Prawda

Czwartek, 25 kwietnia 2024 - 08:24

« Poprzedni Następny »


Wyjście ze stalinowskiego zimna


Robin Ashenden 2022-11-29


Sześćdziesiąt lat temu, w sobotę 17 listopada 1962 roku, w Związku Radzieckim opublikowano książkę, która niemal z pewnością zmieniła świat. Był to pierwszy krok w ujawnianiu przez pisarza całego systemu politycznego i został podjęty z wielkim osobistym ryzykiem. Niemal z dnia na dzień rozsławił tego autora na całym świecie, a dziesiątki lat później historycy i krytycy nadal opisywali go jako jednego z „najważniejszych pisarzy XX wieku” i podkreślali, że pomógł „obalić największą tyranię, jaką świat znał”. Książka, o której mowa, to Jeden dzień Iwana Denisowicza, a pisarzem, który później otrzymał Nagrodę Nobla i sprzedał 30 milionów egzemplarzy swoich dzieł, był Aleksander Sołżenicyn.

Książka została opublikowana niecałe 10 lat po śmierci Józefa Stalina, dyktatora, który przez prawie trzy dekady trzymał kraj w szponach terroru, stosując masowe deportacje, więzienie i śmierć. Jego następca Nikita Chruszczow — człowiek, który, jak przyznał, miał sam ręce „po łokcie zabrudzone krwią” — rozpoczął misję odwilży. Otwarto gułagi i uwolniono wielu więźniów; Chruszczow publicznie potępił Stalina jako tyrana i zbrodniarza, a na XXII zjeździe partii w październiku 1961 roku ogłoszono pełny program destalinizacji. Zmieniała się również sztuka, wykastrowana wcześniej przez kremlowską politykę „socrealizmu” – w której wartości komunizmu musiały być nieustannie wychwalane. Teraz zwolennicy Chruszczowa domagali się nowej otwartości i innego realizmu: książki muszą mówić prawdę, nawet tę niewygodną prawdę o komunistycznej rzeczywistości… do pewnego stopnia. To, że ten punkt przesuwał się nieco dalej lub cofał wraz z słabnięciem władzy Chruszczowa, było czymś, czego żaden pisarz ani wydawca nie mógł przegapić.


Książka Sołżenicyna opowiadała historię jednego dnia z 10-letniego wyroku więźnia Gułagu  Iwana Denisowicza Szuchowa. Po dziesięcioleciach milczenia na temat stalinowskiego systemu obozów pracy i gnijących w nim niewinnych obywateli, pojawienie się tej książki było trzęsieniem ziemi. „Łzy zalewały mi twarz — napisała jedna z czytelniczek do autora. - Nie wycierałam ich ani nie czułem wstydu, ponieważ to wszystko, opisane na tak niewielu stronach… było moje, intymnie moje, opisywało każdy mój dzień z piętnastu lat spędzonych w obozach”. Inny czytelnik porównał tę książkę do „bomby atomowej”. Jak na tak niewielką objętość książki – około 180 stron – wywołana przez nią fala sejsmiczna była niezwykła.


Historia Sołżenicyna jest podobna do historii bohatera jego książki. Do tej publikacji życie nie oszczędziło mu żadnej traumy. Autor, 44-letni wówczas nauczyciel matematyki pracujący w prowincjonalnym mieście Riazań, po młodości spędzonej w Rostowie, podczas wielkiego terroru w latach trzydziestych, służył potem w Armii Czerwonej, walcząc w ostatniej fazie na terenie Prus Wschodnich. Katastrofa nastąpiła w lutym 1945 roku. Aresztowany za lekkomyślnie napisane w liście do przyjaciela słowa o Stalinie, został skazany na osiem lat Gułagu. W 1953 roku został wysłany na wygnanie do Azji Środkowej, gdzie zdiagnozowano u niego raka i lekarze orzekli, że zostało mu trzy tygodnie życia. Po cudownym wyzdrowieniu poprzysiągł poświęcić swoje „drugie życie” jednemu celowi. Jego pisarstwo, szlifowane w obozach, przybrało teraz bezwzględny charakter świętej misji. Wzmacniała go w tym wiara religijna, którą odkrył ponownie podczas pobytu w łagrach i która zastąpiła jego wcześniejszą głęboką wiarę w komunizm. 


Sołżenicyn od młodości chciał zostać pisarzem. W Gułagu układał w głowie wiersze, których uczył się na pamięć za pomocą zapałek i różańca. Podczas wygnania w Uzbekistanie po całym dniu pracy spędzał godziny na nocnym pisaniu o mroczniejszych realiach sowieckiego życia, zakopując ciasno zwinięte rękopisy w butelce w ogrodzie. Później, po ponownym spotkaniu z żoną, którą poślubił przed wojną, ostrzegł ją, by nie spodziewała się więcej niż godziny jego towarzystwa dziennie: „Nie wolno mi zbaczać z celu”. Unikał przyjaźni – zwłaszcza bliskich z innymi nauczycielami z Riazania, by nie zabierali cennego czasu na pisanie i nie odkryli jego niebezpiecznej obsesji lub nie zdemaskowali jego przykrywki. Podstęp stał się jego drugą naturą. Jednak przez cały ten okres wątpił w to, że jego książki będą dostępne dla czytelników. „Publikację za życia muszę wybić sobie z głowy” - mówił.


Jednak po XXII kongresie KPZR Sołżenicyn zrozumiał, że okoliczności są co najmniej obiecujące, choć nadal niepewne. “Czytałem wielokrotnie te przemówienia – pisał później – i ściany mojego tajnego świata rozsuwały się, jak kurtyna w teatrze … czy nareszcie przybył ten długo oczekiwany moment niesłychanej radości, moment, kiedy moja głowa musi wynurzyć się spod wody?” Wydawało się, że ten moment istotnie nadszedł. Wykopał jeden ze swoich dziwacznie wyglądających manuskryptów – plik kartek zapisanych po obu stronach, bez marginesów i z widocznymi śladami długiego przechowywania – i wysłał do wybranego przez siebie pisma literackiego. Było to bardzo poczytne, przełomowe pismo “Nowyj Mir”, którego żyjący odwilżą zespół miał nadzieję na odejście społeczeństwa od stalinizmu. W drugiej połowie lat pięćdziesiątych manewrowali pod rządami Chruszczowa, mając świadomość, że każdy numer może być ostatni.


Aleksander Twardowski był legendarnym redaktorem tego miesięcznika i sam był znakomitym poetą ze smoleńskiej chłopskiej rodziny. Zdobył sławę podczas II wojny światowej poematem  o zwykłym żołnierzu, który zdobył dużą popularność. Oczywiście, Twardowski był wówczas również przekonanym stalinowcem. „Co by się ze mną stało bez Rewolucji?” – rozważał, zaś jego oddanie komunistycznej idei było tak głębokie, że doniósł władzom na własnego ojca. (Czy w późniejszych latach próbował to odpokutować swoją odwagą antystalinowskiego redaktora?)


Zanim w jego ręce wpadł rękopis książki Sołżenicyna, Twardowski, podobnie jak wielu innych, przeszedł ogromną przemianę. Po rewelacjach Chruszczowa na temat Stalina Twardowski zwrócił się przeciwko swojemu idolowi. W końcu był w stanie przyznać przed samym sobą, że jego zauroczenie było w rzeczywistości skrywaną nienawiścią. Jednak nawet już w epoce Chruszczowa potępił Borysa Pasternaka za jego genialną powieść Doktor Żywago, która wywołała wściekłość władz. Twardowski obwiniał się za to potępienie i próbował zalać wyrzuty sumienia alkoholem.


Jednak, jak opowiadał jego redakcyjny kolega Władimir Lakszin, Twardowski nawet po pijanemu, nigdy nie mówił słów, które mogłoby zranić kogoś, „z kim czuł szczere pokrewieństwo”, ani nie chwalił czegoś, czego „nie pochwaliłby na trzeźwo”. Miał zdaniem  Lakszina, „szczególną godność i siłę moralną”, „prostotę i delikatne poczucie humoru”, był uwielbiany przez tych, którzy z nim pracowali. Tym, co czyniło Twardowskiego „znakomitym wydawcą i redaktorem”, powiedział później Sołżenicyn, było to, że „szukał  nowych autorów z taką samą gorączkową pasją, z jaką pracują poszukiwacze złota”. Ale ze wszystkich jego odkryć, najlepszym, a w końcu najbardziej buntowniczym i niewdzięcznym, był Aleksander Sołżenicyn, którego rękopis właśnie wylądował na jego biurku.


To, że w ogóle do niego dotarł, było kwestią szczęścia. Redaktorka działu prozy, Anna Berzer, przeczytała okropnie wyglądający rękopis i zdając sobie sprawę z jego literackiej jakości, kazała go przepisać i przekazać bezpośrednio Twardowskiemu. Redaktor naczelny zabrał go do domu i przed snem rzucił na niego okiem. Po kilku stronach zdecydował — a przynajmniej tak głosi historia — że to zbyt piękne, by czytać w piżamie. Założył garnitur i krawat, spędził  noc w gabinecie, czytając go kilkakrotnie z rosnącym podnieceniem. „Ma wspaniały, czysty i wielki talent — oświadczył następnego dnia. — Nie ma w tym ani kropli fałszu. ... Mówią, że literatura rosyjska została zabita. … Nie! Jest tutaj! W tej teczce…”


Aby zrozumieć radość, jaką wywołała ta niewielka książka, przypomnijmy sobie, że mówiła otwarcie i uczciwie o zakazanych tematach sowieckiego życia. Truizm głosił, że na Zachodzie wszystko jest dozwolone i nic się nie liczy. W sowieckim świecie prawdą była całkowita odwrotność tego zdania. Pisarze Pilniak i Babel w czasach stalinowskich zostali straceni za swoje książki; poeta Osip Mandelsztam został zamęczony; wielka poetka Anna Achmatowa była prześladowana do granic bliskich szaleństwa i śmierci głodowej. Nawet Chruszczow w 1957 roku groził śmiercią pisarzom radzieckim, jeśli będą się wyłamywać: „Ręka mi nie drgnie” — wrzeszczał na posiedzeniu związku pisarzy. Rosja ma taki respekt dla swoich pisarzy, jak powtarzano z goryczą, że prawi im komplementy, zabijając ich.


Twardowski na opublikowanie książki Sołżenicyna potrzebował zgody samego Chruszczowa - który już nawoływał do większej otwartości. Ze strategiczną i polityczną przebiegłością Twardowski powoli budował koalicję wsparcia dla publikacji książki, naciski przez kremlowskie kanały, z którymi się kontaktował jako członek Rady Najwyższej, w końcu zaowocowały. Sowiecki przywódca, który nienawidził czytania książek, był wstrząśnięty prostym opisem jednego dnia z życia Iwana Denisowicza w obozie, a następnie wymusił na KC zgodę na publikację. Kiedy Twardowski i jego magazyn wreszcie otrzymali zielone światło do publikacji, miał poczucie nieprawdopodobnego zwycięstwa. „Ptak jest wolny, ptak jest wolny!” — powtarzał biegając po redakcji.


Sołżenicyn był do głębi poruszony, kiedy w końcu ujrzał swoją opowieść wydrukowaną w słynnym literackim miesięczniku. Jak później pisał: „Wyobrażałem sobie tę prawdę o tym jak żyliśmy w obozach, jako jakiegoś wychodzącego na światło dzienne okrutnego potwora. Miliony źle poinformowanych ludzi mogą go teraz zobaczyć. W luksusie hotelowego pokoju, czytałem to opowiadanie i po raz pierwszy płakałem”.


Początkowy nakład 100 tysięcy egzemplarzy „Nowego Mira” został natychmiast wyprzedany. Kolejne 750 tysięcy egzemplarzy zostało błyskawicznie rozchwytane przez czytelników, jak również kolejne 100 tysięcy w wydaniu specjalnym. Potem jednak twardogłowi z otoczenia Chruszczowa zahamowali ten proces. Ale dżin wydostał się z butelki. Krytyk i pisarz Kornei Czukowski nazwał to „cudem literackim”. Powieściopisarz Grigorij Bakłanow oświadczył, że obecnie „nie można już pisać, jak dawniej”. W 1963 roku książka została przetłumaczona na zachodnie języki osiągając niebywałe nakłady.

 

Dziś, bez historycznego kontekstu może być trudno czytać Iwana Denisowicza i zrozumieć, o co tyle szumu. Obok późniejszych książek Sołżenicyna – mistycznej mocy Pierwszego kręgu z 1968 roku (którą faktycznie napisał jako pierwszą); ciepła i gniewu Oddziału chorych na raka (1968); przejmującego, niepohamowanego potoku palącej lawy Archipelagu Gułag — Iwan Denisowicz wydaje się dziełem drugorzędnym. Poza tym rosyjscy pisarze, tacy jak Eugenia Ginzburg lub Warłam Szałamow, opisali (zdaniem wielu) swoje doświadczenia obozowe bardziej dramatycznie niż Sołżenicyn w tej akurat książce.


Jednak to prawdopodobnie chłodny, reporterski język Sołżenicyna – tak różny od grzmiących potępień w jego późniejszych książkach – nadal czyni tę książkę godną umieszczenia  obok  takich pozycji jak wspomnienia o Holocauście Primo Leviego, Czy to jest człowiek(1947). Dramaturg Ronald Harwood, który napisał scenariusz filmowej adaptacji Iwana Denisowicza z 1970 roku, zwrócił uwagę, że nowela Sołżenicyna rygorystycznie unika sensacji i po prostu opisuje jeden dzień w innym świecie. „Tak żyliśmy my, miliony. Tak cierpieliśmy. W ten sposób — być może — przeżyliśmy”. Część jej siły bierze się z pokazania punktu transformacji – nowego typu człowieka, który stworzyła brutalność obozowego życia. Bowiem zek jest uwikłany w nieustanną, codzienną walkę, która pochłania go od rana do nocy, od chwili, gdy rano budzi go walący w ścianę strażnik, aż do wieczornego zaśnięcia w stanie wyczerpania i kompletnej beznadziei.


Jednym z głównych wrogów więźniów jest zimno. Wkrada się przez okna, przenika przez bieliznę, pali, karze i umartwia swoje ofiary. Zamienia ziemię w żelazo, od którego odbijają się kilofy brygad roboczych, zagrażając wykonaniu normy i grożąc horrorem „racji karnych”. Mokre buty to katastrofa. Buty nadpalone od prób ogrzania się przy ognisku są jeszcze gorsze, pojawiają się pęknięcia i dziury, które mogą torturować cię odmrożeniami. Szmata, którą naciągasz na twarz dla ochrony, wkrótce zamarza i staje się twarda jak dykta. Sołżenicyn był genialny w przekazywaniu takich szczegółów, ale znał swoje ograniczenia. Czy człowiek, któremu jest ciepło, może zrozumieć człowieka, który marznie – pytał.


Kadr z filmu One Day in the Life of Ivan, reżyseria: Caspar Wrede (1970)
Kadr z filmu One Day in the Life of Ivan, reżyseria: Caspar Wrede (1970)

Inną nieustającą bitwą więźniów jest walka o jedzenie. Jednymi z najbardziej wyrazistych fragmentów książki są opisy Iwana wysysającego starą ość lub ukrywającego swoją dzienną porcję chleba w zaszytych dziurach w materacu lub roboczej kurtce, cały czas martwiąc się, że ją ktoś odkryje. To jedzenie jest jako paliwo, a mężczyźni walczą jak psy o porzucone pół miski kleiku lub o wylizywanie brudnych talerzy. Niewiele jest książek z takimi opisami głodu: „Z powrotem w obozie po całym dniu wichury, przenikliwego zimna i pustego brzucha, zek tęskni za chochlą gorącej, wodnistej wieczornej zupy jak za deszczem na pustyni. … W tej chwili ta chochla znaczy dla niego więcej niż wolność, więcej niż całe poprzednie życie, więcej niż życie, jakie mu jeszcze zostało”.


Jednym z nielicznych obszarów łączących ludzi jest praca. Musi, bo całe grupy robocze mogą zostać ukarane za opieszałość jednego członka. Choć zapędzają cię do niej jak bydło, praca cię pochłania, rozgrzewa, łączy z innymi i może być jedynym miejscem, w którym twój idealizm może znaleźć wyraz. Szuchow niezmiennie pracuje do ostatniej chwili, aby nie zmarnować materiałów i ignoruje polecenia brygadzisty, by wyrzucić zaprawę, nawet jeśli oznacza to oszczędność energii. Wie, że „konie umierają z przepracowania”, ale „był tego rodzaju głupcem, który nie mógł pozwolić, by praca nad czymkolwiek lub kogokolwiek zmarnowała się, i nikt nigdy nie nauczyłby go niczego innego”. Autor pokazuje jaką  katastrofą może być dla zeka pchającego taczkę zasypana śniegiem rampa, lub dla murującego powoli zamarzające wiadro cementu, albo strach, że inny zek może ukraść ci odłożone na chwilę narzędzie.


Podobno w całym ZSRR istniało 30 tysięcy obozów pracy, ta liczba przekracza nasze możliwości pojmowania. Ta książka to fotografia jednego dnia, który przeżył jeden z milionów więźniów, tylko w jednym z nich. Jesteśmy zszokowani, gdy na końcu tego obrazu piekła stwierdzamy, że dla Iwana Denisowicza Szuchowa był to „tak dobry dzień, że tak naprawdę nie miał ochoty spać”. Nie dać się wpakować do szopy, nie zostać przyłapanym z kontrabandą w kieszeni, zdobyć tytoń, dostać dodatkową miskę kleiku do obiadu: to były małe zwycięstwa, które w obozie składały się na poczucie szczęścia.


O tej ukrytej rzeczywistości w mrocznym sercu Związku Radzieckiego prawie nie mówiono, nawet jeśli przydarzyło się to rodzinie, przyjaciołom lub sąsiadom. Nawet gdy powoli znoszono obowiązek milczenia, ludziom często po prostu brakowało słów, by to wyrazić. Jak mógłbyś opisać doświadczenie tak ogromne, że na zawsze zmieniło sposób, w jaki poruszasz ciałem, wyraz twarzy, język, którego używasz, emocje, którymi dysponujesz? Jak mogłeś sprawić, by – jak pytał Sołżenicyn – człowiek, któremu jest ciepło wyobrażał sobie zimno?


Nagle czytelnicy mogli sobie teraz to wszystko wyobrazić dzięki krótkiej opowieści Sołżenicyna. Stało się to w szczególnym momencie historii, trwającym zaledwie kilka  miesięcy. Publikacja książki Sołżenicyna była możliwa dzięki zaangażowaniu Twardowskiego i Chruszczowa. Był to jednak cud, który nie mógł trwać. W ciągu kilku tygodni twardogłowi w Komitecie Centralnym, wykorzystując polityczne i gospodarcze niepowodzenia Chruszczowa, rozpoczęli ostry kontratak. Zaledwie dwa lata później Chruszczow został obalony i zaczęła się częściowa restalinizacja. Sołżenicyn był szeroko potępiany, a dalszą publikację jego powieści w ZSRR zablokowano na ponad 20 lat. W 1963 roku był nominowany do prestiżowej Nagrody Lenina w dziedzinie literatury, cicha  kampania przeciwko niemu doprowadziła do przyznania nagrody stosunkowo nieznanemu pisarzowi ukraińskiemu O. Honczarowi. Twardowski zarzucał Sołżenicynowi nielojalność. Sam Twardowski, został zwolniony ze stanowiska redaktora naczelnego i zmarł w grudniu 1971 roku. Oficjalny nekrolog opublikowany w ZSRR w ogóle nie wspominał o jego pracy w „Nowym Mirze” .


Po przyznaniu literackiej Nagrody Nobla w 1970 roku KGB podjęło próbę zamachu na życie Sołżenicyna. Zamach nie udał się i ostatecznie Sołżenicyn został wydalony ze Związku Radzieckiego w 1974 r. Po ukończeniu trzytomowego Archipelagu Gułag (1973–75) — dzieła, które było jak potężna bomba niszcząca reputację ZSRR poza jego granicami, Sołżenicyn już nigdy nie napisał książki, która trafiłaby do tak szerokiego grona zagranicznych odbiorców. Kiedy ukazał się jego cykl książek Czerwone koło (1971–1991), pisarz został oskarżony o grafomanię i gorączkowe publikowanie (niestrawnych) książek dla stale kurczącej się publiczności. To, czy ta krytyka jest słuszna, czy nie, pozostaje kwestią otwartą: praktycznie nikt tych książek nie czytał. Od tamtej pory jego największym sukcesem po Archipelagu Gułag był traktat Jak odbudować Rosję (1990), który w ZSRR miał nakład ponad 20 milionów egzemplarzy. Z niepokojącym uporem wzywał do utworzenia unii pansłowiańskiej, która wraz Ukrainą obejmowałaby również Białoruś i Kazachstan.


Pod rządami Putina miał miejsce dziwny proces. W osobowości Sołżenicyna, prawosławny rosyjski nacjonalista, zaczął dominować nad powieściopisarzem i dysydentem z lat 90., od śmierci jest celebrowany i wykorzystywany przez reżim. W ostatnich latach swojego życia Sołżenicyn otwarcie, właściwie bezkrytycznie, wspierał reżim, chwaląc Putina za „wskrzeszenie Rosji”, grzmiąc przeciwko „okrążeniu” jego kraju przez NATO i mówiąc o „rozsądnej” polityce zagranicznej Kremla.


W 2007 roku przyjął z rąk Putina prestiżową Nagrodę Państwową, odrzucając podobne zaszczyty od jego poprzedników Gorbaczowa i Jelcyna, którzy byli postaciami znacznie bardziej liberalnymi. Jeszcze tego samego dnia przyjął w swoim domu prezydenta Rosji. Krytycy zastanawiali się, gdzie podział się wcześniejszy Sołżenicyn, który protestowałby wobec mordów w 2006 roku krytyków Putina, Anny Politkowskiej w Petersburgu i Aleksandra Litwinienki w Londynie, potępiłby ścisłą kontrolę Putina nad wszystkimi głównymi stacjami telewizyjnymi w kraju? Wydawało się, że pisarz krok po kroku demontuje własny autorytet moralny lub, jak to ujęli Rosjanie, „rujnuje autopsję”.


W jego ojczyźnie powieści takie jak Pierwszy krąg czy Oddział chorych na raka są teraz prawie nieczytane, podobnie jak Jeden dzień Iwana Denisowicza. Często za swoją antyradziecką działalność i dziesięciolecia, w których nieustannie demaskował zbrodnie totalitaryzmu jest określany jako „zdrajca swojego kraju” . Ci, którzy go pomijają, beztrosko mówią o „kłamstwach” w jego książkach, ale rzadko podejmują próby przedstawienia jakichkolwiek dowodów. Szeroko nagłośnione przez rząd wprowadzenie Archipelagu Gułagdo szkolnych programów nauczania okazało się niewypałem, ponieważ uczniowie mają zapoznać się z tą mającą ponad 2500 stron książką zaledwie na jednej lub dwóch lekcjach w ostatnim roku przed maturą. Ponieważ represje z czasów stalinowskich bagatelizuje się w podręcznikach historii, uczniowie nie znają kontekstu, pozwalającego to wszystko zrozumieć. Gdy pośmiertna reputacja Stalina odrodziła się w Rosji, wspomagana przez autorytarne państwo, które usprawiedliwiało własne despotyczne nadużycia, reputacja Sołżenicyna jako dysydenta  zaczęła zanikać. Nawet w Rostowie nad Donem, mieście jego dzieciństwa i młodości, gdzie jest bez wątpienia najbardziej znanym byłym mieszkańcem, nie jest niczym niezwykłym, że młodzi ludzie, nawet ci bardziej wykształceni, nigdy nie słyszeli jego nazwiska.


Był jednak chwalebny okres kilkudziesięciu lat, kiedy okrzyknięto go literackim prorokiem o prawie niezrównanej odwadze; kiedy pojawienie się nowej książki Sołżenicyna było autentycznym wydarzeniem nie tylko w literaturze, ale i w samej historii. W dniu swoich 50. urodzin w 1968 roku, podczas chwilowej odwilży, Sołżenicyn (mimo ich chłodnych stosunków), otrzymał telegram od Twardowskiego, swojego byłego mentora. „Obyś żył jeszcze pięćdziesiąt lat i niech twój talent nie traci nic ze swojej wspaniałej siły. Wszystko inne mija; pozostanie tylko prawda”. Twardowski byłby rozczarowany z dwóch powodów – Sołżenicyn zmarł w 2008 roku w wieku 89 lat, a jego talent wysechł. Czy można jednak mieć nadzieję, że ostatnie słowa tego telegramu okażą się trafne, jeśli chodzi o długoterminowe przetrwanie wczesnych i najcenniejszych dzieł Sołżenicyna?


Jeden dzień Iwana Denisowicza,
 pierwsze z nich, zachowuje nieupiększoną autentyczność i powściągliwość, a przede wszystkim determinację, by mówić prawdę w imperium rządzonym i wspieranym przez kłamstwo. Doprowadziło to do publikacji trzech kolejnych książek — Pierwszy krągOddział chorych na rakaArchipelag Gułag — które dają poczucie wszechmocnej wrażliwości i głębi opisu doświadczenia, wściekłości, by je przekazać, i niemal krwawej determinacji, jak w tytule jednego z jego najbardziej znanych esejów, by „nie żyć w kłamstwie”. Biorąc pod uwagę wydarzenia tego roku w Rosji i poza nią, czas zakończyć wygnanie Sołżenicyna-dysydenta, rozpocząć rehabilitację tej części jego życiorysu, pisarza i jego książek, które budziły bunt i pozwalały wyjść z przenikliwego zimna stalinowskiego terroru.


In From the Cold

Quillette, 25 listopada 2022

Tłumaczenie: Małgorzata i Andrzej Koraszewscy


*Robin Ashenden - założyciel i były redaktor naczelny “Central and East European London Review”. Pracuje obecnie nad książką o Chruszczowie, Sołżenicynie i powstaniu węgierskim w 1956 roku.


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Notatki

Znalezionych 2591 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Wydajmy razem "Głos Rozpaczy"   Kruk   2013-12-14
Woda wyżej   Koraszewski   2013-12-15
Izraelski apartheid   Lesser   2013-12-19
W co wierzy lewica (w sprawie islamu i Izraela)   Davidson   2013-12-21
Szokująca decyzja  autobojkotu związków uniwersyteckich   Davidson   2013-12-25
Co zrobić z wszystkimi “czarownicami”?   Igwe   2013-12-26
Wesołych Świąt!   Dawkins   2013-12-26
Tragedia dzieci-uchodźców w Syrii   Raphaeli   2013-12-29
Święty Mikołaj aresztowany w Pakistanie   Khuldune Shahid   2014-01-02
Całkowity brak zainteresowania   Treppenwitz   2014-01-02
Tajemnice palestyńskiej ambasady     2014-01-05
Zabójstwa honorowe na Zachodzie   Chesler   2014-01-10
Znak czasu   Treppenwitz   2014-01-11
Przepraszamy, zabiliśmy was z powodu nieuniknionych błędów!   Bekdil   2014-01-14
Chińską politykę jednego dziecka zainspirowali zieleni z Zachodu   Ridley   2014-01-20
Ani Marks, ani Chomsky, ani Jezus, ani Mahomet   Koraszewski   2014-01-27
Precedens w świecie arabskimOficjalna impreza upamiętniająca Holocaust     2014-01-30
Lekcje Holocaustu są międzynarodowe     2014-01-30
Gniewny śpiew o kulturze gwałtu   Chesler   2014-01-30
Kocia sprawa   Hili   2014-02-01
Rada Bezpieczeństwa żąda, by Izrael przestał być tak cholernie moralny     2014-02-04
Zakaz przechodzenia przez jezdnię po lody!   Lomborg   2014-02-08
Listy z globalnej wioski   Hili   2014-02-09
Czy ludziom bardziej przeszkadza nierówność niż bieda?   Ridley   2014-02-09
Okupacyjna Olimpiada Putina   Kontorovich   2014-02-10
Przemysł, który nie będzie bojkotował Izraela   Apfel   2014-02-11
O mordowaniu zwalczających polio     2014-02-13
Abbas potrzebuje opcji zerowej   Charney   2014-02-14
Rasa & polityka: od sali wykładowej do ONZ   Valdary   2014-02-17
Kongres i Biały Dom zgadzają się: Najlepszym rozwiązaniem jest okupacja     2014-02-18
Kultura wojny   Tobin   2014-02-19
Muzułmanie szkodzą sami sobie    Al-Dżibrin   2014-02-20
Jak wytworzyć paskudny obraz Izraela za przestrzeganie porozumień     2014-02-23
W poszukiwaniu palestyńskiej tożsamości     2014-02-26
Arabia Saudyjska: prawdziwy apartheid   Greenfield   2014-03-03
Islamskie państwo Iranu i dyskryminacja płci   Rafizadeh   2014-03-04
Niewolnictwo nadal istnieje   Koraszewski   2014-03-05
Dramat syryjskich chrześcijan   Koraszewski   2014-03-06
Palenie (i regulacje europejskie) zabijają   Ridley   2014-03-06
Naród wyklęty   Koraszewski   2014-03-07
Izraelski Apartheid i jego radzieckie korzenie   Koraszewski   2014-03-08
Miss apartheidu   Koraszewski   2014-03-09
Wspaniały sposób na dobre samopoczucie za pieniądze innych ludzi   Lomborg   2014-03-09
Tragiczna farsa Rady Praw Człowieka ONZ   Cotler   2014-03-13
Akademicy milczą w sprawie imperializmu rosyjskiego: “To nie jest Izrael”     2014-03-14
Afrykańscy więźniowie sumienia   Keita   2014-03-17
Opowieść o niedźwiedziu   Koraszewski   2014-03-20
Czy Waszyngton zakochał się w Hezbollahu?     2014-03-24
Tyrania ekspertów   Ridley   2014-03-24
Demokracja islamska: skorumpowana i niedemokratyczna   Bekdil   2014-03-26
Technika i technologia zarówno tworzą, jak i likwidują miejsca pracy   Ridley   2014-03-29
Kobiety w krajach arabskich mają prawa z epoki kamienia   Akram   2014-03-31
Egipt pozwie Izrael za dziesięć plag   Al-Gamal   2014-04-01
Chochoł królem Polski   Kruk   2014-04-01
Przeciw złemu światu   Roth   2014-04-04
Światowa Wojna Środowiskowa   Greenfield   2014-04-05
Rakiety domowej roboty?   Roth   2014-04-08
Najnowszy argument przeciw nauce   Coyne   2014-04-10
Ruda nie wróci   Koraszewski   2014-04-11
Palestyńczycy muszą prosić o pokój   Dershowitz   2014-04-12
Zmierzch Czerwonych i Zielonych   Greenfield   2014-04-14
Niespodzianka! Nowe badanie Australijczyków pokazuje, że homeopatia jest bzdurą   Coyne   2014-04-15
Szariat to… szariat tamto…   Rahman   2014-04-22
Problem z Bliskim Wschodem   Tsalic   2014-04-25
Zagadka brytyjskiego zatrudnienia i wydajności   Ridley   2014-04-25
Sojusznik NATO na pół etatu   Bekdil   2014-04-26
Kultura arabskapodwójnie zdewaluowała życie ludzkie   Al-Swailem   2014-04-27
Nie dla koniny, ani dla bredni   Tsalic   2014-04-29
Paradoks gospodarczego wzrostu   Ridley   2014-05-01
Negacja Holocaustu i ludobójstwo w Ruandzie   Boteach   2014-05-05
Izrael, kraj paradoksów   Yemini   2014-05-06
Wielka barykada na drodze chorążego pokoju   Apfel   2014-05-08
Czy powinniśmy polować na krezusy?   Koraszewski   2014-05-10
Sprawdzanie moich przywilejów   Fortgang   2014-05-10
Boko Haram i gwałcenie dzieci w Dżihadzie   Chesler   2014-05-11
Pokój ma na imię Hadassah   Ahmed   2014-05-12
Religijny humanizm   Al-Harbi   2014-05-13
Światowa stolica teorii spiskowych   Totten   2014-05-14
Spóźnione olśnienie Tony Blaira   Bekdil   2014-05-15
Wyznanie obojnaka   Kruk   2014-05-16
E-papierosy wypierają tytoń   Ridley   2014-05-18
Nakba czy porażka?   Al-Mulhim   2014-05-19
Nacjonalizm, patriotyzm, humanizm   Koraszewski   2014-05-19
Magiczne myślenie Palestyńczyków   Spyer   2014-05-21
Nakba każdego narodu   Jemini   2014-05-22
EU finansuje terroryzm   Tsalic   2014-05-24
Komu pomaga UNRWA?   Roth   2014-05-25
Małżeństwa z dziećmi  powinny być karalne   Inger Stark   2014-05-26
O wyższości podboju nad okupacją   Bekdil   2014-05-28
Obraźmy się na wiecznie obrażonych muzułmanów   Sennels   2014-05-29
Czy wstrętny generał odmieni Libię?   Greenfield   2014-05-30
Zgwałcili i powiesili   Chesler   2014-06-02
Zdumiewający głos z Syrii   Winter   2014-06-03
Palestyńczycy oskarżają Izraelo gromadzenie zapasów Żydów     2014-06-04
Przepraszam, ale się stąd nie wyniesiemy!   Bekdil   2014-06-05
Wojna i (nie) pokój   Tsalic   2014-06-09
Terroryści bezskutecznie próbują zdobyć uwagę BBC     2014-06-10
Czeski prezydent o islamie i antysemityzmie   Geenfield   2014-06-12
Nielegalne osiedla   Levick   2014-06-14
Naiwność to jeszcze nie dobroć   Lawson   2014-06-21

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk