Troski i zmartwienia z celibatem

Jim Hale / LifeSiteNews

Podobno Józef Tischner kładąc się na popołudniową drzemkę mawiał, że nie wolno go budzić pod żadnym pozorem, chyba że ogłoszą zniesienie celibatu. Jeszcze w minionym tysiącleciu krążył dowcip o tym, jak to Jan Paweł II spacerując po górach spotkał Pana Boga. Ucieszył się Pan Bóg z tego niezwykłego spotkania i mówi: „Powiedz mi synu, kiedy pozwolicie wiernym na używanie środków antykoncepcyjnych?”


Nie za mojej kadencji, odpowiedział Papież.


- „A powiedz mi synu, kiedy zniesiecie celibat księży?”


Nie za mojej kandencji, odpowiedział Papież.


- „A kiedy zdecydujecie się na święcenia kobiet?”

 
Nie za mojej kadencji, powiedział po raz kolejny Papież. Zamyślił się Pan Bóg więc Jan Paweł II skorzystał z okazji i zapytał, kiedy będzie kolejny polski papież?


- „Nie za mojej kadencji” - odpowiedział Pan Bóg.

Synod dla Amazonii odświeżył stare teologiczne pytania, a pochylił się nad nimi zarówno profesor Stanisław Obirek, jak i Tomasz P. Terlikowski. Ten pierwszy ufny, że wieje wiatr kościelnej odnowy i wątpiący, czy ten wiatr rozproszy koszmarny zaduch w polskim Kościele, ten drugi, jakby trochę niepewny, co o tym wszystkim myśleć. Zastanawia się Terlikowski na łamach „Rzeczpospolitej”, czy nauczanie Jana Pawła II jest nadal aktualne.  Pisze, że Synod Biskupów na temat Amazonii -

„otworzył niemal wszystkie dyskusje, które wcześniej jednoznacznymi i dobrze uzasadnionymi decyzjami zamknął św. Jan Paweł II. Papież z Polski odmówił święcenia viri probati (co proponował wówczas ten sam kardynał Claudio Hummes, który teraz jest niemal głosem papieża Franciszka), sugerując, że zniesienie celibatu w niczym nie leczy choroby, jakim jest brak powołań, i dodając, że bezżeństwo księży ma ogromne znaczenie teologiczne i duchowe. Dzisiaj większość uczestników synodu sugeruje, że żonatych trzeba święcić jak najszybciej, bo inaczej nie rozwiąże się problemów Amazonii.”

Mnie oczywiście zastanawia, jak to jest z tym prawem i sprawiedliwością w Kościele katolickim, bo mogą żyjący w celibacie kapłani powiedzieć, że to wredna polityka, skazująca ich na celibat przerywany lub jeszcze gorszy grzech onanizmu. Pomijając jednak problem wielkiej niesprawiedliwości, ten dokument synodalny nie tylko otwiera drogę dla święceń żonatych mężczyzn, ale jakby uchylał furtkę do święcenia kobiet. Patrzy na to wszystko Terlikowski zdumiony i stwierdza, że oni tak sobie o tym wszystkim otwarcie dyskutują jakby Karola Wojtyły nigdy nie było. 


Nie dość tego, to wbrew stanowczemu odrzuceniu teologii wyzwolenia przez Jana Pawła II, teologii, która, jak twierdzi Terlikowski, „w miejsce ewangelizacji” postawiła problemy społeczne, proponuje się teraz jakąś „teologię wyzwolenia ekologicznego, która walkę o klimat stawia wyżej niż kwestie zbawienia”. A dalej pisze:

„Jeśli więc widać jakiś proces, to raczej dewojtylizacji, usunięcia istotnych decyzji św. Jana Pawła II z życia Kościoła, niż przyswajania jego nauczania czy choćby aktywnej z nim polemiki, wymiany argumentów. Nic takiego się nie dzieje, bo św. Jan Paweł II staje się wielkim nieobecnym w debatach kościelnych.”

Terlecki nie przeczy, że świat się zmienia, zagrożenia Kościoła upatruje w fundamentalizacji i pentekostalizacji, uważając zagrożenie ze strony laicyzacji za znacznie mniejsze niż ucieczkę do innych wyznań. Denerwuje się jednak, że  „zwolennicy najgłębszych reform nie zauważają, że ogromna większość z ich pomysłów została już zrealizowana w Kościołach poreformacyjnych i nic dobrego im nie przyniosła”. (Nie jestem taki pewien, że nic dobrego nie przyniosły, bo z jakiegoś powodu gospodarka, nauka i demokracja rozkwitały znacznie lepiej w krajach, w których zwyciężyła Reformacji, niż w tych, w których udało się ją zdławić.) 


Prawdą jest jednak jego obserwacja, że laicyzacja i ucieczka do innych wyznań niż katolicyzm odbywają się tam jakby szybciej. „Jeśli zaś gdzieś udało się oba te procesy spowolnić – pisze dalej Terlikowski - to tam, gdzie zaczęto uczciwie studiować i wprowadzać w życie duszpasterską wizję św. Jana Pawła II i Benedykta XVI. I to powinno skłonić do uważnego jej studiowania.” Terlikowski nie podaje przykładów, ale chyba ma na myśli tylko Polskę, chociaż mogę być w błędzie.    


Stanisław Obirek na łamach Studia Opinii
pisze, że „wypracowane strategie dotyczące Amazonii będą kształtować również polski katolicyzm”.  Profesor Obirek pisze:

Przyjęty w sobotę 26 X końcowy dokument synodalny stanie się podstawą dla papieża Franciszka w opracowaniu tzw. adhortacji, czyli wskazówek jak być katolikiem dzisiaj. Z pełną odpowiedzialnością można powiedzieć, że żaden z istotnych postulatów tego dokumentu nie jest przedmiotem refleksji w polskim katolicyzmie. Tak więc Synod dla Amazonii jeszcze raz uzmysławia jak wielka przepaść dzieli polski katolicyzm od katolicyzmu światowego.

Światły, otwarty, pogodzony z demokracją katolicyzm wydaje się być towarem rzadkim i biskupom raczej niemiłym (chociaż faktycznie są tu między hierarchami pewne różnice). Wielkie skandale pedofilskie wstrząsnęły Kościołem katolickim najpierw na Zachodzie, w Irlandii, w Niemczech, w Stanach Zjednoczonych, by z czasem zacząć docierać na antypody i do przedmurza, tu jednak budząc więcej gniewu na tych, co to gniazdo rozpusty kalają, aniżeli na samą rozpustę i na zgorszenie uprawiających.


Tomasz Terlikowski jest dyrektorem programowym Telewizji Republika, która uznała film braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu” za wściekłą antykościelną propagandę i zdążyła już również uznać zeznania kapłanów podległych słynnemu arcybiskupowi za „kłamstwa i manipulację TVN wobec abp Głódzia” oraz „za systemowy atak wymierzony w duchowieństwo i wiernych".


(Nawiasem mówiąc z najnowszych rewelacji tego medium najbardziej ucieszyła mnie wiadomośc, że  „Reanimacja niemowlęcia nie przynosiła efektu. Dopiero sakrament chrztu wywołał jego reakcję”.)


Mógłby się człowiek zastanawiać, czy zniesienie celibatu książy przyczyniłoby się do zmniejszenia natężenia przestępstw seksualnych popełnianych przez tę grupę zawodową? Pewnie żonie łatwiej byłoby baczyć na męża niż biskupowi na podwładnego, a ten mógłby skupić uwagę na bezżennych, co może brzmieć dwuznacznie, ze względu na problem, na który i Terlikowski zwracał uwagę, czyli na rzekomą „mafię homoseksualną” w Kościele. (Piszę „rzekomą”, bo jako laik znam sprawę tylko z drugiej ręki.)


Stanisław Obirek patrzy z zainteresowaniem nie tylko na pierwszy krok w kierunku zniesienia celibatu, ale bodaj jeszcze większą nadzieję wiąże z zapowiedzią zmiany roli kobiety w Kościele katolickim.

I nie chodzi tu bynajmniej o kółka różańcowe czy wpłaty na inicjatywy kościelnych biznesmenów. Zacytujmy, co o tym sądzą uczestnicy synodu: „Konieczne jest, aby podjęła ona, z większą mocą swoje przywództwo w Kościele i aby było ono uznawane i promowane poprzez wzmocnienie jej uczestnictwa w radach parafialnych i diecezjalnych” (DK, 101).

Autor obawia się, że spłynie to wszystko po nadwiślańskim katolicyzmie jak woda po gęsi. Zapewne ma rację. Pytanie jednak, czy wówczas przyspieszy to bunt wiernych, zarówno w postaci ucieczki z kościoła, jak i tych wiernych, którzy nie decydują się na wyjście, ale nie chcą również dłużej tego wszystkiego tolerować? Tak czy inaczej polecenie księdza Tischnera brzmiało by dziś nieco mniej abstrakcyjnie.   

(2)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version