Milczenie owiec
Dla amerykańskich badaczy Iranu walka z prawicą jest ważniejsza niż krytykowanie reżimu – czy słuchanie Irańczyków


Arian Khameneh 2023-08-18

Ladn Zarabadi
Ladn Zarabadi

Ladan Zarabadi, badaczka gender studies na UCLA, rozpoczęła karierę akademicką w USA w 2010 roku, po tym, jak rok wcześniej wzięła udział w protestach irańskiego Ruchu Zielonych. Początkowo uzyskała tytuł doktora na wydziale architektury, a potem przeszła do studiów kobiecych, koncentrując się na irańskich ruchach feministycznych. Jej doświadczenia w nowym środowisku akademickim zaskoczyły ją jednak. Miała problemy z rozpoznaniem Iranu, w którym żyła, w obrazie Iranu przedstawianym przez jej rówieśników.


Jak mówi: "Byłam zszokowana. Dlaczego jest taka luka? Co tu się dzieje?"


Zarabadi jest krytykiem irańskiego reżimu i notorycznego łamania praw człowieka przez ten reżim – postawa dobrze mieszcząca się w głównym nurcie irańskiej diaspory. Ale w zamożnym kampusie w południowej Kalifornii czuła, że jej krytyczna postawa wobec irańskiego rządu wyrzuca ją na margines. Zarabadi odkryła, że jej koledzy z amerykańskich środowisk akademickich byli mniej zainteresowani patrzeniem na Iran oczami Irańczyków, a bardziej skłonni do zajmowania pozycji w dychotomicznej bitwie ideologicznej między amerykańskimi postępowcami a konserwatystami – takiej, w której nadmierna krytyka reżimu w Teheranie może być postrzegana jako „prawicowa”, a nawet „imperialistyczna”.


„Nie chodzi tylko o interpretację rzeczywistości, chodzi o interpretację rzeczywistości w określony sposób, aby spełniała warunki określonej ideologii lub określonego dyskursu” – mówi. Podczas gdy Zarabadi stwierdziła, że była pozornie mile widziana jako kolorowa kobieta, jej koledzy mieli tendencję do odrzucania jej rzeczywistych doświadczeń życiowych i perspektyw jako kobiety z Iranu. Koledzy radzili jej, żeby „czytała książki”.  


Przez ostatnie dziesięć lat postępowa opinia na temat Iranu opierała się zwykle na wierze w zróżnicowanie i stabilność irańskiego reżimu. Obawiając się potencjalnie destrukcyjnych skutków zmiany reżimu w Iranie, wielu amerykańskich postępowców zaufało, że „umiarkowane” i „reformistyczne” elementy irańskiego rządu, reprezentowane przez osoby takie jak były minister spraw zagranicznych Javad Zarif i były prezydent Hassan Rouhani, stworzą bastion przeciwko tak zwanym „twardym” elementom państwa irańskiego. Centralne znaczenie dla takiego odczytania Iranu stanowiło głębokie zaniepokojenie „militaryzacją” rywalizacji amerykańsko-irańskiej, tendencja do obwiniania polityki zagranicznej USA za ekscesy irańskiego reżimu oraz niechęć do krytyki polityki Iranu dotyczącej obowiązkowego hidżabu, co amerykańscy progresiści uważali za przejaw islamofobii i postawę nadmiernie przypominającą retorykę Republikanów, takich jak Mike Pompeo i John Bolton.


Jednak rozumienie Iranu przez progresistów coraz bardziej odbiegało od realiów w tym kraju – napięcie zaostrzone przez niedawny ruch „Kobieta, życie, wolność”, w którym Irańczycy wzywali do obalenia reżimu, palili hidżaby, atakowali „reformatorów” jako część tego samego zgniłego systemu, co „twardogłowi” i skandowanie „Nasz wróg jest tutaj, okłamują nas, kiedy mówią, że to Ameryka”.


Według Zarabadi, zachodnie środowiska akademickie w dużej mierze ignorują te napięcia, nadal powtarzając te same wygodne narracje lub wycofując się w ogłuszającą ciszę. Podczas konferencji National Women's Studies Association w listopadzie 2022 r., która miała miejsce u szczytu antyreżimowych protestów, mówi Zarabadi, niektórzy irańscy uczeni na konferencji skupili się prawie wyłącznie na amerykańskich sankcjach, krytykując opozycję irańskiej diaspory. Zarabadi na Twitterze potępiła swoich kolegów za „szerzenie dezinformacji”, „manipulowanie rzeczywistością” i narażanie wolności akademickiej, by trzymać się dogmatów antyamerykanizmu i antyislamofobii.

 

Na progresywną naukę o Iranie znaczny wpływ miała tak zwana „narracja humanizacyjna”, która ma na celu pokazanie, jak toczy się normalne życie przeciętnego Irańczyka. Celem, w oczach tych uczonych, jest przeciwdziałanie „neokonserwatywnemu programowi”, który „demonizuje” Iran w celu kultywowania poparcia dla zmiany reżimu. Często jednak wymaga to od pracowników akademickich autocenzury w celu zachowania irańskich źródeł będących podstawą ich kariery. Na przykład Laudan Nooshin, etnomuzykolog z londyńskiego City University, twierdzi, że grożono podjęciem kroków prawnych przeciwko wydawcy książki, której była współautorką, Rough Guide to World Music, po tym, jak zredagowali jej tekst, by zawierał słowa, które mogą urazić duchownych, co zagroziło jej dostępowi do badań terenowych w Iranie.


W ostatnich latach niektórzy najbardziej szanowani aktywiści w Iranie obrali sobie za cel ten zachodni postępowy impuls do „humanizacji”, ponieważ wybiela on zbrodnie reżimu. Weźmy sarkastyczny tekst rapera-aktywisty Toomaja Salehiego:


Tak jest! Życie toczy się normalnie, nie mówimy inaczej, żeby nie wpaść w kłopoty.

[…]
Dla głęboko skorumpowanych apologetów reżimu w USA
Tych, którzy swoją niższość rekompensują rozpustą
Tu nie ma lewicy i prawicy, wszyscy są tacy sami.

My mówimy, że jesteśmy uwięzieni w bagnie, oni mówią, że mają nadzieję, że je zreformują.

Czołowy aktywista, Hossein Ronaghi, poświęcił ogromną energię na krytykę amerykańskich naukowców i ekspertów w przerwach między częstymi okresami za kratami jako więzień polityczny. Jego częste skargi obejmowały odrzucenie projektu Rethinking Iran Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa jako „fałszywej propagandy Republiki Islamskiej” oraz oskarżanie ekspertów d/s Iranu na Zachodzie o wprowadzanie społeczności międzynarodowej w błąd poprzez „podważanie powagi” sytuacji irańskiego społeczeństwa. Przede wszystkim wieloletnia aktywistka i obecna więźniarka sumienia, Bahareh Hedayat, wysłała list  z więzienia Evin w grudniu 2022 r., w którym kpiła z postępowych intelektualistów na Zachodzie za ich niechęć do krytykowania islamu i hidżabu:

Ten nurt [na Zachodzie], który od czasu do czasu postrzega siebie jako antyimperialistyczny, w bardzo imperialistycznym procesie zatyka uszy w konfrontacji z głosem kobiety z Bliskiego Wschodu, urodzonej muzułmanki, i z zewnątrz oskarża nas, którzy żyją w tych warunkach, o islamofobię; co oznacza, że ja, jako kobieta z Bliskiego Wschodu, nie mam prawa narzekać na służalczy los, któremu zostałam poddana z powodu [obowiązkowego] hidżabu, ponieważ zgodnie z „postępowymi” zasadami, które zostały stworzone i wyeksportowane przez intelektualistów z Zachodu, ten akt lamentu pod presją historycznej opresji, jaką narzucił mi hidżab, oznacza strach przed islamem, a nikt nie ma prawa bać się islamu.

Podczas gdy irańscy aktywiści są coraz mniej zainteresowani punktem widzenia postępowych amerykańskich środowisk akademickich, reżim irański często wykorzystuje akademicki dyskurs antykolonialny, aby odeprzeć międzynarodową krytykę. Kiedy szwedzka posłanka zażądała odpowiedzi w sprawie przemocy reżimu wobec własnych obywateli, wysłannik Iranu do Szwecji, Ahmad Masoumifar, odpowiedział, że musi ona zapoznać się z „nieetycznymi implikacjami postaw orientalistycznych, imperialistycznych i szowinistycznych”.


Według Saeida Golkara, wykładowcy w Instytucie Tony'ego Blaira i profesora nadzwyczajnego na Uniwersytecie Tennessee Chattanooga, w Iranie szybko rosną świeckie, proamerykańskie, a nawet w niektórych przypadkach proizraelskie nastroje, spowodowane silną chęcią przeciwstawienia się argumentom reżimu. Mówi, że ta tendencja jest niewygodna dla wielu wydziałów studiów Bliskiego Wschodu w Stanach Zjednoczonych, ponieważ są one zdominowane przez to, co nazywa „lewicowymi studiami wyzwoleńczymi”, naznaczonymi perspektywą „antykolonialną”. „Widzą, co się dzieje i nie mogą sobie z tym poradzić. Ich idee są bardzo odmienne i mają własny pogląd ideologiczny. Dlatego albo to ignorują, albo zmieniają [rzeczywistość] – mówi. - Istnieje błąd kosztów utopionych, który polega na tym, że dużo inwestujesz w teorię, a twoja tożsamość opiera się na tej teorii. Jeśli ją podważysz, podważysz całe swoje życie”.


Być może najbardziej skandaliczny przypadek zmiany rzeczywistości miał miejsce po zabójstwie Kasema Solejmaniego, dowódcy Siły Kuds Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej, który zginął w 2020 roku na rozkaz Donalda Trumpa. W tamtym czasie wielu Irańczyków było albo obojętnych, albo zadowolonych z jego śmierci, uważając Solejmaniego za mordercę i zbrodniarza wojennego. Ale wybitni uczeni, tacy jak Narges Bajoghli  z Johns Hopkins, stworzyli przepraszające, buntownicze narrację, twierdząc, że Solejmani był bardzo popularny i że jego zabójstwo skłoni Irańczyków do jednoczenia się wokół flagi. Pouya Alimagham, historyk Iranu z MIT, pochwalił bohaterstwo Solejmaniego, który „w przeciwieństwie do amerykańskich generałów”, był na pierwszej linii frontu, i zapewnił, że jego „śmierć sprawi, iż jego legenda stanie się podobna do legendy [Che] Guevary”. W rzeczywistości protestujący w Iranie w ciągu ostatniego roku regularnie palili kukłę Solejmaniego, a irańscy internauci stworzyli mem „Qassem check”, w którym oceniali wiarygodność ekspertów Iranu na Zachodzie, sprawdzając, czy opisywali Solejmaniego po jego zabiciu jako bohatera narodowego.


Rzeczywiście, niechęć progresistów do stanowczej krytyki Republiki Islamskiej może czasami osiągnąć komiczne wyżyny. Na przykład w dyskusji panelowej na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley, poświęconej ruchowi Kobieta, Życie, Wolność w październiku ubiegłego roku, Sima Shakhsari, uczona z University of Minnesota, prawie całkowicie unikała mówienia o tym ruchu, przedstawiając zamiast tego ściek lewicowych argumentów na rzecz suwerenności tubylców, kolonializmu osadników, Black Lives Matter, izraelskiej przemocy wobec Palestyńczyków, rasistowskiej policji, amerykańskiego imperializmu i tego, jak przedrewolucyjna burżuazja w Iranie okradała klasę robotniczą. Na koniec skrytykowała homofobiczny charakter protestacyjnych pieśni skierowanych przeciwko ajatollahowi Chameneiemu, który, jak twierdzi, stał się „queerowym wrogiem”.


„Narzucamy własny kontekst dyskusji o tym, co rzekomo dzieje się w Iranie, ale tak naprawdę nie chodzi o to, co dzieje się w Iranie. Tu naprawdę chodzi o nas. Iran staje się tylko przedmiotem. Punktem odniesienia dla nas, aby ustawić się w naszej własnej polityce, naszych własnych wojnach kulturowych i naszych własnych debatach” – powiedział jeden z uczonych z Iranu, który rozmawiał ze mną pod warunkiem zachowania anonimowości. „To prawdziwy brak odwagi, by zająć pryncypialne stanowisko ze strachu przed konsekwencjami, jakie będzie to miało w generalnie lewicowym świecie akademickim”. Uczony argumentuje, że polityczne ustawienie wzięło górę nad irańską ekspertyzą, wskazując na nominację Behrooza Ghamari-Tabriziego, którego opisał jako mającego „bardzo skromne kwalifikacje akademickie”, na wysokie stanowisko w Princeton. „Jeśli jesteś bardzo poprawny politycznie, odwrócą wzrok od twojego braku wiedzy o Iranie – powiedział. - To bardzo cyniczne. Wszystko sprowadza się do zdobywania pracy, stanowisk, stałego zatrudnienia i stypendiów. Nie ma w tym żadnej treści intelektualnej. To gra, w którą grają ludzie i chcą ją wygrać”.


Maral Karimi, kanadyjska naukowczyni zajmująca się Iranem, doświadczyła, jak to jest być po złej stronie polityki w środowisku akademickim Bliskiego Wschodu. W książce z 2018 r. w sprawie protestów irańskiego Ruchu Zielonych argumentowała, że stopniowe zmiany raczej nie doprowadzą do demokracji w Iranie, że „reformistyczne” skrzydło rządu nie jest demokratyczne i że cykliczne protesty będą trwały, dopóki nie pojawi się prawdziwie demokratyczna alternatywa. Dziś jej wnioski stanowią konsensus w głównym nurcie politycznego dyskursu na temat Iranu. Jednak Karimi mówi, że kiedy ukazała się jej książka, została zmarginalizowana, wyrzucona z paneli i zignorowana przez innych badaczy Iranu z powodu niewygodnych implikacji politycznych jej książki. Mówi, że jej koledzy oskarżyli ją o to, że ma „wyprany mózg przez amerykańską narrację i politykę” i nazwali ją „podżegaczką wojenną”. Wielu zmieniło swoje stanowisko po niedawnym powstaniu, ale Karimi nie ma sympatii do ludzi, którzy zmieniają poglądy z dnia na dzień.


„Jest coś przytłaczającego w powiedzeniu: ‘Nikt z nas nie wiedział, wszyscy tak myśleliśmy’. Nie, nie wszyscy tak myśleliśmy. Wielu z nas wstało i wyraziło swoje obawy. Wielu z nas zmarginalizowano. Wielu z nas uciszyliście – powiedziała Karimi. - Niezależnie od tego, czy było to na arenie aktywistów, czy to w środowisku akademickim, czy w mediach, zostaliśmy odsunięci na bok”.


Karimi argumentuje, że narracja o stopniowych zmianach i reformach skolonizowała przestrzeń publiczną w zachodnich mediach i środowisku akademickim, pozostawiając niewiele miejsca na głosy sprzeciwu, które były zdecydowanie krytyczne zarówno wobec Republiki Islamskiej, jak i hegemonii Stanów Zjednoczonych. „Wielu zwykłych Irańczyków, nie naukowców, również było przeciwnych reformom. Po prostu nigdy ich nie słyszano. Nigdy nie dano im głosu – powiedziała. - Jaki jest sens nauki, jeśli zbiorę grupę ludzi, którzy myślą tak jak ja, i po prostu będziemy powtarzać to samo sobie nawzajem? Jaki jest sens? Czego się boicie?"

 

This story originally appeared in English in Tablet Magazine, at tabletmag.com, and is reprinted with permission.

 

Link do oryginału: https://www.tabletmag.com/sections/israel-middle-east/articles/iran-scholars-war-on-reality

Tablet, 10 sierpnia 2023

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 

Arian Khameneh niezależny dziennikarz mieszkający obecnie w Danii.