Prawda

Piątek, 19 kwietnia 2024 - 11:00

« Poprzedni Następny »


Nowe szaty cesarza


Michael Doran 2020-09-29


Porozumienie Abrahamowe dowodzi, że majestatyczne szaty Trumpa są prawdziwe – przynajmniej na Bliskim Wschodzie.

Kiedy 15 września prezydent Donald Trump przewodniczył ceremonii podpisywania Porozumienia Abrahamowego między Izraelem, ZEA i Bahrajnem na południowym trawniku Białego Domu, jego krytycy przedstawili wydarzenie jako odtworzenie w rzeczywistym życiu “Nowych szat cesarza”, w którym Trump grał minimalną rolę w porozumieniu bez znaczenia dotyczącym dwóch maleńkich krajów arabskich, które nigdy nie prowadziły wojny przeciwko państwu żydowskiemu. „Nowe szaty cesarza” to rzeczywiście trafna analogia, ale to krytycy Trumpa – a nie prezydent – okazali się nadzy.

Porozumienia Abrahamowe są najważniejszym wydarzeniem w arabsko-izraelskim konflikcie w ostatnich 25 latach. Nie tylko Palestyńczycy stracili swoje prawo weta wobec normalizacji stosunków między Izraelem a innymi państwami arabskimi, ale cała “Oś oporu” kierowana przez Iran, ujawniła się jako niezdolna do umieszczania przeszkód na drodze do integracji Izraela z państwami arabskimi. To prawda, ZEA i Bahrajn są małymi państwami, ale za nimi stoi Arabia Saudyjska, która jest najbardziej wpływowym państwem arabskim. Bez cichego poparcia Rijadu uroczystość na trawniku Białego Domu nigdy by się nie odbyła. Jeśli Trump wygra wybory w listopadzie, istnieje duża szansa, że Rijad znormalizuje stosunki z Izraelem – nie mówiąc już o Kuwejcie, Omanie, Katarze, Maroku i Sudanie, które także czekają w kulisach.


Oczywiście, palestyńskie miejsce na kolejnym przyjęciu w Białym Domu prawdopodobnie pozostanie puste i izraelsko-palestyński konflikt będzie gotował się na wolnym ogniu jeszcze przez wiele lat. Tak jednak jest z dziesiątkami sekciarskich i narodowych konfliktów na całym świecie, włącznie z tymi w Hiszpanii, Belgii, Włoszech i Ukrainie – by ograniczyć listę tylko do Europy. Nikt na świecie nie ma realnego rozwiązania sprawy palestyńskiej, a najlepsze dyplomatyczne umysły poświęciły mu więcej czasu i wysiłku niż jakiejkolwiek innej kwestii na planecie z powodów, które teraz zaczynają przechodzić do historii.


Dyplomacja Trumpa założyła, że najlepszym sposobem radzenia sobie z tym konfliktem nie jest pompowanie gorącego powietrza do przekłutego balonu, ale zredukowanie konfliktu do jego prawdziwych, geostrategicznych proporcji. Dzięki tej strategii jest prawdopodobne, że palestyńsko-izraelski konflikt z czasem stanie się na wschodzie basenu Morza Śródziemnego odpowiednikiem konfliktu na Saharze Zachodniej: nierozwiązywalnym, ale zlokalizowanym dylematem ze specyficznym zestawem kosztów ludzkich. Złamano destrukcyjny zamek przez dziesięciolecia blokujący amerykańskie strategiczne rozumowanie. Przełamując ten zamek Trump stworzył proces otwierający drogę do zakończenia arabsko-izraelskiego konfliktu – który, w odróżnieniu od lokalnego izraelskiego konfliktu z Palestyńczykami, ma rzeczywiste geostrategiczne znaczenie.


Jest równie godne uwagi, że mistrzowskie posunięcie Trumpa odbyło się kosztem przełamania monopolu establishmentu polityki zagranicznej Waszyngtonu w biznesie walki o  pokój. Przez umniejszanie jego osiągniecia czołowe postaci amerykańskiej polityki zagranicznej wygodnie próbują wymazać z pamięci swoją długą historię skandalicznie złych prognoz.


Co stanie się, zapytano byłego sekretarza stanu, Johna Kerry’ego w wywiadzie telewizyjnym w 2016 roku, jeśli prezydent Trump spełni swoją obietnicę z kampanii wyborczej przeniesienia ambasady Stanów Zjednoczonych w Izraelu do Jerozolimy? „Będziecie mieli eksplozję – odpowiedział Kerry – ogromną eksplozję w regionie, nie tylko na Zachodnim Brzegu i może także nie tylko w Izraelu, ale w całym regionie”.  


Zarówno w tonie, jak w treści histeryczna przepowiednia Kerry’ego reprezentowała poglądy znacznej części establishmentu polityki zagranicznej, który reagował na każdy duży krok podejmowany przez Trumpa na Bliskim Wschodzie twierdzeniem, że równocześnie niszczy regionalne sojusze Ameryki i pcha Stany Zjednoczone do wojny. Idea, że może rzeczywiście zajmuje się rewitalizacją arabsko-izraelskiego procesu pokojowego, była dla nich tak absurdalna, że niewarta poważnego zastanowienia się – zarówno dlatego, że gardzili Trumpem, jak i dlatego, że zobowiązani wobec zestawu błędnych założeń swojej grupy, w które wierzyli przez dziesięciolecia, upierali się, że są wyryte w kamieniu.


Eksperci spraw Bliskiego Wschodu konsekwentnie błędnie rozumieli ten region, niezmiernie błędnie, a Trump zrozumiał go poprawnie. Jak to możliwe? W końcu, Trump nie posiada ukrytych osobistych rezerw wiedzy i ekspertyzy, z której mógłby czerpać. Według wszystkich relacji, a nie ma powodu im nie wierzyć, nie ma cierpliwości do długich informacji od wywiadu, ani też do szczegółowych dyskusji politycznych. Niemniej jego oceny regionu były znacznie lepsze niż tych nienagannie wykwalifikowanych ekspertów z dziesięcioleciami doświadczenia na najwyższych poziomach amerykańskiej umiejętności rządzenia krajem. Co wie Trump, czego oni nie wiedzą?  


Przy szukaniu odpowiedzi pomaga przypomnienie sobie, że Trump nie jest jedynym światowym przywódca, który osiągnął w ostatnich latach znaczny bliskowschodni sukces. Podziela to wyróżnienie z rosyjskim przywódcą, Władimirem Putinem. Przez wysłanie do Syrii stosunkowo małego kontyngentu i pomoc Assadowi w bezkarnym mordowaniu syryjskich cywilów Putin przekształcił syryjską wojnę domową i odnowił wpływy Rosji na Bliskim Wschodzie.


Te same kręgi w Waszyngtonie, które odmówiły przyznania Trumpowi zasługi za jego bliskowschodnie osiągnięcia, minimalizowały także możliwość, że syryjska inicjatywa Putina może stanowić zagrożenie dla amerykańskich interesów w regionie. “Próba Rosji i Iranu, by podtrzymać Assada i spacyfikować populację, po prostu spowoduje, że utkną w grzęzawisku, a to nie zadziała” - powiedział prezydent Barack Obama pod koniec 2015 roku, kiedy rosyjska interwencja na dużą skalę właśnie się zaczynała. Dictum Obamy wiernie papugowała niemal cała amerykańska elita polityki zagranicznej, zapowiadając nieuchronność porażki Putina.


Pięć lat później Putin nie wykazuje żadnych oznak ugrzęźnięcia. Wręcz przeciwnie, eksperci mówią nam teraz, że „po mistrzowsku rozegrał słabą rękę” – tj. to zadziałało. Sukces Putina opiera się na trzech głównych elementach, które, jak się okazuje, są również kluczem do zrozumienia sukcesu dyplomacji Trumpa.


Pierwszy element dotyczy pytania, które zawsze jest pierwsze w umyśle Putina: “kto kogo?” Sformułowane najpierw przez Włodzimierza Lenina i udoskonalone przez Józefa Stalina pytanie odnosiło się pierwotnie do „korelacji sił” między kapitalizmem a komunizmem. Dla Putina ten podstawowy aksjomat stosuje się także do relacji między Federacją Rosyjską a Stanami Zjednoczonymi, jak również do jego osobistych stosunków z rywalami i potencjalnymi rywalami. Były prezydent, George W. Bush, wspomina, że podczas oficjalnej wizyty w Moskwie Putin porównywał swojego psa do malutkiego szkockiego teriera prezydenta, Barneya. „Mój pies – powiedział Putin – jest większy, szybszy i silniejszy niż Barney”.  


Osobowość Trumpa także ma wdrukowane starania o nieustanne udowadnianie własnej wyższości, jak sugeruje jego niedawne przyznanie się do planów zabicia Baszara Al-Assada. “Miałem możliwość zlikwidowania [Assada], gdybym chciał” – ujawnił Trump. Były minister obrony, James Mattis, odrzucił ten pomysł. „Mattis był przeciwko większości tych rzeczy – kontynuował Trump – On nie wie, jak się wygrywa”.  


Anegdota Trumpa była strzałem z dwururki: po pierwsze, wystrzelił ostrzegający strzał w kierunku Assada, przypominając mu, że Trump mówi jego językiem i jest w pełni gotowy zmiażdżyć go, a po drugie, wycelował w Mattisa, a ściślej w starannie pielęgnowany wizerunek Mattisa jako nieustraszonego wojownika.


Określenie “Mad Dog” [przydomek Mattisa – wściekły pies] jako niemrawego nieudacznika przypomina zamiłowanie Trumpa do piętnowania swoich rywali uwłaczającymi przezwiskami. Wielu obserwatorów uważa tę praktykę za niegodną i infantylną. Jakkolwiek jednak jest to nieokrzesane, jest to politycznie skuteczne; jego talent do dyskredytowania jest niezaprzeczalny. Trump jest prawdopodobnie największym mistrzem upokarzania w amerykańskiej polityce od czasu Lyndona Johnsona. Szybko dostrzega słabości swoich rywali, których inni nie widzą, i wykorzystuje te słabości z szybkością i oszczędnością wysiłku równymi najlepszych adwokatów, którzy biorą świadków na sali sądowej w ogień pytań krzyżowych. Taki talent można udoskonalić w praktyce, ale podstawa jest charakterologiczna, dostępna tylko dla tych, którzy z powodu swojej od Boga otrzymanej natury podchodzą do każdego kontaktu społecznego jako do rywalizacji o sumie zerowej, z której jedna strona musi wyjść jako zwycięzca, a druga jako przegrany.


Dla Trumpa wygrana jest wszystkim. Jeśli przegrywa, rzuca się, by zwalić na kogoś winę i stworzyć fałszywe wrażenie zwycięstwa. Jego budynki są zawsze lepsze, jego steki bardziej soczyste, a jego tłumy większe, bo jest Trumpem, samą definicją zwycięzcy. Łatwo jest karykaturować tę cechę. Jednak, choć krytycy Trumpa napisali tomy o tym, jak jego brak pokory i uprzejmości zaszkodziły narodowym interesom, nieodmiennie nie zauważają, iż sposoby zachowania amerykańskiej elity nie są uniwersalnymi normami ludzkości. W swojej istocie te tomy są stronniczymi diatrybami, a nie poważnymi analizami.


W sprawie bezlitosnego i niesentymentalnego Bliskiego Wschodu obsesja Trumpa na punkcie wygrywania jest w rzeczywistości pozytywna. Niektórzy mogą nienawidzić Trumpa, ale przywództwo w regionie nie jest konkursem popularności; jest to rywalizacja surowej siły, której wynik jest często kwestią życia lub śmierci. Od najniżej stojącego pucybuta do najwyższego władcy ludzie na Bliskim Wschodzie cierpią z powodu powracających koszmarnych snów o makabrycznym losie, jaki ich spotka, kiedy ich wrogowie – polityczni, etniczni lub religijni – zdobędą przewagę dzięki wojnie lub rewolucji i przejmą panowanie w państwie. Wideo dokumentujące tortury, dekapitacje i masowe morderstwa, jakie pojawiły się z syryjskich, irackich i jemeńskich wojen, czynią, że te koszmarne sny są jeszcze częstsze i bardziej realistyczne.


W sumie, Bliski Wschód jest regionem z obsesją na punkcie „kto kogo?” Trump może nie mieć żadnego osobistego doświadczenia życia w tym regionie, ale jego osobowość, podobnie jak osobowość Putina, jest nastawiona na tę samą częstotliwość. Dlatego też wyraźniej słyszy ten region, porozumiewa się lepiej i rozwiązuje problemy z większą skutecznością niż mandaryni z Beltway [„Inside the Beltway” to amerykański idiom używany do scharakteryzowania spraw, które są lub wydają się ważne przede wszystkim dla urzędników rządu federalnego USA, jego kontrahentów i lobbystów oraz mediów korporacyjnych, które je omawiają. Wikipedia.] i ich nagradzani uczniowie.  


Te same cechy, które prowadzą do triumfów Trumpa na Bliskim Wschodzie, stawiają go na kursie kolizyjnym z elitą amerykańskiej polityki zagranicznej, która jest, by to określić jednym słowem, meliorystyczna [Melioryzm – przekonanie o naturalnym dążeniu człowieka ku dobru, ku temu co lepsze, doskonalsze. Może być także postrzegany jako szeroko pojęte doskonalenie społeczeństwa. Wikipedia.]. Amerykanie zaczynają od założenia, że chronienie narodowych interesów na Bliskim Wschodzie oznacza uczynienie regionu lepszym miejscem. Kiedy Obama po belfersku ganił Putina jak krnąbrnego ucznia w sprawie Syrii, pouczając go, że jego wysiłki podparcia Assada “nie zadziałają”, zakładał naiwnie, że rosyjski przywódca próbuje „rozwiązać kryzys syryjski”. Oczywiście, nic nie mogło być dalsze od zamiarów Putina: Putin wysłał żołnierzy do Syrii, żeby Rosja wiodła prym. Podobnie, instynktem Trumpa jest wygranie na Bliskim Wschodzie – i to wygranie na własnych warunkach – albo całkowite porzucenie gry i ogłoszenie zwycięstwa w postaci pozbycia się problemu. Kiedy słucha “rozwiązań” elity polityki zagranicznej, które wymagają więcej żołnierzy, ale żadnej drogi do zwycięstwa, ich słowa są dla niego fizyczną torturą.  


Trump rozumie jednak, że nagłe wycofanie się z Bliskiego Wschodu pociągnie za sobą niedopuszczalne koszty dla sojuszników Ameryki. Jego umysł przechodzi więc niepowstrzymanie do jedynego logicznego wniosku: sojusznicy muszą wkroczyć i ponosić więcej ciężaru, żeby Amerykanie mogli odejść. Dlatego też Trump definiuje problem Bliskiego Wschodu jako problem zmiany równowagi między Ameryką a jej sojusznikami.   


To doprowadza nas do drugiego i trzeciego elementu, które pozwalają wyjaśnić, dlaczego Putin i Trump przeciwstawili się mądrości Beltway i wyszli z tego jako zwycięzcy. Drugim elementem sukcesu Putina była bardzo prosta formuła, którą część myślicieli uważa za zasadniczą regułę w polityce: popieranie przyjaciół i karanie wrogów. Nic nie mogłoby być bardziej obce mentalności “kto kogo?” Putina niż osłabianie jego sojuszników – reżimu Assada i Iranu – wzmacniając równocześnie jego rywala, Stany Zjednoczone.


Na szczęście dla Putina, natknął się nie tylko na beznadziejnie rozczłonkowaną opozycję syryjską, ale także na Amerykę, która w czasach Obamy była najbardziej meliorystyczna. Gdyby Obama umieścił sojusz rosyjsko-irański w ramach „kto kogo?”, zdefiniowałby spętanie tego sojuszu jako najwyższy priorytet Stanów Zjednoczonych. Zamiast tego próbował zamienić Moskwę i Teheran w partnerów przy rozwiązywaniu problem Syrii i stabilizowaniu regionu, a pochlebstwem i groźbami próbował skłonić sojuszników Ameryki - Izrael, Turcje i państwa arabskie – by nie przeszkadzali jego staraniom w zrealizowaniu tego nowego partnerstwa w celu zredukowania militarnego zaangażowania Ameryki na Bliskim Wschodzie.  


Podobnie jak Trump, Obama skupił się na zmianie równowagi. Podczas jednak gdy Trump stara się zmienić ciężar odpowiedzialności między Ameryką i jej sojusznikami, Obama starał się zmienić równowagę na niekorzyść sojuszników. Podobnie jak Trump, Obama otwarcie krytykował sojuszników jako “pasażerów na gapę”, którzy oczekują, że Stany Zjednoczone zapewnią bezpieczeństwo, ale oni sami nie muszą nic robić – poszedł jednak o krok dalej przez porzucenie tradycyjnej koncepcji Stanów Zjednoczonych jako lidera koalicji regionalnego bezpieczeństwa, której celem jest powstrzymanie Rosji i Iranu. Obama sądził, że sojusznicy Ameryki muszą nauczyć się (jak publicznie pouczał Arabię Saudyjską), „dzielić sąsiedztwo z Iranem”. Również Izraelczycy muszą pogodzić się z Palestyńczykami; Turcy muszą przezwyciężyć swoje problemy z Kurdami; a Saudyjczycy i inni Arabowie Zatoki muszą zliberalizować swoje systemy polityczne.


Kiedy Obama patrzył w lustro lub czytał o sobie w prasie, widział siebie w olśniewających szatach człowieka walczącego o pokój przez tworzenie bardziej otwartego i „włączającego” Bliskiego Wschodu. Tymczasem pełni grozy sojusznicy Ameryki żadnych takich szat nie widzieli. Największym symbolem nowego Bliskiego Wschodu Obamy była dla nich Syria, gdzie 500 tysięcy ludzi zginęło, a ponad 10 milionów zostało wygnanych ze swoich domów i gdzie nowy sojusz między Rosją a Iranem panował na zgliszczami. Dla nich było jasne, że amerykański cesarz był nagi; zmierzał ku wyjściu z regionu, a wychodząc, wysyłał palety z gotówką do Iranu.


Sojusznicy Ameryki oferowali Stanom Zjednoczonym alternatywną politykę, którą z czasem przyjął Donald Trump – drogę, która skupiała się na powrocie Stanów Zjednoczonych do tradycyjnej roli lidera koalicji regionalnego bezpieczeństwa, koalicji której głównym celem jest powstrzymanie Iranu.


Sojusznicy Ameryki nie wahali się przed doradzaniem tego samego Obamie, który ich zignorował: na przykład, Saudyjczycy doradzali Amerykanom w kulisach “obcięcie głowy węża”, co znaczyło skupienie się na irańskim zagrożeniu. Co Saudyjczycy mówili prywatnie, izraelski premier Benjamin Netanjahu mówił otwarcie i publicznie. W marcu 2015 roku przybył do Waszyngtonu i w wystąpieniu przed obydwiema Izbami Kongresu ostrzegał, że Zachód podpisał złą umowę, która toruje Iranowi drogę nie tylko do bomby, ale także do regionalnej dominacji. We wrześniu 2016 roku w przemówieniu na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ, Netanjahu powiedział, że “po raz pierwszy za mojego życia wiele innych państw w regionie zrozumiało, że Izrael nie jest ich wrogiem”. Kontynuował: “Naszymi wspólnymi wrogami są Iran i ISIS. Naszym wspólnym celem jest bezpieczeństwo, dobrobyt i pokój. Wierzę, że w kolejnych latach będziemy pracować razem, by osiągnąć te cele, będziemy otwarcie pracować razem”.


Podobnie jak prezydent, któremu służył, John Kerry, który był wówczas sekretarzem stanu, wiedział lepiej. “Pozwólcie, że powiem wam kilka rzeczy, o których dowiedziałem się z całą pewnością w ciągu ostatnich kilku lat" - powiedział Kerry na publicznej imprezie. “Nie będzie odrębnego pokoju między Izraelem i światem arabski. Chcę uświadomić to bardzo wyraźnie wam wszystkim”. Kerry, o czym warto pamiętać, uczynił izraelsko-palestyńskie porozumienie pokojowe swoim najwyższym priorytetem przez pierwsze dwa lata jego kadencji. Po wielu intensywnych rundach dyplomacji, poniósł całkowitą porażkę; niemniej pozostał przekonany, że strategicznym priorytetem Stanów Zjednoczonych było kontynuowanie porażek w służbie tego, co widział jako swoje niewzruszone dyplomatyczne zasady.  


“Przez przyjęcie innego podejścia osiągnęliśmy inne wyniki – dużo lepsze wyniki” - powiedział Trump w przemówieniu do Zgromadzenia Ogólnego ONZ we wtorek rano. „Przyjęliśmy inne podejście i to podejście działa”. Trump, który miał znacznie mniej doświadczenia z Bliskim Wschodem niż Obama lub Kerry, był w stanie wytyczyć nową drogę, ponieważ ta droga był wyraźnie oświetlona i ponieważ chciał wygrać.


This story originally appeared in English in Tablet Magazine, at tabletmag.com, and is reprinted with permission.

 

The Emperor’s New Clothes

Tablet Magazine, 23 września 20120

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

Michael Doran

Amerykański analityk polityki międzynarodowej, specjalizujący się w sprawach Bliskiego Wschodu. Pracuje w Hudson Institute.


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Notatki

Znalezionych 2588 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Wydajmy razem "Głos Rozpaczy"   Kruk   2013-12-14
Woda wyżej   Koraszewski   2013-12-15
Izraelski apartheid   Lesser   2013-12-19
W co wierzy lewica (w sprawie islamu i Izraela)   Davidson   2013-12-21
Szokująca decyzja  autobojkotu związków uniwersyteckich   Davidson   2013-12-25
Co zrobić z wszystkimi “czarownicami”?   Igwe   2013-12-26
Wesołych Świąt!   Dawkins   2013-12-26
Tragedia dzieci-uchodźców w Syrii   Raphaeli   2013-12-29
Święty Mikołaj aresztowany w Pakistanie   Khuldune Shahid   2014-01-02
Całkowity brak zainteresowania   Treppenwitz   2014-01-02
Tajemnice palestyńskiej ambasady     2014-01-05
Zabójstwa honorowe na Zachodzie   Chesler   2014-01-10
Znak czasu   Treppenwitz   2014-01-11
Przepraszamy, zabiliśmy was z powodu nieuniknionych błędów!   Bekdil   2014-01-14
Chińską politykę jednego dziecka zainspirowali zieleni z Zachodu   Ridley   2014-01-20
Ani Marks, ani Chomsky, ani Jezus, ani Mahomet   Koraszewski   2014-01-27
Precedens w świecie arabskimOficjalna impreza upamiętniająca Holocaust     2014-01-30
Lekcje Holocaustu są międzynarodowe     2014-01-30
Gniewny śpiew o kulturze gwałtu   Chesler   2014-01-30
Kocia sprawa   Hili   2014-02-01
Rada Bezpieczeństwa żąda, by Izrael przestał być tak cholernie moralny     2014-02-04
Zakaz przechodzenia przez jezdnię po lody!   Lomborg   2014-02-08
Listy z globalnej wioski   Hili   2014-02-09
Czy ludziom bardziej przeszkadza nierówność niż bieda?   Ridley   2014-02-09
Okupacyjna Olimpiada Putina   Kontorovich   2014-02-10
Przemysł, który nie będzie bojkotował Izraela   Apfel   2014-02-11
O mordowaniu zwalczających polio     2014-02-13
Abbas potrzebuje opcji zerowej   Charney   2014-02-14
Rasa & polityka: od sali wykładowej do ONZ   Valdary   2014-02-17
Kongres i Biały Dom zgadzają się: Najlepszym rozwiązaniem jest okupacja     2014-02-18
Kultura wojny   Tobin   2014-02-19
Muzułmanie szkodzą sami sobie    Al-Dżibrin   2014-02-20
Jak wytworzyć paskudny obraz Izraela za przestrzeganie porozumień     2014-02-23
W poszukiwaniu palestyńskiej tożsamości     2014-02-26
Arabia Saudyjska: prawdziwy apartheid   Greenfield   2014-03-03
Islamskie państwo Iranu i dyskryminacja płci   Rafizadeh   2014-03-04
Niewolnictwo nadal istnieje   Koraszewski   2014-03-05
Dramat syryjskich chrześcijan   Koraszewski   2014-03-06
Palenie (i regulacje europejskie) zabijają   Ridley   2014-03-06
Naród wyklęty   Koraszewski   2014-03-07
Izraelski Apartheid i jego radzieckie korzenie   Koraszewski   2014-03-08
Miss apartheidu   Koraszewski   2014-03-09
Wspaniały sposób na dobre samopoczucie za pieniądze innych ludzi   Lomborg   2014-03-09
Tragiczna farsa Rady Praw Człowieka ONZ   Cotler   2014-03-13
Akademicy milczą w sprawie imperializmu rosyjskiego: “To nie jest Izrael”     2014-03-14
Afrykańscy więźniowie sumienia   Keita   2014-03-17
Opowieść o niedźwiedziu   Koraszewski   2014-03-20
Czy Waszyngton zakochał się w Hezbollahu?     2014-03-24
Tyrania ekspertów   Ridley   2014-03-24
Demokracja islamska: skorumpowana i niedemokratyczna   Bekdil   2014-03-26
Technika i technologia zarówno tworzą, jak i likwidują miejsca pracy   Ridley   2014-03-29
Kobiety w krajach arabskich mają prawa z epoki kamienia   Akram   2014-03-31
Egipt pozwie Izrael za dziesięć plag   Al-Gamal   2014-04-01
Chochoł królem Polski   Kruk   2014-04-01
Przeciw złemu światu   Roth   2014-04-04
Światowa Wojna Środowiskowa   Greenfield   2014-04-05
Rakiety domowej roboty?   Roth   2014-04-08
Najnowszy argument przeciw nauce   Coyne   2014-04-10
Ruda nie wróci   Koraszewski   2014-04-11
Palestyńczycy muszą prosić o pokój   Dershowitz   2014-04-12
Zmierzch Czerwonych i Zielonych   Greenfield   2014-04-14
Niespodzianka! Nowe badanie Australijczyków pokazuje, że homeopatia jest bzdurą   Coyne   2014-04-15
Szariat to… szariat tamto…   Rahman   2014-04-22
Problem z Bliskim Wschodem   Tsalic   2014-04-25
Zagadka brytyjskiego zatrudnienia i wydajności   Ridley   2014-04-25
Sojusznik NATO na pół etatu   Bekdil   2014-04-26
Kultura arabskapodwójnie zdewaluowała życie ludzkie   Al-Swailem   2014-04-27
Nie dla koniny, ani dla bredni   Tsalic   2014-04-29
Paradoks gospodarczego wzrostu   Ridley   2014-05-01
Negacja Holocaustu i ludobójstwo w Ruandzie   Boteach   2014-05-05
Izrael, kraj paradoksów   Yemini   2014-05-06
Wielka barykada na drodze chorążego pokoju   Apfel   2014-05-08
Czy powinniśmy polować na krezusy?   Koraszewski   2014-05-10
Sprawdzanie moich przywilejów   Fortgang   2014-05-10
Boko Haram i gwałcenie dzieci w Dżihadzie   Chesler   2014-05-11
Pokój ma na imię Hadassah   Ahmed   2014-05-12
Religijny humanizm   Al-Harbi   2014-05-13
Światowa stolica teorii spiskowych   Totten   2014-05-14
Spóźnione olśnienie Tony Blaira   Bekdil   2014-05-15
Wyznanie obojnaka   Kruk   2014-05-16
E-papierosy wypierają tytoń   Ridley   2014-05-18
Nakba czy porażka?   Al-Mulhim   2014-05-19
Nacjonalizm, patriotyzm, humanizm   Koraszewski   2014-05-19
Magiczne myślenie Palestyńczyków   Spyer   2014-05-21
Nakba każdego narodu   Jemini   2014-05-22
EU finansuje terroryzm   Tsalic   2014-05-24
Komu pomaga UNRWA?   Roth   2014-05-25
Małżeństwa z dziećmi  powinny być karalne   Inger Stark   2014-05-26
O wyższości podboju nad okupacją   Bekdil   2014-05-28
Obraźmy się na wiecznie obrażonych muzułmanów   Sennels   2014-05-29
Czy wstrętny generał odmieni Libię?   Greenfield   2014-05-30
Zgwałcili i powiesili   Chesler   2014-06-02
Zdumiewający głos z Syrii   Winter   2014-06-03
Palestyńczycy oskarżają Izraelo gromadzenie zapasów Żydów     2014-06-04
Przepraszam, ale się stąd nie wyniesiemy!   Bekdil   2014-06-05
Wojna i (nie) pokój   Tsalic   2014-06-09
Terroryści bezskutecznie próbują zdobyć uwagę BBC     2014-06-10
Czeski prezydent o islamie i antysemityzmie   Geenfield   2014-06-12
Nielegalne osiedla   Levick   2014-06-14
Naiwność to jeszcze nie dobroć   Lawson   2014-06-21

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk