Czy doszłoby do Holokaustu, gdyby Twitter istniał w latach czterdziestych XX wieku?  Oczywiście, że tak, a dowód na to mamy dzisiaj.


Elder of Ziyon 2024-02-05

Elon Musk z prezydentem Izraela Isaakiem Herzogiem w Jerozolimie, 27 listopada 2023r. (Źródło: Wikipedia)
Elon Musk z prezydentem Izraela Isaakiem Herzogiem w Jerozolimie, 27 listopada 2023r. (Źródło: Wikipedia)

Z “Times of Israel”:

Podczas swojej pierwszej wizyty w nazistowskim obozie zagłady Auschwitz w Polsce miliarder-przedsiębiorca Elon Musk powiedział, że wolność słowa zapobiegłaby popełnianym tam morderstwom.

 

„Gdyby istniały media społecznościowe, myślę, że nie dałoby się tego ukryć –powiedział Musk o morderstwach popełnionych w Auschwitz. - Gdyby istniała także wolność słowa”. Musk opowiadał Shapiro o swojej wizycie. Musk powiedział też, że „głęboko smutne i tragiczne jest to, że ludzie mogli zrobić to innym ludziom”.

Media społecznościowe niewiele różnią się od źródeł informacji dostępnych na świecie w latach 40. XX wieku. Polscy bojownicy i Żydzi w Europie zdołali rozesłać wiadomości o Holokauście i innej działaniach nazistów. 


I o to właśnie chodzi. Szczegóły dotyczące gazowania i krematoriów mogły być niejasne, ale ogólny zarys był znany niedługo po konferencji w Wannsee. Mówiono o tym, ostrzegano, a Żydzi zamartwiali się o swoich bliskich.

 

To nie była żadna tajemnica. 


Jewish Press (Omaha), 6 listopada 1942
Jewish Press (Omaha), 6 listopada 1942


Philadelphia Inquirer, 21 marca 1943
Philadelphia Inquirer, 21 marca 1943


Indianapolis News, 27 sierpnia 1943
Indianapolis News, 27 sierpnia 1943

Ale media nie umieściły tego na pierwszych stronach.

 

Media społecznościowe by tego nie zmieniły. Wręcz przeciwnie: naziści (i ich sympatycy na całym świecie) korzystaliby z mediów społecznościowych w taki sam sposób, w jaki robią to dzisiaj antysemici. 

 

W latach czterdziestych istniały odpowiedniki mediów społecznościowych: broszury i ulotki, audycje radiowe na falach krótkich, przemówienia, rozmowy na przyjęciach, gazety etniczne. Niezupełnie takie same jak Facebook, ale służyły temu samemu celowi i mogły albo szerzyć propagandę, albo prawdę.

 

W ostatnich miesiącach widzieliśmy, jak media społecznościowe są wykorzystywane do zaprzeczania okrucieństwom wobec Żydów w równym stopniu jak do ich nagłaśniania. 

 

To samo robiły nazistowskie Niemcy. 

Pomimo publicznej transmisji i publikacji ogólnych oświadczeń o celu wyeliminowania „Żydów”, reżim praktykował propagandę oszustwa, ukrywając konkretne szczegóły dotyczące „ostatecznego rozwiązania”, a kontrole prasy uniemożliwiały Niemcom czytanie wypowiedzi przywódców alianckich i sowieckich potępiając zbrodnie niemieckie.

 

Jednocześnie w ramach planowanego oszustwa fabrykowano pozytywne historie. Jedna z broszur wydrukowanych w 1941 r. z entuzjazmem donosiła, że w okupowanej Polsce władze niemieckie zatrudniały Żydów do pracy, budowały czyste szpitale, zakładały jadłodajnie dla Żydów, zapewniały im gazety i szkolenie zawodowe. Plakaty i artykuły nieustannie przypominały społeczeństwu niemieckiemu, aby nie zapominało o opowieściach o okrucieństwach, jakie propaganda aliancka rozpowszechniała na temat Niemców podczas I wojny światowej, takich jak fałszywe oskarżenie, że Niemcy obcinali ręce belgijskim dzieciom.

Widzimy tę samą dynamikę ze strony sympatyków Hamasu i irańskich sojuszników. Zaprzecza się okrucieństwom z 7 października, w oczywisty sposób sfałszowane filmy przedstawia się jako prawdę, a filmy z zakładnikami, którym grożono bronią, by zachowywali się we właściwy sposób, są przedstawiane jako „dowód”, że Hamas dobrze ich traktuje. 

 

To dżihadystyczna wersja Theresienstadtu. A Czerwony Krzyż zrobił wtedy to samo, co robi dzisiaj, nie chroniąc Żydów. 

 

Wtedy, tak jak teraz, negacjoniści okrucieństwa opierali się na prostym fakcie: na świecie jest wielu ludzi, którzy nienawidzą Żydów. Uwierzą we wszystko złe o Żydach i nie uwierzą w nic, co mówią Żydzi. Media społecznościowe nie osłabiają ich wpływów – one je pomnażają. 

 

Wyobraź sobie, co by się stało, gdyby w latach czterdziestych XX wieku istniały media społecznościowe, a politycy w Wielkiej Brytanii i USA oskarżali Niemcy o zbrodnie wojenne. Sympatycy nazizmu stanowczo zaprzeczyliby temu, publikowali filmy przedstawiające szczęśliwe żydowskie dzieci i oskarżali Żydów o wzajemne mordowanie się. Wiele osób, które nie poświęcają czasu na własne badania, przekonałyby się do prohitlerowskich przekazów. Obrońcy nazizmu wygrzebywali brudy na temat uczciwych polityków – lub zmyślali – i oskarżali ich o bycie prawdziwymi ludobójcami. Codzienne protesty miałyby miejsce natychmiast przed domami któregokolwiek z tych polityków, co nieuchronnie skłoniłoby innych do wyciszenia własnej krytyki nazistowskiej machiny śmierci w obawie o życie swoich rodzin.

 

Wiemy, że tak się by było, ponieważ widzimy to dzisiaj w odpowiedzi na masową eksterminację w stylu nazistowskim 7 października. 

 

Im więcej badasz techniki propagandowe stosowane przez nazistów i ich akolitów na Zachodzie, tym bardziej odczuwasz déjà vu w związku z tym, co mówią dzisiaj ludzie.


„Kansas City Times”.
„Kansas City Times”.

Jaka jest właściwie różnica między dzisiejszymi antysemitami a antysemitami z lat czterdziestych XX wieku?

 

Poza używaniem terminologii „syjoniści” żadna.

 

Link do oryginału: https://elderofziyon.blogspot.com/2024/01/would-holocaust-have-happened-if.html

Elder of Ziyon, 25 stycznia 2024

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska