Niepotrzebna ziemska sprawiedliwość

Ten tekst był publikowany w Racjonaliście w 2003 r. pt. „Szatańska sprawiedliwość”, a mimo to odnoszę wrażenie, że nie stracił on nic z aktualności, szczególnie jeśli odniesiemy ów tytułowy problem do obecnej sytuacji geopolitycznej. Wydaje mi się, iż jego wymowa jest ponadczasowa, choć wyrażona jest w formie noszącej nazwę religion fiction (RF), która jest bardzo popularna w religijnej literaturze (niestety często mylona z prawdą o rzeczywistości). Nie każda jednak publikacja z tej dziedziny jest tak doceniana, jak np. Biblia, czy podobne do niej księgi. Do rzeczy zatem.

                                               ------ // ------

Pewnego razu Bóg wezwał do siebie dyżurnego anioła i polecił mu natychmiast znaleźć archanioła Gabriela.

- O ile wiem Panie, archanioła Gabriela wysłałeś z jakimś ważnym poleceniem na koniec Galaktyki – odparł anioł, stojąc przed Stwórcą wyprostowany jak struna. Bóg skrzywił się nieznacznie. - A tak, rzeczywiście! Wobec tego wezwij szybko archanioła Michała! – polecił mu, czyniąc niecierpliwy gest dłonią. Dyżurny anioł pochylił głowę i patrząc gdzieś pod stopy Stwórcy, odparł: - Ale jego też akurat nie ma,.. ćwiczy swe zastępy aniołów w odległym rejonie nieba, gdzie... – nie skończył, bo Bóg przerwał mu gwałtownie: - Do licha! Kiedy któregoś potrzebuję, dziwnym trafem albo są zajęci, albo ich nie ma!  

 

Dyżurny anioł stał z pochyloną głową i nie odzywał się. Bał się nawet spojrzeć w oblicze Stwórcy. Ten po chwili uspokoił się i spytał:

- To który z archaniołów jest na miejscu? I akurat wolny? – dodał zjadliwym tonem.

- O ile wiem Panie, archanioła Rafała też nie ma,... ale jest Szatan – odparł dyżurny anioł z pewnym wahaniem, bo choć Szatan już od jakiegoś czasu był zdegradowany, to zawsze jednak. Bóg skrzywił się nieznacznie i rzekł niezdecydowanie: - Szatan mówisz? No dobrze, niech będzie Szatan. Tylko pospiesz się! – i nieomal wypchnął anioła za drzwi sali tronowej.   

Kiedy Szatan zameldował  się u Stwórcy, ten bez zbędnych wstępów powiedział:

- Posłuchaj! Muszę być obecny w drugim końcu wszechświata, by tam stworzyć nowy świat.

Ty więc na czas mojej nieobecności dopilnujesz Ziemi, aby ludzie znów nie zrobili czegoś głupiego – przerwał i dodał ciszej jakby do siebie: - Wystarczy ich tylko z oczu spuścić na chwilę... – i kładąc swoją dłoń na ramieniu anioła, rzekł:

- Masz więc przypilnować ludzi,.. ja niedługo wrócę.

- Może za tydzień? – spytał Szatan z niewinną miną. - Może,.. dlaczego tak uważasz? – spytał Bóg podejrzliwie. - Ee,.. nic! Tak tylko pomyślałem – odparł ten wymijająco.

 

Nie było tajemnicą dla aniołów, że Bóg z reguły więcej czasu nie poświęcał na stworzenie świata, niż tydzień. Taką miał zasadę? A któż to może wiedzieć?

- No, dobrze! A więc pilnuj i uważaj na wszystko! Zwiększę ci do tego zadania twoje możliwości, tylko pamiętaj; nie wykorzystaj ich niewłaściwie! – położył dłoń na głowie anioła i ten poczuł jak spływa po nim jakieś dziwne ciepło. Mimowolnie zamknął oczy, a gdy je otworzył Boga już nie było. Został sam.

                                                           ------ // ------

Gdy Stwórca wrócił po tygodniu, zastał Szatana niezwykle podekscytowanego.

 - Panie! Wprowadziłem pewne poprawki do twojego dzieła! – Boga aż „zamurowało”. Spojrzał na niego z niedowierzaniem, ściągając brwi, a jego spojrzenie stało się zimne niczym lód. - Co takiego?! – spytał oschłym tonem. Szatan momentalnie stracił cały animusz, ale było już za późno, musiał wyjaśnić Bogu swoje zachowanie. Zaczął więc niepewnie: - Uczyniłem Panie doskonałą sprawiedliwość na Ziemi... – przerwał, czekając na reakcję Boga. - Ty? Na Ziemi?! – Stwórca był chyba bardziej zaskoczony niż wkurzony.

 

- Może jeszcze powiesz, że wśród ludzi? – spytał, jakby chcąc się upewnić.

- No właśnie! O to chodzi, że wyłącznie wśród ludzi! – Szatan wbrew swojej chęci nie mógł ukryć zadowolenia z siebie. Bóg wybuchnął głośnym śmiechem. Śmiał się długo i niepohamowanie, aż w końcu rzekł:

- Trzymajcie mnie! On uczynił doskonałą sprawiedliwość w świecie ludzi?! No, nie! Już dawno się tak nie ubawiłem! – znów zaczął się śmiać.

 

- Zaledwie tydzień mnie nie było, a on już zdążył uczynić doskonałą sprawiedliwość na Ziemi! Ha! ha! – a gdy przestał się śmiać, skinął na Szatana i gdy ten podszedł blisko, położył mu rękę na ramieniu, pytając: - A w jakiż to sposób osiągnąłeś, mój ty mądralo?

Szatan jeszcze niepewny dalszej reakcji Boga, począł mówić:

- Kiedy Panie odszedłeś, udałem się na Ziemię, aby z bliska jej pilnować. Zobaczyłem wtedy z przerażeniem, że pośród ludzi dzieje się wiele niegodziwości, wiele zła za które nikt nie ponosi zasłużonej kary. Stwierdziłem, iż ludzie zachowują się tak, jakby nie mieli sumienia, albo mieli je w stanie szczątkowym!

 

Pomyślałem wiec sobie, że to na pewno nie spodobałoby ci się. Korzystając ze swoich uprawnień i z dodatkowej mocy jakiej mi udzieliłeś, uczyniłem obowiązującym pośród ludzi takie prawo, które powoduje u osobnika dokonującego karygodnego, niemoralnego czynu, tak silne wyrzuty sumienia, iż jedynym lekarstwem, aby je uciszyć jest zaniechanie czynienia zła teraz jak i w przyszłości, oraz dodatkową rekompensatę w postaci nawiązki z trzech dobrych uczynków. Podoba ci się Panie to rozwiązanie? – Stwórca pokręcił głową, jakby czemuś nie mógł się nadziwić, a potem spytał poważnym już tonem:

 

- Więc według twojej koncepcji, to bardzo rozwinięte sumienie u ludzi, determinuje ich zachowania? Powoduje, iż muszą być dobrzy, choćby tego nie chcieli, bo inaczej zamęczy ich   poczucie winy? –

- Tak Panie! Jest dokładnie tak, jak to ująłeś! – odparł Szatan z dumą w głosie.

- Pozostawia im ono choć niewielki margines swobody? – spytał Bóg, uważnie przyglądając się aniołowi, spod swych krzaczastych brwi. - Absolutnie żadnego! Dlatego uważam – nie chwaląc się oczywiście – to rozwiązanie za tak doskonałe! – odparł Szatan z wrodzoną sobie skromnością  - Doskonałe mówisz? – pokiwał Bóg głową, a na jego obliczu pojawił się zagadkowy uśmiech. - Zniewolenie ludzi do bycia dobrymi, wbrew ich woli, jest według ciebie doskonałym pomysłem?!

 

A gdzie tu jest miejsce na ich wolną wolę?! Nie wspominając już nawet o tym, że dobre uczynki moralne wykonywane pod przymusem – choćby i wewnętrznym – są „funta kłaków” nie warte, rozumiesz to, ty niedouczony demiurgu?! – Szatan pochylił głowę, dopiero teraz pojmując, że nie pomyślał o wszystkim wprowadzając na poczekaniu to „doskonałe” – jak mu się wydawało – prawo. Jego nieludzko piękne oblicze pokrył rumieniec wstydu.

- Przepraszam Panie, chciałem jak najlepiej – wymamrotał speszony w najwyższym stopniu, jeszcze niżej pochylając głowę. Stwórca protekcjonalnie poklepał go po ramieniu i rzekł:

 

- Wiem, wiem! Dlatego nie mam o to do ciebie żalu! Na przyszłość jednak zastanów się głębiej, nim cokolwiek zmienisz w moim dziele! – odchodząc już i czyniąc dłonią gest, który niwelował to szatańskie prawo pośród ludzi, dodał sentencjonalnie: - Nie wszystko jest takie proste, jakby się to mogło wydawać na pierwszy rzut oka. Pamiętaj o tym, Luciferusie! – Szatan zapamiętał zapewne tę cenną radę.

                                                           ------ // ------

Minął jakiś czas (pamiętajmy, że w niebie inaczej on płynie niż na Ziemi, więc nie będziemy wdawali się w szczegółową chronologię). I znów sytuacja powtórzyła się nieomal tak samo dokładnie jak za pierwszym razem; Bóg wybierał się w odległy kraniec Kosmosu, by stworzyć tam nowy świat i do pilnowania Ziemi wezwał od razu Szatana, jakby chciał się przekonać, czy ponownie będzie on próbował rozwiązać ten dręczący go problem teologiczny. I nie przeliczył się, bo gdy wrócił po tygodniu, Szatan przywitał się z nim i zaraz na wstępie pochwalił się:

 

- Panie, tym razem zrobiłem to lepiej! Będziesz zadowolony z tej sprawiedliwości jaką uczyniłem na Ziemi! Jestem tego pewien! – Bóg spojrzał na niego ze sceptyczną miną, westchnął głęboko i rozkładając ręce, powiedział: - Widzę, że i tak mnie to nie ominie! Mów zatem i miejmy to za sobą. Co tym razem wymyśliłeś? –

- Panie! Wziąłem twoje rady do serca i drugi raz nie popełniłem tego samego błędu! Otóż teraz wpadłem na dużo lepszy pomysł. Zastosowałem zasadę „lustra”: to co kto daje, tyle samo otrzymuje,... i tak samo – uzupełnił wyjaśnienie a widać było, że duma aż go rozpiera.

- A konkretnie? – spytał Bóg, poważnym już tonem.

 

- No więc korzystając z uprawnień i mocy której mi udzieliłeś Panie, uczyniłem obowiązującym pośród ludzi prawo, według którego każdy kto czyni drugiemu jakiekolwiek zło, otrzymuje od losu taką samą odpłatę i w taki sam sposób. Zważ Panie na daleko idącą sprawiedliwość tego prawa: nic mniej, ale i nic więcej! Identycznie! – Bóg słuchał go w milczeniu, patrząc gdzieś w dal nieobecnym wzrokiem, a minę miał nieodgadnioną. Szatan zaś ciągnął dalej:

 

- A więc: gdy ktoś kogoś okrada – wkrótce sam zostanie okradziony, na taką samą wartość. Jeśli uwodzi komuś żonę – jemu też ktoś żonę uwiedzie. Ktoś dopuszcza się gwałtu – sam niechybnie też zostanie zgwałcony. Kłamie i oszukuje - jemu również odpłacą w ten sam sposób. Jest bezlitosny i okrutny dla innych - drudzy odpłacą mu tym samym. Bije bliźnich – sam również zostanie pobity, jeśli zaś zabije kogoś – sam zostanie zabity również! – przerwał by nabrać oddechu, a że Bóg nie odzywał się ani jednym słowem, dodał:

- Jednym słowem: uczynione zło bliźniemu wraca do człowieka w tej samej formie i w takiej samej ilości. Więc zasadę „nie czyń drugiemu co tobie nie miłe”, wcieliłem w życie po prostu! – dokończył zadowolony z siebie i czekał pochwały.

 

Bóg długo nie odzywał się, a potem z tajemniczym uśmiechem spytał:

- A jak rozwiązałeś problem odpłaty za zło, dla tych co akurat odpłacają złem za zło? – ponieważ z miny Szatana można było wywnioskować, iż nie bardzo rozumie pytania, Bóg wyjaśniał: - Mówisz – przykładowo – że jak ktoś kogoś pobije, sam niebawem zostanie pobity przez kogoś. Jednak tamten ktoś – bijąc tego pierwszego – sam zasłuży na karę w postaci pobicia przez kogoś, któremu z kolei także będzie to odpłacone, itd.,.. i to jest według ciebie sprawiedliwe i dobre?!

 

Szatan pochylił nisko głowę, a na jego oblicze wypłynął ciemny rumieniec wstydu. Stwórca patrzył na niego dziwnym wzrokiem i mruczał pod nosem: - Oko za oko, ząb za ząb,... rana za ranę, siniec za siniec,..– anioł nadstawił ucha z ciekawością. – Słucham Panie? –

Bóg spojrzał na niego jakby ze smutkiem i rzekł: - Myślisz, że postąpiłeś oryginalnie? Ja sam już dawno wpadłem na ten pomysł,... ale z niego zrezygnowałem, a wiesz dlaczego? –

Szatan pokręcił przecząco głową, więc Bóg łaskawie wyjaśnił:

- Bo zło pomnaża się w ten sposób, a nie redukuje! Rozumiesz, niedouczony poprawiaczu ładu? – i machnąwszy ręką chciał się już odwrócić i odejść, ale zdziwiła go mina anioła, który uśmiechał się tajemniczo i prowokująco.

 

- No, co tam znowu wymyśliłeś? – spytał Bóg podejrzliwie.

- Masz rację Panie, ale tylko częściowo! – wyjaśnił Szatan z trudem maskując zadowolenie w głosie. - Co?! – Bóg uniósł brwi do góry. – Co?! – powtórzył.

- Tak! Ja to wszystko dokładnie przemyślałem sobie!... Jest tak  jak mówisz Panie – ale tylko na początku. Do czasu, gdy ludzie nie skojarzą sobie skutków z przyczynami. A gdy już skojarzą i będą wiedzieli, że choć mogą popełniać zło, ale jest to absolutnie nieopłacalne – ilość przestępstw gwałtownie spadnie. Będą tylko sporadyczne przypadki szaleńców, którzy nie będą mogli się powstrzymać. Ale na ogół człowiek postępuje racjonalnie – wyjąwszy zachowania religijne – i nawet czyniąc zło bliźniemu, kiedy nie będzie miał z tego żadnej korzyści – zaprzestanie. Jestem pewien, że tak będzie – dokończył, patrząc z dumą na Boga.

 

- A niech cię! – wyrwało się Stwórcy mimo woli. Klepnął Szatana po plecach, aż ten o mało nie przygryzł sobie języka. Lecz aby go nie wbić w dumę, zaraz dodał: - Mimo wszystko to nie jest najlepsze rozwiązanie – zawiesił głos, a gdy Szatan uniósł pytająco brwi, wyjaśnił:     - Po pierwsze: nie każde zło o podobnym charakterze ma taki sam wymiar moralny i nie zawsze jest możliwa sprawiedliwa odpłata. Weź np. takie zabójstwo: jeden zabija z premedytacją, drugi robi to niechcący, przez przypadek czy też z braku wyobraźni. Jeden zabija dla pieniędzy, drugi zabija dla wielkiej idei w przekonaniu, iż czyni dobrze, i robi to dla dobra ludzi. W każdym z tych przypadków jest realna śmierć człowieka lub wielu ludzi – ale jakże różne pobudki i jakże różna ocena moralna. Czy wziąłeś to pod uwagę?

 

Anioł spuścił głowę, a jego policzki zalał mocny rumieniec wstydu. Cicho wyjąkał: - Nie Panie... – Bóg przyjrzał mu się rozbawionym spojrzeniem i spytał niewinnym tonem:

- A jak rozwiązałeś problem sprawiedliwej odpłaty w przypadku popełnienia zła, ale nie bezpośrednio? –

Szatan otworzył usta zdumiony, a jego wzrok wyrażał bezgraniczne zdziwienie. Podrapał się w głowę,... i nic nie odrzekł. Bóg uśmiechnął się kpiąco.

- Te przykłady, które tu podałeś należą do przypadków prostych, łatwych do zauważenia i oceny moralnej. Ale są też przypadki  popełniania zła, które nie tak łatwo dostrzec. Np.:

 

- Ludzie, którzy czynią zło bliźnim pod wpływem namawiania ich do nienawiści do nietolerancji, do obrony swych poglądów za wszelką cenę – kto tu jest bardziej winien? Czy ci, którzy rzucają kamienie, naciskają spusty broni, mordują innowierców, lub inaczej myślących, podpalają stosy albo stodoły pełne ludzi – czy raczej ci, którzy przekonują ich, że tak powinni robić bo wymaga tego obrona ich ideałów, obrona ich wiary i wartości? Czy winni są ci, którzy czynią zło w wyniku „obrazy” ich uczuć religijnych - choć często nawet na oczy nie widzieli owego przedmiotu obrazy – czy ci, którzy wmawiają im, że to powinno obrażać ich uczucia religijne i podjudzają ich do takiego zachowania?... Czy raczej winni są ci, którzy tworzą takie niesprawiedliwe i głupie prawo, lub ci którzy je egzekwują?!

 

Jednym słowem: czy bardziej winni są ci, którzy biorą bezpośredni udział w czynieniu zła – czy raczej ci, którzy mając tak duży wpływ na ich umysły wpajali im od dziecka zakłamane idee i fałszywą hierarchię wartości, polegającą na tym, iż zło nazywane jest dobrem, a kłamstwo i fałsz – prawdą?... Kto według ciebie jest tu bardziej winien Luciferusie? –

Szatan nie wiedział co powiedzieć. Przestępował z nogi na nogę, aż wreszcie wyjąkał: - Ale może chociaż tamto... może w jakimś stopniu warto by... – lecz Bóg położył mu dłonie na ramionach  i patrząc z bliska w jego oczy, rzekł: - Nie mój drogi!

 

Według tego twojego „sprawiedliwego” prawa i tak karani byliby ci mali, niedobrzy ludzie, natomiast ci wielcy złoczyńcy, ci najbardziej winni – nie ponosiliby odpowiedzialności! Dlatego ten pomysł nie jest taki doskonały jak ci się wydawało na początku,... chociaż przyznaję, ma on pewne walory. – zakończył Stwórca tą niespodziewaną pochwałą, klepiąc uradowanego anioła po plecach, który aż pokraśniał z zadowolenia. – Więc nie jesteś Panie na mnie zły? – spytał z nadzieją w głosie.

- A czy to nie ja cię takiego stworzyłem?! Spytał retorycznie Bóg i roześmiał się odchodząc, jednocześnie czyniąc dłonią gest neutralizujący to drugie już prawo Szatana, mające zapewnić ludziom doskonałą sprawiedliwość na Ziemi.

                                                           ------ // ------

Znów minął jakiś czas i sytuacja powtórzyła się dokładnie tak samo, jakby była jakąś z góry zaplanowaną grą między Stwórcą a jednym z jego aniołów – Szatanem. Jakby Bóg dawał mu trzecią – być może ostatnią  - szansę zmierzenia się z tym trudnym problemem teologicznym.

- Panie! Nareszcie znalazłem właściwe rozwiązanie tego problemu! Teraz będzie tak wśród ludzi, jak Pan Bóg przykazał!... to znaczy chciałem powiedzieć – tak jak sobie życzysz, Panie! – zawołał rozentuzjazmowany anioł, kiedy tylko przywitał się z Bogiem po jego tygodniowej nieobecności. Stwórca uniósł w górę swą krzaczastą brew i spytał z przekąsem:

 

- Nie odpuszczasz tak łatwo, co? I co tym razem wymyśliłeś? Jakim to rewelacyjnym rozwiązaniem mnie uraczysz? Słucham z uwagą.

Anioł nabrał tchu i gestykulując zaczął mówić: - Prawo jakie teraz wprowadziłem pośród ludzi, nazwałem „współodczuwaniem”. Polega ono na tym, że choć każdy może czynić zło do woli – nie ma więc ograniczenia wolnej woli u człowieka,... nie powraca ono do niego – więc też i nie zwielokrotnia się jego ilość... – wyliczał to szczegółowo, patrząc Bogu w oczy takim spojrzeniem jakby chciał rzec: - Widzisz Panie, wziąłem sobie do serca twoje rady!  

 

Lecz Stwórca na razie nie raczył podzielać jego entuzjazmu. Spokojnie czekał na dalszy ciąg, więc Szatan odchrząknął i kontynuował:

- Rewelacyjność tego nowego prawa polega na tym, że choć każdy może czynić zło do woli, niezbyt chętnie będzie to robił,... gdyż sam również będzie odczuwał jego skutki na równi z poszkodowanym, rozumiesz Panie?!... Na przykład; zadawane razy będą go bolały tak samo jak jego ofiarę i będzie miał takie same po nich siniaki! Stratę po kradzieży mienia, odczuje z taką samą intensywnością jak jego ofiara! Zawód miłosny – od teraz – równie silnie przeżywać będą obie strony,... jak i każde inne odczucie związane z jakąkolwiek krzywdą   wyrządzoną przez człowieka innemu człowiekowi. I co o tym myślisz, Panie? –

 

Stwórca jednak nie wiedzieć czemu, nie był zbytnio zachwycony tym pomysłem. Przeczesywał palcami w zamyśleniu kędziory swej długiej, siwej brody i milczał. Po dłuższej chwili rzekł, patrząc uważnie na anioła:

- Widzisz mój drogi, ten pomysł jest całkiem niezły,... w każdym bądź razie lepszy od poprzednich,... gdyby nie jedno ale - Szatan z ciekawością nadstawił ucha, a Bóg mówił dalej tym samym tonem: - Jednak jakby na to nie patrzeć, to też jest przymus,... nad wyraz wyrafinowany, ale jest!  

 

- Więc współodczuwanie przez przestępcę tego co czuje jego ofiara jest przymusem?! Co więc jest ważniejsze: sprawiedliwość – a więc przy okazji i dobro, bo bez wątpienia jest ona dobrem, nawet kosztem ograniczenia wolnej woli – czy właśnie wolna wola ludzi objawiająca się w częstym czynieniu zła? – spytał Szatan podniesionym tonem. Bóg odparł niechętnie:

- Ideałem byłoby, aby ludzie byli na tyle mądrzy i doskonali, by nie czynili zła tylko dlatego, iż jest ono złem właśnie. Nie z pobudek religijnych,... nie ze strachu przed karą – doczesną czy pośmiertną – nie ze względu na mój autorytet,... lecz wyłącznie ze świadomości, iż zło jest zawsze złem, nawet gdy przynosi korzyści, nawet jeśli obłudnie nazywane jest dobrem!

 

- Ale nie udało ci się Panie sprawić, aby ten ideał stał się ciałem w twoim dziele! I to pomimo istnienia twojej Opatrzności,... ponoć trzystopniowej nawet! Czy to oznacza, że ten problem jest nierozwiązywalny, pomimo twoich nieskończonych i niczym nie ograniczonych możliwości?! – spytał anioł, patrząc natarczywie Bogu w oczy, aż ten obruszył się na to bezczelne pytanie. –  Oczywiście, że jest! Gdyby mi na tym zależało mógłbym tak uczynić, iż nikomu nawet by do głowy nie przyszło, aby czynić zło!

 

Mógłbym uczynić, iż żaden człowiek nie byłby w stanie kłamać, oszukać bliźniego, być okrutnym i bezlitosnym dla innych, sięgać po cudzą własność, czy też zabijać. Mógłbym uczynić tak, aby to wszystko było dla ludzi biologicznie niemożliwe, tak  jak latanie w powietrzu, oddychanie pod wodą lub w próżni, widzenie w ciemnościach, rozmnażanie się bez seksu czy inne możliwości, których ludzie nie posiadają, a o innych nawet nie zdają sobie sprawy. Mógłbym uczynić to wszystko,... ale po co?! Czy to o to chodzi, Luciferusie? Pomyśl sam! – rzekł Bóg na odchodne, czyniąc gest dłonią likwidujący i to prawo pośród ludzi.

                                                           ------ // ------

I Szatan zastanawiał się długo nad tym problemem, bo też i było o czym myśleć. No, bo tak: albo Bóg nie wie, iż w jego dziele istnieje zło,... albo wie i nic nie może na to poradzić,.. albo wie, mógłby temu zaradzić, lecz nic go to nie obchodzi. Która z tych możliwości wchodzi w rachubę? Otóż żadna, gdyż: nie może nie wiedzieć bo jest wszechwiedzący,... nie może temu nie móc zaradzić gdyż jest wszechmocny i wreszcie, nie może go to nie obchodzić ponieważ jest nieskończenie miłosierny dla swych stworzeń. (tak przynajmniej wynika z teologii, teodycei i apologetyki). Czy istnieje zatem jakaś czwarta możliwość?

 

Np., taka, iż Bóg nie chce zła, a jedynie je dopuszcza. Jeśli jednak je dopuszcza, to znaczy, iż je chce i Kościół to potwierdza orzeczeniami Soboru Wat. I: „Bóg współdziała w akcie fizycznym grzechu”. Po co to czyni? Sobór Wat.I tak to wyjaśnia: „Bez dopuszczenia zła moralnego – czyli grzechu – na świecie, nie ujawniłby się ten przymiot boży, któremu na imię Miłosierdzie (...) dopiero na przykładzie grzesznej ludzkości, grzesznego człowieka, ujawniło się miłosierdzie Boga przebaczającego”. Konkluzja: „Zło moralne w ostatecznym wyniku, służy również celowi wyższemu: chwale Bożej, która się uzewnętrznia przede wszystkim w jego miłosierdziu przez przebaczanie, wtórnie zaś w sprawiedliwości przez karę”.

 

Ot i „cała prawda” o naszym Bogu. Gdyby Szatan znał powyższe orzeczenia Soboru, nie wygłupiałby się z naprawianiem bożego dzieła, bo wiedziałby, iż Bóg nie ma żadnego interesu w tym, aby na Ziemi istniała sprawiedliwość i aby ludzie nie czynili zła. Raczej wprost przeciwnie. Od samego początku wszystko jest tak pomyślane, aby „grzeszne pokolenie Adamowe” czyniło tego zła jak najwięcej i najczęściej, bo dzięki temu Bóg ma mnóstwo okazji do przebaczania nam win, na czym zyskuje jego chwała. A na tym chyba Bogu najwięcej zależy?! I tylko jeden problem pozostaje nie rozwiązany: czy naprawdę mamy takiego Boga, czy tylko takim widzą go – nie wszyscy na szczęście – ludzie?

                                                           ------ // ------

„Do tego aby dobrzy ludzie zaczęli popełniać złe uczynki, niezbędna jest religia”

(James A.Hawght)   

2003 r./2022 r.                                   ------ KONIEC------              

                                 

                                 

 

(0)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version