Prawda

Wtorek, 16 kwietnia 2024 - 05:56

« Poprzedni Następny »


Moja ambiwalentna krytyka religii III.


Lucjan Ferus 2017-10-22

Donacja Konstantyna – Muzeum watykańskie.
Donacja Konstantyna – Muzeum watykańskie.

W poprzedniej części starałem się pokazać (cytując świadectwa historyczne), iż Ludwik Feuerbach w niczym się nie mylił, oceniając ów późniejszy „świadomy” etap rozwoju religii słowami: „Kapłaństwo, kler jest polityczną, świadomą, wyrafinowaną iluzją, jeśli nie od samego początku, to w miarę rozwoju religii”. Czy można to wyrazić w prostszy, a zarazem w bardziej dosadny sposób i napisać, że kapłaństwo, kler w miarę rozwoju religii dopuszczało się OSZUSTW na coraz większą i większą skalę? Ależ tak!

Dlaczego tak uważam? Przede wszystkim dlatego, że „ewangelizacyjna misja” Kościoła mocno rozmijała się ze zbawicielską koncepcją opisaną w Ewangeliach, w naukach Jezusa z Nazaretu. A koncepcja ta, miała być rzekomo podstawą działalności (a wręcz sensem istnienia) Kościoła kat. Co najlepiej widać na przykładach innych historycznych świadectw, które przytoczył Horst Herrmann w swej wyjątkowej książce pt. Książęta Kościoła:

„Zatrważające, jak książęta Kościoła ustanawiali swe „święte urzędy” i jak się do nich pchali, jakich używali środków, jakie metody stosowali: fałszerstwo i kłamstwo, mord i zabójstwo. /../ Ideologia książąt Kościoła stworzyła sobie najwyższą instancję, która miała legitymizować biskupie i papieskie kłamstwa, oszustwa i morderstwa, a co za tym idzie – uprawomocniać je: ponad wszystkim zawsze stał Duch Święty” /../

 

„Największe donacje znane z historii Kościoła były fałszerstwami. Fakt, że cesarz Konstantyn miał w IV w. „podarować” papieżowi Sylwestrowi I i jego następcom Rzym i cały świat Zachodu jest wierutną bzdurą. Wymyślili to sobie dużo później, w VIII wieku – i sfałszowali odpowiednie dokumenty – rzymscy arcypasterze /../ Fałszerstwo wyszło wprawdzie w XVI w. na jaw, ale /../ „te zasady zapuściły korzenie w glebie Kościoła tak głęboko i tak zrosły się z życiem kościelnym, że odkryte oszustwa nie przyniosły skutku w postaci zachwiania panującego systemu. /../ Oszustwa kościelne były dobrze zakamuflowane. /../ Służyły nie tylko do kantowania cesarza i królów” /../.

 

„Jednakże na oszukańczych fundamentach arcypasterzom dobrze się żyło. /../ Fenomen, który po ostatnie stulecie zwał się „państwem kościelnym” i który za swego absolutnego władcę miał rzymskiego papieża, został zlepiony kawałek po kawałku dzięki wojnom i fałszowaniu ksiąg wieczystych (tzw. „donacjom”) /../ Papiestwo, tak jak się ukształtowało historycznie (albo jak świadomie zostało ukształtowane), jest systemem totalitarnym i dlatego nie może zrezygnować ze sprawowania władzy. Jego pasterze nie umieją niczego innego, nawet gdyby w pewnych wyjątkach chcieli: być politykami w mitrach, mającymi władzę, jest ich opatrznościowym zadaniem”. /../

 

„Papieże byli – patrząc od strony ich ideologii i praktyki – największymi wichrzycielami w historii państw; zawsze dbali o wzmocnienie własnej pozycji kosztem innych i w tym celu popełniali mordy i zabójstwa, fałszerstwa i oszustwa. Książęta Kościoła nieustannie zgarniali krwawe pieniądze – tak zachłannie, że powstało porzekadło, iż najszybszym i najłatwiejszym sposobem osiągnięcia bogactwa jest palenie czarownic. /../ Wśród biskupów nie słychać o powodach, dla których Kościół miałby zrezygnować z niesprawiedliwie zdobytych dóbr. /../ Przez całe biskupie życie uprawiali politykę siły; największy nacisk kładli na bogactwa materialne – łupili i obdzierali ze skóry tam, gdzie im się to wydawało konieczne”.

 

Kiedy się czyta takie jak te i im podobne fragmenty, nie można się oprzeć wrażeniu, iż ci wszyscy „święci mężowie” byli ŚWIADOMI tego, że biorą udział w wielkim, odwiecznym oszustwie, o czym najlepiej świadczy historia tej „świętej instytucji”: pełna przemocy, przelanej krwi, niewyobrażalnej ilości cierpień i niezawinionych krzywd, jakich dopuszczali się wierni (i niewierni) w imieniu swojego Boga, swojej religii i wiary. Ale nie tylko to jest świadectwem ich świadomego zaangażowania w ten „święty proceder”. Są bowiem jeszcze ich osobiste wypowiedzi, potwierdzające ich uświadomienie w tym względzie, jak choćby te: 

 

 „Nie liczy się religia, tylko liczy się polityka, nieważna jest sprawiedliwość, tylko ziemski interes Kościoła” (papież Grzegorz XVI). „Ile korzyści przyniosła Nam i naszym ludziom bajeczka o Chrystusie, wiadomo?” (papież Leon X). „Każda religia jest dobra, ale najgłupsza jest najlepsza” (papież Aleksander VI). „Kochamy wszystkie formy państwa, jak długo postrzegane są nasze interesy” (papież Leon XIII). „Co do tłumu, nie ma on innych obowiązków, jak dać się prowadzić i jak trzoda posłuszna iść za swymi pasterzami” (papież Pius X). itd. itp.

Wypowiadającym te słowa można zarzucić wiele, ale nie to, iż nie byli świadomi tego, że to tacy jak oni tworzyli religijne systemy, oraz takie koncepcje Boga, któremu tylko pozornie służą różni „pomocnicy Boga”, a tak naprawdę, to ów wykreowany przez nich Bóg, głównie służy ludziom, takim jak oni. Nie łudźmy się, że jest inaczej; ów system wykorzystujący ideę bogów/Boga dla własnych korzyści, jest zbyt przemyślnie skonstruowany, aby można było uznać, iż jest to tylko przypadek, lub uboczny, niezamierzony przez nikogo efekt.

 

Gdyby ci „święci” mężowie (za jakich chcą uchodzić przed wiernymi) naprawdę bali się Boga, czy byłoby możliwe wyrugowanie przez nich (pospołu z władzą cesarską) II przykazania z Dekalogu? Czy byłoby wtedy możliwe, aby papież Pius IX nazwał Biblię trucizną, a Leon XIII zakazał jej czytania w języku ojczystym i w 1897 r. włączył ją do Indeksu Ksiąg Zakazanych? A Grzegorz VII pozwoliłby sobie powiedzieć: „Panu Bogu upodobało się i podoba się jeszcze dziś, żeby Pismo Święte pozostało nieznane, ażeby ludzi do błędów nie przywodziło”? Piękne świadectwa ci „święci” mężowie sobie wystawili…

 

Gwoli ścisłości dodam, iż w niniejszym cyklu świadomie nie przedstawiam świadectw historycznych innego aspektu działalności tych pożal się Boże „sług bożych”. Jest nim narzucanie swej wiary religijnej przemocą, przelewając krew milionów niewinnych ofiar wymordowanych w licznych wojnach, krucjatach, walkach, najazdach i pogromach na tle religijnym, co w języku apologetów nazywano „misją ewangelizacyjną”, lub „krzewieniem wiary”. Nie będę temu poświęcał następnej część tego cyklu, jedynie zacytuję swoiste podsumowanie tego procesu, którego dokonał Karlheinz Deschner w książce Opus diaboli:

„Najważniejsze to stać przy Panu Bogu. Z pokolenia na pokolenie w jego imieniu wypowiadano kłamstwa, torturowano, dokonywano rzezi, z jego pomocą strumyki i rzeki zabarwiały się na czerwono od krwi i w ciągu dziejów nagromadziły się całe góry trupów; z Bogiem przeciw Żydom, z Bogiem przeciw Longobardom, Sasom, Saracenom, Węgrom, Brytyjczykom, Polakom. Z Bogiem przeciw albigensom, z Bogiem przeciw waldensom, z Bogiem przeciw mieszkańcom Steding, husytom, gezom, hugenotom, chłopom. Z Bogiem przeciw protestantom, z Bogiem przeciw katolikom, a przede wszystkim z Bogiem przeciw sobie nawzajem, z Bogiem na pierwszą, na drugą wojnę światową, z Bogiem wyruszy się pewno i na trzecią. Nie mające sobie równych ekumeniczne święte zabijanie /../ wszędzie jeszcze występuje maksimum środków zagłady oraz minimum człowieczeństwa”.

Myślę, iż przytoczyłem już wystarczającą ilość dobrze uzasadnionych argumentów na poparcie swoich racji. Czas zatem na podsumowanie tego materiału i sformułowanie końcowych wniosków. O cóż tak konkretnie chodzi w tej mojej ambiwalentnej krytyce religii? Otóż wyobrażam sobie ów teologiczno-społeczny problem w następujący sposób:

 

To, że wszystkie nasze religie, a co za tym idzie wszystkich naszych bogów stworzyli sami ludzie własnym rozumem i wyobraźnią, podczas bardzo długiego procesu kulturotwórczego, jest dla mnie oczywiste i nie budzi najmniejszych wątpliwości. Naturalny strach przed potężnymi siłami przyrody i przed nieznanym światem, został przeniesiony z czasem przez ówczesnych ludzi na wizerunki bogów, czyli na tzw. bojaźń bożą, a jeszcze później na bogobojność wiernych (chyba najbardziej „cenioną przez bogów” cechę u człowieka).

 

Przez wiele tysięcy lat owa ludzka bojaźń przed bogami/Bogiem była główną siłą porządkującą relacje między bóstwem a jego wyznawcami i doskonale się nadawała do utrzymywania władzy, jaką mieli kapłani nad resztą współplemieńców. Bertrand Russell w jednym ze swoich esejów, napisał: „Religia jest oparta przede wszystkim i głównie na strachu. /../ Strach rodzi okrucieństwo, nic więc dziwnego, że okrucieństwo i religia szły zawsze ręka w rękę. Lęk jest podstawą ich obu”. Święta racja!

 

Niski poziom świadomości u ówczesnych ludzi powodował, iż tworzone wtedy mity, oraz już funkcjonujące w przekazie kulturowym, uznawali za PRAWDĘ o swoim świecie, jak i o prawach, którym podlega wszystko, co na nim istnieje. Nie mogli więc fałszować obrazu rzeczywistości w sposób świadomy, ponieważ byli zbyt prymitywni, by dostrzec, iż owe mity nie odzwierciedlają w pełni tejże rzeczywistości i nie opisują mechanizmów nią rządzących. 

 

Zdaję sobie też sprawę, iż nie sposób było przejść ówczesnemu człowiekowi od całkowitej nieświadomości,do świadomości na wyższym poziomie poznawczym, bez etapu pośredniego, czyli pseudo-wiedzyprzejawiającej się w mitycznym (potem religijnym) myśleniu i wartościowaniu świata. Człowiek po to, by przetrwać, musiał odpowiedzieć na prawdę natury,z której wynika, iż wszystko co żyje musi kiedyś umrzeć, bo nic nie trwa wiecznie swoją prawdą, mówiącą, że jeśli człowiek spełni określone warunki, będzie mógł żyć wiecznie, po śmierci biologicznej swego ciała.

 

W takim kontekście akceptuję tę ideę, ponieważ jest ona integralną częścią kulturowej ewolucji, częścią naszego człowieczeństwa.Nie mogę też negować ludzkich potrzeb duchowych przejawiających się w wierze religijnej,która dostarczając człowiekowi potrzebnych iluzjiżycia wiecznego iłagodzi jego strach przed śmiercią. Nawet jeśli mam podejrzenie graniczące z pewnością, że religie oszukująludzi w kwestii życia wiecznego po śmierci biologicznej człowieka, to mam też dobrze uzasadnione przypuszczenie, iż ludzie w przeważającej większości jednak chcą być oszukiwaniw tym względzie.

 

Jeśli weźmie się te wszystkie okoliczności pod uwagę; czyli strach przed siłami natury i nieznajomość jej praw, jak i określone predyspozycje naszej psychiki (tzw. adaptacje oraz nasze lękliwe ego, które w dużym stopniu miały wpływ na powstanie wiaryw istoty nadprzyrodzone) – uczciwie należy przyznać, iż „religijnego etapu” rozwoju naszego gatunku nie mogliśmy w żaden dostępny nam sposób ominąć. Weszliśmy na tę drogę rozwoju w sposób NIEŚWIADOMY, niejako przymuszeni wymienionymi wyżej okolicznościami i przyczynami. I to jednocześnie od zewnątrz, jak i od wewnątrz. Kto mógłby się temu oprzeć?

 

Jeżeli tak się sprawy mają (a wszystko na to wskazuje), to jakakolwiek próba oceny odległych początków tego religijnego procesu jest bezcelowa i bezzasadna. Skoro odbywał się on poza świadomym rozumieniem ówczesnych ludzi, to byłoby podobnie, jak z oceną ewolucji; czy jest dobra czy zła i czy mogła pójść w innym kierunku, lub kierować się innymi zasadami w walce o przetrwanie (np. zamiast rywalizacji, w której zwycięża najsilniejszy, stosować zasadę handicapu, który jest nawet bliższy chrześcijańskiej moralności).

 

I to jest właśnie przyczyną i wytłumaczeniem mojej ambiwalencji w krytyce religii: ten początkowy jej etap (trwający zapewne wiele tysięcy lat) musi znaleźć się poza krytyką, na podobnej zasadzie, jak nie ocenia się zwierząt, które zabijają i zjadają inne zwierzęta. Takimi je stworzyła natura, a one nieświadomie realizują jej nakazy. Ponieważ nasze religie powstały w podobny sposób, zawsze powstrzymuję się od permanentnej ich krytyki, mając właśnie na uwadze te nieświadome ich początki. Inaczej naraziłbym się na śmieszność w tej kwestii.

 

Jednakże ten kulturowy proces przez cały czas ewoluuje i to niekoniecznie w tym kierunku w jaki moim zdaniem (ale też zdaniem wielu podobnie myślących ludzi) powinien pójść. Idea bogów/Boga zamiast pomagać wiernym uporać się z wrodzonym strachem przed śmiercią, z czasem coraz bardziej była wykorzystywana do panowania nad umysłami ludzi i ingerowania w ich życie. Jednym słowem została wykorzystana do WŁADZY człowieka nad człowiekiem, dzierżonej w imieniu zawsze jakiegoś bóstwa czy Boga.

 

Dlatego zazwyczaj moja krytyka religii dotyczy tego właśnie okresu ich historii, który moim zdaniem jest jednym wielkim OSZUSTWEM. Choć raczej należałoby powiedzieć, iż charakteryzuje się on wielką ilością małych i wielkich oszustw i fałszerstw, które narosły na jej ideowy „szkielet” przez tysiące lat jej istnienia, całkowicie przysłaniając jej główny sens.

 

Można odnieść wrażenie, iż dawno temu idea bogów lepiej służyła psychicznemu komfortowi człowieka. Np. podczas wiosennych misteriów Wielkiej Matki Kybelii, jej kapłani oznajmiali: „Radujcie się, gdyż Bóg jest zbawiony i wy także będziecie zbawieni”. To zbawienie mieli uzyskać wtajemniczeni w misteria Izydy i Ozyrysa. W egipskiej Księdze Umarłych napisano zaś: „Jak prawdą jest to, że żył Ozyrys, tak i on (zmarły) żyć będzie. Jak nie umarł Ozyrys, tak i on też nie umrze”. Tę myśl powtórzył dokładnie św.Paweł w „Liście do Koryntian: „Jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie zmartwychwstał. A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara” (1Kor 15,13).

 

Jednakże z czasem (kiedy stan kapłański nie silił się nawet maskować swoich prawdziwych dążeń) idea Boga coraz częściej służyła ówczesnym kapłanom do uzyskania różnego rodzaju dóbr materialnych, a najlepiej o tym świadczą różne hasła jakie były wtedy używane i propagowane przez najwyższych dostojników kościelnych. I tak np. Jan Chryzostom otwarcie opowiadał się za „kłamstwem dla zbawienia duszy”. Twierdził też: „Bez niesprawiedliwości nie sposób się wzbogacić”, oraz: „Człowiek godny czci nie może nie być bogaty”. Zaś św.Hieronim mawiał: „Płoniemy prawdziwie z rządzy pieniędzy, a grzmiąc przeciwko pieniądzom, napełniamy nasze dzbany złotem i nigdy nie mamy dosyć”.

 

Później i to nie wystarczyło, gdyż ważniejsza była WŁADZA nad światem, dlatego też inne były wtedy hasła. Np. ulubioną dewizą papieża Grzegorza VII było: „Niech będzie przeklęty ten, kto nie chce miecza umaczać we krwi!”. Zaś papież Juliusz II mówił: „Jeśli nie pomogą klucze Piotrowe, to niechaj pomoże jego miecz!”. Papież Urban II nawołując do krucjaty  zapewniał całkowite odpuszczenie grzechów i krzyczał: „To nakazuje Chrystus!”. Paweł IV w połowie XVI w. przyznał, że ma ręce „po łokcie unurzane we krwi”. A dewiza pierwszej krucjaty brzmiała: „Bóg tak chce!”. Natomiast krucjata na ziemie Wenetów odbywała się pod hasłem: „Kto nie chce się ochrzcić, niech zginie!” Podczas masakry 20 tys. hugonotów w 1573 r. okrzyk bojowy brzmiał: „Niech żyje msza! Zabijajcie, zabijajcie!”.

 

Aż przyszły czasy, kiedy religia była zmuszona dostosować się do reguł rynku w walce o przetrwanie i stała się po prostu PRODUKTEM. A raczej jednym z wielu podobnych produktów na rynku idei. Tę bulwersującą prawdę świetnie wyraził wielebny Jim Baker takimi słowami: „Mamy lepszy produkt niż mydło czy samochody. Mamy życie wieczne”. Inaczej mówiąc: religia jako produkt, który powinien jak najlepiej się sprzedawać. Jakie są tego konsekwencje? Ano takie, że tak jak produkty opakowuje się w przyciągające oczy klienta kolorowe opakowanie, tak samo ideę religijną – aby była atrakcyjniejsza dla wyznawców – „preparuje” się zgodnie z oczekiwaniami wiernych jej użytkowników.

 

Wymyślenie Boga osobowego, którego powinno się bać, ale też którego można kochać, a wręcz uwielbiać było wiekopomnym pomysłem, który zapewnił teizmowi pierwszeństwo tej idei, przed innymi koncepcjami bóstw. Oczywiście w połączeniu z koncepcją niewidzialnego i nienamacalnego Boga, w którego powinno się wierzyć bez zastrzeżeń, być mu posłusznym i słuchać jego nakazów, za co będzie się nagrodzonym w niebie. Tym nie mniej aby ta idea dobrze się „sprzedawała” (i to w dosłownym sensie), co jakiś czas wprowadzane są do niej jakieś poprawki udoskonalające ją i czyniące ją coraz bardziej atrakcyjną dla odbiorców.

 

I tak np. jednym z tych „udoskonaleń” było wymyślenie Boga miłującego swe stworzenia – ludzi, w miejsce Boga srogiego i karzącego je za byle co. Okazało się to „strzałem w dziesiątkę”, gdyż ludziom to widać zaimponowało, iż Bóg ich tak umiłował, że poświęcił dla nich swojego jedynego Syna, byle tylko pomóc człowiekowi w uzyskaniu upragnionego zbawienia. To, że mógł z powodzeniem nie dopuścić do upadku ludzi w raju, albo im przebaczyć kiedy zgrzeszyli, jakoś jego wyznawcom umyka dziwnym trafem.

 

Takich „udoskonaleń” idei Boga w było jeszcze sporo. Nie będę ich wszystkich wymieniał, lecz powiem tylko tyle, że została ona z czasem „opakowana” w tak bardzo atrakcyjną koncepcję, tak doskonale odpowiadającą ułomnej naturze ludzkiej, że człowiek uzależnił się od religii całkowicie. Ten psychologiczny problem dobrze ujął Andre Comte-Sponville we wspaniałej książce Duchowość ateistyczna:

„Dlaczego wolałbym, żeby Bóg istniał? Dlatego, że odpowiada on moim najskrytszym pragnieniom. Gdybym skłaniał się do wiary w Boga, tylko to wystarczyłoby, żeby mnie od niej odwieść, ponieważ wiara, która w tak wielkim stopniu stanowi odpowiedź na nasze pragnienia, budzi obawę, że została wymyślona właśnie po to, żeby je zaspokoić /../ Czego pragniemy najbardziej? /../ okazuje się, że najbardziej ze wszystkiego pragniemy tego, żeby nie umrzeć lub umrzeć niezupełnie albo nie ostatecznie, a następnie, żeby odnaleźć naszych drogich bliskich, których straciliśmy, a także by sprawiedliwość i pokój w końcu zatryumfowały i wreszcie, być może przede wszystkim, byśmy byli kochani.

 

Co mówi nam religia, zwłaszcza chrześcijańska? Mówi nam, że nie umrzemy lub nie umrzemy naprawdę albo zmartwychwstaniemy, że w związku z tym odnajdziemy naszych drogich bliskich, których utraciliśmy, że sprawiedliwość i pokój koniec końców wezmą górę; a wreszcie, że już od dawna jesteśmy kochani miłością nieskończoną. /../ Z tego powodu religia jest podejrzana: to jest zbyt piękne, jak to się mówi, aby mogło być prawdziwe! /../ Za bardzo pragniemy Boga, żeby mógł być prawdziwy; w religii szukamy zbyt wiele pocieszenia, żeby mogła być wiarygodna. /../ Iluzja ta jest „wiarą zrodzoną z ludzkich pragnień”, jest rodzajem wiary w to, że coś jest prawdziwe ponieważ się mocno tego pragnie”.

REASUMUJĄC: moim zdaniem powyższe argumenty dostatecznie jasno pokazują, że religia człowieka (jako całość religijnych wierzeń), zasługuje na krytykę i to z bardzo wielu powodów (może oprócz tych nieświadomych początków). Choć wymieniłem tylko niektóre z nich, są one wystarczająco obciążające, by przeważyć „szalę sprawiedliwości” na niekorzyść tejże idei. A już na pewno mają prawo do jej krytyki istoty myślące – ludzie, którzy mimo tego, że byli jej stwórcami i twórcami, sami od niej najwięcej wycierpieli (i cierpią nadal).

 

Zawsze uważałem i uważam nadal, iż CENA jaką religie (a raczej ich kapłani) każą płacić ludzkości za swoje istnienie, jest mocno wygórowana i przerażająco niesprawiedliwa. Ale cóż,.. skoro świat chce być oszukiwany (jak mówi pierwsza część łacińskiej maksymy), to i nie ma się co dziwić, że zawodowi „oszukiwacze” (o pardon: „przewodnicy duchowi” ludzkości) robią co mogą, by zaspokoić potrzeby naszego ego, bojącego się śmierci. A nasza świadomość najlepiej niech nie zabiera głosu w tej sprawie, bo i tak zaraz zostanie zakrzyczana przez „lepiej wiedzących”, a raczej wierzących, że wiedzą.

 

Październik 2017 r.                            ----- KONIEC-----         

 

 

 


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
18. Odpowiedź czytelnikowi AL. Lucjan Ferus 2017-10-26
17. Lucjan ferus AL 2017-10-26
16. Czytelnikowi AL. Lucjan Ferus 2017-10-25
15. Lucjan Ferus AL 2017-10-25
14. Lucjan Ferus AL 2017-10-25
13. Odpowiedź czytelnikowi AL. Lucjan Ferus 2017-10-25
12. Lucjan Ferus AL 2017-10-24
11. Leszek AL 2017-10-24
10. Do Pana AL Leszek 2017-10-24
9. Odpowiedź czytelnikowi AL. Lucjan Ferus 2017-10-24
8. Leszek AL 2017-10-23
7. Lucjan Ferus AL 2017-10-23
6. Do redakcji Leszek 2017-10-23
5. Do autora 2 Leszek 2017-10-23
4. Odpowiedź czytelnikowi AL. Lucjan Ferus 2017-10-23
3. Ślepa wiara. Leszek 2017-10-23
2. Do autora Artur Gdula 2017-10-23
1. Lucjan Ferus AL 2017-10-22


Nowy ateizm i krytyka religii

Znalezionych 903 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Nowy ateizm   Koraszewski   2013-11-16
Agnostyk czy ateista?   Koraszewski   2013-12-05
Konstytucyjni ateiści   Koraszewski   2013-12-05
Portret wielkiego agnostyka   Coyne   2013-12-14
Złe wiadomości   Coyne   2013-12-17
Pięć dowodów na istnienie Boga od teologa dla ateistów pod choinkę   Coyne   2013-12-19
Katolicki hierarcha mówi, że anioły istnieją, ale są bezskrzydłe   Coyne   2013-12-24
“Rozum został stworzony przez Boga”   Coyne   2014-01-03
Opowieść o religijnym odwróceniu   Joseph   2014-01-06
Podsumowanie ataków na ateistów   Coyne   2014-01-07
Nie - dla umiłowania cierpienia   Kuhlenbeck   2014-01-07
Zmyślona podróż do nieba   Coyne   2014-01-12
Dziedzictwo nietolerancji   Shahid   2014-01-12
Islamscy radykałowie zabili kolejnych medyków   Coyne   2014-01-13
O modlitwie i petycji   Gogineni   2014-01-13
List otwarty do boga islamu   Imani   2014-01-17
Chrześcijanie XXI wieku   Koraszewski   2014-01-17
Kolejne kopniaki dla ateistów w “Slate”   Coyne   2014-01-18
Nauka kontra wiara: żadnego konfliktu!   Coyne   2014-01-21
O źródłach autocenzury   Nasreen   2014-01-24
Jakie są “najlepsze” argumenty na rzecz istnienia Boga?   Coyne   2014-01-24
Ateistom ma być ciężko   Coyne   2014-01-31
No i wydało się...   Kruk   2014-02-04
Strzelanie zza pleców Boga   Koraszewski   2014-02-06
Zostałem “Cenzorem Roku"!   Coyne   2014-02-12
Święta glina   Hili   2014-02-14
Jeśli wlazłeś między wrony...   Coyne   2014-02-17
Dlaczego religia może być racjonalna, ale robi to w zły sposób   Coyne   2014-02-20
Droga do wolności   Feldner   2014-02-24
Całun Turyński: Dlaczego religia jest pseudonauką   Coyne   2014-02-24
Jajecznica   Kruk   2014-02-27
Polityka Nowego Ateizmu   Bum   2014-02-28
Długi ateistów   Koraszewski   2014-03-03
Wkrótce w księgarniach: nowa apolegatyka Boga   Coyne   2014-03-07
Upiory religii   Ferus   2014-03-08
Życie seksualne wczoraj i dziś   Koraszewski   2014-03-11
Testowanie hipotezy Boga   Stenger   2014-03-11
Szkoły nie są polem bitwy religii!   Gogineni   2014-03-13
Czy Bóg jest bezcielesną osobą?   Coyne   2014-03-16
Głos czarnej owcy   Ferus   2014-03-18
Wyrafinowana teologia szyicka   Taheri   2014-03-19
Bóg jako lokomotywa   Koraszewski   2014-03-21
Czy ateiści są snobami intelektualnymi?   Coyne   2014-03-22
Zegarek na wrzosowisku   Ferus   2014-03-26
O nadziei w tym i owym   Koraszewski   2014-03-27
Bóg, moralność i geografia   Coyne   2014-03-28
Humanizm ewolucyjny   Ferus   2014-04-09
Kpatinga: wioska czarownic   Igwe   2014-04-13
Trzeba przestać milczeć   Ahmed   2014-04-15
Rozprawa między panem, zupą i szatanem   Kruk   2014-04-18
Kult Cargo   Szczęsny   2014-04-20
Najgłupsze dokopywanie ateistom w tym roku   Coyne   2014-04-21
Humanizm ewolucyjny II     2014-04-22
Kolejny kiepski argument na rzecz Boga   Coyne   2014-04-24
Duchowość i seksualność szatana XXI wieku   Kruk   2014-04-30
Ateizm luk   Coyne   2014-04-30
Niemago rejestruje swój związek   Kruk   2014-05-04
Ponad dobrem i złem   Ferus   2014-05-05
Recykling sił nadprzyrodzonych   Koraszewski   2014-05-22
Wojna o Adama i Ewę   Coyne   2014-05-25
O kamiennych tablicach i nieco sfałszowanych zwojach   Szczęsny   2014-06-03
Ateizm zakwefiony   Coyne   2014-06-07
Czy religia jest nałogiem?   Koraszewski   2014-06-08
Filozof gromi ateistów z głupich powodów   Coyne   2014-06-10
Państwo częściowo wyznaniowe   Koraszewski   2014-06-15
Kiedy być “ekumenicznym” – a kiedy nie   Tsalic   2014-06-16
Hiszpania deportuje byłego muzułmanina za krytykowanie islamu   Coyne   2014-06-20
Głupie twierdzenia o fundamentalistycznych ateistach   Coyne   2014-06-22
Mój problem z Bogiem   Angier   2014-06-24
Ekumeniczna nienawiść   Koraszewski   2014-06-26
Czy Bóg jest kręgowcem bez substancji?   Coyne   2014-06-26
Manifest ateisty   Harris   2014-06-27
Ewolucja teistyczna kiepsko się sprzedaje   Coyne   2014-06-29
Ostre światło nauki   Dennett   2014-07-01
Socjologia sekularyzmu   Koraszewski   2014-07-02
To nie okupacja, to islam   Greenfield   2014-07-05
Wiara szukająca ucieczki   Koraszewski   2014-07-14
Czy wierzący uważają pismo święte za dosłowną prawdę?   Coyne   2014-07-16
Gdyby Bóg istniał, miałby się z czego tłumaczyć   Fatah   2014-07-22
Dobre i złe powody, by wierzyć   Dawkins   2014-07-24
Nauka Biblii i praktyki religijne   Twain   2014-07-27
Czy nasze wartości pochodzą od Boga?   Stenger   2014-07-31
Segregowanie uczniów według wyznania jest złym pomysłem   Ridley   2014-08-01
Osaczeni   Rushdie   2014-08-05
Ameryko, obudź się!   Imani   2014-08-08
Bonobo i pogromca ateistów   Coyne   2014-08-12
Bonobo i pogromca ateistów. Część II   Coyne   2014-08-13
Królik jest pytaniem   Celeste Hale   2014-08-16
Katolickie barbarzyństwo w Europie   Coyne   2014-08-19
Religia, “Playboy” i Frank Sinatra   Coyne   2014-08-27
Myśli i materia   Stenger   2014-08-31
Świadkowie Jehowy i odmowatransfuzji krwi dla dziecka   Coyne   2014-09-07
Machina religijnej nienawiści w działaniu   Chandra   2014-09-09
Biblia źródłem moralności? Żartujesz sobie!   Coyne   2014-09-10
Marsz lunatyków do Armagedonu   Harris   2014-09-13
O rzekomym wojującym, fundamentalistycznym, ateizmie   Coyne   2014-09-15
Afrykański eksport starego chrześcijańskiego barbarzyństwa   Igwe   2014-09-16
Wolność słowa w Yale   Koraszewski   2014-09-18
Nauka dyskutowania o niczym   Coyne   2014-09-20
Jeśli ISIS nie jest islamskie, Inkwizycja nie była katolicka   Coyne   2014-09-21

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk