Prawdziwie „proporcjonalną” reakcją na Hamas jest jego eliminacja


Douglas Altabef 2023-10-20

Palestyńczyk idzie obok graffiti przedstawiającego bojowników Hamasu strzelających rakietami, w mieście Chan Jounis w południowej Strefie Gazy, 30 maja 2022 r. Zdjęcie: Abed Rahim Khatib/Flash90.
Palestyńczyk idzie obok graffiti przedstawiającego bojowników Hamasu strzelających rakietami, w mieście Chan Jounis w południowej Strefie Gazy, 30 maja 2022 r. Zdjęcie: Abed Rahim Khatib/Flash90.

Dlaczego jest tak, że niektórzy z najmądrzejszych ludzi są najbardziej podatni na wiązanie się w hipotetyczne i ideologiczne supły? To są ludzie, o których Groucho Marx mówił, że pytają: „Komu uwierzysz? Mnie, czy temu, co masz przed oczyma?”


To, co jest przed oczyma świata zachodniego – a właściwie całego świata – to radosna obsesja Hamasu i jego terrorystów na punkcie zabijania Żydów, zwłaszcza najmłodszych. Jest to definicja tego, co może być ostateczną zbrodnią przeciwko ludzkości: bezsensowna rzeź najbardziej niewinnych i bezbronnych.


Czy nie powinno to całkowicie wystarczyć do zrozumienia sytuacji? Czy nie powinno to położyć kresu kontekstualizowaniu, usprawiedliwianiu i obronie najgorszych z najgorszych? Wiele osób skłonnych usprawiedliwiać Hamas wykazuje niezwykłą czujność w wykrywaniu mikroagresji, demonizuje ludzi, którzy używają niewłaściwych zaimków lub którym brakuje wymaganej empatii i szacunku dla całej litanii uświęconych uciskanych.


Czy nie jest to najbardziej rażąca tępota moralna, jaką można sobie wyobrazić? W tym nowo przebudzonym wszechświecie Żydzi stracili prawo do człowieczeństwa; zatem cokolwiek robi Hamas, nie jest wielką sprawą.


Są też tacy, którzy mają obsesję na punkcie obwiniania izraelskiej reakcji na agresję „Hamasis” (moja własna synteza Hamasu i ISIS) poprzez odwoływanie się do mantry „proporcjonalności”.

Proporcjonalność nie jest częścią prawa międzynarodowego ani historii wojen. Zajmuje miejsce podobne do tego, co sędzia Potter Stewart powiedział o pornografii, że choć nie potrafi jej zdefiniować, „Wiem, czym jest, kiedy ją widzę”.


Innymi słowy, istnieje chałupniczy przemysł wytykających palcami, którzy zdecydowali, że reakcje Izraela na bezmyślne morderstwa należy w jakiś sposób odnieść do skali agresji.


Jak zauważył brytyjski autor i komentator polityczny Douglas Murray, czy to ma oznaczać, że Izrael powinien zastrzelić i obciąć głowy dokładnie takiej liczbie dzieci, jak to zrobił Hamas?


To, co to wołanie o proporcjonalność tak naprawdę maskuje, to nieustanne, niezmienne współczucie dla tych, którzy są postrzegani jako słabsi. Czego oczekujesz od Hamasu; przeciwstawiają się izraelskiej agresji i dominacji (fakt, że Izrael opuścił Gazę w 2005 roku, nie ma wpływu na ten sposób myślenia) i są zdesperowani.


Oznacza to więc samo w sobie, że Izrael albo sam to wywołał, albo przynajmniej powinien to przełknąć i zaakceptować takie ataki jako cenę za swoją „dominację”.


To dlatego, gdy tym, którzy domagają się proporcjonalności, przypomina się historię działań wojennych – alianckie bombardowania Niemiec i Japonii – nie zwracają na to uwagi. To były dobre wojny. Jakakolwiek wojna obronna prowadzona przez Izrael jest wojną z definicji nieuzasadnioną.


Wiesz, dokąd to zmierza. Podjęcie serii stopniowych kroków prowadzi do nieuniknionego wniosku, że problemem jest Izrael. A stamtąd już tylko przeskok do pytania: dlaczego w ogóle miałby istnieć Izrael. Przykro to mówić, ale ważne jest, aby zdać sobie sprawę, że taki sposób myślenia leży u podstaw większości moralnej równoważności, z jaką Izrael będzie zawsze traktowany.


Nie ma cienia przyznania, że agresja zawsze wywoła reakcję każdego narodu, który ceni własną ciągłość. Tak, zostałeś brutalnie zaatakowany. To straszne. Opłakujemy ofiary.


Takiego stopnia współczucia Izrael może oczekiwać od większości rzekomo cywilizowanego świata. Martwi Żydzi zasługują na nasze łzy, żywi i reagujący na agresję Żydzi są nieproporcjonalni i właściwie działają bezprawnie.


Zatem wszyscy załóżmy, że właśnie to zaczynamy widzieć i powinniśmy się spodziewać, że będzie tego znacznie więcej, gdy izraelska inwazja na Gazę stanie się bardziej widoczna i bardziej podatna na manipulację medialną.


Jest jednak jedna zasadnicza różnica pomiędzy obecną wojną a działaniami, które ją poprzedziły. Różnica ta polega oczywiście na przekonaniu samego narodu izraelskiego.


Jestem pewien, że w klasycznym przypadku syndromu sztokholmskiego (identyfikacji ze swoimi prześladowcami) wielu Izraelczyków przejęło sposób myślenia tłumu mającego obsesję na punkcie proporcjonalności. Jednak okrucieństwa, do jakich doszło w zeszłym tygodniu, były tak odrażające i szokujące, że wymazały ten sposób myślenia wszystkim oprócz grupki bardzo nielicznych.


To naród Izraela poprowadzi tę wojnę w sensie żądania od naszego przywództwa zdecydowanej i ostatecznej reakcji – a nie tylko pokazu siły i jakiegoś „koszenia trawnika”.


Wyeliminujemy nonsens proporcjonalności, próbując (najprawdopodobniej z ograniczonym sukcesem) przedstawić argumenty nie tylko za sprawiedliwością i zasadnością, ale także za koniecznością reakcji, która położy kres zdolności przywódców Hamasu do siania spustoszenia.


Jednak dla tych, którzy aż do śmierci będą bronić koncepcji proporcjonalności, mam prostą sugestię: zgadzam się, bądźmy proporcjonalni. Preóbuja nas unicestwić, spróbujemy ich zniszczyć. 



Link do oryginału: 

https://www.jns.org/the-truly-proportionate-response-to-hamas-is-its-elimination/
JNS.org 16 paździewrniak 2023r. 
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Douglas Altabef


Izraelski prawnik, członek zarządu Im Tirtzu jak również członek zarządu Israel Independence Fund.