Prawda

Piątek, 19 kwietnia 2024 - 11:09

« Poprzedni Następny »


“Przebudzona” Ameryka jest rosyjską powieścią
Metafizyczna przepaść między XIX-wieczną Rosją a XXI-wieczną Ameryką zmniejsza się


Peter Savodnik 2020-07-24

Kurt Hoffman
Kurt Hoffman

W styczniu 2012 roku prowadziłem miesięczny kurs na temat skrzyżowania rosyjskiej literatury i polityki w mojej alma mater, Middlebury College. Miałem 18 studentów, głównie z pierwszego i drugiego roku. Spotykaliśmy się na dwie godziny dziennie przez cztery dni w tygodniu w budynku zwanym Chateau, ponieważ mieścił się tam wydział romanistyki i dlatego, że wyglądał jak miniaturowe chateau. Omawialiśmy trzy powieści: Iwana Turgieniewa Ojcowie i dzieci, Fiodora Dostojewskiego Zbrodnia i kara oraz Nikołaja Czernyszewskiego Co robić? Celem było stworzenie fikcyjnej debaty między bohaterami tych trzech opublikowanych w latach 1860. powieści. Skupiłem się na latach 1860., ponieważ właśnie wtedy wszystko wydawało się odwracać i historia zaczynała zakrzywiać się w niebezpiecznym kierunku, zmierzając ku katastrofie, której rozmiary niewielu tylko mogło przewidzieć na ponad pół wieku przed rewolucją: wojna domowa, tyrania, głód, masowe uwięzienia, masowe morderstwa.

Pierwsze spotkanie zacząłem od powiedzenia, że jestem nieufny wobec analiz historycznych, które starają się prześledzić wielkie wydarzenia, takie jak rewolucja rosyjska, do jednego punktu zwrotnego, ale że możemy myśleć o tym okresie, zaczynającym się od wyzwolenia chłopów pańszczyźnianych i publikacją Katechizmu rewolucjonisty Siergieja Nieczajewa, jako o procesie, w którym język nihilizmu i śmierci nabył pewnej popularności wieszcząc możliwość zakończenia starego porządku.   


Osiem lat temu wydawało się to takie akademickie przedsięwzięcie. Abstrakcyjne. Bezpiecznie odległe. Nasz uniwersytet, ze swoim typowym charakterem Nowej Anglii, podsycał to złudzenie. Stare budynki z kamienia wapiennego, rozległy dziedziniec, śnieg, drzewa, nieporuszona cisza, potrawy w kantynie, gdzie jadło się obiady (nienadzwyczajne, ale ze stymulującą konwersacją), rozmowy (na przykład o trudnościach tłumaczenia Owidiusza lub o tym, czy lepiej jest spędzić rok w Chengdu, czy na Galapagos), dźwięki, powietrze, klasztorny rytm uniwersytetu w połowie zimy -  człowiek ma uczucie, że robi coś niesłychanie głębokiego a zarazem mało ważnego. To prawda, że decyzje, które kształtują nasze codzienne życie są podejmowane gdzieś daleko, ale idee, które wpływają na te decyzje, są nauczane, propagowane i gorąco debatowane na kampusach.


Z perspektywy czasu sądzę, że moje motywy podjęcia tego tematu ze studentami nie były czysto akademickie. W 2012 roku miałem ukończyć 40 lat i ożenić się, podwójne uderzenie dorosłości w świecie coraz podejrzliwiej patrzącym na dorosłość i podejrzewam, że moje pragnienie powrotu do Middlebury miało coś wspólnego z powrotem do przeszłości, do mojego poprzedniego ja, zanim się z nim pożegnam.  

Było tam jednak coś innego, mniej oczywistego i bardziej przerażającego, i stało się to jaśniejsze, bardziej dręczące po ośmiu latach, które upłynęły od tamtych dni. Metafizyczna przepaść między Rosją połowy XIX wieku a Ameryką początku XXI wieku maleje. Paralele między nimi wówczas a nami dzisiaj, polityczne i społeczne, ale głównie charakterologiczne są ostrzejsze, bardziej nieuniknione.


Możemy uspokajać się przez powtarzanie oczywistych prawd: Stany Zjednoczone nie są carską Rosją. Teraźniejszość nie jest przeszłością. Historia nie powtarza się. Te fakty nie są jednak niezmiennymi prawami, ale obserwacjami, i chociaż zbudowane są na solidnych fundamentach, te fundamenty nie są nieczułe na ruchome piaski. Możemy cofnąć się. Możemy stoczyć się w pierwotny stan, z którego, jak myśleliśmy, uciekliśmy raz na zawsze. To jest lekcja XX wieku.


Mnóstwo jest podobieństw między przeszłością a teraźniejszością: schamienie kultury, nasze ekonomiczne bolączki, nasze polityczne impasy, oportunizm i nieudolność naszych tak zwanych elit, korupcja naszych instytucji, łatwość, z jaką mówimy o “rewolucji” (jak w romantyzacji “politycznej rewolucji” u Berniego Sandersa), gniew, polaryzacja, antysemityzm.


Najważniejszą jednak rzeczą są główne postaci, które nie są aż tak bardzo niepodobne do starych.


Popatrzmy na Jewgienija Bazarowa. Dla Bazarowa, jednego z synów w powieści Ojcowie i dzieci Turgieniewa, cała Rosja jest przegniła i każdy, kto tego nie widzi, jest idiotą lub niegodziwcem, a jedynym rozwiązaniem jest zrównać to wszystko z ziemią. W jego myśleniu jest logika. Rosją rządziła wsteczna monarchia. Arystokracja była wspólniczką w utrwalaniu groteskowej nierówności. Kościół prawosławny był w sojuszu z klasami rządzącymi. A klasy rządzące w ślimaczym tempie przesuwały się ku liberalizacji. (W Europie Zachodniej system feudalny zaczął rozpadać się niemal czterysta lat wcześniej zanim zrobił to w Rosji.)  


Można wyobrazić sobie wniosek, że Rosja nigdy się nie zreformuje, że jedynym sposobem wyzwolenia się ze średniowiecza jest zaczęcie wszystkiego od początku. Bazarow, lekarz, którego empiryczna natura, jak się nam sugeruje, skłoniła go do nihilizmu, jest przekonany, że Rosja musi zacząć od początku i jego sarkazm, jego brak empatii – mają przekazać pogardę, chęć zniszczenia, zmiecenia starego porządku. Otwarcie okazuje brak szacunku dla ojców - Nikołaja Pietrowicza i Wasila Iwanowicza – ponieważ są starzy. Są ojcami. Przyszli wcześniej więc z konieczności są mniej rozwinięci. Dla Bazarowa ci, którzy nie widzą świata dokładnie tak jak on – czyli większość ludzi – są po prostu zawalidrogami lub wrogami. Nie są tak naprawdę ludźmi. Nie są w pełni ludzcy.


Można zastanawiać się, czy Bazarow różni się od dzisiejszych protestujących i wandali obalających pomniki, 20-latków, którzy sieją niezgodę w naszych redakcjach, usuwających stare książki i przekreślających ludzi, “hiperprzebudzonych”, socjopatów, którzy patrolują nasze media społecznościowe, tych którzy wypaczają lub piszą na nowo historię w służbie wspaniałej przyszłości. Podobnie jak Bazarow, są niezdolni do empatii z tymi, którzy nie widzą świata tak jak oni. Podobnie jak Bazarow, zakładają, że miejsce, z którego pochodzą (Ameryka) jest do szczętu przeżarte rakiem – wsteczne, nienawistne, będące zniewagą dla wszystkich słusznie myślących ludzi. Podobnie jak Bazarow, okazują chamski sarkazm (lub kąśliwość). Podobnie jak u Bazarowa, jest logika w ich oburzeniu: dzisiaj widzimy Amerykanów buntujących się przeciwko szczątkom barbarzyńskiej, rasowej hierarchii skonstruowanej cztery stulecia temu. Ta hierarchia nadal daje się odczuć. Czy jest nierozsądne zastanawianie się: kiedy wreszcie przezwyciężymy przeszłość?


Jedyną ważną i oczywistą różnicą między fikcyjnym rosyjskim nihilistą, a jego realnym amerykańskim odpowiednikiem jest soczewka, przez którą patrzą na historię. Radykalizm Bazarowa, pochodzący bezpośrednio od Marksa, jest typowym ekonomicznym determinizmem – przekonaniem, że całą historię ludzkości można sprowadzić do eksploatacji ludzi bez środków produkcji przez ludzi ze środkami produkcji. Dzisiejsi radykałowie w zasadzie porzucili ekonomiczny determinizm na rzecz determinizmu rasa-gender lub identytaryzmu, który także twierdzi, że wyjaśnia nas w całości – naszą etiologię, nasz rozwój polityczny i ekonomiczny, naszą wartość moralną. To wydaje się być siłą napędową takich akcji jak 1619 Project w “New York Times”, który wciska całą historię Ameryki do prokrustowego łoża stosunków rasowych.  


Jest wiele powodów odrzucenia marksistowskiego determinizmu ekonomicznego: wzrost kapitalizmu w Chinach i Indiach, upadek Związku Radzieckiego, niezwykły wzrost amerykańskiej gospodarki w latach 1980. i 1980. i jako przedłużenie tego, powstanie Internetu, większe wzajemne powiązanie, globalna ekonomia i radykalna redukcja skrajnej biedy na całym świecie. Nie ma to naprawdę znaczenia. Tym, co ma znaczenie, jest to, że natura obu radykalizmów, marksistowskiego i post-marksistowskiego, jest taka sama. Bazarow i jego dzisiejsi odpowiednicy są tak samo obciążeni totalizującą wiarą, przekonani o niepodważalności ich sprawy i uwięzieni w celi bez okien, jaką stworzyli dla nich inni ludzie. Nie mogą uciec, bo nie wiedzą, że są więźniami.


Raskolnikow Dostojewskiego wie, że jest więźniem, ale źle rozumie naturę swojego uwięzienia. Wierzy że jedyną rzeczą, która powstrzymuje go przed staniem się człowiekiem, jakim miał zostać, są pieniądze, co prowadzi go po równi pochyłej do racjonalizacji, jakie opowiada samemu sobie zanim zabije lichwiarkę i jej siostrę – gdybym miał więcej pieniędzy, mógłbym ukończyć studia; gdybym ukończył studia, stałbym się ważnym myślicielem; gdybym stał się ważnym myślicielem, świat podziękowałby mi za wszystkie grzechy, jakie popełniłem, by stać się tą osobą.


Jak widzi to Dostojewski, Raskolnikowa powstrzymuje nie bieda ale brak wiary – bezbożność. Zepsuł go świecki materializm, który przyszedł z Zachodu, jak pandemia, i ogarnął wykształcone klasy St. Petersburga. Jego dusza, podobnie jak dusza Rosji, została rozłamana. (Po rosyjsku raskol znaczy rozłam.) Jest zdezorientowany, w niemal stałym stuporze, niedożywiony, zaniedbany, błąkający się. Jest przenośnią dla kraju, który dłużej nie wie, czym ma być.


On także zapowiadał gniewnych młodych ludzi XXI-wiecznej Ameryki – ludzi z alt-right, neonazistów, konsumentów i handlarzy mitologiami krążącymi przez krainę fantazji QAnon-Gab-r/The_Donald-subreddit. Paralele między fikcyjnym Rosjaninem, a portretem dzisiejszego realnego Amerykanina są uderzające: obaj wyobrażają sobie, że żyją w chorym świecie. Obaj wyobrażają sobie, że ratują świat przez dokonanie aktu wielkiej przemocy. Obaj przeżywają konflikt w sprawie przemocy – Raskolnikow przez sześć rozdziałów debatuje sam ze sobą o morderstwie zanim go dokonuje; biały nacjonalista  na mediach społecznościowych oznajmia o zbrodni, jaką popełni. Można sobie wyobrazić, że obaj zatrzymaliby się, gdyby znaleźli miłość zanim będzie za późno. (Raskolnikow jest, być może, pierwszym incelem, jaki pojawił się w nowoczesnej literaturze.)  Obu pożera nienawiść do samego siebie: nienawidzą tego, że są wyobcowani i obwiniają siebie za to wyobcowanie.


Co najbardziej złowieszcze jest to, że obaj są symbolami narodowej implozji. Ich zbrodnie są bezsensowne i desperackie. Ich cele są nieosiągalne. Ich gwałtowne wybuchy nie są częścią jakiegoś bardzo chytrego, nikczemnego spisku, by zamienić świat w biały, ale agonalnymi drgawkami miejsca, które rozpada się w zwolnionym tempie.


Człowiek wyobraża sobie, że jeszcze jest czas na skorygowanie kursu. Najlepszym dowodem tego jest nieobecność jakiejkolwiek Wiery Pawłownej w obecnej Ameryce. Wiera Pawłowna jest bohaterką z Co robić? i odpowiedzią Czernyszewskiego na Bazarowa. On niszczy. Ona buduje – niezależne życie, kolektyw szwaczy, ruch feministyczny. Podczas gdy Bazarow ocieka sarkazmem i pogardą, Wiera jest poważna i niewzruszona. On burzy doszczętnie przeszłość; ona tworzy nową przyszłość. Jej historia jest dziwnie podnosząca na duchu i ma na celu inspirowanie: Lenin zatytułował swój pamflet polityczny Co robić z 1902 roku za tytułem tej powieści.  


Znakomity znawca Dostojewskiego, Joseph Frank, uważa, że Co robić? dostarczyła rewolucji rosyjskiej “emocjonalnej dynamiki”, która przyćmiła Kapitał Marksa. W odróżnieniu jednak od Bazarowa, który był rozpoznawalny dla dowolnej liczby rosyjskich intelektualistów połowy XIX wieku, Wiera Pawłowna jest fantazją, a jej wyjątkowe osiągnięcie – stworzenie rewolucyjnej świadomości – jest mrzonką. Było to mrzonką wtedy i jest mrzonką teraz, i powinniśmy mieć nadzieję i modlić się, by nią pozostało.   


Każde porównanie lub uogólnienie o historycznych okresach – szczególnie takie, które sięgają do innych kultur i dotyczą fikcyjnych postaci – z konieczności jest powierzchowne i zwodnicze. Są tam oczywiste niedopasowania. To jednak nie powinno nas powstrzymać przed uznaniem psychologicznych podobieństw lub sił, które są uniwersalne. (Bazarow, jak i Raskolnikow, jest wspaniałą literacką postacią właśnie ze względu na swoją uniwersalność.) Powinniśmy móc zgodzić się, że w dzisiejszym, coraz bardziej grubiańskim dyskursie są niebezpieczne echa tych fikcyjnych postaci, które wyprzedziły bolszewików i stalinistów – niszczycieli starożytnych cywilizacji, którzy spalili wszystko tylko po to, by móc odbudować świat na własne podobieństwo.


Wiemy, w co się to obróciło, a tym, którzy są zbyt młodzi lub zbyt ignoranccy, by wiedzieć, powinniśmy nieustannie o tym przypominać: ci, którzy kwestionowali rewolucję, sprzeciwiali się jej celom i środkom, uważali, że może istnieć coś wartego zachowania, zostali uznani za wojujących wrogów lub nieszczęsnych matołów, których fałszywa świadomość hamowała postęp. W końcu oni wszyscy zostali wymazani. W końcu jedynym sposobem uniknięcia wymazania było sygnalizowanie z wielkim i nieautentycznym zapałem, że nie jest się wojującym wrogiem przez wskazanie na prawdziwych wrogów postępu. Nie było ważne, czy byli to rzeczywiście prawdziwi, czy “prawdziwi” wrogowie. Tylko idioci martwili się o prawdę. Nie było prawdy. Najważniejsze było spuszczanie głowy i, jeśli trzeba, oskarżanie bez skrupułów. Oskarżać! Oskarżać! Oskarżać! Lub, jak lubią mówić Amerykanie, najlepszą obroną jest dobry atak. Wszyscy wiedzieli, że to nigdy nie doprowadzi do miejsca, do którego im obiecano, że dojdą, ale co innego można było zrobić? W miarę narastania przemocy konieczne było sygnalizowanie, z coraz większą żarliwością podawanie więcej nazwisk, zadenuncjowanie więcej niewłaściwie myślących, aż pozostały tylko żałosne, wykrwawione zwłoki kraju, który obalił sam siebie.    


Kiedy wyobrażam sobie tych ludzi, jakimi stajemy się, myślę o starych mężczyznach, z którymi przeprowadzałem wywiady w Moskwie, Mińsku, Breście, Kijowie, Tbilisi, Nowosybirsku, Irkucku, Chabarowsku, Władywostoku, którzy kiedyś spędzili rok lub dwa, albo 10 lub 20 w obozie na dalekiej północy lub dalekim wschodzie Rosji. To było w latach 1940. i 1950. Ich przestępstwo było zazwyczaj drobne lub wręcz nie było przestępstwem. Często chodziło o przeżycie – kradzież bochenka czerstwego chleba. Lub rozmawianie z niewłaściwą osobą, albo powiedzenie czegoś niewskazanego. Albo oskarżenie, bez żadnych dowodów, o coś gorszego. 


Najbardziej uderzającą rzeczą w tych ludziach nie było cierpienie, jakie znieśli, ale sposób, w jaki o nim mówili: to trzeba było zrobić; Stalin był właściwym człowiekiem na trudne czasy. Wymyślali cokolwiek, co umożliwiało im zachowanie podstawowej wiary. To właśnie uznałem za najbardziej przerażające, dysonans poznawczy, niezdolność rezygnacji z ideologicznego przywiązania w obliczu przytłaczających dowodów na nielogiczność tego przywiązania – włącznie z własnym nieszczęściem.


Powodem, dla którego nie będziemy w stanie zgodzić się, że istnieje jakakolwiek paralela między wtedy a teraz – nie mówiąc już o możliwym niebezpieczeństwie, jakie stanowi taka paralela – jest to, że jest nam nadzwyczaj trudno zrezygnować z naszego ideologicznego przywiązania. Trudno nam myśleć. „Przebudzeni” są przekonani o swojej racji i jeśli nie zgadzasz się – głośno i z wystarczającą pasją – ryzykujesz marginalizację. Mówiono nam wielokrotnie, że to są głosy dzieci i odosobnionych dziwaków, że kiedy skończą studia, odrzucą swoje cudaczne idee; mówiono, że siły establishmentu utrzymają radykałów w ryzach. Teraz jednak “Vice News” mówi, że powinniśmy wysadzić w powietrze Mount Rushmore, a „Time”, mając nadzieję, że odzyska znaczenia, rewiduje superbohaterów. Każda biała kobieta powyżej 40 lat – wszystkie 50 milionów białych kobiet – jest nagle „Karen”.


Zadufani progresiści uśmiechają się złośliwie i potrząsają głowami, i mówią coś o białej kruchości, ale daje się odkryć – po raz pierwszy – maleńki błysk strachu. Stare samozadowolenie zderza się z uczestnikami rozruchów i wymazywaczami oraz tymi, którzy nieustannie skandują, krzyczą, wrzeszczą, że wszystko, co znają, wszyscy, których kochają, są skorumpowani, źli, biali, że jedyną drogą do przodu jest permanentne kajanie się. Tymczasem gniewna prawica, jaką jest większość prawicy, obserwuje to na ekranach i na głównych ulicach, i na placach, gdzie przedtem stały pomniki, i jest przestraszona i pełna grozy. Czuje się odłączona od kraju, o którym mówi się, że prawica właśnie sprawuje przytłaczającą i wszechobecną supremację. Nie wie, dokąd pójść i do kogo się zwrócić. Jest acefaliczną masą. Częściowo ma to związek z demografią – rasą, religią, geografią. A częściowo ma to związek z faktem, że jej przywódca jest niekompetentny i jego niekompetencja zniszczyła wielu ludzi. Ma to jednak także związek z nową ekonomią, kulturą i technologią. Gniewna prawica wierzy, zasadnie, że jest przyparta do muru, że jej czas jest odliczany.   


Biały mieszkaniec przedmieścia o umiarkowanie konserwatywnych poglądach, z rodziną i kredytem hipotecznym, dwoma samochodami i wystającym brzuchem oraz z sezonowymi biletami, ten, który przedstawiał się jako filar powojennej Ameryki, Ameryki, jaką była do tej chwili, jest teraz obdzierany z przyszłości i przyszłości. Powiedziano mu, że wszystko z jego przeszłości jest moralnie zbankrutowane i wkrótce jego usługi nie będą potrzebne – a i tak, kogo on obchodzi, nie jest niebieskim haczykiem. Co to jest niebieski haczyk? Spada szybko i jest wściekły do tego stopnia, że uważa, iż założenie maseczki, by chronić życie swoje, swoich dzieci, rodziców, jest kapitulacją. Woli umrzeć.


Podczas tego lata naszej goryczy warto przypomnieć jak umarł Bazarow. Ku własnemu zdumieniu zakochał się w pięknej wdowie, Annie Siergiejewnie i wyznał jej miłość, ale Anna Siergiejewna odrzuciła go, po czym wreszcie wrócił do domu rodziców na wsi. Rodzice nie posiadali się z radości na jego widok, ale niepokoili się. Łatwo było zirytować Jewgienija Wasiliewicza. Jego matka obawiała się zapytać go, czy woli na obiad kapuśniak, czy barszcz. Jego ojciec, emerytowany chirurg wojskowy, ochoczo znosił paskudne przytyki syna do jego wiejskich obyczajów. Zrobiliby wszystko, by spędzić jeszcze trochę czasu razem.  


Wtedy chłop we wsi zachorował na tyfus i umarł. Bazarow zgłasza się dobrowolnie do wykonania autopsji i robiąc to, kaleczy się i wkrótce on także choruje na tyfus. Zamknięty w domu rodziców prosi o zobaczenie Anny Siergiejewny, która szybko przybywa do wsi i wkrótce potem Bazarow umiera. Rozumiemy wtedy, że śmierć Bazarowa nie była naprawdę wypadkiem – że jego serce było złamane.


Bazarow mógł udawać, że był radykałem, że był większy niż romantyczna miłość lub burżuazyjne konwencje, że jest człowiekiem Historii. Ale nie jest. Nie jest do tego zdolny. Nadzieja, do której Turgieniew zdaje się czynić aluzję, polega na tym, że nikt nie jest, a przynajmniej większość z nas. I to jest dobra rzecz.


Obecnie, bardziej niż kiedykolwiek, ważne jest czytanie, powracanie, rozmyślanie o Turgieniewie. Nie mam zbyt wielkiej nadziei, że zawrócimy rozpoczęty proces, chociaż nie pozostaję całkiem bez nadziei. Wierzę, że jak długo istnieją myślący ludzie, jak długo jest miejsce do dzielenia się myślami – do solidnego zaangażowania, które w sposób nieunikniony uraża lub zaskakuje – tak długo jest powód do ostrożnego optymizmu. Jest to ten rodzaj zaangażowania, niepokojącego splątania idei i argumentów, i sprzecznych światopoglądów, który umożliwia nam zachowanie lub otwarcie tej mikroskopijnej przestrzeni w naszych głowach, gdzie możemy zachować ostatnią, małą dawkę wątpliwości. Ta wątpliwość, to podejrzenie, że możemy się mylić – w sprawie czegoś, w co wierzymy, w sprawie tych, z którymi się nie zgadzamy – jest jedyną rzeczą, która może nas uratować.   


Woke America Is a Russian Novel

This story originally appeared in English in Tablet Magazine, at tabletmag.com, and is reprinted with permission. 

Tablet Mag., 15 lipca 2020

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Peter Savodnik

Autor głośnej książki The Interloper: Lee Harvey Oswald Inside the Soviet Union, związany z Vanity Fair.


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Notatki

Znalezionych 2588 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Wydajmy razem "Głos Rozpaczy"   Kruk   2013-12-14
Woda wyżej   Koraszewski   2013-12-15
Izraelski apartheid   Lesser   2013-12-19
W co wierzy lewica (w sprawie islamu i Izraela)   Davidson   2013-12-21
Szokująca decyzja  autobojkotu związków uniwersyteckich   Davidson   2013-12-25
Co zrobić z wszystkimi “czarownicami”?   Igwe   2013-12-26
Wesołych Świąt!   Dawkins   2013-12-26
Tragedia dzieci-uchodźców w Syrii   Raphaeli   2013-12-29
Święty Mikołaj aresztowany w Pakistanie   Khuldune Shahid   2014-01-02
Całkowity brak zainteresowania   Treppenwitz   2014-01-02
Tajemnice palestyńskiej ambasady     2014-01-05
Zabójstwa honorowe na Zachodzie   Chesler   2014-01-10
Znak czasu   Treppenwitz   2014-01-11
Przepraszamy, zabiliśmy was z powodu nieuniknionych błędów!   Bekdil   2014-01-14
Chińską politykę jednego dziecka zainspirowali zieleni z Zachodu   Ridley   2014-01-20
Ani Marks, ani Chomsky, ani Jezus, ani Mahomet   Koraszewski   2014-01-27
Precedens w świecie arabskimOficjalna impreza upamiętniająca Holocaust     2014-01-30
Lekcje Holocaustu są międzynarodowe     2014-01-30
Gniewny śpiew o kulturze gwałtu   Chesler   2014-01-30
Kocia sprawa   Hili   2014-02-01
Rada Bezpieczeństwa żąda, by Izrael przestał być tak cholernie moralny     2014-02-04
Zakaz przechodzenia przez jezdnię po lody!   Lomborg   2014-02-08
Listy z globalnej wioski   Hili   2014-02-09
Czy ludziom bardziej przeszkadza nierówność niż bieda?   Ridley   2014-02-09
Okupacyjna Olimpiada Putina   Kontorovich   2014-02-10
Przemysł, który nie będzie bojkotował Izraela   Apfel   2014-02-11
O mordowaniu zwalczających polio     2014-02-13
Abbas potrzebuje opcji zerowej   Charney   2014-02-14
Rasa & polityka: od sali wykładowej do ONZ   Valdary   2014-02-17
Kongres i Biały Dom zgadzają się: Najlepszym rozwiązaniem jest okupacja     2014-02-18
Kultura wojny   Tobin   2014-02-19
Muzułmanie szkodzą sami sobie    Al-Dżibrin   2014-02-20
Jak wytworzyć paskudny obraz Izraela za przestrzeganie porozumień     2014-02-23
W poszukiwaniu palestyńskiej tożsamości     2014-02-26
Arabia Saudyjska: prawdziwy apartheid   Greenfield   2014-03-03
Islamskie państwo Iranu i dyskryminacja płci   Rafizadeh   2014-03-04
Niewolnictwo nadal istnieje   Koraszewski   2014-03-05
Dramat syryjskich chrześcijan   Koraszewski   2014-03-06
Palenie (i regulacje europejskie) zabijają   Ridley   2014-03-06
Naród wyklęty   Koraszewski   2014-03-07
Izraelski Apartheid i jego radzieckie korzenie   Koraszewski   2014-03-08
Miss apartheidu   Koraszewski   2014-03-09
Wspaniały sposób na dobre samopoczucie za pieniądze innych ludzi   Lomborg   2014-03-09
Tragiczna farsa Rady Praw Człowieka ONZ   Cotler   2014-03-13
Akademicy milczą w sprawie imperializmu rosyjskiego: “To nie jest Izrael”     2014-03-14
Afrykańscy więźniowie sumienia   Keita   2014-03-17
Opowieść o niedźwiedziu   Koraszewski   2014-03-20
Czy Waszyngton zakochał się w Hezbollahu?     2014-03-24
Tyrania ekspertów   Ridley   2014-03-24
Demokracja islamska: skorumpowana i niedemokratyczna   Bekdil   2014-03-26
Technika i technologia zarówno tworzą, jak i likwidują miejsca pracy   Ridley   2014-03-29
Kobiety w krajach arabskich mają prawa z epoki kamienia   Akram   2014-03-31
Egipt pozwie Izrael za dziesięć plag   Al-Gamal   2014-04-01
Chochoł królem Polski   Kruk   2014-04-01
Przeciw złemu światu   Roth   2014-04-04
Światowa Wojna Środowiskowa   Greenfield   2014-04-05
Rakiety domowej roboty?   Roth   2014-04-08
Najnowszy argument przeciw nauce   Coyne   2014-04-10
Ruda nie wróci   Koraszewski   2014-04-11
Palestyńczycy muszą prosić o pokój   Dershowitz   2014-04-12
Zmierzch Czerwonych i Zielonych   Greenfield   2014-04-14
Niespodzianka! Nowe badanie Australijczyków pokazuje, że homeopatia jest bzdurą   Coyne   2014-04-15
Szariat to… szariat tamto…   Rahman   2014-04-22
Problem z Bliskim Wschodem   Tsalic   2014-04-25
Zagadka brytyjskiego zatrudnienia i wydajności   Ridley   2014-04-25
Sojusznik NATO na pół etatu   Bekdil   2014-04-26
Kultura arabskapodwójnie zdewaluowała życie ludzkie   Al-Swailem   2014-04-27
Nie dla koniny, ani dla bredni   Tsalic   2014-04-29
Paradoks gospodarczego wzrostu   Ridley   2014-05-01
Negacja Holocaustu i ludobójstwo w Ruandzie   Boteach   2014-05-05
Izrael, kraj paradoksów   Yemini   2014-05-06
Wielka barykada na drodze chorążego pokoju   Apfel   2014-05-08
Czy powinniśmy polować na krezusy?   Koraszewski   2014-05-10
Sprawdzanie moich przywilejów   Fortgang   2014-05-10
Boko Haram i gwałcenie dzieci w Dżihadzie   Chesler   2014-05-11
Pokój ma na imię Hadassah   Ahmed   2014-05-12
Religijny humanizm   Al-Harbi   2014-05-13
Światowa stolica teorii spiskowych   Totten   2014-05-14
Spóźnione olśnienie Tony Blaira   Bekdil   2014-05-15
Wyznanie obojnaka   Kruk   2014-05-16
E-papierosy wypierają tytoń   Ridley   2014-05-18
Nakba czy porażka?   Al-Mulhim   2014-05-19
Nacjonalizm, patriotyzm, humanizm   Koraszewski   2014-05-19
Magiczne myślenie Palestyńczyków   Spyer   2014-05-21
Nakba każdego narodu   Jemini   2014-05-22
EU finansuje terroryzm   Tsalic   2014-05-24
Komu pomaga UNRWA?   Roth   2014-05-25
Małżeństwa z dziećmi  powinny być karalne   Inger Stark   2014-05-26
O wyższości podboju nad okupacją   Bekdil   2014-05-28
Obraźmy się na wiecznie obrażonych muzułmanów   Sennels   2014-05-29
Czy wstrętny generał odmieni Libię?   Greenfield   2014-05-30
Zgwałcili i powiesili   Chesler   2014-06-02
Zdumiewający głos z Syrii   Winter   2014-06-03
Palestyńczycy oskarżają Izraelo gromadzenie zapasów Żydów     2014-06-04
Przepraszam, ale się stąd nie wyniesiemy!   Bekdil   2014-06-05
Wojna i (nie) pokój   Tsalic   2014-06-09
Terroryści bezskutecznie próbują zdobyć uwagę BBC     2014-06-10
Czeski prezydent o islamie i antysemityzmie   Geenfield   2014-06-12
Nielegalne osiedla   Levick   2014-06-14
Naiwność to jeszcze nie dobroć   Lawson   2014-06-21

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk