Hamas jako ruch milenijny
Największe nakładanie się szczegółów milenijnych pojawia się, gdy porównuje się apokaliptyczne narracje Hamasu z lat dwudziestych XXI wieku i nazistów z lat trzydziestych XX wieku.
– Oba ruchy dążą do podboju świata i podporządkowania sobie „innego” – dla nazistów nie-Aryjczyków, dla dżihadystów – niewiernych.
– Oba postrzegają apokaliptyczny scenariusz prowadzący do zbiorowego odkupienia jako wzywający do kataklizmowego zniszczenia i uważają się za agentów tego zniszczenia.
– Oba obierają za cel Żydów jako szczególnie niebezpiecznych wrogów swojego projektu, których należy eksterminować, by mógł on zostać zrealizowany.
– Oba projektują na Żydów własne pragnienia i oskarżają ich o podbój świata i ludobójstwo.
– Oba wyznają kult śmierci, który, jeśli zostanie wzmocniony, może spowodować megaśmierć na skalę dziesiątek i setek milionów ludzi.
Pomijając obserwację, że jeden z nich był rzekomo antyreligijny i rasistowski, a drugi gorliwie religijny i teokratyczny, ruchy te są niezwykle podobne.
Herf i Goda przedstawiają kluczową tezę historyczną na temat tego porównania.
Tak się składa, że istnieje interesujący i pełen wyzwań związek pomiędzy obecną wojną w Gazie a nazistowskimi Niemcami… Dotyczy on relacji pomiędzy terrorystyczną dyktaturą a ludnością, którą ona rządzi. Historycy od dawna debatują, dlaczego Niemcy walczyli do ostatecznego końca wojny, dlaczego armia nigdy nie obaliła Hitlera i dlaczego nie doszło do powszechnego buntu przeciwko reżimowi nazistowskiemu. Słynny termin Volksgemeinschaft, czyli „wspólnota ludowa”, oddaje mieszankę terroru z jednej strony i powszechnego konsensusu z drugiej, która pozwoliła reżimowi Hitlera przetrwać. Podobne pytania rodzą się w kwestii stosunków między dyktaturą Hamasu a zwykłymi mieszkańcami Gazy. Czy można się dziwić, że po 17 latach nienawiści do Żydów głoszonej w meczetach Gazy, nauczanej w szkołach i transmitowanej przez telewizję, tak wielu cywilów w Gazie zdaje się wspierać Hamas?
Zwróćcie uwagę na elektryzujący entuzjazm, jaki działania Hamasu wzbudziły u niektórych ludzi na Zachodzie. Jakiego porównania można dokonać pomiędzy hipnotyzującą zdolnością Hitlera do zarażenia entuzjazmem niemieckiego Volk a rodzajem podniecenia wywołanego barbarzyńskim atakiem Hamasu. Profesor na Uniwersytecie Cornell i rzecznik Black Lives Matter, Russell Rickford, wykrzyknął na wiecu popierającym Palestyńczyków: „To było ekscytujące! To było ekscytujące! To było pobudzające! Byłem upojony!” A to upojenie wynika z tego, że utożsamił swoje „rewolucyjne” pragnienie „zakwestionowania monopolu na przemoc” z barbarzyństwem dżihadu.
Czy nie może tu istnieć potencjalna ścieżka, dzięki której tego rodzaju histeryczna sympatia dla ludzi, którzy dokonali rzezi istot ludzkich mogłoby doprowadzić do podobnego masowego entuzjazmu, który tak umiejętnie zaprojektowali naziści? W kontrowersyjnym artykule opublikowanym w NYT 10 listopada 2023 r. Omer Bartov uznał taki kierunek badania za nieprawidłowy i rasistowski. Wraz z innymi „badaczami Holokaustu” odrzucił tę sugestię.
Izraelscy przywódcy i inni używają ram Holokaustu, aby przedstawić zbiorową karę Izraela wobec Gazy jako walkę o cywilizację przeciwko barbarzyństwu, promując w ten sposób rasistowskie narracje o Palestyńczykach.
To jest postkolonialna retoryka w najbardziej wyświechtanym wydaniu. Perspektywa, którą formułuje w rzeczywistości nie ma nic wspólnego z prawdziwym rasizmem, ponieważ wszyscy zaangażowani gracze ucieleśniają nie rasę, ale zjawiska ideologiczne i kulturowe. Nazywanie tego dętym określeniem „rasistowskie” zubaża debatę historyczną i wciska naszą wizję w trwającą 75 lat walkę o prawa Palestyny, a nie 85-letnie małżeństwo nazistowskiego i palestyńskiego muzułmańskiego ludobójczego antysemityzmu. Gdyby takie oskarżenia miały istotne znaczenie (a najwyraźniej mają), zabraniałoby nam to omawiania roli Hamasu od 1988 r. w przenoszeniu milenijnych aspiracji słynnego hadisu w aktywną fazę apokaliptyczną, gdzie pierwszym zadaniem jest zabicie Żyda, a jeśli to się nie uda, sprowokowanie Żyda do zabicia Palestyńczyka.
Jacy historycy badający takie ruchy, (powiedzmy, szkoły Annales i jej badania mentalności), analizowaliby przypadek, w którym dwa tak niezwykle niebezpieczne ruchy pojawiają się w odległości dwóch pokoleń od siebie i mają tak uderzające podobieństwa, bez omawiania wielu powiązań i paraleli? Kto zaczynałby historyczną rekonstrukcję późniejszego ruchu w trzy lata po klęsce jego poprzedników i sojuszników w 1945 r., od (ich niepowodzenia w popełnieniu ludobójstwa w) 1948 r., kiedy Izrael rzekomo „pozbawił Palestyńczyków ich praw”, zamiast zacząć od końca lat trzydziestych, kiedy dżihadyści i naziści po raz pierwszy połączyli swoje siły? Jaki historyk mentalités omawiałby rozwój licznych ludobójczych kultów dżihadu w świecie muzułmańskim w kolejnych pokoleniach, nie badając ich związku z podwójnymi ludobójczymi niepowodzeniami z lat czterdziestych XX wieku? Nie było żadnego takiego badania, w którym ja lub Omer uczestniczyliśmy we wczesnych latach siedemdziesiątych, zanim przejął je Orientalizm.
Jeśli „cywilizacja” powstaje na bazie instytucjonalnego szacunku dla ludzkiego życia, to czy ten konflikt nie jest cywilizacyjną walką z kultem śmierci, który nawet muzułmanie uważają za niepokojący? I czy ten kult nie wykazuje alarmującej siły? Istnieją historyczne przypadki, gdy aktywny, kataklizmowy ruch apokaliptyczny „przejął” samo jądro danej cywilizacji. I żaden nie miał happy endu.
I tak jak właściwe jest postrzeganie obu wojen światowych XX wieku jako jednej „wojny trzydziestoletniej” z krótkim wytchnieniem, o ile bardziej prawdopodobne jest, z perspektywy historyka, widzenie tej bitwy o ziemię między rzeką a morzem jako jedyny, nadal aktywny front bojowy II wojny światowej? Albo, co gorsza, otwarcie kolejnej rundy globalnej walki z totalitarnymi kultami nienawiści i śmierci, która najwyraźniej jeszcze się nie skończyła.
Jeszcze w latach 90., kiedy ludzie zaczęli ostrzegać przed zwolennikami kalifatu (dżihadystami, islamistami) przed wojną religijną szykującą się między agnostycznym Zachodem a fanatycznym Bliskim Wschodem, większość z nas, która słyszała, że ci prawdziwie wierni walczą o przejęcie władzy nad światem i stworzenie globalnego kalifatu, odrzucała to jako absurdalną fantazję lub, (szczególnie po 11 września), niebezpieczną „islamofobię”. A jedyny sposób, w jaki historyk millenaryzmu mógł odpowiedzieć na to niedowierzanie, polegał na wskazaniu, że w ruchach milenijnych brak słuszności nie oznacza braku dramatycznych konsekwencji. Spójrzcie na szkody wyrządzone przez dwanaście lat Tausendjährige Reich.
Teraz, pokolenie później, krajobraz wygląda bardziej groźnie. Przeczytaj Kiedy Europa spała Bruca Bawera.
Jednym z kluczowych momentów w historii wszystkich ruchów, które – jak to ujął analityk milenijny Henri Desroche – „wybuchają” jak pożar lasu, pokazując publicznie swoje prawdziwe oblicze. W większości przypadków krytyka opinii publicznej czasami wręcz gwałtownie odpycha ich i ich radykalne, absurdalne pomysły. Jednak w rzadkich i znanych przypadkach, gdy „upublicznienie” wywołuje podekscytowanie i entuzjazm, ruch zyskuje autorytet i drogę do przejęcia i wykorzystania władzy.
7/10 był dniem objawienia. W obliczu okrucieństwa swoich braci społeczeństwo obywatelskie i społeczność palestyńska broniąca praw człowieka wiwatowały. I dołączyli do nich ludzie, którzy wspierali ich zgodnie ze swoimi postępowymi poglądami. Jakie jest znaczenie tych demonstracji na zachodnich kampusach i w całym kraju? Ta gloryfikacja dzikiego sadyzmu, z towarzyszącymi jej rewolucyjnymi okrzykami i oskarżeniami ofiar o „ludobójstwo”, źle wróżą społeczeństwom liberalnym, w których się pojawiają. Wychwalają kult śmierci. Dlaczego, u licha, postępowcy mieliby skakać z radości?
Link do oryginału: https://fathomjournal.org/opinion-hamas-as-a-millennial-movement/
Fathom Journal, May 2024
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Richard Allen Landes
Amerykański historyk, wykładowca na Boston University, dyrektor bostońskiego Center for Millennial Studies. Autor szeregu książek o średniowieczu i ruchach apokaliptycznych. Obserwator konfliktu na Bliskim Wschodzie (to on ukuł pojęcie „Pallywood” na wyprodukowane ze statystami filmy mające być „dowodami” przeciwko Izraelowi). Jest również autorem dwuczęściowej druzgoczącej analizy tzw. „Raportu Goldstone’a”.
- "Goldstone's Gaza Report, Part I: A Failure of Intelligence", Middle East Review of International Affairs (MERIA), January 2010.
- "Goldstone's Gaza Report, Part II: A Miscarriage of Human Rights," Middle East Review of International Affairs (MERIA), January 2010.
W lutym 2023 r. ukazała się jego nowa książka pod tytułem Can the Whole World Be Wrong?