Departament Edukacji USA ukrywa zagraniczne darowizny na rzecz uniwersytetów


Mitchell Bard 2024-03-13

Texas A&M University in Education City, Al Rajjan, Katar. Zdjęcie: Alex Sergeev via Wikimedia Commons.
Texas A&M University in Education City, Al Rajjan, Katar. Zdjęcie: Alex Sergeev via Wikimedia Commons.

Antyizraelskie protesty na uczelniach w całym kraju wzbudziły obawy co do potencjalnej roli darowizn arabskich w wzroście antysemityzmu. Jednak Departament Edukacji Stanów Zjednoczonych (DoE) utrudnił ocenę wpływu tych funduszy poprzez celowe ukrywanie danych uzyskanych z uniwersytetów, błędne przedstawianie informacji i zmiany w poprzednich raportach.


Do 2020 r. Departament Edukacji nie przywiązywał dużej wagi do przestrzegania zasad przez uniwersytety, a instytucje nie zgłaszały wymaganych informacji o wszystkich darowiznach powyżej 250 tysięcy dolarów. Departament Edukacji administracji Trumpa stwierdził, że określone źródła zagraniczne wrogie Stanom Zjednoczonym „kierowały swoje inwestycje na tworzenie miękkiej siły, kradzież wrażliwych i zastrzeżonych wyników badań oraz szerzenie propagandy”. Podkreślono brak instytucjonalnych kontroli pozwalających ograniczyć ryzyko, „że zagraniczne pieniądze kupują wpływy lub kontrolę nad nauczaniem i badaniami”. Departament wyraził szczególne zaniepokojenie anonimowymi darowiznami z Chin, Arabii Saudyjskiej, Kataru i Rosji.


Zamiast zwiększyć przejrzystość, Departament Edukacji prezydenta Bidena jeszcze bardziej zaciemnił groźby, usuwając daty, zmieniając kwoty składek i całkowicie usuwając niektóre darowizny. Ulegając naciskom Rady ds. Postępu i Wsparcia Edukacji, departament nie ujawnia informacji o darczyńcach w raportach udostępnianych publicznie.


Zazwyczaj opinia publiczna dowiaduje się o darowiznach dopiero wtedy, gdy same uniwersytety je ogłaszają, zwykle chwaląc się nowym programem lub profesurą finansowaną z datków. Warto zauważyć, że niektóre znaczące darowizny – jak na przykład 20 milionów dolarów przekazane uniwersytetom Harvarda i Georgetown w 2005 roku przez saudyjskiego księcia Talala – nigdy nie pojawiły się w raportach Departamentu Edukacji.


Według mającej się wkrótce ukazać aktualizacji raportu AICE „Arabskie finansowanie amerykańskich uniwersytetów: darczyńcy, odbiorcy i wpływ” oraz najnowszego raportu Departamentu Edukacji (obejmującego okres od 1981 r. do 13 października 2023 r.) cztery kraje arabskie – Katar (5,7 miliarda dolarów), Arabia Saudyjska (3,3 miliarda dolarów), Zjednoczone Emiraty Arabskie (1,4 miliarda dolarów) i Kuwejt (1,3 miliarda dolarów) – odpowiadały za 23% (11,7 miliarda dolarów) wszystkich darowizn (51 miliardów dolarów) na rzecz szkolnictwa wyższego i 94% z 12,5 miliarda dolarów przekazanych przez 14 państw arabskich i Autonomię Palestyńską. Nie podano jednak informacji, w jaki sposób rozdysponowano 73% (ponad 9,5 miliarda dolarów) tych darowizn. Większość pozostałych przypisuje się pomocy finansowej dla studentów ze swoich krajów.


Zdecydowanie największy [rządowy] wkład wynosił ponad 284 miliony dolarów, które Ambasada Kuwejtu przekazała w zeszłym roku Uniwersytetowi Missouri w Kansas City na zwrot czesnego. Dlaczego ten uniwersytet? Ilu studentów objęła ta kwota?


Katar przekazał 18 z 20 największych datków; dwa największe – po ponad 150 milionów dolarów każdy – przeznaczone na założenie i prowadzenie firmy Weill Cornell Medicine-Qatar niedaleko Doha. Katar przekazał osiem darowizn na rzecz pięciu innych uniwersytetów na dziwną kwotę 99 999 999 dolarów bez podanego celu. Tylko dla 7% darowizn przekazywanych przez Emiraty istnieje wyraźnie podany cel.


