Najpierw przyszli po mój lud, potem przyszli po Żydów
Były niewolnik z Sudanu Południowego o pogromie dokonanym przez Palestyńczyków 7 października


Simon Deng 2024-01-30

Autor (po prawej) pomaga zbierać truskawki w kubucu Kadima Zoran. Grudzień 2023r.
Autor (po prawej) pomaga zbierać truskawki w kubucu Kadima Zoran. Grudzień 2023r.

Nazywam się Simon Aban Deng. Pochodzę z Sudanu Południowego. Jestem Szyllukiem. Jestem chrześcijaninem. Jestem byłym niewolnikiem. Nie zapomnę tego dnia, kiedy wojska rządu arabskiego Sudanu przybyły i napadły na moją wioskę. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje, dopóki nie usłyszeliśmy strzałów ze wszystkich stron. Miałem tylko 9 lat, ale milicjanci strzelali do każdego, kogo spotkali, łącznie z dziećmi.


Ja, moja rodzina i pięciu moich przyjaciół musieliśmy uciekać. Ale Arabowie biegli za nami. Kiedy biegliśmy, zastrzelili dwóch moich przyjaciół. Biegliśmy jak szaleni, nie wiedząc, dokąd uciekamy. Chcieliśmy po prostu uciec od tych mężczyzn i goniących nas kul.


Biegliśmy, aż zniknęli. Następnie spędziliśmy noc w buszu i przerażeni zastanawialiśmy się, czy znowu zobaczymy tych mężczyzn.


Moja krewna, która była w ciąży, uciekła z nami z wioski, ale nie mogła biec tak jak inni. Podczas biegu upadła ze zmęczenia, ale musieliśmy ją zostawić, wiedząc, że Arabowie nas dogonią, jeśli spróbujemy ją nieść lub biec w jej tempie. Rano, gdy wróciliśmy do naszej wioski – zastanawiając się, czy jeszcze stoi – odkryliśmy, że w nocy została pożarta przez dzikie zwierzęta.


Kiedy dotarliśmy do wsi, starsi, którym udało się uciec, wrócili, żeby pochować zmarłych i spróbować ocalić to, czego Arabowie nie zniszczyli. A zniszczyli mnóstwo. Cała wioska została doszczętnie spalona wraz z ludźmi pozostałymi w domach, wśród których byli niewidomy mężczyzna i znana nam starsza kobieta.


Widząc, jak nasza piękna wioska została zamieniona w pustkowie ze spaloną trawą i rzędami ciał, mój ojciec podjął bolesną decyzję o wyjeździe. Teraz jako uchodźcy udaliśmy się pieszo do miasta Malakal, stolicy stanu Górny Nil, gdzie mieszkaliśmy przez sześć miesięcy. Naszym sąsiadem był Arab imieniem Abdullahi. Któregoś dnia poprosił, żebym mu pomógł przy wnoszeniu bagażu na prom, ponieważ mieszkaliśmy bardzo blisko brzegu rzeki.


Nie wydawał się podobny do ludzi, którzy zniszczyli moją wioskę; wydawał się przyjazny i nie bałem się go. Byłem sam i ufałem mu. Powiedziałem, że pomogę mu z bagażem i tak zrobiłem. Ale potem zniknął, mówiąc, że musi coś kupić na rynku; pojawił się ponownie dopiero, gdy prom miał właśnie odpływać, a ja wciąż na niego czekałem. Wbiegł na prom, gdy prom już odpływał od nabrzeża, i powiedział mi: „Nie płacz”. Ponieważ byliśmy już na promie, pozostało nam tylko czekać, aż dotrzemy do Kosti, stolicy stanu Biały Nil. Obiecał, że wsadzi mnie na następny prom wracający do Malakal i wszystko będzie dobrze. Jedyne, co mogłem zrobić, to mu uwierzyć, bo co innego mogłem zrobić? Byłem małym chłopcem, samotnym i bez niczego.


Ale nie wszystko było tym, czym się wydawało. Kiedy dotarliśmy do Kosti, odkryłem, że na tego człowieka czekało trzech innych czarnych chłopców. Następnie Abdullahi zabrał mnie i starszego chłopca do północnego Kosti, gdzie zabrał nas na spotkanie z arabską rodziną. Abdullahi rozmawiał przez chwilę z rodziną, ale potem między dwoma mężczyznami wybuchła kłótnia: obaj chcieli „dużego chłopca”, ponieważ był silniejszy. Nie rozumiałem, dlaczego tak im na tym zależało, ale w końcu doszli do kompromisu: mężczyzna z większej rodziny dostanie starszego chłopca, a drugi mężczyzna, z nieco mniejszą rodziną, dostanie drugiego chłopca. Tym drugim chłopcem byłem ja.


Wyjechałem z tym mężczyzną i jego rodziną na ich farmę i nigdy więcej nie widziałem Abdullahiego. Trzy dni później głupio zapytałem rodzinę, gdzie jest Abdullahi, bo to dzięki niemu miałem wrócić do Malakal i do moich rodziców. Za to pytanie zostałem strasznie pobity. Byłem cały zakrwawiony i obolały, a mężczyzna powiedział mi, że nigdy więcej nie powinienem pytać o Abdullahiego, ponieważ oddał mnie jako „podarunek”. Innymi słowy, byłem teraz niewolnikiem.


