Prawda

Czwartek, 28 marca 2024 - 18:50

« Poprzedni Następny »


Niechciany dar Boga. Czyli trudności z akceptacją nieuniknionego.


Lucjan Ferus 2018-12-02


Motto: „Inaczej niż życie, śmierć nie może być człowiekowi odebrana, dlatego możemy ją uważać za dar Boga” (Seneka).

Śmierć darem Boga?! Już widzę miny tych „obdarowanych”: nie cieszyć się z bożego daru nie wypada, ale jak tu się cieszyć z takiego „daru”? No i czy to uzasadnienie o niemożności jej odebrania człowiekowi jest wystarczające, by uważać ją za dar? Chyba żadna religia nie wpadła na taki dziwny pomysł i chyba żadna by długo na nim nie „pociągnęła”. Całkiem odmienny od tego, który „lansuje” Biblia, gdzie śmiertelność przedstawiona jest jako zasłużona przez człowieka KARA za nieposłuszeństwo Bogu, który ponoć planował jej początkowo w swoim dziele, ale musiał nią ludzi ukarać, gdyż „karą za grzech jest śmierć”.


Jest to całkiem nielogiczne przy atrybutach Boga; niczego on nie musi, natomiast wszystko może (wg samej religii). Mógł więc on także stworzyć doskonałe istoty żyjące w doskonałym świecie. Skoro tego nie uczynił, należałoby przyjąć, iż Bóg chciał aby wszystko co żyje było śmiertelne, a w tym bez żadnego wyjątku także i ludzie. Może dlatego (ale nie tylko) bardziej przekonująca wydaje mi się koncepcja naukowa, którą opisał biolog Darryl Reanney w książce Śmierć wieczności. Przyszłość ludzkiego umysłu:

„W odległej przeszłości problem prokreacji został rozwiązany w ten sposób, że powstało nietrwałe, z góry skazane na zagładę ciało jednorazowego użytku.Wraz z ciałem pojawił się fenomen śmierci zaprogramowanej/../ śmierć jest wynalazkiem pochodzącym z wczesnej epoki rozwoju życia. Jego celem było zmniejszenie kosztów ekspansji genów. Rozwijające się organizmy zrzekły się wiecznej młodości w zamian za tanią metodę reprodukcji. Wszystkie istoty żywe są skonstruowane według tego samego schematu; wszystkie kryją nieśmiertelne geny w nietrwałym opakowaniu. Człowiek nie jest wyjątkiem od tej reguły /../.

 

Tylko człowiek, jedyny spośród stworzeń, wie, że nigdy nie uniknie śmierci. Wiedza ta jest sprzeczna z zasadami biologii. /../ Wiara była jedynym sposobem rozwikłania tej sprzeczności. Tworząc bogów i obdarzając ich nieśmiertelnością, człowiek /../ nie zdołał uniknąć śmierci, ale mógł podjąć działania nastawione na cel: rytuały,które zgodnie z tradycją miały mu zapewnić życie po śmierci /../. Na tym polega ironia ludzkiego losu; /../ Jeśli człowiek zaakceptuje śmierć, jego wola przeżycia osłabnie, a jeśli się z nią nie pogodzi, zatraci poczucie rzeczywistości. Nie ma w tej sytuacji dobrego rozwiązania. Fikcja życia pozagrobowego stała się koniecznością. Obietnica nieśmiertelności /../ złagodziła stres związany ze śmiercią. Dlatego w każdej kulturze, od zarania dziejów aż po dzień dzisiejszy, znane jest pojęcie zaświatów”.

Nie raz już cytowałem powyższe fragmenty, gdyż doskonale i obrazowo oddają sytuację człowieka, związaną z tym szczególnym aspektem jego natury, jakim jest śmiertelność. Jednakże na potrzeby rozumowania, które chciałbym przedstawić w tym tekście, nie ma specjalnego znaczenia czy będziemy uważali śmierć za dar Boga, czy też za karę, a nawet za biologiczną konieczność, którą „wymyśliła” Natura na długo przed tym, zanim ludzie pojawili się na Ziemi. Liczy się fakt, iż nikt nie może się od niej wyzwolić czy też wykupić w jakikolwiek sposób (nie licząc religijnych bajek). Jest ona tak ściśle związana z naszym i nie tylko naszym życiem, iż można przyjąć za pewnik, że „jedynym sposobem by nie umrzeć, jest nie narodzić się, czyli nie zaistnieć na świecie” (Andre Frossard).

 

Dlatego jedyne co można zrobić w tej sytuacji, to spróbować człowiekowi OSWOIĆ SIĘ z myślą o własnej śmiertelności i starać się złagodzić strach przed nieuchronnym końcem życia. Religie już od wielu tysięcy lat pomagają ludzkości łagodzić ten naturalny strach przed śmiercią, robiąc to jednak w sposób typowy dla religii, czyli zakłamany. Już dawno bowiem „zorientowały się”, iż najlepiej panuje się nad ludźmi poprzez strach, także poprzez strach przed śmiercią, więc jest on wykorzystywany do przyciągania ludzi pod „opiekuńcze skrzydła religii”, strasząc ich wymyślonym przez siebie piekłem, a później też czyśćcem. Jednym słowem, religie każą płacić sobie dość „słoną cenę” za narzucone „przewodnictwo duchowe”.

 

Cóż nam pozostaje do zrobienia, biorąc pod uwagę ową sytuację? Czy  można w inny sposób pomóc sobie (i innym) w złagodzeniu wrodzonego strachu przed śmiercią? Myślę, że można, a przynajmniej można spróbować. Otóż wydaje mi się (co prawda na podstawie własnych doświadczeń, co nie znaczy wcale, iż u innych zadziała to w taki sam sposób), iż powinniśmy zacząć od ROZUMOWEGO, dokładnego rozeznania się w sytuacji, w jakiej znajduje się człowiek, który – prędzej czy później – uświadomi sobie, iż jego życie jest jednokierunkową drogą (jeśli chodzi o czas), z której nie można już zawrócić. Drogą prowadzącą wszystkich do jednego końca: końca naszego istnienia.

 

Jeśli się nad tym dobrze zastanowić, to okaże się, iż ta mało pocieszająca konkluzja nie jest dla nas zaskoczeniem, a przynajmniej nie powinna być. Wiedzieliśmy o tym od dziecka, gdyż stykaliśmy się nie raz w życiu ze śmiercią naszych bliskich. Nie mówiąc już o tym, że w oglądanych przez nas mediach śmierć „przewija się” setki razy każdego dnia, a większość wiadomości ze świata dotyczy właśnie śmierci, czyli zabijania ludzi przez innych ludzi w różnoraki, na ogół niewyszukany sposób i w znacznych ilościach. A najchętniej oglądane przez nas filmy, dotyczą właśnie przemocy i wzajemnego zabijania się ich bohaterów.

 

Zatem pierwsze pytanie na jakie powinniśmy sobie szczerze odpowiedzieć jest następujące: skoro mieliśmy kilkadziesiąt lat czasu na to (mam na myśli osoby w przedziale wiekowym zbliżonym do mojego), aby przyzwyczaić się do myśli, że problem śmierci dotyczy nas również, to dlaczego teraz (kiedy np. dowiadujemy się od lekarza, iż jesteśmy nieuleczalnie chorzy) wpadamy w panikę i zazwyczaj czujemy się tak, jakby przysłowiowy „ świat zawalił się nam na głowę”? Co takiego sobie dotąd myśleliśmy, iż perspektywa nieuchronnej śmierci wydaje się nam tak bardzo przerażająca? Że jesteśmy wyjątkiem pośród żywych istot, który nie jest śmiertelny jak reszta ludzkości?

 

Przecież człowiek już od niemowlaka, kiedy rośnie i rozwija się, a potem starzeje – idzie nieuchronnie w kierunku śmierci. Chyba żaden inny utwór (nie wliczając sentencji nagrobnych i trenów) tego lepiej nie oddaje, niż ten z pozoru niewinny, sielsko-przyrodniczy wierszyk meksykańskiej pisarki i poetki Juany Ines de la Cruz, który figuruje jako motto do jednego z rozdziałów Imienia róży Umberta Eco i brzmi następująco:

„Różo, wezwana do życia, na łące wznosisz swą szyję,

Szkarłatem, pąsem rozkwitasz, powabu dumnie nie kryjesz.

Lecz chociaż blask twój w oczy bije, zły los na ciebie też czycha”.

Choć Imię róży czytałem jakieś 30 lat temu, to jednak do dziś pamiętam swoją reakcję, kiedy uświadomiłem sobie jaki ważny aspekt życia opisuje ten utwór. W jakimś przebłysku rozumu, podobnym do tego, jakiego doświadczył Ijon Tichy po zażyciu ocykanu, (analogia czytelna dla miłośników prozy Lema), kiedy to rozwiewają się iluzje i patrzymy na niczym nie zafałszowaną rzeczywistość, pojąłem, iż w taki prosty sposób dane mi było ujrzeć potężną siłę, której podlega wszystko co żyje – PROCES PRZEMIJANIA. Siłę, która nas zabija, ale wcześniej daje nam życie. Życie, o którym Stanisław Lem napisał kiedyś: „Życie jest oszustwem /../ usiłowaniem obejścia praw, skądinąd nieuchronnych i nieubłaganych”.

 

Wygląda więc na to, iż do „oszustwa” przyrody ziemskiej, człowiek jako jej nieodrodna cząstka dodał swoje „oszustwo” i wyszło: „Religia jest oszustwem, usiłowaniem obejścia praw, skądinąd nieuchronnych i nieubłaganych”. Oszustwo nieświadome na początku, którego złożoność i wyrafinowanie rosło wraz ze świadomością człowieka. Oszustwo w dobrej sprawie, czy też w dobrej wierze, jako że miało pomagać ludziom w przetrwaniu w niebezpiecznym świecie, wspomagając ich słabą psychikę. Jak to ujął Bernard Fontenelle: „Człowiek straciłby odwagę, gdyby nie był podtrzymywany przez fałszywe wyobrażenia”.

 

W tym miejscu nasuwa mi się parę pytań: Czy ja muszę być oszukiwany przez religię (bo o to czy chcemy nikt, nigdy nie pyta)? Czy rzeczywiście mam taką słabą psychikę, iż muszę być przez całe życie mamiony iluzjami życia wiecznego, gdyż inaczej popadłbym w depresję? Czy jako przedstawiciela gatunku rozumnego, nie stać mnie na spojrzenie prawdzie „w oczy”, dotyczącej mojej śmiertelności? Prawdzie, która według religii ma nas przecież wyzwalać od strachu, czyż nie tak? Na jakiej podstawie religie uznały, iż lepsza będzie dla człowieka fikcyjna „prawda”, niż prawda o naszej rzeczywistości? Wg niepisanej zasady: „Lepsze jest piękne kłamstwo, niż bezlitosna i okrutna prawda”?       

 

A przecież istnieje jeszcze inny i to o wiele prostszy (moim zdaniem) sposób, by pozbyć się, a przynajmniej złagodzić lęk przed śmiercią: AKCEPTACJA PRAWDY o rzeczywistym losie człowieka. Prawdy nie zafałszowanej religijnymi ideami, a mimo to pięknej w swej prostocie i o wiele mniej „kosztownej” jeśli chodzi o zaszczepienie jej i podtrzymywanie w umysłach ludzi. O co w niej chodzi? Otóż wiele lat temu, w jednym z poradników dla osób pragnących za wszelką cenę osiągnąć sukces w życiu, znalazłem coś, co przez jego autora (Silvę) zostało nazwane: „Pięcioma zasadami szczęścia”. Brzmią one następująco:

1. Jeśli coś lubisz, ciesz się tym.
2. Jeśli czegoś nie lubisz, unikaj tego.
3. Jeśli czegoś nie lubisz i nie możesz tego uniknąć, zmień to.
4. Jeśli czegoś nie lubisz, nie możesz tego uniknąć i nie możesz lub nie chcesz tego zmienić, zaakceptuj to.
5. Akceptujesz daną rzecz przez zmianę swojego punktu widzenia na nią.


Urzekająco proste: Jeśli czegoś nie możesz uniknąć i nie możesz tego zmienić – zaakceptuj to. Akceptujesz daną rzecz przez zmianę punktu widzenia na nią. Że co? Że sama myśl o śmierci jest już wystarczająco stresogenna, a co dopiero spotkanie z nią „oko w oko”? W tym przypadku najlepiej będą pomocne rady zawarte w podręczniku psychologii, np.:

„Podstawowym sposobem radzenia sobie ze stresem jest uświadomienie sobie, że prawdziwą przyczyną stresu nie są ani ludzie, ani frustracja, ani przeżycie jakiegoś zawodu, ani strach, ani niespełnione pragnienia, ani też ciągłe spodziewanie się najgorszego. Najzwyczajniej w świecie przyczyną stresu jest po prostu jedynie nasza własna postawa wobec tego wszystkiego. Powtórzmy jeszcze raz: żaden problem nie wywołuje stresu, to nasza postawa wobec tego problemu powoduje stres. Znając przyczynę stresu, możemy postawić sobie pytanie: Jak mam zmienić postawę wobec stresogennej sytuacji? (a nie jak się od niej uwolnić)”.

Zatem co człowiek powinien wiedzieć, by zmienić swoją postawę wobec stresogennej dla niego sytuacji, związanej ze świadomością własnej śmierci? Jaki punkt widzenia powinien przyjąć, by móc ją zaakceptować i przestać się jej bać? Zacznijmy od pytania: dlaczego boimy się śmierci? Gdyż tak nakazuje nam EGO: śmierć to nieistnienie, a ego boi się panicznie nieistnienia. I w tym właśni tkwi podstawowy paradoks: nieistnienie wydaje się straszne tylko z pozycji żyjących, którzy potrafią uświadomić sobie ten problem. Od razu on jednak znika, kiedy odniesiemy go do nieistniejących osób. Czy przeraża kogoś fakt, iż nie istniał od początku świata, do dnia swoich urodzin? Czym będzie się różniło jego pośmiertne nieistnienie od tego przed jego urodzeniem? Niczym.

 

Drugi powód, by nie bać się śmierci jest natury logicznej. Jaki sens jest bać się czegoś, na co nie mamy żadnego wpływu, czemu w żaden sposób nie możemy zapobiec ani przeciwstawić się? Natomiast bać się możemy tego, na co mamy jakiś wpływ, np. chorób, które skracają nam życie, które jednak można wyleczyć dzięki przemożnej chęci istnienia, motywującej nas do podejmowania działań ochraniających nasze zdrowie i nasze dobre samopoczucie. Zaliczyłbym również do tego dbałość o zdrowy styl życia, czego wartość już starożytni grecy docenili, ujmując to słowami: „W zdrowym ciele, zdrowy duch”.

 

Jakie wnioski nasuwają się z powyższej argumentacji? Myślę, iż człowiek rozumny, który  zaakceptował swój los, zgodzi się z taką oto konstatacją: „Nasz los jest wyraźnie określony: wyłaniamy się z niebytu naznaczeni tożsamością, trafiamy do królestwa czasu i według niepojętej miary istniejemy, a potem znowu odchodzimy w niebyt” (E. Lewandowski). Skoro więc tak się sprawy mają, nie powinniśmy bać się śmierci i traktować jej jako osobistej tragedii, lecz jako nieuchronną konsekwencję naszej egzystencji, bez której życie nie byłoby możliwe (przynajmniej w takiej formie, w jakiej wyewoluowało na Ziemi). Dziś już wiemy, iż śmierć jest ceną za złożoność naszych (i nie tylko naszych) organizmów.

 

Zatem stosunek człowieka do własnej śmiertelności można by uznać za MIARĘ WARTOŚCI jego świadomego człowieczeństwa: można przez całe życie poniżać się, korzyć i zabiegać u naszych bogów o łaskawe wejrzenie w swój marny los, byleby tylko obiecali nam życie wieczne w niebie, po śmierci na tym „padole łez”. Można też umierać w instynktownym strachu, nie umiejąc go opanować, gdyż jest on immanentny naszej ułomnej naturze. Ale można też odrzucić religijne iluzje, tak doskonale kojące nasze ego, odważnie spojrzeć rzeczywistości w „twarz” i mimo wszystko czuć się wolnym, gdyż prawdziwa wolność jest stanem umysłu. Bo jak słusznie zauważył Seneka: „Kto się boi, jest niewolnikiem”. Każdemu więc, kto skłania się ku tej drugiej opcji, polecałbym przemyśleniaEpikura, sprzed 2300 lat:

„Staraj się oswoić z myślą, że śmierć jest dla nas niczym, albowiem wszelkie dobro i zło wiąże się z czuciem; a śmierć jest niczym innym, jak właśnie całkowitym pozbawieniem czucia. Przeto owo niezbite przeświadczenie, że śmierć jest niczym, sprawia, że lepiej doceniamy śmiertelny żywot, a przy tym nie dodaje bezkresnego czasu, lecz wybija nam z głowy pragnienie nieśmiertelności. /../ A zatem śmierć, najstraszniejsze z nieszczęść, wcale nas nie dotyczy, bo gdy my istniejemy, śmierć jest nieobecna, a gdy tylko śmierć się pojawi, wtedy nas nie ma. Wobec tego śmierć nie ma żadnego związku ani z żywymi, ani z umarłymi; tamtych nie dotyczy, a ci już nie istnieją”.

Jednakże dopóki żyjemy cieszmy się życiem i świadomością istnienia. Co najwyżej w starszym wieku, kiedy uroki młodości mamy już dawno za sobą, możemy sobie czasami ponarzekać na swój los (najlepiej w odosobnieniu, na łonie przyrody):

„Już nie będzie się łaziło w ten mrok nocy, co nas krył,
Choćby serce jeszcze biło, choćby księżyc znów się skrzył.
Miecz odrzuca zdartą pochew, duch odmawia piersiom tchu,
Miłość niech odpocznie trochę, serce musi nabrać tchu.
Więc choć noc kochania uczy i zbyt wcześnie wraca brzask,
Nie będziemy już się włóczyć w księżycowy blask”
                                                                            (lord Byron)

Nie wiem czyj jest przekład tego wiersza, nie jestem też pewien czy go dobrze zapamiętałem. Wiele lat temu, kiedy jeszcze fascynowałem się fantastyką oraz poezją, czytając bodajże „Dzień tryfidów” Johna Wyndhama, urzekło mnie jego piękno (w książce SF!) do tego stopnia, iż nauczyłem się go na pamięć, by nieoczekiwanie teraz przypomnieć go sobie. I jeszcze jedno: niniejszy tekst miałem zamiar napisać na Święto Zmarłych (2.XI), ale nie udało się. Mam jednak nadzieję, iż przedstawione w nim problemy są przez cały czas aktualne.

 

Grudzień 2018 r.

 

 


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
4. Miara wartości MarekJ 2018-12-02
3. Mojemu przedmówcy Lucjan Ferus 2018-12-02
2. komentarz c.d. Leszek 2018-12-02
1. komentarz Leszek 2018-12-02


Nowy ateizm i krytyka religii

Znalezionych 900 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Nowy ateizm   Koraszewski   2013-11-16
Agnostyk czy ateista?   Koraszewski   2013-12-05
Konstytucyjni ateiści   Koraszewski   2013-12-05
Portret wielkiego agnostyka   Coyne   2013-12-14
Złe wiadomości   Coyne   2013-12-17
Pięć dowodów na istnienie Boga od teologa dla ateistów pod choinkę   Coyne   2013-12-19
Katolicki hierarcha mówi, że anioły istnieją, ale są bezskrzydłe   Coyne   2013-12-24
“Rozum został stworzony przez Boga”   Coyne   2014-01-03
Opowieść o religijnym odwróceniu   Joseph   2014-01-06
Podsumowanie ataków na ateistów   Coyne   2014-01-07
Nie - dla umiłowania cierpienia   Kuhlenbeck   2014-01-07
Zmyślona podróż do nieba   Coyne   2014-01-12
Dziedzictwo nietolerancji   Shahid   2014-01-12
Islamscy radykałowie zabili kolejnych medyków   Coyne   2014-01-13
O modlitwie i petycji   Gogineni   2014-01-13
List otwarty do boga islamu   Imani   2014-01-17
Chrześcijanie XXI wieku   Koraszewski   2014-01-17
Kolejne kopniaki dla ateistów w “Slate”   Coyne   2014-01-18
Nauka kontra wiara: żadnego konfliktu!   Coyne   2014-01-21
O źródłach autocenzury   Nasreen   2014-01-24
Jakie są “najlepsze” argumenty na rzecz istnienia Boga?   Coyne   2014-01-24
Ateistom ma być ciężko   Coyne   2014-01-31
No i wydało się...   Kruk   2014-02-04
Strzelanie zza pleców Boga   Koraszewski   2014-02-06
Zostałem “Cenzorem Roku"!   Coyne   2014-02-12
Święta glina   Hili   2014-02-14
Jeśli wlazłeś między wrony...   Coyne   2014-02-17
Dlaczego religia może być racjonalna, ale robi to w zły sposób   Coyne   2014-02-20
Droga do wolności   Feldner   2014-02-24
Całun Turyński: Dlaczego religia jest pseudonauką   Coyne   2014-02-24
Jajecznica   Kruk   2014-02-27
Polityka Nowego Ateizmu   Bum   2014-02-28
Długi ateistów   Koraszewski   2014-03-03
Wkrótce w księgarniach: nowa apolegatyka Boga   Coyne   2014-03-07
Upiory religii   Ferus   2014-03-08
Życie seksualne wczoraj i dziś   Koraszewski   2014-03-11
Testowanie hipotezy Boga   Stenger   2014-03-11
Szkoły nie są polem bitwy religii!   Gogineni   2014-03-13
Czy Bóg jest bezcielesną osobą?   Coyne   2014-03-16
Głos czarnej owcy   Ferus   2014-03-18
Wyrafinowana teologia szyicka   Taheri   2014-03-19
Bóg jako lokomotywa   Koraszewski   2014-03-21
Czy ateiści są snobami intelektualnymi?   Coyne   2014-03-22
Zegarek na wrzosowisku   Ferus   2014-03-26
O nadziei w tym i owym   Koraszewski   2014-03-27
Bóg, moralność i geografia   Coyne   2014-03-28
Humanizm ewolucyjny   Ferus   2014-04-09
Kpatinga: wioska czarownic   Igwe   2014-04-13
Trzeba przestać milczeć   Ahmed   2014-04-15
Rozprawa między panem, zupą i szatanem   Kruk   2014-04-18
Kult Cargo   Szczęsny   2014-04-20
Najgłupsze dokopywanie ateistom w tym roku   Coyne   2014-04-21
Humanizm ewolucyjny II     2014-04-22
Kolejny kiepski argument na rzecz Boga   Coyne   2014-04-24
Duchowość i seksualność szatana XXI wieku   Kruk   2014-04-30
Ateizm luk   Coyne   2014-04-30
Niemago rejestruje swój związek   Kruk   2014-05-04
Ponad dobrem i złem   Ferus   2014-05-05
Recykling sił nadprzyrodzonych   Koraszewski   2014-05-22
Wojna o Adama i Ewę   Coyne   2014-05-25
O kamiennych tablicach i nieco sfałszowanych zwojach   Szczęsny   2014-06-03
Ateizm zakwefiony   Coyne   2014-06-07
Czy religia jest nałogiem?   Koraszewski   2014-06-08
Filozof gromi ateistów z głupich powodów   Coyne   2014-06-10
Państwo częściowo wyznaniowe   Koraszewski   2014-06-15
Kiedy być “ekumenicznym” – a kiedy nie   Tsalic   2014-06-16
Hiszpania deportuje byłego muzułmanina za krytykowanie islamu   Coyne   2014-06-20
Głupie twierdzenia o fundamentalistycznych ateistach   Coyne   2014-06-22
Mój problem z Bogiem   Angier   2014-06-24
Ekumeniczna nienawiść   Koraszewski   2014-06-26
Czy Bóg jest kręgowcem bez substancji?   Coyne   2014-06-26
Manifest ateisty   Harris   2014-06-27
Ewolucja teistyczna kiepsko się sprzedaje   Coyne   2014-06-29
Ostre światło nauki   Dennett   2014-07-01
Socjologia sekularyzmu   Koraszewski   2014-07-02
To nie okupacja, to islam   Greenfield   2014-07-05
Wiara szukająca ucieczki   Koraszewski   2014-07-14
Czy wierzący uważają pismo święte za dosłowną prawdę?   Coyne   2014-07-16
Gdyby Bóg istniał, miałby się z czego tłumaczyć   Fatah   2014-07-22
Dobre i złe powody, by wierzyć   Dawkins   2014-07-24
Nauka Biblii i praktyki religijne   Twain   2014-07-27
Czy nasze wartości pochodzą od Boga?   Stenger   2014-07-31
Segregowanie uczniów według wyznania jest złym pomysłem   Ridley   2014-08-01
Osaczeni   Rushdie   2014-08-05
Ameryko, obudź się!   Imani   2014-08-08
Bonobo i pogromca ateistów   Coyne   2014-08-12
Bonobo i pogromca ateistów. Część II   Coyne   2014-08-13
Królik jest pytaniem   Celeste Hale   2014-08-16
Katolickie barbarzyństwo w Europie   Coyne   2014-08-19
Religia, “Playboy” i Frank Sinatra   Coyne   2014-08-27
Myśli i materia   Stenger   2014-08-31
Świadkowie Jehowy i odmowatransfuzji krwi dla dziecka   Coyne   2014-09-07
Machina religijnej nienawiści w działaniu   Chandra   2014-09-09
Biblia źródłem moralności? Żartujesz sobie!   Coyne   2014-09-10
Marsz lunatyków do Armagedonu   Harris   2014-09-13
O rzekomym wojującym, fundamentalistycznym, ateizmie   Coyne   2014-09-15
Afrykański eksport starego chrześcijańskiego barbarzyństwa   Igwe   2014-09-16
Wolność słowa w Yale   Koraszewski   2014-09-18
Nauka dyskutowania o niczym   Coyne   2014-09-20
Jeśli ISIS nie jest islamskie, Inkwizycja nie była katolicka   Coyne   2014-09-21

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk