Uduchowiony erotyzm bogów i wyznawców

Inana
Już dawno miałem zamiar napisać tekst (lub cykl tekstów) na podstawie książki Erotyzm w religiach świata autorstwa Zdzisława Wróbla, wydanej w 1990 r. Z różnych powodów odkładałem to na później, aż w końcu postanowiłem zrealizować ten zamysł, bowiem ta tematyka wydaje mi się nad wyraz interesująca. Jednakże z racji na znaczną ilość materiału jaką zawiera ta publikacja, przedstawię tylko nieliczne fragmenty, które w obrazowy sposób odnoszą się do problemów zasugerowanych w tytule książki. Do rzeczy zatem.

Biblia twierdzi, iż to Bóg stworzył na swój obraz człowieka: mężczyznę i niewiastę. Natomiast religioznawstwo przekonująco udowadnia, iż rzecz ma się dokładnie odwrotnie: to ludzie tworzyli swych bogów na własne podobieństwo i swój obraz, obdarzając ich ludzkimi zaletami, ale też typowo ludzkimi wadami, które obecnie tylko wstyd przynoszą wielu  ich wyznawcom (choć nie wszystkim). Jednym z argumentów potwierdzających tezę, iż to sami ludzie tworzyli swych bogów, jest właśnie ów wstydliwy aspekt większości religii: niemal wszechobecny w nich EROTYZM, któremu poświęcona jest  książka Zdzisława Wróbla.  

 

I nie chodzi tu o erotyzm, którym przesiąknięte były misteria, rytuały i obrzędy religijne (szczególnie u ludów pierwotnych), czy nawet obyczajność seksualna wyznawców wielu religii. Nie, mam na myśli erotyzm przypisywany licznym bogom i boginiom, co wyraźnie wskazuje na ich prawdziwych stwórców – ludzi. Przykładowo (bo nie mogę pokusić się o przedstawienie pełnej historii tego ciekawego zjawiska) w rozdziale zatytułowanym „Kulty bogiń płodności w starożytnych religiach Bliskiego Wschodu”, czytamy m.in.:

„Sumerowie, którzy przybyli do Mezopotamii w IV tysiącleciu pne. oddawali cześć bogini ziemi, miłości i płodności, zwanej Inanną. Przedstawiali ją z szeroko rozwartymi ramionami, rozkraczonymi udami i otwartym sromem, gotowym do przyjęcia męskiego członka. /../ Główne uroczystości ku czci Inanny odbywały się na wiosnę, gdy przyroda budziła się do życia, wiązały się bowiem z mitem o jej zejściu do królestwa cieni po brata i kochanka Dumuziego, który zginął w czasie polowania na dzika, a wg innej wersji zatonął wraz ze swoją łodzią. /../

 

W tym czasie na opuszczonej przez boginię płodności ziemi zamiera życie seksualne: „nie przystępuje byk do krowy, nie zbliża się osioł do oślicy, żaden chłopiec nie podąża za dziewczyną na drodze, kobiety same leżą w łóżkach”. Zaniepokojeni tym bogowie zwrócili się do boga Enki /../ z błaganiem, by wyzwolił Inannę. /../ Oblana wodą życia wróciła Inanna przez siedem bram. /../ Wraz z nią wrócił na ziemię jej ukochany Dumuzii. Chwyciła go w ramiona, wprowadziła jego członek do pochwy i wszystkie stworzenia czyniły to samo co oni oboje.

 

Zwierzęta znowu zaczęły się parzyć, ziemia ożyła i zakwitła. Radosne, wiosenne święto zmartwychwstania rozpoczynało się w świątyni od symbolicznego, publicznego stosunku najwyższej kapłanki z najwyższym kapłanem, na oczach zgromadzonych dziewcząt, kobiet i mężczyzn, którzy następnie czynili to samo miedzy sobą. /../ Z czasem, /../ Inanna zostaje zastąpiona przez Isztar, jedną z najważniejszych bogiń babilońsko-asyryjskiego panteonu /../ Twórcy tych mitów religijnych przypisywali bogom cechy, obyczaje i wykroczenia, jakimi ulegali władcy tych państw, by usprawiedliwić zapewne i usankcjonować ich postępowanie”. /../

Jak widać z powyższego, późniejsza idea ZMARTWYCHWSTANIA LUDZI miała swoje początki w obserwacjach przyrody, kiedy to na wiosnę budzi się życie roślin lecz to cudowne zmartwychwstanie było zarezerwowane dla bogów, a nie zwykłych śmiertelników. Musiało minąć tysiące lat, zanim człowiek uznał, iż jemu także należy się ten dar od bogów, wystarczy tylko by na niego zasłużył (wg Księgi Rodzaju nie był jeszcze tego godzien). Widać, że autor książki preferuje religioznawczy punkt widzenia na religie, np. w rozdz. „Greckie mity i kulty erotyczne”, cytując pogląd filozofa Ksenofanesa, który zwrócił uwagę na chwiejną moralność czczonych wówczas powszechnie w państwach greckich bogów olimpijskich, pisze:

„Homer  i Hezjod przypisują bogom wszystko to, co u ludzi wstyd i hańbę przynosi /../ Śmiertelni przypuszczają, że bogowie rodzą się tak jak oni, że noszą ludzkie odzienie, mają ludzki głos i ludzką postać”. Twórcy mitów greckich wyobrażali sobie również, że w życiu erotycznym bogowie, tak jak niektórzy ludzie, nie znają żadnych hamulców w zaspokajaniu żądz, dopuszczają się ekscesów i wykroczeń łamiących zasady moralne, których sami winni strzec”. 

Ten punkt widzenia na wszelkie „prawdy” religijne warty jest podkreślenia, aby czytając o erotycznych wyczynach różnych bogów i bogiń z dawnych religii, pamiętać jednocześnie o tym, iż są one efektem dużej fantazji ówczesnych wiernych, którzy w specyficzny sposób wyobrażali sobie egzystencję swych bóstw, tworząc przeróżne historie z ich „niebiańskiego życia”. Jednym słowem chodzi o to, aby być świadomym faktu, iż mamy do czynienia z FIKCYJNYMI historiami i postaciami, a nie z historycznymi wydarzeniami, które zostały uwiecznione w dawnych kronikach. W dalszej części książki czytamy m.in.:

„Zeus, najważniejszy z bogów olimpijskich /../ gromowładny ojciec bogów i ludzi w bogatej mitologii i literaturze greckiej przedstawiany jest jako erotoman i uwodziciel bogiń i co ładniejszych ziemianek. Pierwszą żonę Metis (Rozwagę) połyka, gdy zaszła w ciążę, by zapobiec urodzeniu syna, przyszłego króla bogów i ludzi, jak głosiła wróżba. /../ Nie ustatkował się Zeus po zawarciu świętego związku z Herą. Dał jej co prawda czworo dzieci /../ lecz nie myślał rezygnować z pozamałżeńskich przyjemności, co wywoływało przeciwdziałanie zazdrosnej żony. /../

 

W miłostkach z ziemiankami uciekał się ów wszechpotężny bóg do najrozmaitszych przeobrażeń zdobywając je siłą, podstępem lub oszustwem. Alkmenę, żonę Amfitriona odwiedza przybierając postać jej męża. Do swojej prawnuczki Semeli /../ przychodzi co noc wcielony w pięknego młodzieńca i żyje z nią jak z żoną. Nimfę Kallisto, dziewicę, gwałci w lesie wcielony w swoją córkę Artemidę, która ją obdarzyła szczególną miłością. Na Danaę, zamkniętą w spiżowej wieży /../ spływa jako złoty deszcz. Europę, piękną córkę króla fenickiego Agenora /../ zdobywa podstępnie, przeistoczony w złotego byka ze złoconymi rogami i przewozi na grzbiecie na Kretę.

 

Zachwycony kąpiącą się w Eurotasie królową Sparty, Ledą obcuje z nią przemieniony w łabędzia. Antiopę nawiedza pod postacią Satyra. Przy nimfie Egine staje się ogniem. Do uwiedzenia swojej córki Persefony użyje podobizny węża. Na liście jego kochanek są jeszcze: Pluto, Io, Elektra, Niobe, Maja, Taygete i Laodamia. /../ Prawowita małżonka Zeusa Hera, królowa nieba i ziemi, opiekunka kobiet zamężnych i życia rodzinnego, zazdrosna o męża, prześladująca jego kochanki i ich dzieci, od czasu do czasu odpłacała mu również małżeńską niewiernością. /../

 

Niezwykłe perypetie erotyczne przeżywał najpiękniejszy z bogów Apollo, wiecznie młody, o przejrzystych oczach przenikających przyszłość, bóg muzyki i poezji, opiekun sztuki i nauki. Wg Teogonii Hezjoda, bogini życiodajnej rozkoszy miłosnej Afrodyta narodziła się z „pienistego nasienia”, które wraz z odciętym członkiem Uranosa wpadło do morza. /../ sprzyja ona zakochanym, sama bowiem doznała wielkiej nieszczęśliwej miłości. Zakochała się w pięknym myśliwym Adonisie /../ W czasie jednego z polowań pod cedrami /../ Adonisa rozszarpał dzik. Bogini za późno przybyła mu z pomocą. Kochanek skonał w jej ramionach /../.

 

Widzimy, że jest to jedna z kolejnych trawestacji pradawnego sumeryjskiego mitu o bogini Inannie i zmartwychwstaniu Tammuza. /../ Kult piękna, dążenie do harmonii życia psychicznego i uciech zmysłowych, życia społecznego i świata przyrody, wyrozumiałość dla słabości natury ludzkiej, to czynniki wyróżniające kulturę seksualną starożytnych Greków. Ten apolliński model życia erotycznego miał swoich zwolenników również w innych kręgach kulturowych i w innych epokach”.

Nie da się ukryć, iż opanowana przez żądze cielesne wyobraźnia nieco „poniosła” autorów tych mitów. Nie wiem czy bogowie mają podobne odczucia jak ludzie, kiedy dochodzi do seksualnego zbliżenia z partnerem lub partnerką, mimo to mam duże wątpliwości czy np. Zeus potrafił zaspokoić seksualnie Danaę pod postacią złotego deszczu, Europę jako biały byk (?!) ze złoconymi rogami, a w szczególności zachwycającą Ledę, z którą kopulował jako łabędź? Nie mówiąc już o nimfie Eginie, którą uwiódł jako ogień, lub własnej córce Persefonie, spółkując z nią zamieniony w węża.

 

Może jednak wszechmoc owego boga potrafiła sprawić cuda, aby np. łabędź był tak szczodrze wyposażony jeśli chodzi o narząd płciowy, iż potrafił zaspokoić najbardziej wymagającą w tym względzie kobietę? No i ten gwałt na nimfie Kallisto, dziewicy, kiedy to Zeus wcielił się w swoją córkę Artemidę, gwałcicielkę – trzeba przyznać twórcom tego mitu, iż mieli niebanalne wizje erotyczne. Ma rację autor dygresji pisząc o twórcach greckich mitów, iż wyobrażają sobie, że „w życiu erotycznym bogowie, tak jak niektórzy ludzie, nie znają żadnych hamulców w zaspokajaniu żądz”. To widać w tych mitach.

 

Chociaż istnieje też inny punkt widzenia, wg którego inaczej powinno się rozumieć te problemy, gdzie autor książki pisze: „Obrzędy o charakterze orgiastycznym u ludów pierwotnych nie są wyrazem rozpasanej płciowości, lecz wiążą się najczęściej ze świętami rolniczymi i mają znaczenie symboliczno-sakralne. Historyk religii Mircea Eliade tak wyjaśnia ich szczególną rolę:

„Ekscesy (seksualne) pełnią określoną i zbawczą rolę w ekonomii spraw świętych. Znoszą zapory między człowiekiem, społeczeństwem, przyrodą i bogami. Pomagają krążyć mocom, życiu, płodności. /../ Trzeba ożywić Ziemię, pobudzić niebo, aby hierogamia kosmiczna – deszcz, ciepło – spełniła się w jak najlepszych warunkach, ażeby płody ziemi rosły i przynosiły owoce, aby kobiety rodziły synów, a zwierzęta się rozmnażały” (Traktat o historii religii).

Współczesnym wyznawcom chrześcijaństwa jak i różnych jego odłamów może się wydawać, iż bardzo daleko odeszliśmy od pierwotnych kultów płodności, obrzędów i religii panujących wtedy nad umysłami ówczesnych wiernych. Nic bardziej błędnego: tę religię, jak i wiele jej podobnych ożywiają te same idee, które wyznawali ludzie sprzed tysięcy lat, i które kazały im zachowywać się i uczestniczyć w obrzędach religijnych, opisanych na przykład w ten sposób:

„Główne misteria Izydy w starożytnym Egipcie odbywały się w czasie zimowego przesilenia w nocy z 24 na 25 grudnia, który to dzień obchodzony był w całym Śródziemnomorzu jako dzień narodzin słońca, powracającego co roku do nowego życia. W świątyniach ukazywano wiernym posąg boskiego dziecięcia, syna Izydy, a lud witał go okrzykami: „Radujcie się! Dziewica porodziła, światło zwycięża!” Obrzędy te wraz z całym kultem i wyobrażeniami ikonograficznymi matki boskiej z karmionym piersią lub tulonym w ramionach dziecięciem przejęła religia chrześcijańska”.

Nietrudno zauważyć daleko idące podobieństwa, prawda? Jednakże o „Chrześcijańskim ideale czystości i konsekwencjach ograniczeń swobód erotycznych” będzie później. Teraz muszę pominąć kilka rozdziałów, np. „Indyjski erotyzm religijny”, a w nim m.in. problemy: Erotyka pieśni Rygwedy. Wedyjscy bogowie uwodziciele. Kryszna, niezrównany uwodziciel, kochanek i mąż. Kulty dobrych i złych bogiń. Seksualne rytuały tantrystówitp. Jak również rozdział „Wierzenia i obyczaje Rzymian” gdzie opisano m.in.: Figlarne Saturnalia. Lubieżny Faun i Luperkalia. Ognisty fallus. Erotomańskie wyczyny Cezara. Zepsucie obyczajów itp. Zacytuję tylko znamienne zakończenie tego rozdziału:

„Swoboda erotyczna rzymskich władców i bogaczy, której świadectwem pozostały wykopaliska fresków ze scenami wyuzdanych uciech i wyrafinowanych rozkoszy /../ utrzymywała się jeszcze przez wiele wieków, nawet wtedy, gdy chrześcijaństwo było już od czasów Konstantyna Wielkiego (280-337) religią uznaną przez państwo, a wszelkie pogańskie praktyki zostały zakazane (392 r.) /../ Dopiero surowe akcje tępienia religii i obyczajów pogańskich za następców Konstantyna, ograniczyły i stłumiły liberalizm obyczajowy obywateli rzymskiego imperium”.

Przyznaję, iż znacznie „okroiłem” pierwszą część tego cyklu, nie wykorzystując dużej ilości materiałów jakie zawiera w/wym. publikacja. Pomijając przyczynę mojej „powściągliwości”, o której wspomniałem na wstępie, miałem jeszcze jeden ku temu powód. Otóż z mojego punktu widzenia (amatora, a nie religioznawcy) najistotniejsze tematycznie rozdziały tej książki, to te, które są poświęcone najbliższym nam religiom i które są immanentną częścią naszej kultury, niezależnie od tego czy jest się wierzącym czy nie. Natomiast rozdziały np.  opisujące pierwotne kulty płodności stanowią niejako niezbędne „tło” religijnych wierzeń, które już dawno odeszły w niepamięć, jeśli chodzi o współczesnych wiernych.

 

Dlatego owo „religijne tło” ograniczyłem do jednej części tego cyklu, by więcej miejsca i uwagi poświęcić np. „Etyce seksualnej judaizmu”, lub „Kulturze seksualnej islamu” czy wreszcie „Chrześcijańskiemu ideałowi czystości i konsekwencji ograniczeń swobód erotycznych”. Te rozdziały bowiem (moim zdaniem, oczywiście) powinny dać więcej do myślenia Czytelnikom, gdyż – niewykluczone, iż nieświadomie – chcąc, nie chcąc, ponoszą oni konsekwencje przyjmowanych kiedyś idei za właściwe i dokonywanych wyborów w tych kwestiach. Jak ktoś kiedyś powiedział: „Jesteśmy ulepieni z przeszłości”, czy tego chcemy, czy nie, jednak jest to niezaprzeczalnym faktem. Chociaż nie każdy zdaje sobie z tego sprawę.

 

Wrzesień 2019 r.                                ----- cdn.-----     

 

  

   

 

Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version