Abbas musi ponieść realne konsekwencje swoich antysemickich uwag


Stephen M. Flatow 2023-09-14

Sekretarz stanu USA Antony Blinken ściska dłoń przywódcy Autonomii Palestyńskiej Mahmudowi Abbasowi w Ramallah w styczniu 2023r. (Zdjęcie: Wikipedia)
Sekretarz stanu USA Antony Blinken ściska dłoń przywódcy Autonomii Palestyńskiej Mahmudowi Abbasowi w Ramallah w styczniu 2023r. (Zdjęcie: Wikipedia)

W proteście przeciwko najnowszemu antysemickiemu przemówieniu Mahmuda Abbasa burmistrz Paryża cofnęła medal, który miasto przyznało kiedyś przewodniczącemu Autonomii Palestyńskiej. Ale jednocześnie podkreśliła, że Paryż utrzyma „partnerskie” stosunki z miastami kontrolowanymi przez AP, takimi jak Dżenin, cieszącym się złą sławą raju dla terrorystów.


Gesty, takie jak odebranie medalu, mają swoją wartość. Ale rzeczywiste konsekwencje są dużo ważniejsze. 


Niestety, jeśli chodzi o antysemityzm palestyńskich Arabów, społeczność międzynarodowa zazwyczaj reaguje symbolicznymi gestami – lub całkowitym milczeniem – zamiast rzeczywistymi konsekwencjami. I powinno już być jasne, że symboliczne gesty nie mają wpływu na Abbasa i jego towarzyszy.


W najnowszej antysemickiej tyradzie Abbas usprawiedliwiał Holokaust, argumentując, że Hitler „walczył [z Żydami] ze względu na ich rolę społeczną, a nie religię… ich rolę w społeczeństwie, która miała związek z lichwą, pieniędzmi i tak dalej”. 


Wskrzesił także stary antysemicki mit, twierdzący, że większość Żydów nie jest tak naprawdę Żydami, ale w rzeczywistości pochodzi od Chazarów, średniowiecznego plemienia azjatyckiego: „Kiedy więc słyszymy, jak mówią o semityzmie i antysemityzmie – przynajmniej Żydzi aszkenazyjscy nie są Semitami”. Dopuścił się także oszczerstwa wobec Dawida Ben-Guriona, oświadczając, że Żydzi w Iraku „nie chcieli emigrować, ale zostali do tego zmuszeni [przez Ben-Guriona] za pomocą nacisku, przymusu i morderstwa”. (Tłumaczenie przez MEMRI, Instytut Badań nad Mediami na Bliskim Wschodzie).


Zrzut ekranu z filmu Abdullaha Bahsza.
Zrzut ekranu z filmu Abdullaha Bahsza.

Ambasador Deborah Lipstadt, wysłanniczka administracji Bidena ds. monitorowania i zwalczania antysemityzmu, zażądała od Abbasa „natychmiastowych przeprosin”. Nawet propalestyńska grupa J Street oświadczyła, że Abbas „powinien natychmiast przeprosić”.


Ale zamiast przepraszać, Abbas trwa przy swoim. Agencja informacyjna AP, WAFA, wydała oświadczenie rzecznika Abbasa, Nabila Abu Rudeineha, w którym bronił on przemówienia Abbasa, twierdząc, że „był to cytat z pism historyków i autorów żydowskich, amerykańskich oraz innych”. (Nie wymienił żadnego z tych rzekomych historyków ani autorów.) 


Rzecznik Abbasa również odrzucił wszelką krytykę jego antysemickiej tyrady: „Wyrażamy nasze zdecydowane potępienie i oburzenie tą szaleńczą kampanią polegającą wyłącznie na cytowaniu cytatów akademickich i historycznych” – powiedział Abu Rudeineh w imieniu Abbasa.


Istnieje hebrajskie wyrażenie, które można przetłumaczyć jako „Byłem już na tym filmie”. Co jakiś czas do zachodniej prasy wycieka jedna z antysemickich tyrad Abbasa; urzędnicy i organizacje potępiają go i żądają przeprosin; on odmawia przeprosin; i nie ma żadnych konsekwencji – więc oczywiście robi to ponownie.


W maju 2018 r. Abbas wygłosił przemówienie na konferencji Palestyńskiej Rady Narodowej OWP. Powiedział między innymi, że Żydzi mieszkający w Europie cierpieli od XI wieku „nie z powodu swojej religii, [ale] z powodu ich zawodów społecznych – zatem kwestia żydowska, która rozprzestrzeniła się przeciwko Żydom w całej Europie, nie była z powodu ich religii, było to spowodowane lichwą i bankami”.


J Street
 „zdecydowanie potępiła” Abbasa za jego „absurdalne antysemickie stereotypy i głęboko obraźliwe komentarze”. Jednak antysemityzm Abbasa nie zmienił polityki J Street ani na jotę. J Street w dalszym ciągu lobbowała na rzecz utworzenia „Państwa Palestyny”, na którego czele stałby ten dostarczyciel „absurdalnych antysemickich stereotypów i głęboko obraźliwych komentarzy”.


Właściwie głównym problemem J Street związanym z antysemickimi wypowiedziami Abbasa, jak wynika z komunikatu prasowego, było to, że „odwracały one uwagę od potrzeby działań międzynarodowych” w celu „popierania rozwiązania w postaci dwóch państw. Innymi słowy, jego irytujący antysemityzm staje na drodze do zapewnienia mu państwa.


Podczas wizyty w Berlinie w sierpniu 2022 r. Abbas publicznie oskarżył Izrael o dokonanie „50 Holokaustów na Palestyńczykach”. 


Ambasador Deborah Lipstadt nazwała to ostatnie oświadczenie „niedopuszczalnym” i ostrzegła, że może „mieć niebezpieczne konsekwencje i podsycać antysemityzm”. I miała rację – antysemickie wypowiedzi szefa Autonomii Palestyńskiej zachęcają do antysemityzmu wśród mas palestyńskich Arabów. Czasami ten antysemityzm wyraża się w przemocy wobec Żydów.


J Street nie tylko „zdecydowanie potępiła” oświadczenie Abbasa w Berlinie, ale także wezwała do „natychmiastowych i bezwarunkowych przeprosin”. Oczywiście, takie przeprosiny nie nadchodziły. I po raz kolejny brak przeprosin nie zmniejszył żarliwego lobbowania J Street na rzecz sprawy Abbasa.


Jeśli urzędnicy amerykańscy, organizacje żydowskie lub burmistrz Paryża poważnie myślą o walce z palestyńskim antysemityzmem, muszą nałożyć prawdziwe sankcje, a nie tylko cofnąć medal lub żądać przeprosin, które nigdy nie zostaną wydane.


Zamiast tego należy podjąć takie kroki:

• Amerykańskie organizacje żydowskie i syjonistyczne powinny ogłosić, że nie będą się już spotykać z żadnymi przedstawicielami Autonomii Palestyńskiej.

• Burmistrzowie miast europejskich współpracujących z miastami AP powinni zawiesić te partnerstwa.

• Administracja Bidena powinna przestać płacić rachunki AP. USA dają w tym roku Arabom palestyńskim 650 milionów dolarów. Prawo amerykańskie zabrania bezpośredniego przekazywania pieniędzy AP (jak długo AP płaci pensje terrorystom), więc środki są wysyłane na projekty pozarządowe, za które w przeciwnym razie AP płaciłaby – w rzeczywistości administracja Bidena płaci rachunki AP. To powinno się skończyć.


Dopóki nie zostaną wprowadzone takie znaczące sankcje, Abbas nie będzie miał żadnej motywacji, aby zaprzestać swoich antysemickich tyrad.


Link do oryginału: https://www.jpost.com/opinion/article-758556

Jerusalem Post, 12 września 2023

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

*Stephen Flatow


Amerykański prawnik, który zainicjował szereg procesów przeciwko Islamskiej Republice Iranu w związku ze sponsorowaniem terroryzmu przez to państwo. Jego córka zginęła w zamachu terrorystycznym w 1995 roku. Wielokrotnie pomagał rządowi USA zidentyfikować organizacje, które pośredniczyły w nielegalnym przekazywaniu pieniędzy do Iranu.

Od redakcji „Listów z naszego sadu”

Amerykański dyplomata Martin Indyk, który jest jednym z głównych architektów polityki USA na Bliskim Wschodzie wydaje się być zaskoczony i zawiedziony.


[Jestem w rozpaczy nie wiedząc jak mam zareagować na głęboko antysemicką tyradę Abu Mazena (Abbasa). Jak ktoś, kto przez trzydzieści lat traktował mnie jak bliskiego przyjaciela mógł równocześnie mieć tak nienawistne poglądy na mój naród?]
[Jestem w rozpaczy nie wiedząc jak mam zareagować na głęboko antysemicką tyradę Abu Mazena (Abbasa). Jak ktoś, kto przez trzydzieści lat traktował mnie jak bliskiego przyjaciela mógł równocześnie mieć tak nienawistne poglądy na mój naród?]

Wśród licznych (na ogół drwiących) odpowiedzi była również ta:


[Jego praca doktorska była antysemicką teorią konspiracyjną. Czy byłeś pijany przez te całe trzydzieści lat?]
[Jego praca doktorska była antysemicką teorią konspiracyjną. Czy byłeś pijany przez te całe trzydzieści lat?]

Zrozpaczony Indyk będzie doradzał zrozpaczonemu Blinkenowi, że najlepiej udawać, że się przesłyszeli.