Pochwała krytyków gender


Redakcja Quillette 2023-07-04

Urzędnik ds. równości SNP zagroził, że „pobije terfów i transfobów” w (usuniętych teraz) tweetach Cameron Downing, lat 23, napisał, że chce „kurwa, pobić niektórych terfów i transfobów”. (Na zdjęciu Cameron Downing. Żródło: \

Urzędnik ds. równości SNP zagroził, że „pobije terfów i transfobów” w (usuniętych teraz) tweetach Cameron Downing, lat 23, napisał, że chce „kurwa, pobić niektórych terfów i transfobów”. (Na zdjęciu Cameron Downing. Żródło: "Daily Record" John Ferguson)



„Czym jest feminizm? Dla kogo to jest? Czy mężczyźni mogą być feministami, czy tylko sojusznikami? Czym jest intersekcjonalność i czy feminizm musi być intersekcjonalny?” Oto niektóre z pytań poruszanych na kursie filozofii feminizmu na Uniwersytecie w Melbourne, formalnie oznaczonym w podręczniku uniwersyteckim jako PHIL20046. Przyszłych studentów informuje się, że treści kursu będą obejmować „szereg teorii feministycznych, w tym zarówno feminizm radykalny, jak i feminizm liberalny, ze wszystkich czterech ‘fal’ (z naciskiem na feminizm drugiej fali). Rozważymy również szereg stosowanych tematów, takich jak prostytucja i pornografia, włączenie transkobiet, teorie gender, normy społeczne związane z gender i prawa reprodukcyjne”.

Z drugiej strony treści, które nie są zawarte w PHIL20046, obejmują propagandę białej supremacji, neonazistowskie argumenty i aprobującą egzegezę literacką Mein Kampf. Może się to wydawać dziwnym szczegółem, na który warto zwrócić uwagę. Ale ważne jest, aby oświadczyć, biorąc pod uwagę obfitość naklejek i plakatów rozklejonych ostatnio wokół kampusu Uniwersytetu w Melbourne, oskarżających instruktorkę kursu, Holly Lawford-Smith, o tworzenie jej programu nauczania wyłącznie na benefis „faszystów”.



Ci, którzy znają mantry „feminizmu intersekcjonalnego”, prawdopodobnie nie będą potrzebować wyjaśnienia dla kwantowego skoku logicznego, za pomocą którego feministyczne filozofowanie można zrównać z doktrynami Hitlera, Mussoliniego i Franco. Ale dla tych, którzy nie są przeszkoleni w takich sprawach, podstawą skargi jest to, że Lawford-Smith jest „feministką krytyczną wobec gender” – termin ten wskazuje na przekonanie, że biologicznie zakorzenione różnice między mężczyznami i kobietami są rzeczywiste; i dlatego należy to wziąć pod uwagę przy wyznaczaniu granic przestrzeni chronionych dla kobiet, takich jak drużyny sportowe kobiet, więzienia i ośrodki przemocy domowej.


Oznacza to, że „krytyka gender” to żargonowy sposób opisywania zwykłych poglądów, jakie posiada ogromna większość populacji planety. To zaś, że wiara Lawford-Smith w nauki biologiczne jest uważana za akademicki odpowiednik nazistowskiego pozdrowienia,  świadczy o szokującym stopniu radykalizacji środowiska akademickiego.


Feministki krytyczne wobec gender wywodzą swoje korzenie z ruchu radykalnego feminizmu z lat 60. Często skupiają się na zgubnych skutkach stereotypów związanych z gender; i krytykują branże czerpiące zyski z bólu kobiet, takie jak pornografia. Ten rodzaj analizy skupia uwagę na trudnościach, które historycznie towarzyszyły kobietom. Skupia również uwagę na rzeczywistych rozwiązaniach politycznych wymaganych do rozwiązania takich trudności, w tym, w razie potrzeby, na utrzymaniu bezpiecznych przestrzeni dla osób tej samej płci. Jak można przypuszczać, feministki krytyczne wobec gender zazwyczaj nie mają cierpliwości do mężczyzn, którzy niedawno ogłosiwszy odkrycie w sobie jakiejś duchowej iskry kobiecości, zaczynają napastliwie informować kobiety o niedoskonałości ich intersekcjonalnego feminizmu.


Krytycy gender mówiąc, co myślą, robią to na własne, zawodowe ryzyko. W 2021 roku Kathleen Stock, brytyjska filozofka analityczna, została zmuszona do rezygnacji ze stanowiska akademickiego na Uniwersytecie Sussex po długiej kampanii nękania. Podobnie jak inni znani intelektualiści krytyczni wobec gender, Stock jest całkowicie szczera w kwestii swojego poparcia dla praw osób transpłciowych do życia, nauki i pracy tak, jak im się podoba, bez dyskryminacji i nękania; równocześnie jest tak samo szczera w sprawie zwykłego faktu, że transkobiety nie są dosłownie kobietami. W wyniku wyrażania takich (ponownie szeroko rozpowszechnionych) poglądów Stock otrzymała poradę, by zainstalowała kamery CCTV w swoim domu i zapuszczała się na teren kampusu tylko w towarzystwie ochroniarzy.


Niestety nie jest to niczym niezwykłym. Niektórzy z tych samych aktywistów, którzy twierdzą, że krytyka gender sprawia, że czują się „zagrożeni” w jakiś niejasno zdefiniowany metaforyczny sposób, wydają się nie mieć żadnych skrupułów przed aż nazbyt dosłownym grożeniem bezpieczeństwu „TERF” – obelga na ludzi krytycznych wobec gender— którzy głośno wyrażają swoje zdanie.

 

W zeszłym miesiącu Stock wygłosiła pogadankę w klubie dyskusyjnym Oxford Union, sprzeciwiając się setkom protestujących, którzy próbowali ją uciszyć. Jednemu z nich udało się nawet opóźnić obrady: wśród szkarłatnych skórzanych krzeseł, mahoniowych stołów i innych wytwornych elementów Sali Obrad, niejaka Riz Possnett siedziała przyklejona do podłogi w proteście, zanim ostatecznie została usunięta przez policję (przy gromkim aplauzie publiczności).

Czy protestująca Trans jest członkiem najbardziej „przebudzonej” brytyjskiej rodziny? – Codzienny sceptyk

Roz Possnett, transpłciowa aktywistka, która zakłóciła przemówienie Kathleen Stock w Oxford Union, jest córką działaczki XR i szefa ratusza, który wprowadził czterodniowy tydzień pracy. Czy to najbardziej „przebudzona” rodzina w Wielkiej Brytanii?

The Daily ScepticToby Young

Warto zastanowić się nad wyborem miejsca. Dopiero w 1963 roku kobietom pozwolono na pełne i równe członkostwo w Związku Oksfordzkim. W tamtym czasie niektórzy mężczyźni sprzeciwiali się włączeniu kobiet, twierdząc, że kobiety będą rozpraszać wzniosłe obrady „gadaniem”; i że zamiast pilnie słuchać, kobiety będą „wiecznie zajęte nylonami, butami na wysokich obcasach i aurą zapachu”. (Z radością informujemy, że Stock jakoś zdołała oprzeć się takim rozrywkom podczas jej dobrze przyjętego wystąpienia.) Zaledwie sześć dekad później mizoginistyczna kampania na rzecz zamykania ust kobietom budzi się na nowo, choć teraz odbywa się pod rzekomo postępowym sztandarem feminizmu intersekcjonalnego zamiast tradycyjnego seksizmu.

Lesbijki nie pociąga kobieca „tożsamość płciowa”. Pociągają nas kobiety

Sydnej. Londyn. Toronto.

Podczas protestów, które wybuchły przed salą obrad Oxford Union, reporter z Times Radio zapytał demonstrantów, czy czytali książkę Stock Material Girls z 2021 roku. Wszyscy powiedzieli, że nie. Podobnie jak wielu samozwańczych postępowców, którzy starają się założyć kaganiec kobietom, czują się nieobciążeni potrzebą angażowania się w argumenty swoich przeciwników, prewencyjnie zdefiniowali każdą formę sprzeciwu jako de facto formę mowy nienawiści. „Tu tak naprawdę nie chodzi o wolność słowa – powiedział jeden z nich. – To jest debata, czy ktoś ma prawo istnieć”.


Taka retoryka jest typowa dla wyświechtanych sloganów, które obecnie zastępują intelektualny spór w tej dziedzinie. Zgodnie z tym poglądem zgłaszanie sprzeciwu wobec umieszczania więźniarek z identyfikującymi się jako transkobiety biologicznymi mężczyznami-gwałcicielami jest równoznaczne ze skazaniem ogromnej części ludzkości na jakąś symboliczną otchłań; tak samo jak naleganie na odpowiednie zabezpieczenia terapeutyczne przed natychmiastową zgodą na żądania dziecka dotyczące leków i operacji zmiany płci jest potępiane jako zaproszenie do samobójstwa.


Ten rodzaj upiornych sloganów od lat ma wolną drogę w niektórych subkulturach akademickich i aktywistycznych. Dlatego nie powinno nas dziwić, że ci sami miłośnicy sloganów wysuwają absurdalne oskarżenie, że Lawford-Smith jest „faszystką”. Zdaniem tego ruchu wszystko, co nie jest całkowitym przyzwoleniem ideologicznym, sygnalizuje tendencję do nucenia niemieckiej muzyki marszowej z lat 30. XX wieku.


Trzeba powiedzieć, że prawdziwe przykłady transfobii (tak często nadużywanego terminu) istnieją w naszych społeczeństwach. A osobom transpłciowym, jak argumentowała Lawford-Smith, należy się pełna gama ochrony prawnej, z której korzystają wszyscy inni. Z pewnością żadna osoba transpłciowa nie powinna tracić swojego mieszkania ani środków do życia tylko z powodu kaprysu zagorzałego właściciela lub szefa. Ale Lawford-Smith argumentuje również w przekonujący sposób, że o wiele sensowniejsze byłoby zdefiniowanie takiej ochrony na podstawie statusu transkobiety jako transpłciowej (co jest niepodważalne), w przeciwieństwie do twierdzenia, że jest dosłownie kobietą (co nie jest prawdą).


To nie są jedynie gry słowne. W zeszłym tygodniu funkcjonariusze policji w Ontario ogłosili, że Shane Green, przestępca seksualny wysokiego ryzyka, został zwolniony z więzienia i oczekuje się, że powtórzy swój numer twierdząc, że jest transpłciowy, aby uzyskać dostęp do schronisk dla kobiet. Celowo używamy formy męskiej – ponieważ według policji Green nawet nie zadał sobie trudu, by formalnie zidentyfikować się jako kobieta; najwyraźniej po prostu mówi, że jest transpłciowy, żeby dostać się do bezbronnych kobiet.

HUNTER: Schroniska dla kobiet ostrzegają przed brutalnymi przestępcami transpłciowymi

Stephanie Green znów w siodle. Zarejestrowana przestępczyni seksualna — która identyfikuje się jako kobieta — ponownie szuka dachu nad głową i ciepłego posiłku.

Toronto SunBrad Hunter

Omawianie tego rodzaju przypadków jest często postrzegane jako tabu, ponieważ takie przykłady mogą służyć do niesłusznego piętnowania osób transpłciowych jako seksualnych drapieżników. Ale ważnym faktem dotyczącym mężczyzn takich jak Green nie jest ich tożsamość płciowa, ale to, że są przestępcami.


Przestępcy występują we wszystkich kolorach i używają wszystkich zaimków. Łączy ich to, że wykorzystają każdy system identyfikacji oparty na ślepym zaufaniu, aby żerować na ofiarach – w przypadku Greena - maltretowanych kobietach szukających schronienia przed właśnie takim męskim drapieżnikiem.  


Konieczność ochrony przed takimi ludźmi działającymi w złej wierze wyjaśnia, dlaczego nasze codzienne życie to niekończąca się seria kontroli uwierzytelniających mających na celu potwierdzenie, że jesteśmy tym, za kogo się podajemy — od bankomatów, przez odprawy na lotniskach, po kabiny do głosowania, po logowanie do mediów społecznościowych i poczty elektronicznej. Tylko w wąskim obszarze tożsamości płciowej — a nawet tutaj, dopiero od niedawna — wymaga się po prostu zakładania dobrej wiary i uczciwości zupełnie obcych osób. W ten sposób doszliśmy do miejsca, w którym ortodoksyjna feministka z kampusu jest teraz kimś, kto domaga się, by Shane Green został wpuszczony do przestrzeni dla kobiet jako „kobieta” – podczas gdy ci, którzy wskazują na niebezpieczną absurdalność tego stanowiska, są oczerniani jako faszyści.  


Demonizacja Lawford-Smith nie powstała w próżni, więc nie można jej odrzucić jako dzieło oddolnych fanatyków. Po tym, jak wzięła udział w wiecu Let Women Speak na początku tego roku, jej szef, dziekan wydziału sztuki Uniwersytetu w Melbourne, wysłał e-mail do pracowników i studentów, potępiając protest jako „odczłowieczający” i „sprzeczny z moimi wartościami i wartościami naszej uczelni”. W skardze do Worksafe Victoria, stanowego organu nadzorującego bezpieczeństwo w miejscu pracy, Lawford-Smith twierdzi, że ten e-mail zachęcał do studenckiej kampanii zastraszania jej.

Mobbowana, ale nieugięta: wywiad z Kellie-Jay Keen

Holly Lawford-Smith w rozmowie z działaczką na rzecz praw kobiet, która teraz prowadzi oskarżenie przeciwko ideologom gender.

QuilletteHolly Lawford-Smith

Niezależnie od wyniku jej skargi, warto zwrócić uwagę, w którą stronę przechyla się tu skala siły. Kampania mająca na celu uciszenie kobiet, takich jak Lawford-Smith, jest prowadzona przez aktywistki, które regularnie przedstawiają się jako słabsze, broniące małej, bezbronnej i oblężonej grupy. Ta charakterystyka była trafna kilka dekad temu, kiedy ruch praw trans był w powijakach. Natomiast współczesna rzeczywistość, której mikrokosmos oferuje Uniwersytet w Melbourne, polega na tym, że zradykalizowana mniejszość skutecznie wywiera presję na niektórych z najpotężniejszych członków naszych społeczeństw – w tym nie tylko dziekanów uniwersytetów, ale także polityków, dyrektorów generalnych i dziennikarzy – by wymusić oparte na fantazji rozumienie ludzkiej kondycji.


Nie jest pewne, jak długo ta awanturnicza mniejszość może nadal narzucać swoją ortodoksję otoczeniu. Ale ostateczny wynik nie budzi wątpliwości: jak ujął to Philip K. Dick: „rzeczywistość jest tym, co nie znika, kiedy przestajesz w nią wierzyć”. I ta rzeczywistość jest zakodowana nie w naszych zaimkach, ale w naszych chromosomach.  

 

Link do oryginału: https://quillette.com/2023/06/16/in-praise-of-gender-crits/

Quillette, 16 czerwca 2023

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska