Prawda

Wtorek, 23 kwietnia 2024 - 18:04

« Poprzedni Następny »


Wygnanie z uniwersyteckiego świata – dwa lata później


Bo Winegard 2022-05-10

<span>Dante Alighieri na wygnanu. </span>
Dante Alighieri na wygnanu. 

Świat uniwersytecki stał się intelektualnym więzieniem i wielu uwięzionych profesorów musi żyć podwójnym życiem.


Dwa lata temu wyrzucono mnie z pracy wykładowcy na małym, środkowozachodnim uniwersytecie. Nie zostałem wyrzucony z powodu złej oceny mojego nauczania, skarg studentów, fałszowania danych lub jakichkolwiek innych braków związanych z pracą. Wyrzucono mnie, ponieważ otwarcie mówiłem i pisałem o różnicach ludzkiej psychiki oraz ponieważ stwierdziłem, że będę nadal uczciwie mówił i pisał o innych kontrowersyjnych tematach.


Początkowo byłem zaszokowany i oszołomiony. Z perspektywy czasu widzę, że było to nieuniknione. Dzisiaj moim nadrzędnym uczuciem jest głębokie rozczarowanie, że moje postrzeganie świata akademickiego jako kierującego się dowodami i argumentami zamiast politycznymi atakami ad hominem okazało się iluzoryczne. Chociaż byłem dość naiwny, nigdy nie byłem aż tak niemądry, by wierzyć, że uczone debaty zawsze są przyjaznymi dyskusjami między gentlemanami w monoklach, którzy ozdabiają swoje spory frazami w stylu „mój drogi panie” i „proszę o wybaczenie”. Wierzyłem jednak, że uniwersytet zachęca do otwartych badań i argumentów, i piętnuje osobiste ataki na dyskutantów oraz próby cenzurowania wniosków z badań. Myliłem się.


Jak tylko rozpocząłem studia natknąłem się na oznaki problemów, które dręczą dzisiejszy świat uniwersytecki, ale w zasadzie zbywałem je, bo studiowałem literaturę, a nie elektrony, atomy, mózgi ptaki, niedźwiedzie, czy cokolwiek na polu, gdzie dominuje konkret. Niemniej, mając trzeźwy umysł, zdumiewała mnie popularność nieprawdopodobnych ale modnych ideologicznych nurtów. Tak więc, jak wielu ciekawskich, czytałem prace wychwalane przez moich profesorów i innych wybitnych ludzi z tej dziedziny - Baudrillard, Barthes, Butler, Derrida, Freud, Jung, Kristeva, Foucault i Lacan. Część z tego była w miarę sensowna i zrozumiała, ale większość była tak niejasna, zawikłana lub całkowicie nieprzekonująca, że nie przestawałem się zdumiewać. Przez pewien czas zakładałem, że mój umysł po prostu nie potrafił pojąć głębi postmodernistycznej myśli.  

Mocując się bez powodzenia z poststrukturalizmem czytałem także Roberta Wrighta The Moral Animal i Richarda Dawkinsa The Selfish Gene, a obie te książki dawały znakomity przegląd darwinowskiego podejścia do zachowania zwierząt. Po przeczytaniu wielu innych książek i artykułów i wysłuchaniu ożywionych dyskusji, uznałem ogólną moc wyjaśniającą i wiarygodność psychologii ewolucyjnej. Byłem skonsternowany trwaniem krytyki literackiej, która pomija darwinowską analizę, a nawet przeciwstawia się jej (np. freudyzm). Dlaczego nie mielibyśmy używać najlepszych intelektualnych narzędzi, jakie mamy do dyspozycji, dla zrozumienia Szekspira, Dickensa lub Faulknera?  

Byłem jeszcze bardziej zbulwersowany antypatią, jaką moi profesorowie (i inni uczeni) okazywali wobec psychologii ewolucyjnej. Spotkałem wiele tendencyjnych i przesadnych potępień psychologii ewolucyjnej w literaturze, ale zgadywałem, że były to przesadne ataki wyrafinowanych przeciwników, nie zaś szeroko rozpowszechnione stanowisko. Niemniej, kiedy zacząłem włączać ewolucyjne analizy do moich prac, zażarcie atakowano moje argumenty. Kilku profesorów wręcz porównywało darwinizm do faszyzmu i nazizmu. Podejrzewam, że w większości kursów dotyczących literatury włączenie koncepcji zawiści o penis byłoby powitane z większą życzliwością niż włączenie koncepcji dostosowania łącznego.

Moją miłość do literatury napędzał zachwyt językiem i pragnienie badania kondycji ludzkiej. Wielu krytyków i wpływowych profesorów wydawało się bardziej interesować propagowaniem awangardowej polityki tożsamości niż starannym czytaniem tekstów i dyskutowaniem niuansów stylu lub symbolizmu. Na przykład, popularny wówczas podręcznik krytyki literackiej zawierał dział krytyki marksistowskiej, dekonstrukcji, krytyki postkolonialnej i multikulturalnej i ekokrytyki. Człowiek jest zwierzęciem politycznym, więc nie mam zastrzeżeń do myślenia o politycznych motywacjach autorów lub postaci, ale sprzeciwiam się obsesyjnemu zajmowaniu się tymi sprawami kosztem innych ważnych cech literatury. A szczególnie sprzeciwiam się wciskaniu tekstów w Prokrustowe łoże progresywnej ideologii. (Popularną działalnością krytyczną było szukanie tego, czego nie było w tekście, żeby pokazać, jak to ujawnia rasizm lub seksizm autora lub jego środowiska.)  

Rozczarowany studiami literatury stałem się intelektualnym włóczęgą, wędrując od jednego przedmiotu do drugiego. Jak sądzę, byłem na drodze do stania się najbardziej ograniczonym rodzajem badacza – takim z niewielką wiedzą o bardzo wielu rzeczach. Było to jednak również poszukiwanie dziedziny gościnnej dla darwinowskich analiz. W końcu zdecydowałem się na psychologie społeczną, która (jak sądziłem) potrafiła łączyć rygor nauki z humanizmem literatury i historii. Po stronie pozytywów, wybrałem dziedzinę, która przynajmniej udawała, że traktuje darwinizm poważnie. Po stronie negatywnej, wybrałem dziedzinę pełną politycznej stronniczości i wątpliwych praktyk badawczych.  


Przez całe studia licencjackie i na początku studiów magisterskich byłem nie tylko na lewicy, ale na skrajnej lewicy. Nigdy nie byłem marksistą, ponieważ uważałem poglądy Karola Marksa na naturę ludzką za błędne, ale byłem ogólnie życzliwy wobec ciętej krytyki kapitalizmu, korporacji i amerykańskiej polityki zagranicznej. Pochłaniałem autorów takich jak Noam Chomsky i Naomi Klein, i w wielu kwestiach byłem chyba bardziej radykalny niż moi postępowi profesorzy.


Traktowałem jednak poważnie darwinizm i wierzyłem, że naukowe poglądy mogą - i powinny – być niezależne od politycznych poglądów badacza. Wydawało mi się, że radykalne polityczne poglądy i cele nie wymagały przedkładania Kropotkina nad Dawkinsa. Byłem przekonany, że właściwym sposobem stawiania wyzwania złym (lub nawet “niebezpiecznym”) filozoficznym lub naukowym hipotezom, była debata, a nie surowa krytyka, moralne potępienie, ostracyzm i cenzura. Wspominam moje ówczesne poglądy polityczne nie dlatego, że jestem z nich dumny (lub że wstydzę się ich), ale dlatego, że chcę powiedzieć wyraźnie, że mój narastający niepokój o świat uniwersytecki nie był motywowany jakąś radykalną, konserwatywną agendą.  

Tak więc rozpocząłem studia policencjackie z postępowymi poglądami politycznymi, ale naiwnie optymistycznym pojęciem o tym, jak działa uniwersytet. Równocześnie mój entuzjazm studziły wystąpienia i teksty wielu wybitnych uczonych, którzy argumentowali, że lewicowe skrzywienie polityczne świata akademickiego zaczyna zagrażać samej jego misji, jak ją rozumiał ten świat. Moje wcześniejsze doświadczenie w humanistyce nauczyło mnie, że polityczne skrzywienie może być problemem. Kiedy starałem się o przyjęcie na studia policencjackie, mentorzy ostrzegali mnie, że moje zainteresowanie psychologią ewolucyjną może być problemem. Pozostawałem jednak entuzjastą potencjału uniwersytetu jako instytucji wiedzy, odkryć i uczenia się. Ponure ostrzeżenia, jakie czytałem, po prostu nie pasowały do moich doświadczeń jako studenta psychologii. Zabrało mi dwa kolejne lata studiów, by zrozumieć, że ci bijący na alarm mieli rację.

Podobnie jak człowiek może nie rozumieć, że jest uwięziony, jak długo nie próbuje wyjść z uwięzienia na wolność, badacz może nie rozumieć tabu, jakie go ograniczają, aż je naruszy. Widziałem więzienie, ale go naprawdę nie czułem, do czasu jednak. Uniwersytet jest oczywiście znacznie przyjemniejszy niż rzeczywiste więzienie i każdy, kto może narzekać na wkraczanie polityki do przybytku wiedzy, żyje życiem wybrańca. Niemniej świat uniwersytecki stał się intelektualnym więzieniem i wielu uwięzionych profesorów musi żyć podwójnym życiem. Publicznie albo wychwalają panujące dogmaty o rasie i płci, albo trzymają swoje myśli dla siebie. Prywatnie mogą być bardziej uczciwi i czasami nawet skarżą się na co bardziej skrajne poglądy swoich kolegów i mędrców, którzy piszą o nauce w prestiżowych mediach.

Im więcej rozmawiałem prywatnie z profesorami, tym wyraźniejsza była ta przyprawiająca o depresję przepaść między tym, co ludzie byli gotowi powiedzieć publicznie, a co mówili prywatnie. Można powiedzieć, że cywilizacja wymaga takiego rozróżnienia między publiczną a prywatną mową i opiniami. Impulsy człowieka mogą być niedobre i musimy trzymać się w ryzach i czasami autocenzurować. I jest to poprawne w pewnym ograniczonym sensie – nie zawsze jest taktowne lub rozsądne całkowicie swobodne mówienie i regularnie opieramy się pokusie obrażenia kogoś, kto nas irytuje. Nie mówię tu jednak o prywatnych plotkach, pogłoskach lub drobnych obrazach – mówię o znaczeniu przemyślanych, istotnych i naukowo ważkich przekonań.


Im głębiej wchodziłem w środowisko psychologów społecznych — na konferencjach i innych profesjonalnych spotkaniach — tym bardziej niepokoił mnie stopień, do jakiego motorem napędowym tej dziedziny nauk o człowieku stał się polityczny postępowy nurt. Wiele wystąpień, artykułów, a nawet wydziałów było (i nadal pozostaje) poświęconych zrozumieniu i łagodzeniu lub wykorzenianiu uprzedzeń i nietolerancji. Może to brzmieć chwalebnie — w końcu kto mógłby sprzeciwić się wykorzenieniu uprzedzeń? Jednak w psychologii społecznej troska o uprzedzenia jest stosowana wybiórczo, a termin ten jest zdefiniowany tak szeroko, że uprzedzenia uważa się za wszechobecne i odpowiedzialne za praktycznie każdą społeczną dysproporcję, która porusza współczesne społeczeństwo. Ponadto, przyczynowe wyjaśnienia uprzedzeń, które nie zawierają twierdzenia, że biali mężczyźni są rasistami i seksistami, są często odrzucane a priori, czyniąc studia nad uprzedzeniami mniej nauką, a bardziej ideologią opartą na wierze, bronioną z gorliwością zwykle charakterystyczną dla doktryny religijnej.


Granica między psychologią społeczną a aktywizmem, która nigdy nie była sztywna, teraz całkowicie się zatarła, a psychologia społeczna stała się formą aktywizmu udającego naukę. Ponieważ nadal kochałem nauki społeczne i naukę jako taką, większość swoich obaw zachowałem dla siebie, przynajmniej przez kilka pierwszych lat studiów policencjackich. Jednak wraz z postępującą inwazją polityki w tę dziedzinę, zaczął narastać coraz bardziej ożywiony i pełen niepokoju opór, nawet wśród niektórych liberalnych profesorów. To mnie przekonało, że powinienem zacząć zgłębiać i pisać o tych kwestiach.


Postanowiłem napisać o ludzkiej zmienności, temacie, który interesował mnie od wielu lat, ale którego unikałem, ponieważ obawiałem się, że może to zrujnować moją karierę. „Poczekaj, aż będziesz miał etat” to było najpopularniejszą radą, jaką otrzymałem. Jak się okazało, była to mądra rada, którą zignorowałem. Coraz bardziej męczyło mnie poddawanie się moralnemu zastraszaniu. Moim zadaniem, jak to rozumiałem, było pisanie uczciwie i starannie o ludzkiej naturze i zachowaniu społecznym oraz promowanie dialogu naukowego i debaty. Z pewnością nie było moim zadaniem poddawanie się panującej politycznej mądrości społeczności naukowej ani unikanie pisania i mówienia na ważne tematy tylko dlatego, że obrażały moralną wrażliwość postępowców.


Nie mogę być pewien, ale podejrzewam, że moje eseje i artykuły na te tematy zaczęły niszczyć moją karierę już na długo zanim wyrzucono mnie z pracy. Mój życiorys robił wrażenie według wszelkich obiektywnych standardów — moje oceny nauczania były zawsze znacznie powyżej średniej i zdecydowałem się szukać pracy na małych uniwersytetach i uczelniach, ponieważ chciałem uniknąć dławiącej polityki i oczekiwań dużych uniwersytetów badawczych. Mimo to trudno mi było uzyskać choćby zaproszenie na wywiad. Złożyłem ponad 100 podań i otrzymałem zaproszenie tylko na cztery rozmowy telefoniczne i jedną rozmowę kwalifikacyjną na kampusie. (Całkiem możliwe, że jestem kiepski w rozmowach telefonicznych, ale cztery na 100 to wyjątkowo niski wskaźnik sukcesu, nawet w tak konkurencyjnej dziedzinie jak psychologia).

Nie staram się usprawiedliwiać ani lamentować nad moimi słabymi wynikami na rynku pracy. Chodzi mi raczej o to, że obawa, która odstrasza wielu doktorantów od szczerego pisania o kontrowersyjnych tematach lub kwestionowania uprzedzeń w tej dziedzinie, jest całkowicie uzasadniona. Pisanie o niewłaściwych rzeczach może zniweczyć potencjalnie błyskotliwą karierę przed jej rozpoczęciem, ponieważ niektórzy profesorowie zasiadający w komisjach rekrutacyjnych zwracają szczególną uwagę na poglądy polityczne i idee kandydatów. Szczególnie zagorzały przeciwnik polityczny w komisji rekrutacyjnej oznacza często przekreślenie szans. Administracje uniwersytetów rozumieją panujący klimat polityczny i nawet jeśli nie są zespołem głęboko wierzących, rozpaczliwie pragną uniknąć kontrowersji – wewnętrznych i zewnętrznych – jakie może wywołać heterodoksyjny uczony.

W końcu udało mi się znaleźć pracę w małym środkowo-zachodnim miasteczku w Ohio i byłem podekscytowany. Chociaż uczelnia nie była szczególnie prestiżowa, pozwoliłaby mi skupić się na nauczaniu i badaniach, i myślałem, że nie będę podlegał takiej kontroli, jaka jest nieunikniona w bardziej dostojnej instytucji. W tym też się myliłem.

Pisałem wcześniej o tym, jak straciłem pracę, więc tutaj omówię to tylko pokrótce. Pomimo tego, że była to mała uczelnia w małym miasteczku, nękały ją te same uprzedzenia polityczne, jakie widziałem na innych uniwersytetach. Konserwatywni profesorowie po cichu narzekali. Studenci zrobili to samo. Pracowałem dalej, pisząc artykuły i prowadząc zajęcia. Chociaż otwarcie pisałem o swoich poglądach, nigdy nie wprowadzałem polityki do moich zajęć ze studentami, ani nie omawiałem zmienności populacji ludzkiej (co uważałem za zbyt prowokujące, żeby tego nauczać). Mój pierwszy rok minął w dużej mierze bez incydentów, a moje oceny na koniec roku były całkiem dobre.


Mój drugi rok był jednak pełen zamieszania. Zaczęło się od wykładu o ludzkiej zmienności, który wygłosiłem na Uniwersytecie w Alabamie. Tamtejsi profesorowie i studenci znaleźli profil na mój temat na RationalWiki, stronie internetowej o zwodniczej nazwie, pełnej podżegającej retoryki i tendencyjnych oskarżeń. Zamiast porozmawiać ze mną o tym profilu, profesorowie i studenci, którzy mnie zaprosili, po prostu w ogóle odmówili spotkania ze mną. Nie odwołali jednak mojego wykładu. Wielu przybyło, obrzucając mnie oskarżeniami o rasizm i frenologię. (Jestem zdumiony popularnością absurdalnego twierdzenia, że Noah Carl i ja wierzymy w pseudonaukę frenologii – skoro postępowi autorzy z Mother Jones byli w stanie zrozumieć o czym mówiliśmy, z pewnością każdy krytyk naszych argumentów, jeśli nie był uprzedzony, też mógł je zrozumieć.)  


Ponieważ wierzę w żywą i solidną debatę, starałem się odpowiedzieć na wszystkie ich twierdzenia i pytania i zostałem przez godzinę po zakończeniu pytań i odpowiedzi, aby porozmawiać indywidualnie ze studentami. Nie zrobiło to na nich wrażenia. Uniwersytecka gazeta opublikowała artykuł określając spotkanie jako fiasko. W artykule  grupa, która mnie zaprosiła, zdystansowała się od moich poglądów i przeprosiła każdego, kto mógł zostać zraniony lub urażony moim wystąpieniem. (Ta grupa twierdziła również, że moje wystąpienie było „nienaukowe”, mimo że zostało wcześniej zatwierdzone i było oparte na recenzowanych artykułach).

Nic dziwnego, że ten artykuł zirytował administrację mojej uczelni. Instytucje nie chcą wzbudzać niepotrzebnych kontrowersji. Ale, co trzeba przyznać mojej uczelni, wydawali się oddani obronie mojego prawa do wolności akademickiej i nie skarcili mnie. Jednak kilka miesięcy później osoba pisząca pod pseudonimem, która twierdziła, że pracuje dla (nieistniejącej) grupy ujawniającej „naukę o rasie”, zaczęła wysyłać e-maile do mojego wydziału i moich szefów. Chociaż te e-maile były pełne kłamstw i zniesławień, moi szefowie potraktowali je poważnie. Tym razem dostałem reprymendę.


Niemniej po spotkaniu z rektorem myślałem, że moja praca jest bezpieczna. Przyznałem, że mogłem nie sformułować każdego tweeta i artykułu wystarczająco dobrze. Ale argumentowałem też, że moja praca wymaga ode mnie uczciwości intelektualnej i dążenia do prawdy najlepiej jak potrafię. Powiedziałem, że nadal będę to robił. Wskazałem również, że chociaż od czasu do czasu tweetowałem niedbale (tak jak wszyscy inni), nigdy nie obrażałem ani nie kpiłem z innych i zawsze promowałem dialog i debatę. Nikt na tym spotkaniu nie kwestionował moich twierdzeń i wyszedłem usatysfakcjonowany, że udobruchałem władze bez kapitulacji przed moim anonimowym oskarżycielem.


Więc kiedy mój rektor poinformował mnie mniej więcej miesiąc później, że zostałem zwolniony, to był kopniak. Moim celem było pisanie i mówienie o ludzkiej zmienności i innych kontrowersyjnych tematach bez ponoszenia poważnych konsekwencji. Miałem nadzieję, że inni zobaczą mój przykład i zdadzą sobie sprawę, że oni również mogliby uczciwie omawiać takie kwestie. Zamiast tego moja urwana kariera, niczym publiczna egzekucja, stała się kolejnym ostrzeżeniem pour incentiver les autres — nie idź tą ścieżką, bo i ciebie może spotkać taki los. Osoba, która przyspieszyła moje zwolnienie swoją podżegającą kampanią e-mailową, uczciła to ostatnim przesłaniem, które brzmiało: „Wygrałam”.


Uniwersytet  ma promować swobodne dociekania i debaty. Ma być pełen dyskusji na kontrowersyjne tematy, kontrowersyjnych twierdzeń, śmiałych hipotez i rygorystycznych argumentów. I z pewnością świat uniwersytecki nadal pełen jest naukowców i filozofów, którzy uważają się za współczesnych sokratejskich poszukiwaczy prawdy, dążących do wiedzy z nieubłaganym oddaniem, jednocześnie kwestionując ignorancję i bigoterię establishmentu. Prawda o środowisku akademickim jest mniej inspirująca. Obecnie funkcjonuje jako to właśnie, czemu rzekomo się sprzeciwia: jako obrońca i propagator doktryny, której broni zastraszając moralnie i grożąc zawodową ruiną. 


Wielu profesorów i naukowców jest oddanych dążeniu do prawdy, a wielu z nich to godni podziwu ludzie, którzy uważają, że cenzurowanie idei i karanie nieortodoksyjnych badaczy jest odrażające. Jednak ci ludzie muszą przetrwać w instytucji zarekwirowanej przez żarliwą mniejszość postępowych aktywistów. Boją się utraty pracy. Boją się utraty statusu zawodowego. Boją się zaszkodzić karierom swoich doktorantów. Więc na ogół milczą. Mógłbym ubolewać nad ich tchórzostwem, ale też współczuję ich kłopotliwej sytuacji. Posada profesora wymaga wielu lat przygotowań i szkoleń, a odzyskanie utraconej pracy nie jest łatwym zadaniem. Zwolnienie z jednej uczelni za wyrażanie zakazanych opinii sprawia, że bardzo trudno jest dostać się ponownie na inną. Dla pariasa akademickiego lata jego uciążliwego i kosztownego uczenia się nagle stają się zbędne.

Odkąd zostałem zwolniony w 2020 roku, problem w środowisku akademickim jeszcze się pogorszył. Trendy, które rozpoczęły się w latach 60. i które były dla mnie widoczne już pod koniec lat 90., przyspieszyły po protestach organizacji Black Lives Matter związanych ze sprawą Floyda latem 2020 roku. Prestiżowe pisma rzuciły się z deklaracjami wierności wobec postępowych agend politycznych, niezależnie od tego, jak byłyby one szaleńcze, a wiele uniwersytetów publicznie biczowało się za swój udział w rzekomo białym supremacjonistycznym systemie. Doktoranci, z którymi rozmawiałem, nadal boją się mówić lub pisać otwarcie o swoich poglądach lub zaprzeczać obiegowej mądrości na temat rzekomych przyczyn różnic rasowych lub seksualnych. Wydaje się, że wielu starszych profesorów pogodziło się z faktem, że uniwersytety nie są już przyjazne dla swobodnych badań.

Chociaż z wiekiem stałem się znacznie bardziej konserwatywny, nie powinno tu chodzić o politykę. Nie ubolewam nad okropnym stanem systemu uniwersyteckiego przede wszystkim dlatego, że jest pełen lewicowych profesorów i administratorów. Ubolewam nad tym, ponieważ stłumiło to ducha wolności badań, który zafascynował mnie jako młodego badacza. Ubolewam nad tym, ponieważ wygnano tak wiele ważnych pomysłów i debat. Ubolewam nad tym, ponieważ nie jest już oddany zrozumieniu ludzkiej natury. Zamiast tego uniwersytety istnieją po to, by promować idee, które realizują określony program polityczny, a tłumić te, które tego nie robią. Nauki społeczne nie zostały jeszcze zniszczone przez zgniliznę postmodernizmu i nie stały się postprawdą. Nie już jednak miejscami obiektywnych badań natury ludzkiej. I wszyscy powinniśmy nad tym ubolewać, bez względu na nasze preferencje polityczne.

Niewątpliwie wiele pomysłów, które badałem w mojej krótkiej karierze akademickiej, budzi kontrowersje i wyzwania. Taka jest jednak natura nauki, która ma długą historię podważania cenionych przekonań. Od czasu rewolucji naukowej odkryliśmy, że Ziemia nie znajduje się w centrum wszechświata; ludzie są tylko jednym z wyewoluowanych gatunków, nie mającym większego znaczenia w kosmosie niż przejściowa mucha domowa, która rodzi się, by rozmnażać się i umierać. Możemy jeszcze odkryć, że nasze najświętsze przekonania etyczne opierają się na błędach, które wymagają dostosowania do nowego i bardziej skomplikowanego świata moralnego.


Ale bez względu na jej potencjalną destrukcyjność lub lekceważenie naszego poczucia świętości, nauka pozostaje najskuteczniejszym instrumentem zrozumienia świata, jaki dotychczas wymyśliliśmy. Zrozumienie świata i jego przewidywalnych łańcuchów przyczynowo-skutkowych pozostaje najlepszym sposobem promowania ludzkiego rozkwitu. Jeśli nasze uniwersytety nadal będą ulegać politycznym modom, zastępując nieustraszoną pogoń za wiedzą tchórzliwą kapitulacją przed dogmatami, nasza strata będzie ogromna. Ograbimy kolejne pokolenia z naszego najważniejszego zasobu: z wiedzy.


Academic Exile, Two Years On

Quillette, 4 maja 2022  cv

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 

 


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Nauka

Znalezionych 1474 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Kameleon przekazuje różne informacje różnymi częściami ciała   Yong   2013-12-14
Paradoksalne cechy genetyki inteligencji   Ridley   2013-12-18
Wielki skandal z biopaliwami   Lomborg   2013-12-19
Przedwczesna wiadomość o śmierci samolubnego genu   Coyne   2013-12-22
Czy jest życie na Europie?   Ridley   2013-12-22
Nowa data udomowienia kotów: około 5300 lat temu – i to w Chinach   Coyne   2013-12-26
Na Zeusa, natura jest przeżarta rują i korupcją   Koraszewski   2013-12-26
Proces cywilizacji   Ridley   2013-12-28
Jak karakara wygrywa z osami   Cobb   2013-12-29
Żebropławy, czyli dziwactwa ewolucji   Coyne   2013-12-30
Czy może istnieć sztuka bez artysty?    Wadhawan   2013-12-30
Zderzenie mentalności   Koraszewski   2014-01-01
Skrzydlaci oszuści i straż obywatelska   Young   2014-01-02
Delfiny umyślnie narkotyzują się truciznami rozdymków   Coyne   2014-01-04
Długi cień anglosfery   Ridley   2014-01-05
Ciemna materia genetyki psychiatrycznej   Zimmer   2014-01-06
Co czyni nas ludźmi?   Dawkins   2014-01-07
Twoja choroba na szalce   Yong   2014-01-08
Czy mamut włochaty potrzebuje adwokata?   Zimmer   2014-01-09
Pradawne rośliny kwitnące znalezione w bursztynie   Coyne   2014-01-10
Ratując gatunek możesz go niechcący skazać   Yong   2014-01-11
Ewolucja ukryta w pełnym świetle   Zimmer   2014-01-13
Koniec humanistyki?   Coyne   2014-01-15
Jak poruszasz nogą, która kiedyś była płetwą?   Yong   2014-01-16
Jak wyszliśmy na ląd, kość za kością   Zimmer   2014-01-19
Twoja wewnętrzna mucha   Cobb   2014-01-22
Ukwiał żyje w antarktycznym lodzie!   Coyne   2014-01-25
Dlaczego poligamia zanika?   Ridley   2014-01-26
Wspólne pochodzenie sygnałów płodności   Cobb   2014-01-28
Ewolucja i Bóg   Coyne   2014-01-29
O delfinach, dużych mózgach i skokach logiki   Yong   2014-01-30
Dziennikarski „statek upiorów” Greg Mayer   Mayer   2014-01-31
Dlaczego leniwce wypróżniają się na ziemi?   Bruce Lyon   2014-02-02
Moda na kopanie nauki   Coyne   2014-02-03
Neandertalczycy: bliscy obcy   Zimmer   2014-02-05
O pochodzeniu dobra i zła   Coyne   2014-02-05
Sposób znajdowania genów choroby   Yong   2014-02-07
Czy humaniści boją się nauki?   Coyne   2014-02-07
Kiedy zróżnicowały się współczesne ssaki łożyskowe?   Mayer   2014-02-10
O przyjaznej samolubności   Koraszewski   2014-02-12
Skąd wiesz, że znalazłeś je wszystkie?   Zimmer   2014-02-15
Nauka odkrywa nową niewiedzę o przeszłości   Ridley   2014-02-18
Żyjące gniazdo?   Zimmer   2014-02-19
Planeta tykwy pospolitej   Zimmer   2014-02-21
Nowe niezwykłe skamieniałości typu “Łupki z Burgess”   Coyne   2014-02-22
Dziennik z Mozambiku: Pardalota   Naskręcki   2014-02-23
Wskrzeszona odpowiedź z kredy na “chorobę królów”   Yong   2014-02-26
Dziennik z Mozambiku: Sybilla     2014-03-01
Spojrzeć ślepym okiem   Yong   2014-03-02
Intelektualne danie dnia  The Big Think   Coyne   2014-03-04
Przeczołgać się przez mózg i nie zgubić się   Zimmer   2014-03-05
Gdzie podziewają się żółwiki podczas zgubionych lat?   Yong   2014-03-10
Supergen, który maluje kłamcę   Yong   2014-03-14
Idea, którą pora oddać na złom   Koraszewski   2014-03-15
Zwycięstwa bez chwały   Ridley   2014-03-17
Twarde jak skała   Naskręcki   2014-03-18
Pasożyty informacyjne   Zimmer   2014-03-19
Seymour Benzer: humor, historia i genetyka   Cobb   2014-03-21
Kto to był Per Brinck?   Naskręcki   2014-03-23
Potrafimy rozróżnić między przynajmniej bilionem zapachów   Yong   2014-03-25
Godzina Ziemi czyli o celebrowaniu ciemności   Lomborg   2014-03-27
Słonie słyszą więcej niż ludzie   Yong   2014-03-30
Niebo gwiaździste nade mną, małpa włochata we mnie   Koraszewski   2014-03-31
Wielkoskrzydłe   Naskręcki   2014-04-02
Najstarsze żyjące organizmy   Coyne   2014-04-03
Jak zmienić bakterie jelitowe w dziennikarzy   Yong   2014-04-06
Eureka! Sprytne wrony to odkryły   Coyne   2014-04-07
Sukces upraw GM w Indiach   Lomborg   2014-04-09
Wirus, który sterylizuje owady, ale je pobudza   Yong   2014-04-12
Przystosować się do zmiany klimatu   Ridley   2014-04-14
Jeden oddech, który zmienił planetę   Naskręcki   2014-04-16
Najgorsze w karmieniu komarów jest czekanie   Yong   2014-04-17
Kłopotliwa podróż w przyszłość   Ridley   2014-04-19
Pierwsze spojrzenie na mikroby współczesnych łowców zbieraczy     2014-04-23
Seksizm w nauce o jaskiniowych owadach   Coyne   2014-04-26
Musza bakteria zaprasza inne muszki na uczty owocowe   Yong   2014-04-27
Zachwycający rabuś, który liczy sto milionów lat   Cobb   2014-04-28
Mądrość (małych) tłumów   Zimmer   2014-04-29
Tak bada się ewolucję inteligencji u zwierząt   Yong   2014-05-02
Fantastyczna mimikra tropikalnego pnącza   Coyne   2014-05-03
Dlaczego większość zasobównie wyczerpuje się   Ridley   2014-05-04
Pomidory tworzą pestycydy z zapachu swoich sąsiadów   Yong   2014-05-07
Potrawy z pasożytów   Zimmer   2014-05-08
Technologia jest często matką nauki, a nie odwrotnie   Ridley   2014-05-09
Montezuma i jego flirty   Coyne   2014-05-11
Insekt dziedziczy mikroby z plemnika taty   Yong   2014-05-12
Polowanie na nietoperze   Naskręcki   2014-05-14
Zmień swoje geny przez zmianę swojego życia   Coyne   2014-05-15
Obrona śmieciowego DNA   Zimmer   2014-05-17
Gdzie są badania zwierzęcych wagin?   Yong   2014-05-20
Niemal ssaki   Naskręcki   2014-05-21
Zobaczyć jak splątane są gałęzie drzewa   Zimmer   2014-05-23
Dlaczego ramiona ośmiornicy nie plączą się   Yong   2014-05-24
Niezwykły pasikonik szklany   Naskręcki   2014-05-27
Wąż zgubiony i ponownie odnaleziony   Mayer   2014-05-28
Niespodziewani krewni mamutaków   Yong   2014-05-30
Trochę lepszy  świat   Ridley   2014-05-31
Tam, gdzie są ptaki   Mayer   2014-06-01
Ewolucja, ptaki i kwiaty   Coyne   2014-06-02
Jestem spełniony   Naskręcki   2014-06-04

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


&#8222;Choroba&#8221; przywrócona przez Putina


&#8222;Przebudzeni&#8221;


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk