Prawda

Wtorek, 23 kwietnia 2024 - 19:01

« Poprzedni Następny »


Stanisław Lem - pisarz, który widział więcej niż inni


Lucjan Ferus 2021-09-19


Dzisiaj (13.09.2021 r.) z samego rana obudził mnie telefon od przyjaciela, który oznajmił na wstępie, że właśnie jest setna rocznica urodzin Stanisława Lema. W przeszłości byliśmy wielkimi miłośnikami jego prozy, więc przyjaciel zasugerował abym napisał tekst z tej okazji, poświęcony owemu wielkiemu pisarzowi, którego los hojnie obdarzył bogatą wyobraźnią i ciekawością świata, co zaowocowało jego wszechstronną wiedzą. Skutki połączenia tych cech mogli podziwiać czytelnicy i miłośnicy jego książek na całym świecie, nie tylko w Polsce.

No cóż, obiecałem mu, iż postaram coś napisać, ale z góry zastrzegłem, że jeśli już, to będą raczej chaotyczne wspomnienia wydobyte z mojej coraz bardziej zawodnej pamięci. Przyjaciel na to odparł, że jeśli się coś pisze „od serca”, to intelekt ma drugorzędne znaczenie. A jeśli tak, to proszę bardzo! Będzie to więc tekst bardziej o twórczości tego pisarza i wizjonera, niż o nim samym, bo to można znaleźć w wielu dostępnych w Internecie informacjach i opracowaniach biograficznych.

                                                           ------ // ------

Z opowiadaniami SF Stanisława Lema zetknąłem się bodajże po raz pierwszy w regularnie czytanym przeze mnie wtedy (i skrzętnie zbieranym) „Młodym Techniku”, gdzie w każdym numerze zamieszczane było jakieś opowiadanie z dziedziny SF, różnych autorów. Już wtedy opowiadania fantastyczne bardzo przypadły mi do gustu, pobudzając moją wyobraźnię. Pierwsza przeczytana przeze mnie książka Lema, którą byłem zachwycony, to „Astronauci”. Od tamtego czasu przeczytałem prawie wszystkie jego książki, choć do dziś zachowała mi się tylko jego genialna „Cyberiada” z świetnymi ilustracjami Daniela Mroza.

 

Najbardziej podziwiałem u Lema niesamowitą wręcz wyobraźnię, której bogactwo mógł realizować w gatunku SF i to na najwyższym poziomie poznawczym. Jak np. w powieści „Obłok Magellana”, w której przedstawił wizję ziemskiej ekspedycji międzygwiezdnej, do towarzyszących naszej Galaktyce dwóch galaktyk kulistych, noszących nazwy Wielki i Mały Obłok Magellana. Jaka jest do nich odległość? Bagatela: 163 000 i 196 000 lat świetlnych! Oznacza to, że owa ekspedycja lecąc nawet z szybkością bliską szybkości światła dotarłaby do celu za ok. dwieście tysięcy lat! Kto w tamtych czasach wymyśliłby coś podobnego?!

 

Albo jego wspaniałe opowiadanie „Niezwyciężony”, w którym walka robota bojowego z ziemskiego statku kosmicznego z Czarną Chmurą (czyli nekrosferą planety Regis), jest w taki sugestywny i dramatyczny sposób przedstawiona, że zrobiony z tego film (ze współczesnymi możliwościami robienia efektów specjalnych), biłby rekordy popularności nie mniejsze niż amerykańska produkcja typu „Avatar”. Niestety, w tamtym czasie (nawet współpracując z radzieckim studiem od efektów specjalnych!), nie można było liczyć na wysokiej klasy film SF, co m.in. potwierdzały nakręcone wtedy filmy, na podstawie prozy Stanisława Lema.

 

Jak bardzo wyprzedzał wyobraźnią ówczesne osiągnięcia techniczne, niech świadczy fakt, że bodajże w jednym z jego opowiadań o pilocie Pirxie, jest opisana sytuacja, w której rakieta ląduje na płycie lądowiska na słupie ognia służącego rakietom za napęd. Co dopiero od bardzo niedawna stało się możliwe dzięki współczesnej, amerykańskiej technice (i dolarom miliarderów). W tym opowiadaniu doszło do katastrofy, bo elektroniczny mózg prowadzący rakietę, mylnie zinterpretował sytuację, jako zagrożenie zderzeniem z planetoidą. Był on ponoć psychicznie maltretowany na testach przez pewnego konstruktora, co spowodowało, iż w każdej sytuacji ów „mózg” dopatrywał się zagrożenia. Wytłumaczenie na miarę mistrza!

 

W powieści „Solaris”, jej Autor wykreował ocean pokrywający jakąś odległą planetę, który jak się okazało był żywą, świadomą istotą, reagującą w niepokojący sposób na obecność ludzi przebywających na kosmicznej stacji badawczej okrążającej tę planetę. Ów ocean potrafił bowiem odczytywać przeżycia ludzi, najtrwalej zapisane w ich umysłach, ale też realizować je w postaci trójwymiarowych obiektów, czyli żyjących i czujących istot. Co było bardzo stresującymi doświadczeniami dla osób obdarzanych przez ocean takim „darem”. Nie znał  biologiczno-psychicznych mechanizmów zachodzących w naszych mózgach, więc nie wiedział, na jakiej zasadzie działa w nim ośrodek „nagrody i kary”.

 

Szkoda też, że rewelacyjny „Kongres futurologiczny” doczekał się takiej dziwnej adaptacji filmowej (połączenie realnych postaci z animowanymi). Przedstawiona bowiem w nim wizja przyszłości powinna doczekać się filmu, który oddawałby „realia” opisane przez Autora w tym arcyciekawym tekście, o niesamowicie zaskakujących zwrotach akcji i wydarzeniach nie do przewidzenia przez czytelnika. Nie mówiąc już o wyobrażeniu sobie tego wszystkiego, co tam się działo. Do dziś „zachodzę w głowę”, o co chodziło z tym „okulbaczeniem”?!

 

Zaś „Wielkość urojona”, to moim zdaniem, nie tylko SF, ale pewien rodzaj przyszłej filozofii, w której Autor rozważa takie problemy, jak np. w opowiadaniu pt. „Eruntyka”, gdzie opisane jest doświadczenie w jaki sposób nauczyć bakterie, by ze swoich ciał utworzyły napis alfabetem Morse’a, porozumiewając się z prowadzącym je naukowcem. Albo doskonałe opowiadanie „Golem XIV” (sygnowane na 2029r.!) z wyśmienitym dla mnie „Wykładem inauguracyjnym Golema”, czyli pastiszem na ewolucję. No i ta „instrukcja”, w jaki sposób człowiek powinien porozumiewać się z tym sztucznym mózgiem, przewyższającym ludzkość wiedzą i inteligencją o ileś tam rzędów wielkości. Dla mnie, do dziś są to Himalaje prozy SF!

 

Jednakże mimo wszystko, największą wartość przywiązuję nie do takich poważnych książek jak np. „Summa technologiae” czy „Fantastyka i futurologia” lub „Filozofia przypadku”, a nawet „Dialogi”, ale do pozycji stricte fantastycznej, jaką są np. „Dzienniki gwiazdowe”. W tej pozycji bowiem, oprócz doskonałych opowiadań („okraszonych” rysunkami samego Autora), znajdują się umiejętnie wplecione w rozgrywającą się akcję fragmenty o wymowie religioznawczej! I co istotne ich głęboki sens dotarł do mnie dopiero po jakimś czasie, kiedy już interesowałem się religiami i religioznawstwem. Dopiero wtedy właściwie je doceniłem.

 

Jak choćby w przypadku fantastycznego opowiadania pt. „Non serviam”, w którym dwie istoty o imionach Adan i Edna, istniejące w wykreowanym komputerowo „świecie” i będące złożonymi programami świadomymi swego istnienia, rozmawiają o swoim Stwórcy (czyli naukowcu, który je stworzył i teraz przysłuchuje się ich rozmowie). I z tej mądrej rozmowy (kapitalna argumentacja Adana) wynika niedwuznacznie, iż nie może on ich karać za to, że nie zachowują się zgodnie z jego oczekiwaniami i mają wątpliwości co do jego istnienia. Mógłby przecież je stworzyć takimi, że musiałyby w niego wierzyć i zachowywać się dokładnie tak, jak by tego chciał, bo przecież jest w stosunku do nich wszechmocny.

 

Jednakże najciekawsze jest zakończenie, w którym ów naukowiec stwierdza, że oczywiście mógłby do ich „świata” dorobić przystawkę w postaci „zaświatów: piekła i nieba” i tam kierować za karę tych, którzy w niego nie uwierzyli lub go nie słuchali. Jak i nagradzać tych, którzy wierzyli w jego istnienie i słuchali jego nakazów i zakazów. Jednak przyznaje, że nie mógłby być aż tak bezlitosnym potworem, by karać te ograniczone i niewinne istoty za coś, do czego mógłby nie dopuścić gdyby tylko zechciał. Tak, bez wątpienia racja rozumowa jest po ich stronie, a przecież ów rozum dostali od niego, czyż nie tak? Majstersztyk logiki!

 

Wielką wyobraźnię Lema można także podziwiać w opowiadaniu pt. „Przyjaciel”, w którym przedstawił w tak przekonujący sposób pojmowanie naszej rzeczywistości i rozumowanie istoty (w tym przypadku chodzi o Sztuczną Inteligencję), jaka mimowolne zaistniała w głównym komputerze obliczeniowym (wielkości wieżowca) pewnej korporacji. Tylko Lem potrafi nie markować, ale oddać tak przekonująco różnicę w świadomości człowieka, a np. elektronicznego mózgu, przekraczającego niewyobrażalnie jego możliwości rozumowania. A co za tym idzie, siłą rzeczy jego wizerunek Boga musiał znacznie się różnić od tego, jaki opisany jest w naszych „świętych księgach”, i jakiego uczą religie i ich kapłani.

 

Te swoje przemyślenia dotyczące religii (zapewne bluźniercze wg jej kapłanów), potrafił Lem wplatać w wymyślaną przez siebie fikcyjną „rzeczywistość” tak umiejętnie, że czytając jego np. „Dzienniki gwiazdowe”, gdzie w jednej ze swych licznych podróży Ijon Tichy napotkał mnichów-robotów, których sensem istnienia były bardzo interesujące rozważania nad istotą Bytu i jego Konstruktora, który to wszystko stworzył, jak i powodów jego działania. Te „ich” rozważania dały mi tyle do myślenia, że w moich notatkach z pocz. lat 90-tych znajduje się taki zapis: „Już wiem! Najwięcej dał mi Lem!”. W ten lakoniczny sposób odpowiedziałem sobie na pytanie, dlaczego udało mi się w miarę szybko pokonać religijną indoktrynację.

 

Na koniec tych wspomnień zostawiłem sobie książkę, do której mam największy sentyment mimo tego, że jej podtytuł brzmi: „Bajki robotów”, czyli można przyjąć, że skierowana jest raczej do ludzi młodych. Uważam jednak, że zawarte w niej bogactwo języka stawia ją na wyżynach wyobraźni, bowiem te jej „bajki” wyrażone są nie tylko w lekkiej i dowcipnej formie, ale co istotne, poruszane są w nich ważne problemy z pozycji człowieka. I nic to, że akcja tych „bajek” rozgrywa się w całkowicie zmechanizowanym świecie robotów, który logicznie biorąc powinien kierować się innymi, właściwymi sobie „prawami robotyki”.

 

Już pierwsza z bajek „Trzej elektrycerze”, w której jedna z postaci kieruje się nadrzędną zasadą: „Byle tylko nie myśleć, a dopiero kiedy potrzeba, to myśleć!”, parafrazuje naszą biologiczną przypadłość, polegającą na tym, iż nasz mózg jest bardzo energochłonny, a więc i myślenie także. Stąd się chyba bierze nasza ogólna niechęć do myślenia i kierowanie się raczej emocjami i instynktem (który ponoć ma zawsze rację), zamiast racjami rozumowymi.

Kapitalna w wymowie jest także bajka „Przyjaciel Automateusza”, a wynika z niej, iż: „Człowiek straciłby odwagę, gdyby nie był podtrzymywany przez fałszywe wyobrażenia” (B. Fontenelie). Kiedy Wuch mówi do Automateusza: „Nie ma żadnego życia pozagrobowego!”

 

Dalszy ciąg „Cyberiady”, to niezrównane bajki o dwóch robotach konstruktorach, noszących imiona Trurl i Klapaucjusz, którzy tworząc różne dziwne maszyny i urządzenia, przy okazji rywalizowali ze sobą, bo obaj byli bardzo ambitni. Nie sposób w krótkim tekście przedstawić całej maestrii Lema z tej książki, więc ograniczę się tylko do fragmentów bajek. Dla mnie ta najbardziej zabawna, to bez wątpienia „Elektrybałt Trurla” o elektronicznym poecie, który miał wielkość kilkupiętrowego domu (pracował na lampach elektronowych, bo nie było jeszcze tranzystorów i obwodów scalonych) i miał bazę danych w postaci 12 000 ton poezji!

 

Po licznych problemach z rozruchem, pierwsze jego słowa brzmiały: „Chrzęskrzyboczek pacionkociewiczarokrzysztofoniczny”. Potem był wiersz w dziwny języku, zaczynający się: „Apentuła niewdziosek, te będy gruwaśne…”, następnie wiersz o „Cyprianie cyberotomanie i cyniku”, który „Ciągle cytrą czarował”, a całował ciotkę (bo miało być wszystko na „C”). W końcu Klapaucjusz postanowił dać mu trudniejsze zadanie: „Niech będzie o miłości i śmierci, wyrażone językiem wyższej matematyki, np. algebry tensorów, wyższej topologii i analizy”.

 

I w taki sposób ów „elektroniczny poeta” stworzył ośmiozwrotkowy wiersz o „Nieśmiałym cybernetyku, który poznawał potężne ekstrema”, „całkując grupy unimodularne w popołudnie parne” i zastanawiając się przy tym „czy jest miłość, czy jeszcze jej nie ma?”. Czego w tym wierszu nie ma?! Skoro są takie zwroty, jak: „Laplasjany”, „wersowy wektorów”, ale też: „redukowanie kochanki do objęć kochanka”. Jednak dalej są: „drżenia współmetryczne”, „kaskadowe sprzężenia zwrotne, zagrażające zwarciem”, „nieprzywiedlne continuum” czy nawet „praukład biały” i „wielolistne głębie skalarnych przestrzeni”, lub „Teoremat Ciała”.

 

I to nie wszystko, bo są jeszcze: „przestrzenie Weyla i Brouwera”, „studium topologiczne” i „nieznane Moebiusowi krzywizny”, jak i „wielopowłokowa uczuć komitanta” czy „ginąc w nanosekundach, płonąc każdą chwilką!”. Ostatnia zwrotka kończąca owe wywody brzmi: „Jak punkt, wchodzący w układ holonomiczności,/ Pozbawiany współrzędnych zera asymptotą, / Tak w ostatniej projekcji ostatnią pieszczotą / Żegnany – cybernetyk umiera z miłości”. I pomyśleć, że ten wiersz znałem na pamięć, bowiem uznałem, że nie sposób się go nauczyć. A jednak nauczyłem się go, podobnie jak trzydziesto-trzy zwrotkowego „Kruka” Edgara Poe, w ramach trenowania pamięci, by zwiększyć jej ograniczoną pojemność.

 

Dwie ostatnie pozycje z tej arcyciekawej książki to: „Altruizyna, czyli opowieść prawdziwa o tym, jak pustelnik Dobrycy Kosmos uszczęśliwić zapragnął i co z tego wynikło” oraz bajka pt. „Kobyszczę”. Są to w istocie rozprawy filozoficzne, podejmujące takie problemy etyczne, jak np. ten czy możliwe jest uszczęśliwienie wszystkich (choćby dzięki preparatowi o nazwie „Altruizyna”), czy też dzięki urządzeniu o nazwie „Kontemplator Bytu Szczęśliwości” (czyli tytułowe „Kobyszczę”). Morał z nich płynie taki, że nie da się zaprowadzić Wiekuistego Szczęścia dla wszystkich, a idee, które to obiecują, są po prostu oszustwem i mistyfikacją.

                                                           ------ // ------

Reasumując. Istnieją dwa rodzaje wielkości człowieka: pierwszy, to wielkość, którą daje Rozum. Jak np. w przypadku Alberta Einsteina czy Stanisław Lema oraz wielu im podobnych wielkich ludzi. Druga, to ta „wielkość”, którą daje zajmowane stanowisko. Jak np. papieże i kościelni hierarchowie, dyktatorzy i im podobni. Ta pierwsza wielkość jest rzeczywista, natomiast ta druga, to „wielkość” urojona (i nie jest to nawiązanie do książka Lema z 1973 r., o tym samym tytule). O wielu innych rodzajach „wielkości”, nie będę się teraz wypowiadał.

 

Być może pisząc ten tekst „porwałem się z motyką na Słońce”, ale nie chciałem zawieść swojego przyjaciela. Nie wiem właściwie dlaczego, lecz widocznie uwierzył, że mogę podołać temu niełatwemu zadaniu. No cóż, gdybym kierował się rozumem w tym względzie, powinienem mu odmówić. Bo jak można w kilkustronicowym tekście właściwie wspominać o Autorze, mającym tak wielki dorobek pisarski? Jest to wręcz niewykonalne! Chyba tylko usprawiedliwia mnie sympatia, jaką odczuwam do tego wielkiego pisarza jak i do przyjaciela, który mnie skłonił (zapewne w dobrej wierze) do tego nierozważnego kroku.

 

W każdym bądź razie i w moim przypadku, twórczość Stanisława Lema wywarła wielki wpływ na wybór areligijnego światopoglądu. Uważam więc, iż łacińska maksyma wykuta na jego nagrobku: „FECI QUOD POTUI, FACIANT MELIORA POTENTES” czyli „Zrobiłem co mogłem, kto potrafi niech zrobi lepiej”, jest doskonałym życiowym mottem dla każdego twórcy, który pragnie coś dobrego zrobić dla ogółu. Jednak nie sposób przeskoczyć własnych możliwości i charakteru, dlatego niewielu osobom to się udaje. Ważne, by nie zniechęcać się i nie poddawać zbyt wcześnie. No i korzystać, ile tylko możliwe ze wspaniałych wynalazków Stanisława Lema – ALTRUIZYNY i OCYKANU pozwalających ich użytkownikom osiągnąć wyższy poziom człowieczeństwa. Dużo wyższy.

 

Wrzesień 2021 r.                                ------ KONIEC------

 

   

 

                 

 

  

 

 

 

 

 


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
2. Panu Robertowi Śliwie Lucjan Ferus 2021-09-20
1. Teoria względności Robert Śliwa 2021-09-19


Notatki

Znalezionych 2591 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Wydajmy razem "Głos Rozpaczy"   Kruk   2013-12-14
Woda wyżej   Koraszewski   2013-12-15
Izraelski apartheid   Lesser   2013-12-19
W co wierzy lewica (w sprawie islamu i Izraela)   Davidson   2013-12-21
Szokująca decyzja  autobojkotu związków uniwersyteckich   Davidson   2013-12-25
Co zrobić z wszystkimi “czarownicami”?   Igwe   2013-12-26
Wesołych Świąt!   Dawkins   2013-12-26
Tragedia dzieci-uchodźców w Syrii   Raphaeli   2013-12-29
Święty Mikołaj aresztowany w Pakistanie   Khuldune Shahid   2014-01-02
Całkowity brak zainteresowania   Treppenwitz   2014-01-02
Tajemnice palestyńskiej ambasady     2014-01-05
Zabójstwa honorowe na Zachodzie   Chesler   2014-01-10
Znak czasu   Treppenwitz   2014-01-11
Przepraszamy, zabiliśmy was z powodu nieuniknionych błędów!   Bekdil   2014-01-14
Chińską politykę jednego dziecka zainspirowali zieleni z Zachodu   Ridley   2014-01-20
Ani Marks, ani Chomsky, ani Jezus, ani Mahomet   Koraszewski   2014-01-27
Precedens w świecie arabskimOficjalna impreza upamiętniająca Holocaust     2014-01-30
Lekcje Holocaustu są międzynarodowe     2014-01-30
Gniewny śpiew o kulturze gwałtu   Chesler   2014-01-30
Kocia sprawa   Hili   2014-02-01
Rada Bezpieczeństwa żąda, by Izrael przestał być tak cholernie moralny     2014-02-04
Zakaz przechodzenia przez jezdnię po lody!   Lomborg   2014-02-08
Listy z globalnej wioski   Hili   2014-02-09
Czy ludziom bardziej przeszkadza nierówność niż bieda?   Ridley   2014-02-09
Okupacyjna Olimpiada Putina   Kontorovich   2014-02-10
Przemysł, który nie będzie bojkotował Izraela   Apfel   2014-02-11
O mordowaniu zwalczających polio     2014-02-13
Abbas potrzebuje opcji zerowej   Charney   2014-02-14
Rasa & polityka: od sali wykładowej do ONZ   Valdary   2014-02-17
Kongres i Biały Dom zgadzają się: Najlepszym rozwiązaniem jest okupacja     2014-02-18
Kultura wojny   Tobin   2014-02-19
Muzułmanie szkodzą sami sobie    Al-Dżibrin   2014-02-20
Jak wytworzyć paskudny obraz Izraela za przestrzeganie porozumień     2014-02-23
W poszukiwaniu palestyńskiej tożsamości     2014-02-26
Arabia Saudyjska: prawdziwy apartheid   Greenfield   2014-03-03
Islamskie państwo Iranu i dyskryminacja płci   Rafizadeh   2014-03-04
Niewolnictwo nadal istnieje   Koraszewski   2014-03-05
Dramat syryjskich chrześcijan   Koraszewski   2014-03-06
Palenie (i regulacje europejskie) zabijają   Ridley   2014-03-06
Naród wyklęty   Koraszewski   2014-03-07
Izraelski Apartheid i jego radzieckie korzenie   Koraszewski   2014-03-08
Miss apartheidu   Koraszewski   2014-03-09
Wspaniały sposób na dobre samopoczucie za pieniądze innych ludzi   Lomborg   2014-03-09
Tragiczna farsa Rady Praw Człowieka ONZ   Cotler   2014-03-13
Akademicy milczą w sprawie imperializmu rosyjskiego: “To nie jest Izrael”     2014-03-14
Afrykańscy więźniowie sumienia   Keita   2014-03-17
Opowieść o niedźwiedziu   Koraszewski   2014-03-20
Czy Waszyngton zakochał się w Hezbollahu?     2014-03-24
Tyrania ekspertów   Ridley   2014-03-24
Demokracja islamska: skorumpowana i niedemokratyczna   Bekdil   2014-03-26
Technika i technologia zarówno tworzą, jak i likwidują miejsca pracy   Ridley   2014-03-29
Kobiety w krajach arabskich mają prawa z epoki kamienia   Akram   2014-03-31
Egipt pozwie Izrael za dziesięć plag   Al-Gamal   2014-04-01
Chochoł królem Polski   Kruk   2014-04-01
Przeciw złemu światu   Roth   2014-04-04
Światowa Wojna Środowiskowa   Greenfield   2014-04-05
Rakiety domowej roboty?   Roth   2014-04-08
Najnowszy argument przeciw nauce   Coyne   2014-04-10
Ruda nie wróci   Koraszewski   2014-04-11
Palestyńczycy muszą prosić o pokój   Dershowitz   2014-04-12
Zmierzch Czerwonych i Zielonych   Greenfield   2014-04-14
Niespodzianka! Nowe badanie Australijczyków pokazuje, że homeopatia jest bzdurą   Coyne   2014-04-15
Szariat to… szariat tamto…   Rahman   2014-04-22
Problem z Bliskim Wschodem   Tsalic   2014-04-25
Zagadka brytyjskiego zatrudnienia i wydajności   Ridley   2014-04-25
Sojusznik NATO na pół etatu   Bekdil   2014-04-26
Kultura arabskapodwójnie zdewaluowała życie ludzkie   Al-Swailem   2014-04-27
Nie dla koniny, ani dla bredni   Tsalic   2014-04-29
Paradoks gospodarczego wzrostu   Ridley   2014-05-01
Negacja Holocaustu i ludobójstwo w Ruandzie   Boteach   2014-05-05
Izrael, kraj paradoksów   Yemini   2014-05-06
Wielka barykada na drodze chorążego pokoju   Apfel   2014-05-08
Czy powinniśmy polować na krezusy?   Koraszewski   2014-05-10
Sprawdzanie moich przywilejów   Fortgang   2014-05-10
Boko Haram i gwałcenie dzieci w Dżihadzie   Chesler   2014-05-11
Pokój ma na imię Hadassah   Ahmed   2014-05-12
Religijny humanizm   Al-Harbi   2014-05-13
Światowa stolica teorii spiskowych   Totten   2014-05-14
Spóźnione olśnienie Tony Blaira   Bekdil   2014-05-15
Wyznanie obojnaka   Kruk   2014-05-16
E-papierosy wypierają tytoń   Ridley   2014-05-18
Nakba czy porażka?   Al-Mulhim   2014-05-19
Nacjonalizm, patriotyzm, humanizm   Koraszewski   2014-05-19
Magiczne myślenie Palestyńczyków   Spyer   2014-05-21
Nakba każdego narodu   Jemini   2014-05-22
EU finansuje terroryzm   Tsalic   2014-05-24
Komu pomaga UNRWA?   Roth   2014-05-25
Małżeństwa z dziećmi  powinny być karalne   Inger Stark   2014-05-26
O wyższości podboju nad okupacją   Bekdil   2014-05-28
Obraźmy się na wiecznie obrażonych muzułmanów   Sennels   2014-05-29
Czy wstrętny generał odmieni Libię?   Greenfield   2014-05-30
Zgwałcili i powiesili   Chesler   2014-06-02
Zdumiewający głos z Syrii   Winter   2014-06-03
Palestyńczycy oskarżają Izraelo gromadzenie zapasów Żydów     2014-06-04
Przepraszam, ale się stąd nie wyniesiemy!   Bekdil   2014-06-05
Wojna i (nie) pokój   Tsalic   2014-06-09
Terroryści bezskutecznie próbują zdobyć uwagę BBC     2014-06-10
Czeski prezydent o islamie i antysemityzmie   Geenfield   2014-06-12
Nielegalne osiedla   Levick   2014-06-14
Naiwność to jeszcze nie dobroć   Lawson   2014-06-21

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk