Postępowi Demokraci mylą się w sprawie Izraela – raz jeszcze

Czasami mówię, zazwyczaj po tym, jak na targu żądają ode mnie absurdalnej ceny za avocado, że Izraelczycy myślą, iż wszyscy Amerykanie są głupi i bogaci. Zaczynam podejrzewać, że mają rację w sprawie głupoty, przynajmniej kiedy mówią o postępowych, Demokratycznych członkach Kongresu.


W odpowiedzi na decyzję sekretarza stanu, Pompeo, by wreszcie oficjalnie zmienić stanowisko USA, że „izraelskie osiedla na Zachodnim Brzegu” – to jest, żydowskie społeczności w Judei i Samarii – nie są niezgodne z prawem międzynarodowym, 100 demokratycznych członków Kongresu wysłało mu list z wezwaniem, by zmienił tę decyzję.  

Używam słowa „głupota”, ponieważ mimo ich oczywistej ignorancji w sprawie historii stanowiska USA, na temat prawa międzynarodowego i w kwestii znaczenia i prawdopodobnych konsekwencji tej zmiany – jednak napisali i wysłali list. Czysta głupota jest najbardziej miłosiernym wyjaśnieniem, ponieważ inne wyjaśnienia – jak pragnienie pomocy wrogom państwa Izrael, którzy chcą je zlikwidować i ponownie wygnać lub wymordować jego żydowskich mieszkańców – są znacznie paskudniejsze.

 

Co więc jest błędne w tym liście? Wszystko.

 

Mówią, że „ekspansja osiedli na okupowanym Zachodnim Brzegu czyni ciągłe państwo palestyńskie  niezdolnym do życia, narażając przyszłość Izraela jako bezpiecznej, demokratycznej ojczyzny narodu żydowskiego”. Ale ciągłe państwo palestyńskie w Judei i Samarii uczyniłoby to, co pozostałoby z Izraela, miejscem nie do obrony. Tak więc to, co mówią, jest dokładną odwrotnością prawdy.

 

Mówią, że ta decyzja ”dała milczące przyzwolenie osiedlom, ich ekspansji i związanemu z tym wyburzaniu palestyńskich domów”. Przeczytajcie jednak wypowiedź Pompeo: niczego takiego nie sugeruje. Po prostu stwierdza, że USA nie będzie dłużej uważać żydowskiej społeczności za nieprawną tylko dlatego, że jest ulokowana w Judei lub Samarii – lub, jak to napisałem w zeszłym tygodniu, społeczność w Judei i Samarii nie będzie uważana za nieprawną tylko dlatego, że zamieszkują ją Żydzi. W tym zdaniu demokratyczni członkowie Kongresu piszą także, że Izrael burzy „palestyńskie domy”, żeby zrobić miejsce dla ekspansji osiedli. To jest po prostu podłe kłamstwo.   

 

Mówią: “podobnie jak aneksja [Doliny Jordanu] i aprobata dla tego kroku Stanów Zjednoczonych zniszczyłaby możliwość rozwiązania w postaci dwóch państw i prowadziła do bardziej okopanego i możliwie bardziej krwawego konfliktu, ta decyzja podważa bezpieczeństwo zarówno Izraela, jak Stanów Zjednoczonych”. Ale, jak od 1967 roku mówił każdy izraelski premier, włącznie z Icchakiem Rabinem, panowanie nad Doliną Jordanu jest absolutnie niezbędne dla bezpieczeństwa Izraela. Chciałbym także przypomnieć im, że rezolucje Rady Bezpieczeństwa ONZ 242/338, na których opiera się tak przez nich ukochane „rozwiązanie w postaci dwóch państw”, mówi o „bezpiecznych i uznanych granicach”, co wymaga, by Dolina Jordanu stała się częścią Izraela. Anektowanie Doliny Jordanu, proponowane przez premiera Netanjahu, podniosłoby, nie zaś podważyło, bezpieczeństwo Izraela i USA.

 

Mówią, że decyzja „jawnie ignoruje Artykuł 49 IV Konwencji Genewskiej, który zatwierdza, że okupujące państwo nie będzie ‘deportować lub przesiedlać części własnej ludności na terytorium przez nie okupowane’”. To jest najbardziej bezczelne kłamstwo ze wszystkich. Tę klauzulę przyjęto w reakcji na nazistowskie deportacje Żydów i innych do okupowanej przez Niemcy części Polski jako niewolniczą siłę roboczą i w celu ich zamordowania. Zastosowanie tego do dobrowolnych przemieszczań się Żydów na teren, który – choć sporny – jest częścią obszaru wyznaczonego przez Mandat dla Palestyny do ”zasiedlenia” przez Żydów, jest zarówno gorzką ironią, jak i jest obelżywe.

 

Autorzy listu sprzeciwiają się także kilku innym proizraelskim działaniom administracji Trumpa, takim jak „decyzja administracji o przeniesieniu ambasady USA do Jerozolimy bez wynegocjowanego porozumienia”. Chciałbym przypomnieć szanownym sygnatariuszom, że Jerusalem Embassy Act of 1995, uchwalony przez Kongres USA za administracji Clintona, wzywał do przeniesienia ambasady do roku 1999, jeśli nie będzie prezydenckiego odroczenia. Akt nie wymagał „wynegocjowanego porozumienia” (przypuszczalnie między Izraelem a Autonomia Palestyńską) przed wprowadzeniem go w życie; w rzeczywistości nakładał kary za nie zrobienie tego w odpowiednim czasie. Zamiast narzekać, powinni być wdzięczni administracji za to, że wreszcie spełniła wolę Kongresu.

 

Krytykują także „zatrzymanie [przez administrację] środków pomocowych, jakie Kongres przeznaczył dla Zachodniego Brzegu i Gazy”. To odnosi się do zredukowania pomocy dla AP zgodnie z Taylor Force Act, także uchwalonym przez Kongres, który obcina pomoc dla AP dopóki AP  nie zgodzi się  zaprzestać płacenia terrorystom i ich rodzinom za mordowanie Żydów. Czy uważają, że amerykańscy podatnicy powinni finansować terroryzm? Chodzi także o redukcję wpłat dla agencji pomocy palestyńskim uchodźcom, UNRWA, która jest ordynarnym przekrętem do przekazywania pieniędzy skorumpowanym i popierającym terroryzm funkcjonariuszom, działającym równocześnie na rzecz podniesienia liczby ludzi o sztucznym statusie uchodźców i niedopuszczającym do rozwiązania problemu bezpaństwowych Arabów palestyńskich.  

 

List podpisało (niektórzy na samym szczycie listy) kilku żydowskich członków Kongresu. Choć niekoniecznie należy oczekiwać, by Amerykanie z każdej warstwy społecznej, nawet członkowie Kongresu, byli dobrze poinformowani o kwestiach dotyczących malutkiego kraju na dalekim brzegu Morza Śródziemnego, biorąc pod uwagę fakt, że ten kraj jest jedynym na świecie żydowskim państwem, oczekiwałbym tego od żydowskich członków Kongresu.

 

I choć rozumiem ich polityczną potrzebę rzucania gromów na tę administrację przy każdej okazji, jest haniebne, że pozwalają się używać do tej nieuczciwej, oszczerczej i niebezpiecznej kampanii, by podważać prawomocność państwa żydowskiego i jego zdolność do przetrwania w bardzo wrogim świecie.


A jeśli chodzi o pozostałych, to jeśli czegoś nie rozumiecie, może lepiej po prostu milczcie.


Progressive Democrats Get it Wrong About Israel, Again

24 listopada 2019

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

Vic Rosenthal

Urodzony w Stanach Zjednoczonych. Zajmował się rozwijaniem programów komputerowych. Studiował informatykę i filozofię na  University of Pittsburgh. Obecnie mieszka w Izraelu. Publikuje w izraelskiej prasie. Jego artykuły często zamieszcza Elder of Ziyon.   

(0)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version