Piątka największych odbiorców arabskich darowizn to Cornell (prawie 2 miliardy dolarów), Texas A&M (910 milionów dolarów), Carnegie Mellon (901 milionów dolarów), Georgetown (899 milionów dolarów) i Northwestern (692 miliony dolarów). W lutym Texas A&M ogłosił plany zamknięcia swojego programu w Katarze, co skłoniło prowadzoną przez rząd fundację Qatar Foundation, która przekazała na rzecz projektu co najmniej 386 mln dolarów, do oskarżenia zarządu o reagowanie na kampanię dezinformacyjną, której celem jest zaszkodzenie fundacji.


Jedyne datki na cele polityczne przeznaczone były na utworzenie stanowiska profesora studiów palestyńskich na Brown University, przypisywane nieistniejącemu „państwu Palestyna”. W raporcie z kwietnia 2023 r. kilka dotacji pochodziło z „Palestyny”, ale cztery pochodziły z „okupowanego terytorium palestyńskiego”. Jest to również niedokładny opis, ponieważ terytorium to jest sporne i nie jest okupowane, a jest mało prawdopodobne, że darowizny pochodziły z obszaru, który nie znajduje się pod całkowitą kontrolą palestyńską. Darowizny te zniknęły z październikowego raportu, a zamiast tego ufundowanie stanowiska profesora zostało błędnie przypisane Wielkiej Brytanii i Panamie. Stanowisko to zostało sfinansowane przez Fundację Muniba i Angeli Masri z siedzibą w Nablusie, która nie jest pod kontrolą Izraela, i - pokazując, jak takie finansowanie może być nikczemne - zatrudniona jako profesor na tym stanowisku osoba popiera ruch BDS.


Brak przejrzystości utrudnia wysiłki mające na celu ustalenie roli finansowania zagranicznego w propagowaniu antysemityzmu na kampusach. Jednym z powodów, dla których można wątpić w jego wpływ, jest fakt, że poza studiami bliskowschodnimi niektórzy z najbardziej zjadliwych krytyków Izraela wywodzą się z wydziałów nauk humanistycznych i społecznych, takich jak studia nad gender, które nie są znane z przyciągania funduszy arabskich. Ci wykładowcy nie potrzebują zagranicznych pieniędzy, aby kształtować swoje poglądy, które są zakorzenione w „ideologii uciskanych” i intersekcjonalności, i z pogardą patrzą na rządy arabskie (ale nie na Autonomię Palestyńską i Hamas).


Ponadto arabscy fundatorzy są przede wszystkim zainteresowani wspieraniem swoich interesów narodowych, poprawą swojego wizerunku, wpływaniem na politykę USA i edukacją swoich obywateli, by rozwijali własną gospodarkę (stąd duże kwoty pieniędzy na pokrycie czesnego i wydatków). Podsycanie wrogości wobec Żydów lub Izraela może podważyć te interesy.


Katar zrobił wszystko, co w jego mocy, aby kultywować stosunki z amerykańskimi Żydami w antysemickim przekonaniu, że Żydzi mają władzę, by wpłynąć na rząd USA na ich korzyść. Podobnie Saudyjczycy dyskutują o normalizacji z Izraelem i chcą, aby Amerykanie zapomnieli o zamordowaniu dziennikarza Dżamala Chaszukdżiego (44% ich darowizn zostało przekazanych po jego śmierci).


Uniwersytety mają motywację do zabiegania o arabskich darczyńców, co może prowadzić do autocenzury. Pojawiają się obawy, że wydziały Studiów Bliskiego Wschodu powstrzymują się od krytykowania rządów arabskich. Nie wiadomo również, w jakim stopniu i zakresie finansowanie wpływa na programy nauczania studentów. Mamy niepokojące, niepotwierdzone dowody, ale raporty Departamentu Edukacji nie dostarczają żadnych informacji.


Konkluzja jest taka, jak sugeruje badanie Departamentu Edukacji z czasów Trumpa, że to, czego nie wiemy o finansowaniu zagranicznym, może nam zaszkodzić.


Link do oryginału: https://www.jns.org/us-department-of-education-is-concealing-foreign-donations-to-universities/

JNS Org., 6 marca 2024
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Mitchell Geoffrey Bard

Amerykański analityk polityki zagranicznej, redaktor i autor, który specjalizuje się w polityce USA – Bliski Wschód. Jest dyrektorem wykonawczym organizacji non-profit American-Israeli Cooperative Enterprise i dyrektorem Jewish Virtual Library.