Marsz dla Palestyny był marszem skrajnie prawicowym


Brendan O'Neill 2023-11-20


Aby docenić głębię ideologicznego szamba, w który wpadli brytyjscy policjanci, rozważcie następującą sprawę. W tym tygodniu policja w Northumbrii przesłuchała kobietę, lesbijkę, za tweetowanie, że „transpłciowe kobiety to mężczyźni”. „Co chciałaś przez to powiedzieć?” – zapytały orwellowskie kreatury panią, której jedyną słowozbrodnią było przytoczenie faktów biologicznych, które zna każdy sześciolatek. Tymczasem w Londynie policja metropolitalna (Met) orzekła, że imam z Centrum Islamskiego w Greenwich, „nie dopuścił się przestępstwa”, kiedy 13 dni po pogromie przeprowadzonym przez Hamas 7 października wygłosił kazanie o „uzurpatorskich” Żydach. „Przeklinaj niewiernych – powiedział. - Zniszcz ich domy”.

Tak więc w Wielkiej Brytanii XXI wieku gliniarze zapukają, jeśli powiesz, że ludzie z penisami to mężczyźni, ale dadzą ci spokój, jeśli poniżasz Żydów. Zaciągną cię na posterunek i będą grillować za oddzielenie liter LGB od TQ – tak jak zrobili to tyrani w Northumbrii – ale wzruszą ramionami, jeśli rzucasz przekleństwa pod adresem narodu żydowskiego. Ideologiczne zniewolenie naszej policji zostało zakończone. Nie da się ich odróżnić od ideologów z dobrego towarzystwa, którzy również mogą czuć większą wściekłość na lesbijkę zaprzeczającą katechizmowi o transpłciowości niż na muzułmańskiego kaznodzieję, który pomstuje na Żydów. Zgodnie z ich ideologią tożsamości osoby transpłciowe są „uciskane”, a zatem zasługują na ich pobożną troskę, podczas gdy Żydzi są „uprzywilejowani”, więc pieprzyć ich. To, że to trujące credo panuje obecnie wśród mężczyzn i kobiet odpowiedzialnych za zapewnienie bezpieczeństwa społeczeństwu, powinno nas wszystkich bardzo niepokoić.

 

Ideologiczne skażenie policji było wyraźnie widoczne w sobotę, w dzień walki o zawieszenie broni, kiedy odbył się kolejny „Marsz dla Palestyny”. Tysiące członków tego najświętszego sojuszu pomiędzy pseudo-cnotliwą klasą średnią a otwarcie rasistowskimi islamistami wyszło na ulice, aby po raz kolejny wyrazić swoją intensywną odrazę do Izraela. W międzyczasie kilkuset prawicowych agitatorów, głównie białych mężczyzn z klasy robotniczej, zebrało się w Westminster rzekomo po to, by „chronić pomnik poległych”, ale też bez wątpienia szukało awantury. I kiedy to wszystko się działo, policja Met wydała, moim zdaniem, jedno z najbardziej nieodpowiedzialnych społecznie oświadczeń, jakie policja wydała od lat. Cały problem leży po stronie skrajnie prawicowego zgromadzenia, a w marszu propalestyńskim „nie ma żadnych problemów” – stwierdził Met. To była nieprawda. Konsekwencje tej nieprawdy mogą być tragiczne.


To zastępca komisarza Matt Twist opublikował oświadczenie wideo w serwisie X. Prawicowy protest wydaje się „nastawiony na konfrontację i przemoc” – stwierdził. Wydaje się, że ci chuligani bardzo chcą dostać się na marsz dla Palestyny, ale my „skutecznie zapobiegliśmy temu” – kontynuował. Następnie Twist opowiedział o marszu propalestyńskim: „porusza się wyznaczoną trasą”, biorą w nim udział „dziesiątki tysięcy ludzi” i „w tej chwili nie ma z nim żadnych problemów”. Świadkowie tego dziwacznego edyktu politycznego z samego szczytu Met odniosą wrażenie, że jedna demonstracja składała się z bigotów, druga ze świętych.

 

A jaka jest prawda? Marsz, który wychwalał Twist, był wylęgarnią nienawiści rasowej i kipiącej, gwałtownej nienawiści do Żydów. „Nie ma problemów”? Byli tam ludzie noszący ukochane przez Hamas zielone bandany. W centrum Londynu, zaledwie miesiąc po najgorszym ataku na Żydów od czasu Holokaustu, ludzie przebierali się za antysemitów, którzy przeprowadzili ten atak. To tak, jakby londyńczycy włożyli mundury Sturmabteilung po Nocy Kryształowej. Uczestnicy marszu skandowali o masakrze w Chajbarze – czyli o masowym mordowaniu Żydów w VII wieku przez armię Mahometa. Jest to wyraźnie antysemicka pieśń, mająca na celu sianie terroru wśród Żydów. Nazwałbym to „problemem”.


Na tym rzekomo dobrym marszu były swastyki. Na jednym z plakatów widniała swastyka z gwiazdą Dawida i zakrwawiony napis: „Żaden brytyjski polityk nie powinien być przyjacielem Izraela”. Była ohyda minimalizacji Holokaustu. Na plakatach widniała informacja, że Gaza jest „jak Auschwitz” lub obok swastyki widniała Gwiazda Dawida i „Oni są tacy sami”. I oczywiście słychać było ryki: „Od rzeki do morza Palestyna będzie wolna”. Wydawało się, że tym razem było to wykrzykiwane z większym zapałem. Ludzie usłyszeli prośby londyńskich Żydów, aby nie nawoływać do zniszczenia Izraela i postanowili uczynić to jeszcze głośniej niż wcześniej. Jest w tym wyraźne okrucieństwo.

 

Tak, w sobotę w Londynie odbył się skrajnie prawicowy marsz, którym powinniśmy być bardzo zaniepokojeni. Nazywano go Marszem dla Palestyny. Należy podziwiać śmiałość sygnalistów cnót z klasy średniej, którzy z przerażeniem patrzą na prawicowych facetów wokół pomnika poległych, podczas gdy sami maszerują ramię w ramię z dosłownymi rasistami. Którzy sięgają po sole trzeźwiące na widok hałaśliwych mężczyzn z klasy robotniczej w dresach, a równocześnie przymykają oczy na radykalnych muzułmanów wychwalających masową przemoc wobec narodu żydowskiego. Którzy załamują ręce nad „powrotem faszyzmu”, maszerując z ludźmi, prześladującymi Żydów również przez porównywanie ich do nazistów, którzy dokonali Zagłady ich przodków. Sądząc po wszystkich dostępnych doniesieniach, była tylko jedna demonstracja, podczas której powszechnie wyrażano jawny rasizm i celebrowano przemoc wobec mniejszości – i nie była to ta, która miała miejsce pod pomnikiem poległych.

 

Najbardziej obrzydliwe w przedwczesnym twierdzeniu Twista, że nie ma „żadnych problemów” w sprawie marszu palestyńskiego było to, że nieświadomie zapewnił on moralną przykrywkę temu zgromadzeniu nienawiści. Dziennikarze tacy jak Owen Jones cytowali słowa komentarza Twista jako dowód, że marsz dla Palestyny był dobry. I w ten sposób prawda o tym marszu – jego przebłyski brutalnego antysemityzmu – została ukryta. Czy Twist zastanowił się, jaki wpływ jego oświadczenie może mieć na londyńskich Żydów, którzy już za pośrednictwem mediów społecznościowych mogli zobaczyć, że podczas marszu wyrażana była antyżydowska nienawiść? Być może zdecydował, że zdobycie polubień od innych ideologów „przebudzenia” jest ważniejsze niż pokazanie Żydom, że ich wspieramy.

 

Dobrze, że Twist powiedział: „ w tej chwili nie ma żadnych problemów”, ponieważ Met musiał od tego czasu przyznać, że w tej dobrej demonstracji pojawiło się wiele przypadków nienawiści. Pośpiech Met, by ją wychwalać, był zdumiewająco nierozsądny i był cynicznym posunięciem, które przeraziło obywateli żydowskich.


Jak wytłumaczyć ten niezwykły spektakl, w którym lewicowcy z klasy średniej mogą zmieszać się z ekstremistami przebranymi za antysemickich morderców Hamasu, patrząc z góry na bandę prawicowych agitatorów? Jak mogą wściekać się na minister spraw wewnętrznych Suellę Braverman za podburzanie „skrajnie prawicowego tłumu” krytyką marszów palestyńskich i upolitycznionej policji, podczas gdy weekend po weekendzie chroni ona ludzi dosłownie świętujących antyżydowskie masakry?



Częściowo dzieje się tak dlatego, że są tak zaślepieni demonstrowaniem własnej cnoty, że nie mogą pogodzić się z tym, że kiedykolwiek zrobili coś złego. Nawet grzech główny polegający na obcowaniu z rasistami staje się cnotą, gdy oni to robią. Ale opowiada nam także szerszą historię o rasizmie ludzi z towarzystwa, a także o jego klasizmie. Ich snobizm oznacza, że myślą, że tylko „ćwoki”, takie jak motłoch przy pomniku poległych, jest zdolny do nienawiści rasowej, a nie tak mili ludzie tacy jak oni. A jednak prawda jest taka, że ich nawrócenie na kult tożsamości oznacza, że pomagają w rehabilitacji rasizmu. To właśnie wynikające z ideologii tożsamości wpisywanie każdej grupy społecznej i etnicznej w rubryki oznaczone jako „uprzywilejowana” (zła) lub „uciskana” (dobra) wyjaśnia zamykanie oczu dobrego towarzystwa na antysemityzm. Uważają, że Żydzi należą do uprzywilejowanych i dlatego nie są przekonujący jako ofiary nienawiści. Z pewnością Żydzi kłamią, kiedy twierdzą, że doświadczają bigoterii.


Zakłamanie i hipokryzja „antyrasizmu” gęgaczy nigdy nie były wyraźniejsze. Dla nich „antyrasizm” to niewiele więcej niż sposób na wykazanie się moralną wyższością nad prymitywnym, rzekomo rasistowskim tłumem. Pilnie potrzebny jest nowy antyrasizm. Prawdziwy. I zaczyna się od przeciwstawienia się fali antysemityzmu, która przetoczyła się przez nasze społeczeństwo pod okiem instytucji i wpływowych osób, które kłamały, że są antyrasistowskie.

 

Link do oryginału: https://www.spiked-online.com/2023/11/12/the-march-for-palestine-was-a-far-right-march/

Spiked Online, 12 listopada 2023

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

Brendan O'Neill znany brytyjski publicysta i komentator polityczny, wieloletni naczelny redaktor „Spiked” publikujący często w „The Spectator”. W młodości zapalony trockista, członek Rewolucyjnej Partii Komunistycznej i autor artykułów w „Living Marxism”. (Jak się wydaje, z tamtych poglądów została mu wiedza o tym,  jak ideologia może odczłowieczać.)