Odtąd nie miałem nikogo, do kogo mógłbym się zwrócić. Nie wolno mi było narzekać na nic, co mi zrobiono. Należałem do tej rodziny, a oni dokładnie wiedzieli, co powinienem czuć w związku z tym, kim jestem i jak powinienem się zachowywać. Mój „pan”, a teraz rozumiałem, że jestem jego własnością, pokazał mi banknot sudański, na którym widniał wizerunek mężczyzny bez nóg. „Jeśli myślisz, że możesz spróbować uciec – powiedział – to właśnie się z tobą stanie”.


Autor drugi od lewej podczas solidarnościowego marszu z Tel Awiwu do Jerozolimy, grudzień 2023 r.
Autor drugi od lewej podczas solidarnościowego marszu z Tel Awiwu do Jerozolimy, grudzień 2023 r.

W Fasziszoja, na przedmieściach Kosti, gdzie znajdowało się gospodarstwo, nie było bieżącej wody. Wodę z Nilu zwykle czerpią osły, ale w rodzinie pojawił się nowy niewolnik, więc teraz zastąpiłem osła. To ja szedłem po wodę z rzeki i niosłem ciężkie pojemniki z wodą do domu. Byłem pierwszą osobą, która wstawała rano i wykonywała wszystkie prace domowe, i ostatnią, która kładła się spać.


Jeśli chodzi o kładzenie się spać, jak wszyscy wiemy, każdy człowiek ma jakieś czyste i wygodne miejsce do spania. Ale jako niewolnik dzieliłem miejsce ze zwierzętami. Każdej nocy musiałem starać się utrzymać w czystości moje małe miejsce koło sąsiadów-zwierząt.


Opisanie tego, co mi się przydarzyło, to jedno, ale bycie niewolnikiem to coś, czego nie potrafię opisać słowami. Trzeba być niewolnikiem, żeby wiedzieć, jak złe jest niewolnictwo. Mówi się o traktowaniu człowieka gorzej niż zwierzęcia. Tak, byłem bity; musiałem dźwigać wodę dla ludzi, którzy wierzyli, że nie jestem człowiekiem; żyłem z ludźmi, którzy mnie nie kochali; kazano mi spać ze zwierzętami hodowlanymi. Ale życia jako czyjaś własność – jako niewolnik – tego nie da się opisać.


Minęło dwa i pół roku i rodzina, której własnością byłem, zdecydowała przenieść się z przedmieść do właściwego Kosti. Któregoś dnia, kiedy byłem sam w pobliżu nowego domu, jakimś cudem spotkałem czarnych ludzi, którzy mieli na twarzy znaki mojego plemienia Szylluk – pierwsze, jakie widziałem od dnia, w którym porwał mnie Abdullahi. Nie znałem ich – i nie miałem znaków Szylluków, (mam je teraz), ale wykorzystałem swoją szansę: powiedziałem im, kim jestem, co mi się przydarzyło i gdzie się urodziłem. Powiedzieli mi, że ich współpracownik pochodzi z mojej zniszczonej wioski. Kazali mi wymknąć się rodzinie arabskiej i spotkać się z nimi następnego dnia. Kiedy przybyłem na miejsce spotkania i spotkałem tego człowieka, okazało się, że jest to mój krewny i zaczął płakać. Powiedział mi, że od chwili porwania mój ojciec zaoferował nagrodę w postaci 10 krów każdemu, kto pomoże mnie uwolnić. To był dowód, że mój ojciec nigdy ze mnie nie zrezygnował: dziesięć krów to równowartość wielu tysięcy dolarów w Ameryce. Płakał, bo mógł teraz zabrać mnie z powrotem do ojca, który czekał na mnie przez dwa i pół roku, nie chcąc uwierzyć, że nie żyję.


Jak już opisałem, w tym czasie mój pan nie zawsze uważnie mnie pilnował, a temu człowiekowi udało się zorganizować kilku Szylluków, którzy pomogli mi w ucieczce. Dwa tygodnie później – wystarczająco dużo czasu, aby zachować tajemnicę, żeby rodzina moich właścicieli nie dowiedziała się i nie przeniosła mnie w miejsce, gdzie nigdy więcej mnie nie znajdą – ten mężczyzna zabezpieczył moją ucieczkę. Zgodnie z tym, co wcześniej fałszywie obiecał Abdullahi, wsadził mnie na prom z powrotem do Malakal i w końcu spotkałem się z rodziną.


To jest moja historia. Ale historia jednego małego chłopca to tylko część tego dramatu.


