“Lancet” wychwala tradycyjną wiedzę rdzennych ludów


Jerry A. Coyne 2024-05-10

[„Historycznie rzecz biorąc, anatomia i fizjologia ciał z waginami była zaniedbana”]
[„Historycznie rzecz biorąc, anatomia i fizjologia ciał z waginami była zaniedbana”]

Brytyjskie czasopismo medyczne „Lancet” lansuje „przebudzenie” (jego redaktor jest nie do uratowania ), chociażby z powodu poniższej okładki. Jak już kiedyś powiedziałem, jego „przebudzenie” czyni „Lancet” brytyjską wersją „Scientific American” chociaż zajmuje się oryginalnymi badaniami i ma całkowicie (lub rzekomo całkowicie) charakter medyczny.

Czasopismo zarobiło właśnie większą porcję niesławy, publikując entuzjastyczny pean na cześć „Rdzennej ludności i jej wiedz” (czy „wiedza” naprawdę ma tu występować w liczbie mnogiej?), pozornie czyniąc wiedzę rdzennej ludności równą wiedzy wytwarzanej przez współczesną naukę. Innymi słowy, przyjmuje coś, co wydaje się być krajową polityką edukacji przedmiotów ścisłych w Nowej Zelandii.


Kliknij na link pod zrzutem z ekranu, żeby przeczytać; to nic nie kosztuje (plik PDF jest tutaj ). Autorzy pochodzą z Ugandy, Kanady, Tanzanii, Nowej Zelandii (oczywiście), Stanów Zjednoczonych i Kanady:


https://www.thelancet.com/journals/lancet/article/PIIS0140-6736(24)00704-9/abstract
https://www.thelancet.com/journals/lancet/article/PIIS0140-6736(24)00704-9/abstract

Głównym przesłaniem, poza banałami dotyczącymi ucisku, jest to, że rdzenne ludy posiadają wiedzę niezbędną do rozwiązania nie tylko problemu globalnego ocieplenia, ale także „dyskursu o zdrowiu”.


Wiemy, że to nieprawda. Choć rdzenne ludy mogą mieć pewne obserwacje dotyczące działań dobrych zarówno dla zdrowia ludzkiego, jak i globalnego ocieplenia, zajęcie się globalnym ociepleniem leży w gestii zarówno polityki krajowej, jak i międzynarodowej nauki. (Nie mam dużej pewności, że rozwiążą problem.) A radzenie sobie z problemami zdrowotnymi należy do współczesnej medycyny. Dni ziołowych kuracji i śpiewów już dawno minęły. Twierdzenie, że rdzenna „wiedza” jest nie tylko ważna, ale jest także „optymalną drogą” (patrz poniżej), oznacza oddawanie się hiperbolicznej retoryce na pokaz.


Ale pozwólcie, że podam kilka cytatów.

Rdzenny mieszkaniec, członek starszyzny plemienia Dene, Francois Paulette z północnej Kanady mówił o zmianach klimatycznych podczas Parlamentu Regionów Świata w 2015 r. i ostrzegał: „Wasz sposób życia zabija mój sposób życia”.

Przemówienie zakończył słowami: „Powstańcie! Czas stanąć w obronie naszej przyszłości”. Ponad 8 lat po tym przemówieniu szacunkowo 68% Terytoriów Północno-Zachodnich w Kanadzie, w tym terytorium Ludów Dene ewakuowano z powodu 238 pożarów. Społeczności straciły domy oraz obszary łowieckie i zbierackie, i przez wiele miesięcy były narażone na złą jakość powietrza. Słowa Starszego Francois nadal są aktualne dla wielu rdzennych ludów na całym świecie. Nadal jesteśmy daleko od zrozumienia przez świat wpływu zmian klimatycznych na społeczności tubylcze i potrzeby podjęcia skutecznych i kompleksowych działań na rzecz zdrowia planety.

 

Ludność rdzenna doświadczyła historycznego i trwającego kolonializmu, ekobójstwa, epistemobójstwa, rasizmu i poważnej marginalizacji i jest nieproporcjonalnie dotknięta ubóstwem i zmniejszoną średnią długością życia. Jednak pomimo tych wyzwań w dalszym ciągu chronią i zarządzają około 80% całej pozostałej różnorodności biologicznej na Ziemi. Dla ludności rdzennej każdy dzień jest Dniem Ziemi, a podstawą ich życia są zdrowe relacje z planetą i rozległa wiedza tradycyjna rdzennej ludności (WTR) rozwijana przez tysiąclecia. Jednak przywództwo rdzennych mieszkańców w praktyce zdrowia planetarnego przy kształtowaniu badań, polityki i praktyki nadal napotyka na trudności z powodu wielu czynników.

To po prostu nieprawda, że rdzenne ludy zarządzają 80% różnorodności biologicznej Ziemi. Po pierwsze, wydaje się, że wzmianka dotyczy wyłącznie Australii. Po drugie, wydaje się to wskazywać, że 80% różnorodności biologicznej Ziemi występuje na obszarach zamieszkanych przez ludność tubylczą. Nie mogę znaleźć żadnych dowodów na to, że miejscowi „zarządzają” różnorodnością biologiczną poza stwierdzeniem: „To pokazuje, jak społeczności rdzenne opanowały umiejętność życia w zgodzie z naturą w sposób, którego nie udało się innym społecznościom”. Wydaje się, że życie na obszarach charakteryzujących się różnorodnością biologiczną jest równoznaczne z „zarządzaniem” tą różnorodnością. Ale wiemy, że to nieprawda. W wielu przypadkach rdzenni mieszkańcy niszczyli różnorodność biologiczną, jak na przykład rozległe palenie naturalnych lasów przez Maorysów lub palenie prerii przez rdzennych Amerykanów nie po to, aby je zachować, ale w celu zdobycia pożywienia, a także masową rzeź bizonów przez zapędzanie je w przepaść ze skał. Oznaczało to zabijanie znacznie większej liczby zwierząt, niż była im potrzebna. Co to za „zarządzanie”?


„Lancet” wychwala także WTR za „wiedzę praktyczną”; i rzeczywiście, w tym właśnie jest najlepsza: w zrozumieniu miejsca i rytmu pojawiania się żywności, jak ją złapać, jak zrobić rzeczy potrzebne do życia (noże, kosze i tak dalej). Jednak WTR nie jest równoważna współczesnej nauce pod wieloma ważnymi względami: WTR zasadniczo nie opiera się na testowaniu hipotez, podwójnie ślepych, kontrolowanych eksperymentach, statystykach, atmosferze wątpliwości i tak dalej. Podczas gdy WTR to zbiór praktycznych obserwacji, współczesna nauka to zbiór narzędzi umożliwiających zdobywanie wiedzy.


Artykuł zawiera także obowiązkowe oczernianie „zachodniej” nauki i zaprzeczanie temu, że rdzenne „sposoby poznania” zawierają coś więcej niż tylko fakty empiryczne. Ale w rzeczywistości WTR, podobnie jak Mātauranga Maori z Nowej Zelandii, obejmuje znacznie więcej niż tylko wiedzę praktyczną, w tym religię, mitologię, tradycyjne opowieści, przesądy, moralność i wskazówki dotyczące życia. Moje pogrubienie poniżej:

WTR w coraz większym stopniu dostarcza rozwiązań dotyczących klimatu i różnorodności biologicznej. Chociaż jest to pozytywne dla uznania rdzennej ludności, ludy rdzenne posiadające tę wiedzę zwykle nie są bezpośrednio zaangażowane w kierowanie takimi wysiłkami ze względu na marginalizację strukturalną. Ruchy wdrożeniowe muszą zapewnić, że ludność rdzenna i jej prawa zostaną uwzględnione przede wszystkim we wszelkich dyskusjach na temat WTR. Ponadto WTR jest często uważana za mit lub legendę lub grozi jej wymazanie w zachodnich instytucjach, mimo że jest pełna praktycznego zrozumienia ekologii, meteorologii i związku z rytmami środowiskowymi zdobytymi przez pokolenia prowadzonych obserwacji i eksperymentów. Dyscypliny naukowe, w tym medycyna i nauki o zdrowiu, w dalszym ciągu w dużej mierze marginalizują WTR i istnieją oczekiwania, że powinna być zgodna z zachodnim standardem dowodów jako jedynej oceny ważności – demonstracja ciągłych skutków kolonizacji.

Cóż, tak, musimy wnieść jak najwięcej głosów do nauki, ale mówiąc „głosy” nie mam na myśli „grup etnicznych”. Mam na myśli to, że powinniśmy zarzucić sieć tak szeroko, jak to możliwe, w poszukiwaniu talentów naukowych, a jeśli znajdziemy odrobinę praktycznej, rodzimej wiedzy, która pomoże w rozwoju nauki, tym lepiej. Ostatecznie jednak pogrubione stwierdzenie zdradza pragnienie autorów „dekolonizacji” współczesnej nauki: „zachodnie standardy dowodowe” najwyraźniej nie są jedynymi standardami dowodowymi służącymi do oceny wiedzy. Ale jeśli tak nie jest, jakie inne standardy powinniśmy zastosować? Tradycję, przesądy i tym podobne? Współczesna nauka to po prostu zestaw metod stosowanych do sprawdzania, co jest prawdą. Nie ma innego sposobu, aby dowiedzieć się, co poza tym jest „zasadne”. (Używam tutaj słowa „nauka” jako „nauka pojmowana szeroko”, jak na przykład to, co robi mechanik, aby dowiedzieć się, gdzie leży problem w samochodzie.) Jeśli autorzy uważają, że istnieją sposoby na zdobycie wiedzy wykraczającej poza to, niech nam powiedzą. W rzeczywistości w tym artykule nie znajdziesz ani jednego przykładu poza bezpodstawnym twierdzeniem, że rdzenni mieszkańcy „zarządzają” 80% różnorodności biologicznej świata.


