Prawda

Środa, 24 kwietnia 2024 - 14:36

« Poprzedni Następny »


Niebiański haczyk i portfele wiernych


Lucjan Ferus 2016-08-21


Do napisania niniejszego tekstu zainspirował mnie artykuł jaki niedawno przeczytałem w „Listach z naszego sadu”, zatytułowany Zwrot, który zmienił świat, napisany przez p.Andrzeja Koraszewskiego. Ów tytułowy zwrot – jak pisze autor – został użyty przez pewnego pilota podczas pierwszej wojny światowej, któremu polecono aby pozostał w tym samym miejscu przez najbliższą godzinę. Wtedy odpowiedział on podobno, iż nie ma „niebiańskiego haka”, na którym mógłby zawiesić swoją maszynę.


Rzeczywiście trafne spostrzeżenie, znamionujące przy okazji duże poczucie humoru u jego autora. Pan Koraszewski napisał jeszcze, iż bardzo spodobało się ono Danielowi Dennettowi, który cytował je często w swoich książkach. Przyznam się, iż mnie ono również się spodobało, tyle, że na zasadzie luźnego skojarzenia: określenie „niebiański” może mieć bez wątpienia konotacje religijne więc pomyślałem sobie, iż od tysięcy lat religie stosują nie tyle „hak”, co właśnie taki „niebiański haczyk”, na który łowione są ludzkie umysły.

 

Tym religijnym „haczykiem” jest obietnica pośmiertnego życia, która na przykład w chrześcijaństwie brzmi następująco: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. /../ Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego ” (BT, J 3,16,18).   

 

Niestety ta analogia nie jest doskonała; skojarzenie z rybą łowioną na haczyk w kontekście wczesnej indoktrynacji małych dzieci religijnymi „prawdami” jest o tyle mylące, iż ryba ma przynajmniej jakiś wybór: może połknąć podsuwaną jej przynętę, albo i nie. Małe dziecko, któremu już od przedszkola wpajane są tzw. „prawdy objawione” nie ma takiej możliwości: musi „łykać” wszystko, co ksiądz lub katecheta/katechetka chcą mu przekazać. Jego nie rozwinięty w pełni rozum nie jest w stanie obronić się przed tą „nadprzyrodzoną wiedzą”, jak i autorytetem kapłanów reprezentujących instytucję Kościoła i samego ponoć Boga.     

 

Za to aż za dobrze zgadza się ta analogia z owym zwrotem w innym aspekcie: religie także w pewnym sensie „polecają” swym wyznawcom pozostać w tym samym miejscu rozwoju intelektualnego, w jakim znajdowali się twórcy owych „prawd” religijnych sprzed tysięcy lat. I to nie chwilowo, tymczasowo lecz przez całe swoje życie powinni przestać korzystać z rozumu i zdać się wyłączne na swych duchowych pasterzy, którzy zazwyczaj wiedzą lepiej, co jest dobre, a co złe dla ich owieczek.Przynajmniej takie mają o sobie mniemanie, które rośnie wraz z osiąganiem coraz wyższych szczebli hierarchii kościelnej.

 

Jak zatem działa ten religijny „niebiański haczyk”? Z zacytowanego fragmentu można by wywnioskować, iż wystarczy wierzyć w Syna Bożego, aby zasłużyć sobie na wieczne życie (po śmierci, oczywiście). Nic bardziej błędnego! Problem jest w tym, iż nie mniej ważne od tego czy się wierzy w Boga, czy się nie wierzy – jest to jak się wierzy. Jednakże myliłby się ten, kto by uważał, że wystarczy przeczytać ewangeliczne nauki Jezusa Chrystusa z Biblii, by dowiedzieć się z pierwszej ręki jak i w co powinno się wierzyć, aby dostąpić zbawienia.

 

Nie ma tak dobrze (przynajmniej w katolicyzmie)! Jest jeszcze sporo komplikacji natej ziemskiej „drodze do nieba”, jakie stworzyli swym owieczkom ich duchowi pasterze: nie wystarczy wierzyć, należy jeszcze wierzyć we właściwy sposób. Tym najwłaściwszym sposobem (wg owych przewodników duchowych) jest ogólnie mówiąc uzewnętrznianie swej wiary, poprzez różne obrzędy religijne celebrowane zazwyczaj w świątyniach, jak i poza nimi.Czyli specyficzne, rytualne zachowania wiernych, które według kapłanów mają świadczyć o ich prawdziwej bogobojności i pobożności, zgodnej z wymaganiami Kościoła.

 

Mimo wyraźnych słów Jezusa: „Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 6,1). Nie „odkryję Ameryki” jeśli powiem, że główną rolę w tych religijnych obrzędach odgrywają kapłani większości religii, jako „uświęceni” (przez samych siebie) pośrednicy między Bogiem a jego wyznawcami.

 

W jaki sposób wspomagane jest działanie owego „niebiańskiego haczyka”? Przede wszystkim wspomniana już wyżej złowieszcza wizja piekła z wiecznymi mękami, czekającego na tych, którzy ośmieliliby się nie uwierzyć w Syna Bożego, lub mieć inne zdanie dotyczące głównych „prawd” religijnych, włącznie z największą z herezji; kwestionowaniem „dowodów” na istnienie Boga. Biblia wspomina o nim ponad 70 razy, a Jezus  25 razy mówi o piekle, nazywając je „wieczną karą” gdzie „będzie płacz i zgrzytanie zębów” (ciekawa koncepcja: niematerialne dusze w piekle będą miały materialne zęby?!).

 

Poza tym nagminnie stosowana przez religie i Kościoły indoktrynacja małych dzieci, która nie pozwala im na wybór innego światopoglądu niż religijny, gdyż działa tu psychiczny mechanizm tzw. „wczesnego wpajania”. Co S.C.Hitchcock ujął w ten sposób: „Gdyby religie nie indoktrynowały dzieci, szybko zniknęłyby z tego świata. Mogą przetrwać tylko dzięki technikom indoktrynacji bardzo młodych ludzi” (już jezuici byli tego świadomi).

 

Nieustanne przekonywanie wiernych przez kapłanów, że Kościół ściśle wypełnia wolę Bożą i to wszystko czego od nich wymaga w kwestiach wiary i moralności, jest zgodne naukami Jezusa Chrystusa zawartymi w ewangeliach. Także swoje powstanie Kościół katolicki zawdzięcza Jezusowi, a to, że przez tyle wieków pełni swą ewangelizacyjną misję, jest najlepszym dowodem na to, że było to przewidziane przez Boga w odwiecznym planie opatrznościowym względem ludzkości. Zatem ci wszyscy, którzy to akceptują są po stronie dobra, natomiast ci, którzy się z tym nie zgadzają, stoją po stronie zła za co czeka ich kara.

 

Dodatkowym czynnikiem wzmacniającym działanie owego „niebiańskiego haczyka” jest narzucenie wiernym negatywnego stosunku do ateizmu i ateistów, jako największego bluźnierstwa przeciwko Bogu, które przez wiele wieków traktowane było jako przestępstwo za które groziła ekskomunika, albo kara śmierci przez spalenie na stosie, poprzedzana zazwyczaj wymyślnymi torturami. Jeszcze dziś, religijna niewiara (czyli znienawidzony przez kapłanów sceptycyzm i ateizm), jest często powodem do szykan i ostracyzmu, a  w wielu religiach (szczególnie jeśli chodzi o różne odłamy islamu) bezwarunkowo karana jest śmiercią. W doktrynie religijnej znajduje się jeszcze wiele podobnych „wspomagaczy”.

 

W kontekście powyższego, może warto byłoby zastanowić się nad następującym problemem: czy religie i Kościoły „zakładane” są po to, by Bóg mógł zrealizować swój plan opatrznościowy, a ludziom ułatwić zbawienie i dostanie się do nieba po śmierci? Czy raczej istnieją dlatego, że jest to działalność bardzo opłacalna materialnie dla kapłanów? Za tą drugą możliwością przemawia bardzo wiele faktów z historii Kościoła kat., jak i wypowiedzi dla potomności niektórych hierarchów:

„Ile korzyści przyniosła Nam i naszym ludziom bajeczka o Chrystusie, wiadomo” (Leon X). „Kochamy wszystkie formy państwa, jak długo dostrzegane są nasze interesy” (Leon XIII). „Nie liczy się religia, tylko liczy się polityka, nieważna jest sprawiedliwość, tylko ziemski interes Kościoła” (papież Grzegorz XVI). „Kościół nie lubi owiec, które nie pozwalają się strzyc swoim pasterzom” (Tomasz Becket). Itp.

Tę powszechną przypadłość kapłanów tak spuentował Horst Herrmann w książce Książęta Kościoła: „Porządne uprawianie religii daje nie tylko więcej władzy niż cokolwiek innego, ale również dużo pieniędzy”. A zaczęła się ta dbałość o własne interesy duchowych pasterzy (w przypadku Kościoła kat., oczywiście, bo historia religii pokazuje, iż ten proceder trwa od tysiącleci i jest nagminny dla większości systemów religijnych) już ponoć za czasów Jezusa, kiedy to apostoł Piotr zadał mu bardzo istotne pytanie:

„Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy?”. Jezus zaś rzekł do nich: „Zaprawdę, powiadam wam: Przy odrodzeniu gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały, wy, którzy poszliście za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela. I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy” (Mt 19, 27-29).

Czyli życie wieczne nie jest wystarczającą zapłatą dla kapłanów za ich służbę Bogu. Musi być jeszcze ta stukrotnie zwielokrotniona gratyfikacja za ich usługi, aby czuli się w pełni dowartościowani i usatysfakcjonowani swoim wyjątkowym „powołaniem”. Potem tę myśl rozwinięto, dodając jeszcze inne nauki dotyczące tej wrażliwej sfery:

„Ten, kto pobiera naukę wiary, niech użycza ze wszystkich swoich dóbr temu, kto go naucza” (Ga 5,6). „Jeżeli więc my zasialiśmy wam dobra duchowe, to cóż wielkiego, że uczestniczymy w żniwie waszych dóbr doczesnych? Jeżeli inni mają udział w waszej majętności, to czemu raczej nie my? /../ Tak też i Pan postanowił, ażeby z Ewangelii żyli ci, którzy głoszą Ewangelię” (1 Kor 8,11-14).

Jak ci uczniowie słuchali swego Nauczyciela, że umknęła im tak ważna Jego nauka dotycząca tego akurat aspektu ich ewangelizacyjnej misji?: „Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie! Nie zdobywajcie złota, ani srebra, ani miedzi do swych trzosów” (Mt 10,8,9). Nieistotne zresztą, ponieważ i tak cała późniejsza historia religii chrześcijańskich (a szczególnie katolicyzmu) pokazała, iż kierowanie się zasadą korzyści własnej było i jest praktyką nagminną, ogólnie stosowaną i szanowaną przez kapłanów wszystkich wyznań.

 

Dlatego na wyżej postawione pytanie: Czy religie istnieją głównie po to, by stłumić u wiernych strach przed śmiercią i ułatwić im zbawianie ich duszy, czy dlatego, że kapłani którzy w danym czasie zarządzają religiami, kierując się zawsze „zasadą korzyści własnej”, osiągają z tej działalności wymierne (duże) korzyści materialne? Szczerej do bólu odpowiedzi udzielił wielebny Jim Baker: „Mamy lepszy produkt niż mydło czy samochody. Mamy życie wieczne”. Otóż to! Najlepszy produkt na rynku idei.  

 

Inaczej mówiąc; jest to najskuteczniejszy haczyk, na który kapłani od tysiącleci łowią miliony (jeśli nie miliardy) ludzi, a jego ekonomiczny charakter  najlepiej jest widoczny w  kraju, który wszystko – nawet idee religijne – podporządkował prawom ekonomii: USA. W książce Daniela C.Dennetta Odczarowanie . Religia jako zjawisko naturalne jest fragment:

„Mając za sobą ponad dwa stulecia rozwoju w warunkach wolnorynkowych, amerykańska ekonomia religii wykracza poza najśmielsze sny Adama Smitha o twórczej sile wolnego rynku. /../ Istnieje ponad 1500 odrębnych „wyznań” religijnych /../ wśród nich wiele bardzo licznie reprezentowanych – 24 z nich mają po więcej niż milion członków. Każde z tych ciał jest całkowicie zależne od dobrowolnych składek, a aktualne darowizny religijne Amerykanów wynoszą w sumie ponad 60 mld dolarów rocznie. /../ Liczby te nie obejmują rozmaitych składek na fundusz budowy kościołów /../ a także większości darowizn dla religijnych szkół, szpitali i misji zagranicznych”.

Natomiast w przypisach tejże książki znajduje się taka informacja:

„Według wszelkich standardów istnieje wiele tysięcy odrębnych i wzajemnie niezależnych religii. Almanachy wyróżniają ponad trzydzieści tysięcy różnych kościołów chrześcijańskich. /../ Nowe religie pojawiają się tak często, że nawet na stronach Internetu trudno jest podać ich aktualną pełną listę. Do stron najlepiej prowadzonych należą /../ ta ostatnia wymienia ponad tysiąc nowych kultów i religii”.

Kiedy człowiek zapoznaje się z podobnymi danymi, uświadamia sobie właściwy wymiar działania owego niebiańskiego haczyka, czy też inaczej mówiąc produktu o nazwie „życie wieczne” (choć należałoby powiedzieć: obietnicy życia wiecznego). Kiedyś w religiach „prawda” była synonimem „prawdziwej religii i prawdziwego Boga” (przynajmniej w teorii). Teraz wygląda na to, iż „prawdą” jest to, co jest najefektywniejsze w przyciąganiu wiernych do Kościoła i przynosi największe korzyści kapłanom, zarządzającym tym „niebiańskim interesem”. Autor wyżej cytowanej książki, przedstawiając ten problem, powołuje się na Rodneja Starka i jego One True God: Historical Consequences of Monotheism:  

„Ludzie religijni ponoszą wysokie koszty swego członkostwa w kościele, ten zaś w zamian zobowiązuje się „wspierać i nadzorować ich kontakty z bogiem lub bogami”  /../ „Jakie rodzaje bogów mają największą siłę przyciągania?” /../ Rozróżnia się dwie strategie: Bóg jako esencja /../ (będący podstawą wszelkiego bytu, zupełnie nie antropomorficzny, istniejący poza czasem i przestrzenią, abstrakcyjny) oraz Bóg jako świadoma istota nadprzyrodzona (Bóg, który na przykład przysłuchuje się modlitwom i odpowiada na nie w realnym czasie). /../

 

Świadome istoty boskie sprzedają się dużo lepiej, ponieważ „byt nadprzyrodzony jest jedynym budzącym zaufanie źródłem wielu korzyści, których gorąco pragniemy”. /../ Ludziom zależy na bogach, bo jeśli oni istnieją, to są potencjalnymi partnerami transakcji, którzy dysponują niezmierzonymi zasobami. Nadto, miliardy ludzi żywi pewność co do istnienia bogów właśnie dlatego, iż wierzą, iż przez długi czas zawierali z nimi satysfakcjonujące transakcje. /../ Jako istoty świadome, bogowie są potencjalnymi partnerami transakcji, ponieważ o wszystkich istotach zakłada się, że pragną czegoś, w zamian za co mogą dać coś wartościowego. /../

 

Wrażliwy, ojcowski Bóg „jest wyjątkowo atrakcyjnym partnerem transakcji, pozwalającym liczyć na to, że zmaksymalizuje ludzkie korzyści” /../ Bóg bez przeciwwagi w postaci szatana byłby pojęciem chwiejnym – „irracjonalnym i przewrotnym”. Dlaczego? Ponieważ „jedyny Bóg o nieskończonych możliwościach musiałby być odpowiedzialny za wszystko, zarówno za dobro, jak i za zło, i dlatego byłby istotą niebezpiecznie kapryśną, nieprzewidywalnie i bez uzasadnienia zmieniającą swoje intencje”.

Kiedy się czyta zdania: „byt nadprzyrodzony jest jedynym budzącym zaufanie źródłem wielu korzyści, których gorąco pragniemy. /../ Ludziom zależy na bogach, bo jeśli oni istnieją, to są potencjalnymi partnerami transakcji, którzy dysponują niezmierzonymi zasobami. /../ o wszystkich istotach zakłada się, że pragną czegoś, w zamian za co, mogą dać coś wartościowego” itp. – trudno nie dostrzec podobieństwa do słynnego kultu cargo. Czy taka „interesowna” relacja między Bogiem, a jego wyznawcami ma odzwierciedlenie w Biblii? Jak najbardziej: „Wiara zaś jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy” (Hbr 11,1).

 

Jeśli już trzymamy się analogii „niebiańskiego haczyka”, to z powyższego wynika oczywista konkluzja, iż jest tak kunsztownie „wyprofilowany”, aby można było na niego złapać jak największą ilość wiernych. Wizerunek Boga jest idealnie dopasowany do oczekiwań ludzi wierzących, włącznie z tak ważnym jego aspektem, jak przerzucenie odpowiedzialności za zło istniejące w dziele bożym na jedno z pierwszych stworzeń – szatana, a w następnej kolejności na człowieka, który „sprzeciwił” się Bogu w raju i musiał za to zostać surowo ukarany przez Stwórcę (nieskończenie miłosiernego ponoć).

 

Aby nie było wątpliwości w kwestii właściwego wykorzystywania owego „niebiańskiego haczyka” przez jego twórców i kontynuatorów tej chlubnej tradycji, przytoczę skróconą historię „Roku Świętego”, która najlepiej świadczy na korzyść tezy, iż Jezus się mylił, mówiąc, że nie można służyć jednocześnie dwom panom: Bogu i Mamonie. Otóż można i to przez bardzo, bardzo długi czas i na imponującą zaiste skalę:

„Bonifacy VIII ogłosił rok 1300 Rokiem Świętym. Miał on przypadać raz na sto lat. Największą atrakcją miały być hojne odpusty dla odwiedzających bazylikę i odbywający się co tydzień pokaz chusty św.Weroniki. Bonifacy jako papież zajmował się głównie gromadzeniem bogactw i rozszerzaniem swej władzy. Rozpętał całą biurokratyczną machinę w Roku Świętym, mającą głównie na celu sprawne przyjmowanie ofiar, które wyrażałyby pobożność pielgrzymów. /../ Według relacji ówczesnych kronikarzy, duchowni dniem i nocą zgarniali ofiary przy użyciu grabi. /../

 

Klemens VI /../ zgodził się rok 1350 ogłosić drugim z kolei Rokiem Świętym, łamiąc w ten sposób zasadę stuletniej przerwy, ogłoszonej przez Bonifacego VIII. Z siedmioletnim wyprzedzeniem zapowiedział uroczystości w proklamowanej przez siebie bulli. Gwarantował także odpusty pielgrzymom, oddającym cześć chuście św. Weroniki. Tłumy pielgrzymów były tak ogromne, że wielu zostało stratowanych i uduszonych. To zagrożenie skłoniło władze kościelne do wznowienia prywatnych pokazów za specjalnym zezwoleniem i – rzecz jasna – specjalną ofiarą. /../ Rok Święty był więc dla Kościoła kolejną okazją do zdobycia bogactw./../

 

W 1389 r. Urban VI nie mogąc doczekać się końca wieku, ogłosił rok 1390 Rokiem Świętym. Zapowiedział jednocześnie, że odtąd kolejne jubileusze będą się odbywać co 33 lata. /../ Prawdopodobnie więc, że w tym czasie dostojnicy kościelni mogli wpaść na pomysł /../ aby całun turyński przynosił im zyski podobne jak znana już od dwóch wieków chusta św.Weroniki. Papieże walczyli wówczas uparcie o tron, chroniąc jednocześnie chustę i przenosząc ją z bazyliki w coraz to bezpieczniejsze miejsca.

 

W roku 1423 Marcin V zorganizował obchody Roku Świętego, przestrzegając ustalonej przez Urbana VI formuły trzydziestoletniej przerwy /../ Mikołaj V, zrezygnował z trzydziestoletniego cyklu pokazywania chusty i rok 1450 ogłosił Rokiem Świętym. Ten rok okazał się szczególnym sukcesem, wziąwszy pod uwagę liczbę uczestników. Ogromne rzesze pielgrzymów zginęły wówczas z powodu zimy i zarazy. /../ Jeden z następnych papieży Paweł II zarządził, by Rok Święty obchodzić co 25 lat. Roku Świętego 1475 jednak nie dożył.

 

Zapiski kronikarzy świadczą o tym, że chustę pokazywano częściej – nie tylko w latach jubileuszowych, ale nawet co roku. Na pokazy wybierano Wielkanoc. Papież udzielał wówczas specjalnych odpustów, a wierni nadal tratowali się w tłumie. Następni papieże także strzegli chusty, mając na uwadze fakt, jakie może im przynieść zyski. /../ Aleksander VI czynił także przygotowania do Roku Świętego 1500. /../ W 1506 r. papież Juliusz II kładł u podstawy obecnego filaru św.Weroniki kamień węgielny pod budowę nowej bazyliki św.Piotra. Koszty tego przedsięwzięcia miały być ogromne, dlatego też system odpustów został absurdalnie wyolbrzymiony, aby liczyć na tym większe zyski /../

 

Papież Jan Paweł II poczuł się wreszcie nawet zmuszony do ogłoszenia roku 1983 za „nadzwyczajny rok święty", który miał przysporzyć pielgrzymów i pieniędzy. Ponieważ i to nie pomogło w dostatecznym wymiarze, spróbowano sprzedawać płyty, mające upowszechnić wśród ludu przemówienia namiestnika Chrystusa z podkładem muzycznym; w samym tylko 1987 r. prałaci obliczyli czysty zysk na 13 mln dolarów z 30 mln płyt, sprzedawanych możliwie wszędzie". (Robert A. Haasler, Zbrodnie w imieniu Chrystusa).

 

Nie czarujmy się więc, że religie istnieją po to, aby uczyć ludzi czym jest dobro i zło i tym samym pomagać im podążać drogą dobra i unikać pułapek zła, by zasłużyli sobie na zbawienie swych dusz i uzyskali życie wieczne (po śmierci, oczywiście). A jeśli już, to nie tylko po to. Wbrew pozorom ten drugi – ekonomiczny – aspekt misji ewangelizacyjnej Kościoła, jest równie ważny jak ten duchowy, a nie wykluczone, że jeszcze ważniejszy.

 

I nie jest to tylko wyłącznie moje zdanie: „Kościół oficjalny – jak pisał Marks – wybaczyłby  „raczej podważenie trzydziestu ośmiu spośród trzydziestu dziewięciu artykułów wiary, niż zamach na jedną trzydziestą dziewiątą jego dochodów” (Opus diaboli Karlheinz Deschner).

 

Sierpień 2016 r.


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
1. Strach Lucyan 2016-08-26


Nowy ateizm i krytyka religii

Znalezionych 904 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Nowy ateizm   Koraszewski   2013-11-16
Agnostyk czy ateista?   Koraszewski   2013-12-05
Konstytucyjni ateiści   Koraszewski   2013-12-05
Portret wielkiego agnostyka   Coyne   2013-12-14
Złe wiadomości   Coyne   2013-12-17
Pięć dowodów na istnienie Boga od teologa dla ateistów pod choinkę   Coyne   2013-12-19
Katolicki hierarcha mówi, że anioły istnieją, ale są bezskrzydłe   Coyne   2013-12-24
“Rozum został stworzony przez Boga”   Coyne   2014-01-03
Opowieść o religijnym odwróceniu   Joseph   2014-01-06
Podsumowanie ataków na ateistów   Coyne   2014-01-07
Nie - dla umiłowania cierpienia   Kuhlenbeck   2014-01-07
Zmyślona podróż do nieba   Coyne   2014-01-12
Dziedzictwo nietolerancji   Shahid   2014-01-12
Islamscy radykałowie zabili kolejnych medyków   Coyne   2014-01-13
O modlitwie i petycji   Gogineni   2014-01-13
List otwarty do boga islamu   Imani   2014-01-17
Chrześcijanie XXI wieku   Koraszewski   2014-01-17
Kolejne kopniaki dla ateistów w “Slate”   Coyne   2014-01-18
Nauka kontra wiara: żadnego konfliktu!   Coyne   2014-01-21
O źródłach autocenzury   Nasreen   2014-01-24
Jakie są “najlepsze” argumenty na rzecz istnienia Boga?   Coyne   2014-01-24
Ateistom ma być ciężko   Coyne   2014-01-31
No i wydało się...   Kruk   2014-02-04
Strzelanie zza pleców Boga   Koraszewski   2014-02-06
Zostałem “Cenzorem Roku"!   Coyne   2014-02-12
Święta glina   Hili   2014-02-14
Jeśli wlazłeś między wrony...   Coyne   2014-02-17
Dlaczego religia może być racjonalna, ale robi to w zły sposób   Coyne   2014-02-20
Droga do wolności   Feldner   2014-02-24
Całun Turyński: Dlaczego religia jest pseudonauką   Coyne   2014-02-24
Jajecznica   Kruk   2014-02-27
Polityka Nowego Ateizmu   Bum   2014-02-28
Długi ateistów   Koraszewski   2014-03-03
Wkrótce w księgarniach: nowa apolegatyka Boga   Coyne   2014-03-07
Upiory religii   Ferus   2014-03-08
Życie seksualne wczoraj i dziś   Koraszewski   2014-03-11
Testowanie hipotezy Boga   Stenger   2014-03-11
Szkoły nie są polem bitwy religii!   Gogineni   2014-03-13
Czy Bóg jest bezcielesną osobą?   Coyne   2014-03-16
Głos czarnej owcy   Ferus   2014-03-18
Wyrafinowana teologia szyicka   Taheri   2014-03-19
Bóg jako lokomotywa   Koraszewski   2014-03-21
Czy ateiści są snobami intelektualnymi?   Coyne   2014-03-22
Zegarek na wrzosowisku   Ferus   2014-03-26
O nadziei w tym i owym   Koraszewski   2014-03-27
Bóg, moralność i geografia   Coyne   2014-03-28
Humanizm ewolucyjny   Ferus   2014-04-09
Kpatinga: wioska czarownic   Igwe   2014-04-13
Trzeba przestać milczeć   Ahmed   2014-04-15
Rozprawa między panem, zupą i szatanem   Kruk   2014-04-18
Kult Cargo   Szczęsny   2014-04-20
Najgłupsze dokopywanie ateistom w tym roku   Coyne   2014-04-21
Humanizm ewolucyjny II     2014-04-22
Kolejny kiepski argument na rzecz Boga   Coyne   2014-04-24
Duchowość i seksualność szatana XXI wieku   Kruk   2014-04-30
Ateizm luk   Coyne   2014-04-30
Niemago rejestruje swój związek   Kruk   2014-05-04
Ponad dobrem i złem   Ferus   2014-05-05
Recykling sił nadprzyrodzonych   Koraszewski   2014-05-22
Wojna o Adama i Ewę   Coyne   2014-05-25
O kamiennych tablicach i nieco sfałszowanych zwojach   Szczęsny   2014-06-03
Ateizm zakwefiony   Coyne   2014-06-07
Czy religia jest nałogiem?   Koraszewski   2014-06-08
Filozof gromi ateistów z głupich powodów   Coyne   2014-06-10
Państwo częściowo wyznaniowe   Koraszewski   2014-06-15
Kiedy być “ekumenicznym” – a kiedy nie   Tsalic   2014-06-16
Hiszpania deportuje byłego muzułmanina za krytykowanie islamu   Coyne   2014-06-20
Głupie twierdzenia o fundamentalistycznych ateistach   Coyne   2014-06-22
Mój problem z Bogiem   Angier   2014-06-24
Ekumeniczna nienawiść   Koraszewski   2014-06-26
Czy Bóg jest kręgowcem bez substancji?   Coyne   2014-06-26
Manifest ateisty   Harris   2014-06-27
Ewolucja teistyczna kiepsko się sprzedaje   Coyne   2014-06-29
Ostre światło nauki   Dennett   2014-07-01
Socjologia sekularyzmu   Koraszewski   2014-07-02
To nie okupacja, to islam   Greenfield   2014-07-05
Wiara szukająca ucieczki   Koraszewski   2014-07-14
Czy wierzący uważają pismo święte za dosłowną prawdę?   Coyne   2014-07-16
Gdyby Bóg istniał, miałby się z czego tłumaczyć   Fatah   2014-07-22
Dobre i złe powody, by wierzyć   Dawkins   2014-07-24
Nauka Biblii i praktyki religijne   Twain   2014-07-27
Czy nasze wartości pochodzą od Boga?   Stenger   2014-07-31
Segregowanie uczniów według wyznania jest złym pomysłem   Ridley   2014-08-01
Osaczeni   Rushdie   2014-08-05
Ameryko, obudź się!   Imani   2014-08-08
Bonobo i pogromca ateistów   Coyne   2014-08-12
Bonobo i pogromca ateistów. Część II   Coyne   2014-08-13
Królik jest pytaniem   Celeste Hale   2014-08-16
Katolickie barbarzyństwo w Europie   Coyne   2014-08-19
Religia, “Playboy” i Frank Sinatra   Coyne   2014-08-27
Myśli i materia   Stenger   2014-08-31
Świadkowie Jehowy i odmowatransfuzji krwi dla dziecka   Coyne   2014-09-07
Machina religijnej nienawiści w działaniu   Chandra   2014-09-09
Biblia źródłem moralności? Żartujesz sobie!   Coyne   2014-09-10
Marsz lunatyków do Armagedonu   Harris   2014-09-13
O rzekomym wojującym, fundamentalistycznym, ateizmie   Coyne   2014-09-15
Afrykański eksport starego chrześcijańskiego barbarzyństwa   Igwe   2014-09-16
Wolność słowa w Yale   Koraszewski   2014-09-18
Nauka dyskutowania o niczym   Coyne   2014-09-20
Jeśli ISIS nie jest islamskie, Inkwizycja nie była katolicka   Coyne   2014-09-21

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk