Po 7 października rozpoczęła się era oficjalnego antysemityzmu


Jonathan S. Tobin 2024-01-14


Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości sądzący Izrael za ludobójstwo z powodu obrony przed ludobójczym wrogiem jest niesprawiedliwą farsą. Jest to także dowód legitymizacji nienawiści do Żydów.

Łatwo jest myśleć o otwarciu procesu Izraela przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości, który rozpoczął się w tym tygodniu w Hadze, jako o ciągu dalszym tego samego, co już było ze strony społeczności międzynarodowej. Pogląd, że kraj będący ofiarą makabrycznego ataku terrorystycznego z 7 października, największej masowej rzezi Żydów od czasu Holokaustu, ma zostać postawiony przed najwyższym trybunałem świata za obronę przed sprawcami tej zbrodni, jest ewidentnym absurdem. Jeśli jednak uważacie, że ten sąd kapturowy, Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości (MTS), nie może zaszkodzić państwu żydowskiemu lub że ta oczywista perwersja prawna wkrótce zostanie zapomniana, to nie zwracacie uwagi na wiele z tego, co wydarzyło się w ciągu ostatnich trzech miesięcy.

Inwersja sprawiedliwości w Hadze i, właściwie, reakcja społeczności globalnej na okrucieństwa z 7 października oraz izraelskie operacje wojskowe mające na celu wykorzenienie odpowiedzialnych za to terrorystów Hamasu, są kulminacją długiej kampanii „wojny prawnej” mającej na celu delegitymizację syjonizmu i praw Żydów. W pewnym sensie ten Trybunał i cały aparat Organizacji Narodów Zjednoczonych – pod którego patronatem działa – sam stawia się przed sądem za akt bezwstydnego antysemityzmu udającego troskę o prawa człowieka. Ale jest to także część wysiłków mających na celu napiętnowanie Izraela jako narodu pariasa, czego nie należy lekceważyć ani ignorować. I to nie przypadek, że naród Republiki Południowej Afryki wnosi fałszywy zarzut ludobójstwa przeciwko Izraelowi, ponieważ ostatecznym celem jest upadek państwa żydowskiego w taki sam sposób, w jaki RPA była izolowana w czasach apartheidu, a następnie zmuszona do kapitulacji.


Podobnie jak niedorzeczny, choć wszechobecny zarzut ludobójstwa, wielkim kłamstwem jest również pogląd, że demokratyczny naród taki jak Izrael jest „państwem apartheidu”. Bez względu na sankcje lub inne ataki prawne i ekonomiczne, którym grozi w wyniku tego procesu i podobnych wysiłków w przyszłości, państwo żydowskie istnieje i będzie istnieć. 


Mimo to proces ten należy rozumieć jako naturalną konsekwencję tego, co dzieje się, gdy antysemityzm zostaje włączony do głównego nurtu polityki. Jeśli – co jest prawdopodobne – i wbrew logice, sprawiedliwości i dowodom – sąd wyda orzeczenie przeciwko Izraelowi, będzie to sygnał dla świata, że zegar cofnięto do roku 1939 i że po raz kolejny oficjalna dyskryminacja Żydów nie jest dłużej nie do pomyślenia.


Kłamstwa o ludobójstwie


Musi się więc widzieć to jako kolejny przejaw fali antysemityzmu, którego jesteśmy świadkami na całym świecie, a który pochodzi ze strony elit kulturowych całego Zachodu. Konkretny zarzut, że działania Izraela w Gazie są aktem ludobójstwa, nie ma sensu. Niewinni zawsze będą ofiarami podczas wojen, ale celem Hamasu zawsze była maksymalizacja szkód wyrządzonych zwykłym Palestyńczykom poprzez celowe rozmieszczanie swoich sił zbrojnych w domach cywilnych mieszkańców, w szkołach i szpitalach i wokół nich. Mimo to Siły Obronne Izraela dokładają większych starań, aby uniknąć ofiar wśród ludności cywilnej, niż praktycznie jakakolwiek inna współczesna armia, często narażając swoich żołnierzy na większe ryzyko śmierci z powodu ostrożności w używaniu swojej siły militarnej.


Daleki od prowadzenia totalnej wojny przeciwko mieszkańcom Gazy, Izrael konsekwentnie działa, by pomóc im przetrwać skutki wojny rozpoczętej przez ich przywódców, którą wielu z nich wspiera. Od jakiego innego narodu poza Izraelem żąda się umożliwienia dopływu żywności, wody i paliwa na obszary znajdujące się pod kontrolą jego śmiertelnego wroga, który aktywnie ostrzeliwuje rakietami jego terytorium? Jednak właśnie tego żąda się od Izraela podczas tej wojny i to zrobiło państwo żydowskie, podczas gdy słusznie stara się całkowicie pokonać Hamas. I w jakiej innej wojnie – poza wojną przeciwko państwu żydowskiemu - ci, którzy rzekomo sympatyzują z zagrożonymi cywilami, żądali, by nie pozwolono im opuścić tego obszaru i przenieść się, nawet tymczasowo w inne miejsce, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo. A zgodnie z absolutnym żądaniem społeczności międzynarodowej Palestyńczykom nie wolno opuszczać Gazy – chyba że idą na wojnę przeciwko państwu żydowskiemu.


Rząd Izraela był krytykowany za uhonorowanie farsy w Hadze poprzez zorganizowanie tam obrony prawnej. Jednak decyzja o przedstawieniu swoich racji światu była prawdopodobnie mniejszym złem. Nawet jeśli wynik tego procesu nie budzi wątpliwości, nieprzedstawienie faktów dotyczących walk w Gazie – w przeciwieństwie do kłamstw rozpowszechnianych przez Hamas i jego zagranicznych pomocników – oznaczałoby pozostawienie otwartego pola dla jego wrogów bez obalenia ich argumentów. O tym, że postępowanie Izraela jest zarówno uzasadnione, jak i w niczym nie przypomina ludobójstwa (populacja Gazy wzrosła pięciokrotnie od 1967 r., a nawet wzrosła o setki tysięcy od czasu przejęcia jej przez Hamas w 2007 r., co stanowi demograficzny dowód na to, że Izrael nie dokonywał tam systematycznego zabijania Palestyńczyków) trzeba mówić publicznie, nawet jeśli tłumy wołające o ludobójstwo Żydów oraz ci, którzy racjonalizują lub usprawiedliwiają swoje kłamstwa w korporacyjnych mediach, środowisku akademickim i popkulturze, nie słuchają.


Jednak nie należy patrzeć na proces w MTS i na fałszywe twierdzenia, że izraelskie ofiary próby ludobójstwa są prawdziwymi winowajcami, w oderwaniu od starań delegitymizacji Izraela podejmowanych gdzie indziej.


Marsz antysemityzmu


Od 7 października szczególnie Amerykanie przyzwyczaili się do spektaklu ludzi, którzy uważają się za oświeconych postępowców i nie czują wstydu, maszerując po ulicach lub występując na kampusach uniwersyteckich, skandując hasła nawołujące do zniszczenia jedynego państwa żydowskiego na świecie. Konflikt na Bliskim Wschodzie nie ma nic wspólnego z rasą, jednak ci, którzy kupują doktrynę „przebudzonych”, że Izrael jest „białym” ciemiężycielem kolorowego narodu palestyńskiego – a zatem celem ich gniewu – wierzą, że wysiłki mające na celu wykorzenienie sił terrorystycznych poświęcone rzezi Żydów, są same w sobie nielegalne.


Od dawna było oczywiste, że idee powszechnie określane jako „przebudzone” – krytyczna teoria rasy, katechizm różnorodności, równości i włączenia (DEI) oraz intersekcjonalność – dają pozwolenie na antysemityzm. Jeśli jesteś gotowy podzielić świat na dwie niezmienne grupy – „białych” prześladowców i ludzi kolorowych, którzy są zawsze ofiarami – jest to przepis na nieustanny konflikt rasowy. Fałszywie etykietując Żydów jako prześladowców, ten neomarksistowski sposób myślenia legitymizuje dyskryminację wobec nich i państwa żydowskiego.


Gwałtowna reakcja skierowana przeciwko Izraelowi po 7 października za jego wysiłki mające na celu uniemożliwienie Hamasowi przyszłych prób morderstw, tortur, gwałtów i porwań jest dowodem wpływu szerzenia się tej toksycznej nowej świeckiej wiary.


Proces przed MTS jest ilustracją tego, co się dzieje, gdy te same uprzedzenia pojawiają się w obszarze prawa międzynarodowego. Co innego, gdy studenci lub uliczny tłum wygłasza hasła wyrażające sympatię dla ludobójczych celów Hamasu. Zupełnie inaczej jest, gdy wyrażają się one w fałszywych argumentach legalistycznych, których celem jest traktowanie Izraela jako jedynego narodu na świecie, który nie ma uzasadnionego prawa ani do obrony, ani do istnienia.


Może się zdarzyć, że wielu Izraelczyków – zajętych wojną, którą ich kraj wciąż toczy w Gazie w następstwie okrucieństw Hamasu z 7 października, a także groźbami ze strony Hezbollahu w Libanie na północy – będzie to ignorować. Ale to byłby błąd.


Międzynarodowa kampania antysemicka przeciwko Izraelowi ma swoje korzenie w marksistowskich kłamstwach, takich jak „syjonizm to rasizm” szerzonych przez Związek Radziecki podczas zimnej wojny. Te same tematy zostały wznowione przez lewicowców na Światowej Konferencji ONZ Przeciwko Rasizmowi, która odbyła się w Durbanie w Republice Południowej Afryki w 2001 roku, w formie oczerniania Izraela jako „państwa apartheidu”, zaledwie kilka dni przed atakami na Amerykę z 11 września.


Jednak po 7 października polityczne i prawne ataki na Izrael są przejawem tego, jak te nikczemne i otwarcie antysemickie oszczerstwa zostały obecnie podjęte przez osobistości głównego nurtu na Zachodzie. Niezależnie od wyniku lub wpływu, postępowanie MTS jest zwiastunem nowego etapu wojny przeciwko Izraelowi. Zamiast antysemityzmu emanującego z cuchnących bagien skrajnej prawicy i skrajnej lewicy, jego następna odsłona będzie antysemityzmem przyjętym lub traktowanym jako rozsądny przez szanowane autorytety na całym Zachodzie.


W zdrowszym moralnie świecie 7 października byłby punktem zwrotnym, w którym świat odwróciłby się plecami od palestyńskiej kultury nienawiści i bezkompromisowości. Zamiast tego ta data wyznacza moment, w którym antysemityzm przestaje być przede wszystkim działką ekstremistów i staje się wyrazem oficjalnie usankcjonowanej nienawiści wobec Izraela i Żydów ze strony wielu, którzy uważają się za liberalnych wyznawców praw człowieka.


Izrael będzie kontynuował swoją walkę o przetrwanie, bez względu na to, co zostanie powiedziane lub zrobione w Hadze lub na jakimkolwiek innym forum ONZ, nie mówiąc już o artykułach w „New York Times” lub „Washington Post”, gdzie antysyjonistyczna nienawiść i pogarda dla praw Żydów zostały włączone do głównego nurtu polityki. Ale teraz obowiązkiem każdego przyzwoitego człowieka – niezależnie od tego, czy jest Żydem, czy nie – jest odrzucenie MTS, Organizacji Narodów Zjednoczonych i każdej innej rzekomo liberalnej instytucji, która przyjmuje przebudzone doktryny dyskryminujące państwo żydowskie i umożliwiające antysemityzm.


Kampania wojny prawnej przeciwko Izraelowi podnosi także stawkę w amerykańskiej debacie na temat ideologii przebudzenia, która podsyca falę antysemityzmu w Stanach Zjednoczonych. Teraz jest równie ważne wyeliminowanie DEI i innych przejawów tej nienawiści tutaj, jak zapewnienie całkowitego pokonania Hamasu w Gazie. Alternatywą jest, pozwolenie, by spektakl w Hadze stał się bramą do nowej ery oficjalnego antysemityzmu.


Link do oryginały: https://www.jns.org/the-post-oct-7-era-of-official-antisemitism-begins/

JNS Org., 11 stycznia 2024

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Jonathan S. Tobin
 jest redaktorem naczelnym amerykańskiego magazynu JNS (Jewish News Syndicate).