Kolejna wojna przeciw Żydom


Andrzej Koraszewski 2023-10-08


Wczoraj rano Izraelczyków obudziły syreny alarmowe. Z Gazy ruszył zmasowany atak rakietowy. Do południa islamscy dżihadyści wystrzelili już około 3 tysięcy rakiet. Równocześnie nieznana liczba terrorystów przedarła się na teren Izraela, podobno część z nich była przebrana w mundury izraelskie. Żelazna kopuła wychwytywała daleko nie wszystkie pociski rakietowe, część z nich uderzyła w domy, raniąc i zabijając ich mieszkańców, niektóre uderzały w stojące na ulicach samochody, Palestyńczykom udało się zniszczyć nawet jeden czołg i porwać kilka pojazdów wojskowych.

W kilka minut po południu premier Netanjahu ogłosił, że Izrael znajduje się w stanie wojny. Ogłoszono mobilizację rezerwistów. Po godzinie pierwszej władze izraelskie podały, że zginęło 22 Izraelczyków a ponad 500 zostało rannych.   


W miarę jak rosły liczby ofiar śmiertelnych oraz liczby rannych i porwanych Izraelczyków usłyszeliśmy reakcje świata. Belgowie, Brytyjczycy, Francuzi potępili terrorystyczny atak, zapewniając, że Izrael ma prawo do obrony.


Prezydent „Palestyny” oświadczył, że Palestyńczycy „mają prawo do obrony”, a Egipcjanie ostrzegli przed eskalacją.  Iran pochwalił Hamas, zaś amerykański Departament Stanu  wezwał by nie stosować odwetu. (Co zdaniem niektórych obserwatorów źle wróży w przypadku przeciągających się walk i niedoborów broni i amunicji w Izraelu. Poniekąd uspakajające jest późniejsze oświadczenie amerykańskiego sekretarza obrony, Lloyda Austina, który stwierdził, że uważnie obserwuje rozwój sytuacji w Izraelu, jak również, że Departament Obrony zapewni, iż Izrael będzie miał wszystko co potrzebne do obrony kraju i ochrony ludności cywilnej przed brutalną przemocą i terroryzmem, sam prezydent Biden zadzwonił do premiera Netanjahu i zapewnił, że Żydzi mogą jednak bronić swojego życia.)  


Zdjęcie ze stron arabskich terrorystów wjeżdżających do Izraela przez wyłom w płocie granicznym.
Zdjęcie ze stron arabskich terrorystów wjeżdżających do Izraela przez wyłom w płocie granicznym.

Zastanawia brak przygotowania strony izraelskiej do tego uderzenia. Osiedla izraelskie w pobliżu granicy z Gazą były praktycznie bezbronne, najwyraźniej nikt nie liczył się z możliwością tego rodzaju infiltracji.  Podawano sprzeczne informacje na temat liczby terrorystów Hamasu, którzy znaleźli się na terenie Izraela, a komunikaty IDF były ostrożne.  Fakt, że terroryści zdołali porwać kilkudziesięciu zakładników, kilka pojazdów wojskowych, włącznie z jednym czołgiem, fakt, że przez kilka godzin swobodnie poruszali się po Sderot i kilku innych miejscowościach w Izraelu wywołuje najwyższy niepokój społeczeństwa.  


Pojawiły się gniewne głosy, że jest to konsekwencja żądania rozwiązania w postaci dwóch państw, z których jedno świadomie i z premedytacją oddano we władanie terrorystom i wrogom pokoju. Raz jeszcze widzimy, że niekończące się żądanie ustępstw od Izraela i zero presji na Palestyńczyków przynosi wyłącznie łatwe do przewidzenia efekty. Izraelowi nie wolno dokończyć żadnej wojny, świat nie zamierza pozwolić na ostateczną klęskę tych, którzy co jakiś czas podejmują zmasowane ataki, a na co dzień stosują terror, do którego władze Hamasu, Palestyńskiego Dżihadu i Autonomii nie tylko otwarcie zachęcają, ale wręcz za niego płacą. Dziś mało kto ma jakiekolwiek wątpliwości, że wyjście z Gazy było katastrofalnym błędem. Ta enklawa została zmieniona w terrorystyczną bazę finansowaną przez Iran, Katar i Turcję, stale zbrojoną mimo blokady i cieszącą się poparciem ludzi mających najlepsze intencje, by wesprzeć każdego, kto deklaruje gotowość mordowania Żydów do końca świata.


Prawdopodobnie znowu dowiemy się o braku proporcjonalności, ponieważ już pierwszego dnia liczba zabitych i rannych napastników była wyższa niż liczba ofiar po stronie izraelskiej.  Według danych podanych przez władze Gazy w sobotę około godziny 15.00 liczby zabitych i rannych w Gazie wynosiły: 162 zabitych i 930 rannych'.         


Korespondent BBC w Gazie, Rushdi Abualouf, donosi, że „mieszkańcy Gazy obawiają się poważnej eskalacji ze strony Izraela”.


W samej Gazie terroryści już w sobotę świętowali zwycięstwo, paradowali zdobyte pojazdy i zapewniali, że porwanie zakładników pozwoli na uwolnienie wszystkich palestyńskich więźniów.


Pod wieczór zaczęły się arabskie niepokoje we wschodniej Jerozolimie, w kilku miejscowościach w pobliżu Gazy nadal znajdowali się terroryści. Jak się wydaje główne obawy związane były z granicą libańską i tym, że otworzy się drugi front. Liczba ofiar śmiertelnych w Izraelu najpierw wzrosła do 100, rannych ponad 1000, a 35 osób, w tym kobiety i dzieci, zostało porwanych do Gazy, później ministerstwo zdrowia podało liczbę 150 zabitych i ponad 1400 rannych, następnie media podały, że jest ponad 250 zabitych Izraelczyków.  (Palestyńczycy twierdzą, że porwali 53 zakładników.)    


Jeremy Bowen, jeden z najbardziej antysemickich dziennikarzy BBC wczoraj pod wieczór „informował”:

„Izraelczycy i Palestyńczycy skupiają się na Zachodnim Brzegu, terytorium pomiędzy Jerozolimą a granicą z Jordanią, które Izrael okupuje od 1967 r., gdzie przez cały rok trwała niemal ciągła konfrontacja i przemoc.

 

Uzbrojeni Palestyńczycy, zwłaszcza ci działający w miastach Dżenin i Nablus na Zachodnim Brzegu, zaatakowali izraelskich żołnierzy i żydowskich osadników.


Armia izraelska przeprowadziła dziesiątki nalotów. Uzbrojeni osadnicy wzięli prawo w swoje ręce, stosując represje wobec palestyńskich wiosek.


Skrajnie religijni nacjonaliści w prawicowym rządzie Izraela powtarzali swoje twierdzenie, że terytoria okupowane w całości są ziemią żydowską.

 

Nikt nie spodziewał się, że Hamas wymyśli i skrupulatnie zaplanuje tak złożoną i skoordynowaną operację z Gazy.”

W nocy artyleria Hezbollahu zaatakowała pozycje izraelskie, ale było  to raczej działania symboliczne w ramach solidarności z Hamasem. Liczba ofiar śmiertelnych w Izraelu wzrosła do 300 a rannych do blisko 1600. Najbardziej dramatyczne były akcje odbijania zakładników w domach w osiedlach izraelskich. Podobno doszło również do rzezi zakładników. Wojska izraelskie stoją na granicy z Gazą, trwają naloty lotnicze.


Media zachodnie szybko zmieniają front zaczynają obwiniać Izrael. „Gazeta Wyborcza” opublikowała odrażający wywiad z Severem Plockierem pod znamiennym tytułem „Netanjahu walczył z sądami. Wróg był gdzie indziej”. Izraelskie dziennikarz radośnie zapomina, że to nie premier nadzoruje granice, tylko żołnierze, których ten dziennikarz i jego redakcja namawiali do odmowy służby wojskowej, zapomina, że to nie premier prowadzi osobiście wywiad, tylko agenci, którzy byli zajęci walką z rządem. Jego łajdacka postawa jest zrozumiała, fakt, że polska gazeta to połyka jest odrażający.