7 października 2023 roku obejrzałem wiadomości i zrobiło mi się niedobrze. Kiedy zobaczyłem wideo z ataku na festiwal muzyczny w Izraelu, wszystko we mnie wezbrało. Z doświadczenia mojego ludu, z własnego doświadczenia, wiedziałem dokładnie, co się właśnie wydarzyło i jak będą cierpieć ci przerażeni zakładnicy. Izraelczycy byli gwałceni, torturowani, okaleczani i paleni żywcem, tak jak mój naród przez wieki. Nigdy nie zapomnę pożarów i spalonych ciał: wyglądały dokładnie tak samo, jak to, co widziałem w dniu, w którym zniszczono moją wioskę.


To, co zrobił Hamas, było dokładnie takie samo jak to, co ludobójczy rząd arabskiego Sudanu zrobił mojemu narodowi. Odkąd w VII wieku najechali Afrykę, arabscy muzułmanie zawsze prowadzili dżihad. Nigdy tak naprawdę nie dowiemy się, ilu Czarnych zginęło od tamtego czasu do dzisiaj. To jedna z tych liczb, która przez to, że jest nieznana, pokazuje, jak ogromne jest to cierpienie.


Zarówno Izrael, jak i mój kraj, Sudan Południowy, narodziły się w wśród dżihadu, jeden rozpoczął się w 1948 r., a drugi w 1955 r. W 1948 r. Arabowie ogłosili dżihad przeciwko nowemu państwu Izrael i próbowali zakończyć to, co zaczął Hitler. W 1955 roku czarnoskórzy chrześcijanie w południowym Sudanie zbuntowali się przeciwko północy, ponieważ rząd muzułmański odmówił przyznania im autonomii i wolności wyznania. W odpowiedzi rząd ogłosił dżihad – ale nie na papierze, jak miało to miejsce później w 1989 r. Arabowie zabili prawdopodobnie około 1,5 miliona Czarnych na południu. Nikt nie wie, ilu zniewolili, ponieważ nikt tak naprawdę nie liczył.


Izraelczycy, podobnie jak Czarni Sudańczycy, wygrali wojnę, ale stracili pokój i dżihad trwał nadal. O dżihadzie i niewolnictwie w Sudanie ludzie na Zachodzie dowiedzieli się dopiero w latach 90. XX w., podczas drugiej wojny domowej w Sudanie, która rozpoczęła się w 1983 r., ale dżihad trwał przez całą pierwszą wojnę, która zakończyła się w 1972 r. Zostałem porwany w latach 60. XX w., więc ten terror trwał przez całe moje życie. Wiemy tylko, że około 200 tysięcy czarnych chrześcijan, takich jak ja, zostało zniewolonych podczas drugiej wojny domowej, która zakończyła się dopiero w 2005 roku, a około 2 miliony zginęło. Niestety, nadal wielu Afrykanów jest dziś niewolnikami. Teraz widziałem, że to, co zrobiono mnie i mojemu ludowi, robiono Izraelczykom.


Izrael potajemnie pomógł południowym Sudańczykom w walce z północą. Bez nich nigdy nie walczylibyśmy z Arabami aż do stołu negocjacyjnego. Dziś Sudan Południowy jest niezależny po części dlatego, że Izrael zdecydował się pomóc nam zwyciężyć nad naszymi arabskimi kolonizatorami – bo tym właśnie są. Naród żydowski, tak jak my, są rdzennym narodem na ziemiach, które podbili Arabowie.


Niedawno pojechałem do Izraela, aby okazać solidarność z moimi żydowskimi braćmi i siostrami oraz z (zniewolonymi) zakładnikami. Dwukrotnie przeszedłem autostradą z Tel Awiwu do Jerozolimy i z powrotem, aby pokazać, że my, Afrykanie, kochamy Izrael i zależy nam na nim. Zbierałem truskawki w kibucu i spotkałem żydowskiego bohatera Natana Szaranskiego – bojownika o wolność, który, podobnie jak dr King, trafił do więzienia za próbę uwolnienia swojego ludu.


Mieszkając w Nowym Jorku, widzę protesty przeciwko Izraelowi. Te przejawy sympatii dla zła powinny budzić odrazę u wszystkich przyzwoitych ludzi. Budzą we mnie obrzydzenie, ponieważ Hamas składa się z tych samych ludzi, działających w oparciu o te same kolonizacyjne i imperialne motywacje, którzy zniewolili mnie i zamordowali 4 miliony moich czarnych braci i sióstr. Naród żydowski – który pomógł mojemu ludowi zdobyć wolność – był niewolnikami w Egipcie, niedaleko Nilu, gdzie ja byłem niewolnikiem. Później byli niewolnikami w Auschwitz. Teraz są niewolnikami w Gazie. Obydwa nasze narody przetrwały niewolnictwo i my nadal będziemy trwać. Zatriumfujemy nad mordercami, którzy robią wszystko, co w ich mocy, aby nas zniewolić i wytępić.


Prawdziwi ocalali nie są ofiarami. Zarówno Afrykanie, jak i Izraelczycy stoją z podniesioną głową i nie spoczną, dopóki wszyscy nasi ludzie nie będą wolni. A nasi żydowscy bracia mogą na nas liczyć, że będziemy przy nich.


Link do oryginału: https://www.tabletmag.com/sections/news/articles/sudan-former-slave-jews-israel

Tablet, 22 stycznia 2024

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska