Uprowadzenie Holocaustu dla Dżihadu: Auschwitz i KnesetCzęść 5: Wbijanie noża

X

 

Można zastanawiać się, czy żydowskie zaprzeczanie nienawiści i istnieniu planów eksterminacji, jakie islam ma dla Żydów, jest analogiczne do zaprzeczania żydowskiemu statusowi dhimmi pod władzą islamu? Wydaje się, że u sedna całego żydowskiego doświadczenia ukrywa się negacja. Sprzeciwianie się jednej negacji (Holocaust), by ukryć inną negację (dhimmitude pod władzą islamu). Jest gorzką ironią, że ta negacja znajduje się także u sedna stosunku muzułmanina do islamu.  Islam odmawia muzułmaninowi jego człowieczeństwa i muzułmanin musi codziennie zaprzeczać temu, że aby być człowiekiem, musi zanegować islam. Tak islam trzyma w garści swoich wyznawców. Islam wypacza człowieczeństwo wszystkich, których życie wewnętrzne jest pod jego wpływem, jak również wszystkich, których stosunki zewnętrzne są pod jego wpływem. Islam niszczy każdego, kto ma kontakt z islamem. Muzułmanie, którzy chcą reformować islam (zakładając, że to pragnienie jest autentyczne, nie zaś starą, chytrą takijją), już dokonali apostazji, ale nie są w stanie przestać być muzułmanami.

Znacznie im łatwiej udawać, że islam jest czymś innym niż jest, pokazując w ten sposób niemożność sfinalizowania swojej apostazji. Ktoś, kto odrzuca barbarzyństwo, ignorancję, głupotę i oszustwo islamu, niemniej nie jest w stanie zrzec się określenia tożsamości „muzułmanin”, nadal jest lojalny, a więc pozostaje migocącym, choć nie żarzącym się węgielkiem pod popiołami. Muzułmanin, który zrzucił islam i zdobył panowanie nad własnym człowieczeństwem, z samej natury odrzuca lojalność i nie jest dłużej muzułmaninem. W tym leży ostateczne rozwiązanie islamskiego problemu.

 

Istnieje olbrzymia różnica między niezachwianym pragnieniem i dążeniem do pokoju, co jest szlachetne, a upartą odmową zobaczenia, kiedy pokój nie jest możliwy, kiedy jest ułudą. W islamie pokój z Żydami jest grzechem. Dla ich Allaha miłe jest zachowanie takie jak to, opisane na portalu Jihad Watch:

Adele Benita [Żydówka] opisała koszmar, kiedy była dźgnięta nożem, próbowała pomóc swojemu mężowi i krzyczała o pomoc, podczas gdy „Było tam wielu Arabów, rozglądali się… śmiali i uśmiechali…” Benita powiedziała dziennikarzowi z „New York Times”: „krzyczałam, błagałam o pomoc”, ale „Oni stali, gawędzili i śmiali się – i pluli na mnie”. Kiedy przebiegała obok nich w poszukiwaniu pomocy, arabscy gapie „pluli na mnie i bili mnie po twarzy. Nóż nadal tkwił we mnie, a oni bili mnie i śmiali się”.

Słynne słowa ajatollaha Alego Sistaniego brzmiały: „Cywilizacja i islam to dwie różne rzeczy”. „Palestyńczycy”, którzy od czasu ich zaaranżowanego wynalezienia po katastrofalnej klęsce arabskich armii w 1967 roku zrobili wszystko, by przekonać świat, że są narodem i że ich walka jest walką narodową, teraz, kiedy ich „narodowa walka” sięga kresu użyteczności, powracają do tego, o co chodziło przez cały czas w nieszczęsnej historii podstępu „rozwiązania w postaci dwóch państw”: do dżihadu przeciwko Izraelowi i dżihadu przeciwko Żydom.  

 

Wymagana przez islam barbarzyńska nieludzkość wobec Żydów, którą muzułmanie mają zachować i cenić w swoich sercach, musiała teraz odrzucić jedną z zasłon.  Islam jest zaprzeczeniem człowieczeństwa zarówno w sensie cywilizacyjnym, jak i w alienowaniu muzułmanina od jego człowieczego ego. Tę rzeczywistość widać w całej nagości w zachowaniu muzułmańskiego „Palestyńczyka”, niezależnie od tego, czy to on wbija nóż, czy tylko śmieje się z ofiary. Jak Żydzi, którzy upierają się przy „koegzystencji” z muzułmanami, mogą nadać sens temu obrazowi „Oni stali, gawędzili i śmiali się – i pluli na mnie”?  Czy nadal twierdzą, że to tylko nieliczni Arabowie, którzy zachowywali się nagannie, a nie muzułmanie posłuszni swojemu Allahowi? „Nóż nadal tkwił we mnie, a oni bili mnie i śmiali się ze mnie”. To są ludzie, którym pełni złudzeń Żydzi oddaliby swoją ziemię za pokój z nimi.

 

Przyznanie, że istnieją muzułmanie, których oburza takie barbarzyńskie zachowanie, ani nie neguje takiego zachowania, ani nie oczyszcza islamu jako źródła takiego zachowania. Niestety, pozytywny fakt, że nie wszyscy muzułmanie to robią, służy tylko  jako wymówka, by uniknąć przyznania rzeczywistości, że „dobry muzułmanin”   żyje w sprzeczności ze swoją wiarą i że rozwiązanie jego problemu z islamem musi być jego zadaniem, nie zaś tych, których zabicie nakazuje jego religia. Priorytetem Żydów musi być walka z religią, która obrała ich za cel. Traktowanie islamu z szacunkiem nie zostanie odwzajemnione. Muzułmanin uważa, że jest uprawniony do szacunku. Nie może być odwzajemnienia ze strony uważających się za najlepszych ludzi dla tych, których uważają za najgorsze ze stworzeń, szczególnie wobec potomków małp i świń. Niestety, taka jest rzeczywistość dla muzułmanina, niezależnie od tego, czy dzierży nóż, pluje na ofiarę, czy jest tym oburzony.

 

Strategiczno-polityczne przegrupowania jakie widzimy obecnie na Bliskim Wschodzie, rodzaj zbliżenia między kilkoma sunnickimi państwami arabskimi a Izraelem (budząca postrach „normalizacja”) i coraz głośniejsze wyrażanie niezadowolenia z „Palestyńczyków” z powodu ich bezczelnej niewdzięczności grożą pozostawieniem „narodu palestyńskiego” na lodzie. Dziesięciolecia niezachwianego poparcia dla „palestyńskiego” budowania narodu wymagają „palestyńskiej” wdzięczności, ale muzułmanie nie zajmują się wdzięcznością. Tak więc, na prostym poziomie uprzejmości i dobrych manier, „palestyńska walka” ujawnia się jedynie jako wojna religijna muzułmanów przeciwko Żydom.  

 

Zużywanie zasobów na próbę rozgrywania Saudyjczyków przeciwko Turkom, Autonomii Palestyńskiej przeciwko Hamasowi i Hamasu przeciwko Palestyńskiemu Islamskiemu Dżihadowi zasadniczo jest geopolityczną grą, która pokazuje fundamentalne nierozumienie dżihadu przeciwko Izraelowi. Izrael zaszedłby dużo dalej, gdyby położył cały swój nacisk na wojnę z islamem. Zmuszenie muzułmańskich polityków do potępienia ludobójczego hadisu i wszystkich islamskich wersetów wzywających do szkodzenia w taki lub inny sposób Żydom, zanim mogą zająć miejsca w Knesecie byłoby dobrym początkiem. Państwo żydowskie musi zamknąć wszystkie miejsca islamskiej edukacji religijnej w Izraelu, przejąć kontrolę nad całą edukacją w Judei i Samarii w ten sam sposób, w jaki kontroluje inne strategiczne funkcje państwa na tych terenach.

 

„Palestyńczycy” są zmuszeni do zrzucenia przykrywki arabskiego nacjonalizmu i nie mają niczego w zamian, czym mogliby zamaskować islamską wojnę religijną, którą „opór” był cały czas. Jeśli Izrael nie rozpozna teraz natury tej wojny, to scena jest przygotowana dla Islamskiego Ruchu Oporu (Hamasu), marionetki Islamskiej Republiki Iranu, by Izrael wreszcie do tego zmusić. Innymi słowy, nie będzie to moment wybrany przez Izrael i warunki, o których może nie mieć nic do powiedzenia.  

 

Przywódca Hamasu, Ismail Hanija oznajmił, że “Normalizacja z syjonistycznym wrogiem jest uważana za wielką zbrodnię i grzech, którego nie można wybaczyć (kursywa dodana). Stowarzyszenie Uczonych Palestyny, organ stowarzyszony z Hamasem i Palestyńskim Islamskim Dżihadem, w dokumencie pod tytułem Wezwanie braterstwa i religii z serca Palestyny, zadekretowało:

“Zdecydowano przez szariat i uczonych Ummah jednogłośne porozumienie, że zwycięstwo muzułmanów jest obowiązkiem dla muzułmanina i jest jednym z priorytetów wielkiej religii islamskiej. Jest to legalne i ziemia Palestyny jest muzułmańską ziemią arabską pobłogosławioną błogosławieństwem meczetu Al-Aksa, jak zdecydował Bóg Wszechmogący w swojej chwale” (kursywa dodana).

W tym nowym krajobrazie Bliskiego Wschodu „Palestyńczycy” tracą serca i umysły Arabów. Sztuczny arabski nacjonalizm, którym „Palestyńczycy” tak oczarowali świat, zanika. „Opór” może zostać teraz jawne re-islamizowany i Hamas już się tym zajmuje.

 

Podczas gdy bogaci i wpływowi Arabowie tłumnie przybyli do Bahrajnu, by posłuchać wpuszczania w maliny „Palestyńczyków” przez Jareda Kushnera, a prezydent AP, Mahmoud Abbas podskakiwał w drgawkach apopleksji, boss Hamasu, Ismail Hanija, czmychnął do Malezji na audiencję u premiera Mahathira Mohameda. Była pora przypomnieć muzułmanom, że mają tutaj islamski obowiązek. To zakłócenie „palestyńskiego” modus operandi właśnie w momencie, kiedy jedność jest najbardziej potrzebna, jest oczywiście bardzo korzystne dla Izraela, ale jego największa korzyść dla narodu żydowskiego nadal wydaje się być poza ekranem radaru większości analityków: wyjście na światło dzienne faktu, że Izrael przez cały czas był obiektem wojny religijnej; że religią wroga jest islam; że islam walczy przez dżihad; i że celem dżihadu jest eksterminacja Żydów i unicestwienie Izraela. Dni karmionych złudzeniami o ”umiarkowanych Palestyńczykach” minęły. Konsekwentnie niosącym palestyńską pochodnię nigdy nie była Autonomia Palestyńska, ale Bractwo Muzułmańskie w swoim przebraniu jako Hamas, którego Karta w artykule 13 mówi:

„Tak zwane pokojowe rozwiązanie i międzynarodowe konferencje dla rozwiązania problemu palestyńskiego są sprzeczne z przekonaniami Islamskiego Ruchu Oporu. Bowiem zrzeczenie się jakiejkolwiek części Palestyny oznacza zrzeczenie się części religii; ruch szkoli swoich członków, by trzymali się jego zasad i wznosili sztandar Allaha nad swoją ojczyzną, kiedy walczą w Dżihadzie… Nie ma rozwiązania dla problemu palestyńskiego poza Dżihadem. (kursywa dodana)

Oczywiście, AP zajmowało się dżihadem innymi środkami, tak samo jak Islamski Ruch w Kneset. Różnica między jawnym dżihadem Hamasu a ukrytym dżihadem AP i muzułmańskich posłów w Knesecie wystarczała, by Izrael utrzymywał przy życiu swoje zaprzeczenia. Mówi o Hamasie jako „islamistycznym Hamasie” w odróżnieniu od nacjonalistycznej (czytaj: umiarkowanej) AP, mimo że AP płaci swoim terrorystom, by zabijali Żydów i wpaja nienawiść do Żydów i gotowość do „męczeństwa” każdemu dziecku w szkole.

 

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Tekst przeslany przez Autorkę dla "Listów z naszego sadu", jego pierwsza wersja ukazała się w "Jihad Watch".

Anjuli Pandavar


Urodzona w RPA w muzułmańskiej rodzinie, czarna Brytyjka, pisarka, która porzuciła islam i którą niedawno wyrzucono z jednego z forów dyskusyjnych amerykańskich ateistów pod zarzutem rasizmu, bigoterii i kilku innych grzechów głównych, z których kroplę goryczy przelało jej stwierdzenie, że czarny bandyta to nadal bandyta.


Anjuli Pandavar przedstawia się czasem jako obywatelkę świata. Faktycznie jeździ po świecie, wykłada literaturę angielską, czyta lokalną, pasjonuje się historią, a ta pasja towarzyszy jej od dziecka.   

 

(0)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version