Bób, Hummus, Włoszczyzna

Uczciwie mówiąc, wolę, żeby satyryk pozostał satyrykim, piosenkarz piosenkarzem, bramkarz bramkarzem. Medialna popularność w jakiejś dziedzinie może ułatwiać zdobycie miejsca w parlamentcie, ale w żaden sposób nie gwarantuje, że znakomity bramkarz będzie dobrym ustawodawcą.  Nie jest rzeczą konieczną, by do izby ustawodawczej trafiali wyłącznie prawnicy, ale dobrze jest, by stanowiący prawo mieli o prawie jakieś pojęcie. Awantura o Klaudię Jachirę jest ze wszech miar pouczająca. Po raz kolejny widzimy, że nie bardzo wiemy, o co właściwie chodzi z tym parlamentem. Oczywiście wolałbym posłankę Jachirę, niż posła Kukiza, b. posła Tomaszewskiego, czy Piotra Liroya, nie mam również wątpliwości, że milej byłby obserwować ją w Sejmie niż doktora praw Jarosława Kaczyńskiego, a jednak wolałbym, by Klaudia Jachira została tam, gdzie jest, i dalej wbijała szpile swojej sartyry, bez konieczności przekładania jej na parlamentarne spory.

Czy oburzył mnie „Bób, Hummus, Włoszczyzna”? Wręcz przeciwnie. Nie tylko ubawiło mnie to hasło serdecznie, ale również skłoniło do refleksji oraz pytania, czy i kogo skłoni ta sprawa do refleksji? Nawiasem mówiąc, hasło nie jest jej, to pomysł dwóch weganek, które braly udział w strajku klimatycznym na wesoło i jak wyjaśniała Klaudia Jachira na swoim blogu:

„…ośmieliłam się podważyć nacjonalistyczne hasło »Bóg Honor Ojczyzna« niemające nic wspólnego z dzisiejszym patriotyzmem, na rzecz hasła, które realnie wpływa na ekologię i nasz byt na Ziemi. Straszny skandal, że dziewczynki podeszły pod pomnik, same zrobiły transparent, bo mają świadomość jak ważne jest ograniczanie jedzenie mięsa. A ja, skandalistka, odważyłam zrobić sobie z nimi zdjęcie, bo sama jestem wegetarianką i uważam, że te dziewczyny mają rację i odwagę, by o tym głośno mówić.”

Satyra się kończy, kiedy musimy zaczynać tłumaczyć, o co w dowcipie chodziło. Tak więc, gdyby przypadkiem pani Klaudia została posłanką, groziłoby jej nieustanne wyjaśnianie, dlaczego rzeczy śmieszne uważa za śmieszne, co natychmiast likwidowałoby całą śmieszność, zmieniając satyrę w Polish Joke.

Klaudia Jachira czuje się zmuszona do wyjaśniania, że hasło „Bób, Hummus, Włoszczyzna” wyśmiewa żądnych mordu wytatuowanych „patriotów” maszerujących z hasłem „Bóg, Honor,Ojczyzna”. Nie pyta, czy szanowni kombatanci popierają posiadacza pięknego tatuażu widniejącego obok. 

 

Czy może żyją w błogiej nieświadomości, kto gdzie i z jakimi zamiarami paraduje dziś z tym hasłem? Oni najwyraźniej uznali, że maszerowanie z tym hasłem ludzi o morderczych instynktach i zamiarach, nie jest dla nich bluźnierstwem i to w żaden sposób nie rani ich uczuć, ale uśmiechnięta młoda kobieta, mająca odwagę kpić z morderczej zgrai, rani ich najgłębsze uczucia religijne.


Znany i dla niektórych niesłychanie kontrowersyjny amerykański komik Bill Maher, w niedawnym wywiadzie dla NYT  zdefiniował polityczną poprawność jako „wyniesienie wrażliwości ponad prawdę”.


Nie jest tak, że wszyscy ludzie religijni są pozbawieni poczucia humoru i przewrażliwieni na punkcie swojej wiary. (Jerzy Turowicz w najpoważniejszą rozmowę wplatał dowcipy, z których wiele było takich, że niejeden kombatant uznałby je za ciężkie bluźnierstwo.) Prawdą jest jednak, że prawdziwe poczucie humoru wymaga nie tylko dystansu do samego siebie, ale i do swoich najświętszych wierzeń. Chodzi tu jednak o inne poczucie humoru niż na przykład żarty pana Rydzyka, iż czarny zakonnik pewnie się dziś nie mył. Wielu zbyt mocno wierzących ma kłopoty z satyrą i jak powiadała moja znajoma „śmieją się w złych miejscach”. Prawdowpodobnie największym problemem z religią jest to, że kapłani każdej religii przekonują swoich wiernych, że nauczają jedynej prawdy i tylko prawdy, co z definicji prowadzi do gniewu z powodu żartów.


Tak więc, nie wiem, czy Klaudia Jachira postąpiła słusznie przyjmując propozycję kandydowania do Sejmu i już zaczęła wyjaśniać, co miała na myśli wskazując z roześmianą twarzą na „Bób, Hummus, Warzywa”.


Poseł z ramienia PiS-u, chrześcijański politolog, Jan Mosiński, występował w TVP, gdzie zapytany o Klaudię Jachirę powiedział:

Apelowaliśmy do sztabu KO i Grzegorza Schetyny. Ale jak można odwołać twarz kampanii Platformy? Jest trzymana na potrzeby KO, by w ten sposób atakować to, co dla nas jest wartością, świętości.


Śmiem twierdzić, że ona jest twarzą kampanii wyborczej KO.

Chrześcijański politolog oszczędnie posługuje się prawdą, zapewne jest świadomy, że twarzą kampanii wyborczej jego partii politycznej jest nieustające kłamstwo. Startująca z 13 miejsca w Warszawie vlogerka została doczepiona trochę na zasadzie apelowania do młodszego pokolenia wyborców. (Nie wiem, czy była to strategiczna pomyłka, czy wręcz przeciwnie, ja osobiście wolałbym abyśmy nie wybierali do Izby Ustawodawczej, satyryków, piosenkarzy i innych celebrytów, bo szkodzi to zarówno stanowieniu prawa jak i satyrze.)  Jachira uprawia satyrę, więc przekracza granice, bo taka jest rola satyry. Poseł PiS i dziesiątki innych ma jednak nadzieję, że nikt nie zauważy drobnego przekłamania, ani faktu, że jego świątobliwa partia nie ma żadnych obiekcji do faktu, że hasło „Bóg, Honor, Ojczyzna” znalazło się w takich rękach:

Uczestnik Marszu Równości w Lublinie.

Tak więc, przez zatajenie, przeciw czemu protestuje Klaudia Jachira mają nadzieję na przekonanie swoich wyborców, że muszą wystąpić w obronie Boga i Ojczyzny i głosować na PiS.    


Twarzą obrońców Boga i Ojczyzny jest niewątpliwie arcybiskup Jędraszewski.  W opublikowanym niedawno liście pasterskim  głosi, że żyjemy w czasach, w których ponownie pojawiło się zagrożenie wolności o charakterze totalitarnym, którego źródłem jest odrzucenie Boga.

"W konsekwencji tego odrzucenia głosi się zupełnie nową wizję człowieka, która sprawia, że staje się on karykaturą samego siebie. W ramach ideologii gender usiłuje się bowiem zatrzeć naturalne różnice między kobietą a mężczyzną. Co więcej, poprzez agresywną propagandę ideologii LGBT w imię tak zwanej 'tolerancji' i 'postępu' wyśmiewa się i szydzi z największych dla nas świętości. Równocześnie przymusza się ludzi, w tym także osoby wierzące, do propagowania ideologii LGBT"

Czytelnik tego listu odnosi wrażenie, że biskup codziennie spotyka się z Panem Bogiem na kawie z ciasteczkiem i przekazuje nam wszystko, co mu Pan Bóg ostatnio powiedział. Ciekawa jest ta obsesja kolegów Pana Boga na temat homoseksualizmu. Wielu twierdzi, że księża katoliccy to grupa zawodowa, w której procent homoseksualistów jest co najmniej dziesięciokrotnie wyższy niż w reszcie społeczeństwa. Uczciwie mówiąc trudno to sprawdzić, bo o rzetelne badania trudno, ale najciekawsze dane podaje włoski autor Frédéric Martel, w książce Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie. Nie tylko hipokryzja krakowskiego metropolity bije z jego listu, zastanawia pytanie, czy aby obecna walka Kościoła z LGTB nie jest takim samym zwodniczym manewrem, jak oburzenie na hasło „Bób, Hummus, Włoszczyzna”. Teolodzy doskonale wiedzą, że homoseksualizm był znany od czasów biblijnych, zaś biolodzy wiedzą, że był obecny na ziemi miliony lat przed powstaniem Biblii. Istnienie homoseksualizmu od zarania dziejów nie spowodowało ani zaniku naszego gatunku, ani moralnego załamania (chociaż jest prawdą, że z pomocą sług bożych moralność załamywała się w przeszłości często). Podburzanie wiernych do morderczego oburzenia w obronie Boga, Ojczyzny i biskupich pałaców jest starą strategią, więc te obecne działania nie powinny dziwić.


Wracając do Klaudii Jachiry i jej „skandalicznych” zachowań, jest ciekawe jak zareagują wyborcy 13 października, ale to oczywiście nie powie nam jak reakcje na jej zdjęcie z transparentem weganek wpłynęły na postawy wyborców w całym kraju. Nie Klaudia Jachira jest w tym przypadku najbardziej interesująca, a właśnie ci wszyscy osobliwi obrońcy Boga i Ojczyzny.       

(3)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version