwiązać te problemy.
Blinken pokładał nadzieje w skorumpowanej, bezsilnej i nieistotnej Autonomii Palestyńskiej (AP) i naciskał na stolice państw Zatoki Perskiej, aby współpracowały z AP w celu zakończenia wojny w Gazie i dążenia do pokoju.
Stolice państw Zatoki Perskiej niechętnie się zgodziły, ale pod powierzchnią przywódcy Zatoki byli niezadowoleni z tego, że Waszyngton dyktował powojenny krajobraz. Minister spraw zagranicznych Zjednoczonych Emiratów Arabskich Abdullah Bin Zajed wdał się (według doniesień) w „głośną sprzeczkę” z zastępcą przywódcy AP, Husseinem al-Szejkiem, i zażądał, aby AP sprowadziła do władz bardziej kompetentnych Palestyńczyków, takich jak były premier Salam Fajjad.
Administracja Bidena wydaje się nieświadoma realiów Bliskiego Wschodu i bardziej skupiona na swoich wyborcach, zwłaszcza w roku wyborów prezydenckich. Waszyngton podwoił wysiłki w sprawie izraelskiego zawieszenia broni z Hamasem i połączył je z porozumieniem pokojowym z AP o dwóch państwach – mimo że oba plany są ze sobą sprzeczne, biorąc pod uwagę, że Hamas zaciekle sprzeciwia się uznaniu Izraela i pokojowi z Izraelem.
Kiedy jego plan krążył w salonach, Waszyngton oświadczył, że dwustronny traktat obronny z Arabią Saudyjską jest gotowy – być może sądząc, że taka wiadomość zachęci Izrael do zaakceptowania zarówno zawieszenia broni, jak i powstania dwóch państw.
Dlaczego jednak amerykańsko-saudyjski traktat obronny miałby motywować Izrael? I dlaczego Izrael miałby wydawać kapitał polityczny w Waszyngtonie, aby pomóc w przyjęciu traktatu, który nie rozwiązuje jego problemu z Palestyńczykami – zwłaszcza biorąc pod uwagę, że 74 procent Izraelczyków sprzeciwia się państwu palestyńskiemu w sytuacji braku wiarygodnego palestyńskiego partnera pokojowego. Dyplomacja Bidena wydaje się być sprzeczna z realiami.
Bardziej skutecznym podejściem byłoby niezależne podpisanie przez Arabię Saudyjską traktatu pokojowego z Izraelem i zbudowanie silnego sojuszu między tymi krajami. Kiedy Izraelczycy i Saudyjczycy staną się sojusznikami, będą mogli współpracować nad rozwiązaniem różnych problemów, w tym stabilizacją Strefy Gazy po Hamasie, przeciwstawieniem się Iranowi, który sprawia kłopoty w regionie, oraz nad wzmocnieniem więzi Arabii Saudyjskiej z USA w sposób oddalający Rijad od Pekinu. Dzięki takiemu sojuszowi Saudyjczycy mogą pomóc w przygotowaniu wiarygodnego partnera palestyńskiego, który będzie mógł rozmawiać o pokoju z Izraelem.
Dyplomacja Bidena opóźnia normalizację stosunków Arabii Saudyjskiej z Izraelem do czasu ustalenia sytuacji w regionie, co czyni pokój marchewką na kiju. Zamiast tego Waszyngton powinien traktować pokój izraelsko-saudyjski jako środek, który może pomóc przeciwstawić się obozowi wojny dowodzonemu przez Iran w regionie, i może pomóc załagodzić stuletni konflikt między Izraelem a Palestyńczykami.
Link do oryginału: https://hussainabdulhussain.substack.com/p/is-israeli-saudi-normalization-end
House of Wisdom, 13 czerwca 2024
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Hussain Abdul-Hussain
Iracko-libański dziennikarz mieszkający w Waszyngtonie. Pracuje jako analityk w instytucie Fundacji Defence of Democrecies. Wcześniej pracował w utworzonej przez amerykański Kongres Arabic TV, przed tym był reporterem w wychodzącej w Bejrucie The Daily Star. Jest absolwentem Amerykańskiego Uniwersytetu w Bejrucie, gdzie studiował historię Bliskiego Wschodu.