Trudno mi kontynuować to, ponieważ w artykule pojawia się problem diagnostyczny związany z wszelkimi tego typu sakralizacjami wiedzy rdzennej: brak przykładów wkładu wiedzy rdzennej do wiedzy współczesnej. Kilka anegdot nie wystarczy. W końcu Narodowa Fundacja Nauki właśnie przeznaczyła 29 milionów dolarów na utworzenie „Centrum Splotu Wiedzy i Nauki Ludów Rdzennych (CBIKS)” i lepiej, żeby wyniki uzasadniały wydawanie tak znacznych pieniędzy.


Artykuł ciągnie się dalej, ale wszystko jest znajome: ponieważ rdzenni mieszkańcy byli uciskani i źle traktowani (często to prawda!), ich „wiedzę” należy postrzegać jako niemal świętą, ale z pewnością bardzo cenną i dorównującą „zachodniej” nauce. Jeśli jednak spojrzeć na postęp, jaki współczesna nauka dokonała w ciągu zaledwie 150 lat w fizyce, chemii, biologii itd., żaden z nich nie byłby możliwy działając na podstawie wiedzy rdzennej. Jednak tę wiedzę należy uważać za bardzo ważną, a bez niej – jak twierdzą autorzy – nauka jest zawężona:

Bez znaczącego zaangażowania i reprezentacji danych inicjatywy rdzenne są spychane na dalszy plan lub zaniedbywane. Ludność rdzenną i jej wiedzę należy nie tylko „uwzględniać” w dyskursie i praktyce dotyczącej zmian klimatycznych oraz zdrowia, jak to zwykle ma miejsce obecnie, ale należy ją postrzegać jako optymalne rozwiązanie.

Postrzegać jako optymalne rozwiązanie? Co to znaczy? Dlaczego nie można po prostu „wziąć pod uwagę” WTR? Wreszcie, po raz kolejny słyszymy pogląd, że WTR jest jednym z dwóch podstawowych oczu w sposobie poszukiwania wiedzy przez naukę (wierzę, że ta metafora pochodzi od Kanadyjskich Pierwszych Ludzi):

Badacze, praktycy i decydenci muszą „widzieć jednym okiem mocne strony rdzennych sposobów poznania, a drugim okiem mocne strony zachodnich sposobów poznania i wykorzystywać te oczy razem” w celu osiągnięcia przetrwanie naszej planety. Musimy zrozumieć, że Ko au te awa, ko te awa ko au  (jestem rzeką, a rzeka jest mną).

Widzisz sposób, na jaki oboje oczu są niezbędne i równe sobie, by posunąć naukę do przodu? Ja nie bardzo to widzę. Jak już powiedziałem, rdzenne sposoby zdobywania wiedzy mogą dodać wiedzę praktyczną do tego, co odkryła współczesna nauka, ale w żadnym wypadku nie jest to równoważne „oko”. I nie rozumiem, dlaczego mam przyjąć mantrę, że rzeka to ja, żeby studiować hydrologię. W końcu nigdy nie dowiedziałem się wiele o genetyce, myśląc: „Jestem muszką owocową, a muszka owocowa jest mną”.


Uznam wiedzę tubylczą za ważniejszą, gdy jej propagatorzy zaczną dawać nam przykłady – prawdziwe przykłady, a nie anegdoty o połowach węgorzy – pokazujące, w jaki sposób wniosła lub może wnieść istotny wkład w wiedzę empiryczną. Zobaczymy, co przyniesie 29 milionów dolarów NSF.


Link do oryginału: https://whyevolutionistrue.com/2024/04/25/the-lancet-extols-indigenous-traditional-knowledge/

Why Evolution Is True, 25 kwietnia 2024 r.

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Jerry A. Coyne

Emerytowany profesor na wydziale ekologii i ewolucji University of Chicago, jego książka "Why Evolution is True" (Polskie wydanie: "Ewolucja jest faktem", Prószyński i Ska, 2009r.) została przełożona na kilkanaście języków, a przez Richarda Dawkinsa jest oceniana jako najlepsza książka o ewolucji.  Jerry Coyne jest jednym z najlepszych na świecie specjalistów od specjacji, rozdzielania się gatunków. Jest również jednym ze znanych "nowych ateistów" i autorem (wydanej również po polsku przez wydawnictwo "Stapis") książki "Faith vs Fakt". Jest wielkim miłośnikiem kotów i osobistym przyjacielem redaktor naczelnej.