Bezpieczeństwo i solidarność


Liat Collins 2024-01-20

BILLBOARD w Tel Awiwie wyświetla zdjęcia zakładników przetrzymywanych obecnie przez Hamas w Gazie.(zdjęcie: MIRIAM ALSTER/FLASH90)
BILLBOARD w Tel Awiwie wyświetla zdjęcia zakładników przetrzymywanych obecnie przez Hamas w Gazie.(zdjęcie: MIRIAM ALSTER/FLASH90)

Wolę należeć do narodu, który jest skłonny prowadzić wojnę i płacić cenę za sprowadzenie do domu każdego naszego dziecka, niż identyfikować się z niedoszłym krajem, który uczy swoje dzieci kultu męczeństwa.

To banał i truizm. Wyrażenie „Kol Yisrael arevim zeh lezeh” – w całym Izraelu każdy jest odpowiedzialny jeden za drugiego – pojawia się w mojej głowie od megaokrucieństwa Hamasu i Islamskiego Dżihadu z 7 października. To coś, co nasi wrogowie zarówno podziwiają, jak i wykorzystują.

Kiedy na początku tego miesiąca w Bejrucie arcyterrorysta Saleh al-Arouri został wyeliminowany, wśród obszernych doniesień prasowych znalazł się mrożący krew w żyłach fragment wywiadu, którego Arouri udzielił Galowi Bergerowi, doświadczonemu dziennikarzowi radiowo-telewizyjnym dla rozgłośni KAN (wówczas IBA).


Rozmawiali wkrótce po umowie z 2011 r. o wymianie Gilada Schalita, na mocy której z izraelskich więzień zwolniono ponad 1000 palestyńskich więźniów w zamian za porwanego przez Hamas szeregowego żołnierza IDF. Arouri był intensywnie zaangażowany w transakcję przeprowadzoną za pośrednictwem egipskich negocjatorów.


Podczas rozmowy telefonicznej z Damaszku Arouri mówił po hebrajsku, którego nauczył się podczas wielu lat spędzonych w izraelskich więzieniach. Najwyraźniej nauczył się czegoś więcej niż tylko języka. Ten terrorysta ze skazującym wyrokiem sądowym zwrócił uwagę na istotne aspekty naszego charakteru narodowego i psychiki.


Płacenie wysokiej ceny

„Za każdym razem, gdy Izraelczycy postrzegają jedną osobę, jednego cywila lub jednego żołnierza jako na tyle ważną, że płacą wysoką cenę za przywrócenie go rodzinie, oznacza to, że społeczeństwo i państwo właściwie rozumieją swoich obywateli” Arouri powiedział Bergerowi. „To jest siła izraelskiego społeczeństwa. I mówię to wszystkim naszym ludziom, także w Hamasie. Kiedy kraj jest gotowy prowadzić wojnę za jednego żołnierza i uwolnić 1000 więźniów za jedną osobę, jest to zjawisko pozytywne”.


Zakładnicy uprowadzeni przez terrorystów Hamasu w ramach umowy dotyczącej wymiany zakładników na więźniów między Hamasem a Izraelem, 30 listopada 2023 r. (Źródło: Skrzydło Wojskowe Hamasu)
Zakładnicy uprowadzeni przez terrorystów Hamasu w ramach umowy dotyczącej wymiany zakładników na więźniów między Hamasem a Izraelem, 30 listopada 2023 r. (Źródło: Skrzydło Wojskowe Hamasu)

„Ja, jako osoba po drugiej stronie, po stronie wroga, byłoby dla mnie lepiej – byłbym szczęśliwy – gdyby Izraelczycy doszli do sytuacji, w której nie dbają o ani jednego żołnierza, ani jednego cywila”.


Arouri wyjaśnił, że to by go uszczęśliwiło, ponieważ „osłabiłoby izraelskie społeczeństwo i wojsko”.


AROURI, podobnie jak jego koledzy-terroryści i irańscy sponsorzy, woli widzieć rozdzieranie tkanki izraelskiego społeczeństwa. Na szczęście, jeśli chodzi o branie zakładników przez Hamas, ta część jego planu jak dotąd się nie powiodła.


Porwanie i zamordowanie trójki nastolatków latem 2014 r. – także dzieło Arouriego – zjednoczyło kraj podczas trzytygodniowej operacji poszukiwawczej, trafnie nazwanej Operacją Stróża Mojego Brata. Ta jedność dobrze nam służyła podczas kolejnych tygodni wojny tego gorącego lata, gdy żołnierze dzielnie walczyli w Operacji Ochronny Brzeg w Gazie, a tysiące rakiet spadło na północ i południe kraju.


Arouri był także jednym z organizatorów z  Hamasu odpowiedzialnych za inwazję z 7 października, podczas której zginęło ponad 1200 osób i uprowadzono około 240 osób. Biorąc pod uwagę ogromny podział w Izraelu w tamtym czasie w sprawie rządowego planu reformy sądownictwa i reakcji na niego, Arouri prawdopodobnie myślał, że jego marzenie się spełniło: izraelskie społeczeństwo i wojsko zdawały się rozdzierać na kawałki, a niektórzy członkowie elitarnych sił – w tym niektórzy piloci i rezerwiści w jednostkach wywiadu – grozili odmową służby.


Jak jednak widzieliśmy, kiedy Izrael został zaatakowany, zjednoczył się. To cecha rodzin – mogą mówić między sobą, co im się podoba, ale biada tym, którzy atakują ich spoza rodziny. Poza tym nikt nie miał złudzeń co do tego, o co toczy się gra. Całemu krajowi groziła wojna z terrorystami.


WIELE LAT temu agencja informacyjna powiązana z Hezbollahem cytowała mnie. Radowali się z napisanego przeze mnie raportu na temat posiedzenia Komisji Spraw Zagranicznych i Obrony Knesetu, podczas którego kilku posłów otwarcie płakało przy omawianiu katastrofy Szajetet 13. W 1997 r. podczas misji jedenastu członków elitarnej jednostki morskiej zginęło w zasadzce. Hezbollah postrzegał łzy posłów jako oznakę słabości, a nie solidarności.


Jest jeszcze jedna izraelska cecha, którą ludzie podobni do Arouriego prawdopodobnie równie podziwiają, jak i gardzą. Na początku obecnej wojny Pierwsza Dama, Michal Herzog wspomniała w wywiadzie radiowym, że ma syna w czynnej służbie w Gazie. Prowadząca wywiad współczuła żonie prezydenta; była w tej samej sytuacji.


Gadi Eisenkot, były szef sztabu i członek gabinetu wojennego, w zeszłym miesiącu stracił w ciągu kilku dni w Gazie zarówno syna, jak i siostrzeńca. Biorąc udział w podejmowaniu strategicznych decyzji, Eisenkot doskonale zdawał sobie sprawę, że może to mieć wpływ na jego bliskich.


Piosenkarz i aktor Idan Amedi – gwiazda serialu akcji Fauda – został w tym tygodniu ciężko ranny, gdy służył jako rezerwista w Gazie. W erze mediów społecznościowych złe wieści rozprzestrzeniają się błyskawicznie – i uderzają jak grom. Oto imię i twarz rozpoznawane przez miliony. Niewiele jest jednak krajów, w których w prawdziwym życiu gwiazdy zakładają mundury i biorą udział w walce.


Później do publikacji trafiły nazwiska innych żołnierzy poległych i rannych tego samego dnia – każde z nich trafiało do serc znajomych i rodziny, ale dotykało także zupełnie obcych osób.


Widok dzielnicy pełnej niebiesko-białych flag, gdy rodzina poległego żołnierza jedzie na cmentarz wojskowy, jest obecnie tak powszechny, że stanowi niemal część ceremonii pogrzebowej. Niezależnie od tego, czy znamy żołnierza, czy słyszeliśmy jego wyjątkową historię, czy nie, czujemy więź.


Izrael to mały kraj. Wszyscy znamy kogoś, kto zna kogoś. Każda śmierć, każdy poległy bohater lub bohaterka dotyka nas osobiście.


To samo można powiedzieć o zakładnikach, z których 136 pozostaje w niewoli w Gazie. Plakaty z ich nazwiskami i twarzami można zobaczyć wszędzie. Największą obawą rodzin jest to, że zostaną porzucone lub zapomniane: młodzi, starzy, mężczyźni i kobiety.


Histadrut (krajowy związek zawodowy Izraela) ogłosił w niedzielę, w 100 dni od 7 października, 100-minutowy strajk generalny. Wzywa do wzmożenia wysiłków na rzecz powrotu jeńców. Nie po raz pierwszy jednak obawiam się upolitycznienia kwestii zakładników.


Los zakładników to trauma narodowa. Nikt nie chce, aby powtórzyła się sytuacja nawigatora IAF Rona Arada, którego zniknięcie w Libanie w 1986 r. pozostaje otwartą raną. Są też inni zaginieni w akcji, których nazwiska są mniej znane opinii publicznej, ale których rodziny nadal czekają na informację.


W tym tygodniu brytyjska gazeta „Daily Mail” opublikowała zdjęcia „przed i po” czterech nastoletnich żołnierek IDF przetrzymywanych w Gazie – ich piękne twarze są widoczne  zakrwawione, posiniaczone i z wyrazem przebytej traumy. Mogą to być siostry, córki lub przyjaciółki kogokolwiek, jak zauważyli ich rodzice w swoim apelu o zwiększenie presji międzynarodowej, aby sprowadzić je do domu.


Kfir Bibas, dziecko o rzucających się w oczy rudych włosach i uśmiechu, który rozświetla świat, w przyszłym tygodniu skończy rok. To prawie nie do pojęcia, że spędził ćwierć swojego pierwszego roku życia w ciemności i niewoli wraz ze swoim czteroletnim bratem Arielem i matką Sziri. Hamas poinformował jego ojca, Jardena, który również jest przetrzymywany jako zakładnik, że jego rodzina nie żyje, lecz jak dotąd nie ma sposobu, aby dowiedzieć się, czy to prawda, czy też taktyka złowrogiej wojny psychologicznej Hamasu.


Członkowie Hamasu przebywający w izraelskich więzieniach – w znacznie lepszych warunkach niż zakładnicy w Gazie i regularnie odwiedzani przez Czerwony Krzyż – są terrorystami. Nie ma powodu sądzić, że stali się oni miłującymi pokój członkami globalnej wioski, a nie zwolennikami globalnego dżihadu. Ich uwolnienie w zamian za zakładników brutalnie uprowadzonych 7 października nie sprawi, że świat stanie się bezpieczniejszym miejscem.


Dylematy wokół porozumienia, które mogłoby uwolnić zakładników, ale w przyszłości zagrozić żołnierzom i obywatelom Izraela, są ogromne i rozdzierające serce, ale jedno wiem na pewno: wolę należeć do narodu, który jest skłonny prowadzić wojnę i płacić wysoką cenę za sprowadzenie do domu naszego wspólnego dziecka, niż utożsamianie się z niedoszłym krajem, który uczy swoje dzieci kultu męczeństwa i zamienia swoich masowych morderców i zabójców dzieci w bohaterów.


I nie powinniśmy dawać arcyterroryście Arouriemu pośmiertnej satysfakcji z oglądania Izraela niebezpiecznie rozbitego, zamiast stać razem w potężnej solidarności.


Link do oryginału: https://www.jpost.com/opinion/article-781874

Jerusalem Post, 12 stycznia 2024

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Liat Collins

Urodzona w Wielkiej Brytanii, osiadła w Izraelu w 1979 roku i hebrajskiego uczyła się już w mundurze IDF, studiowała sinologię i stosunki międzynarodowe. Pracuje w redakcji “Jerusalem Post” od 1988 roku. Obecnie kieruje The International Jerusalem Post.