Zena Agha pisze do “New York Timesa”

Zena Agha.
Żydowscy właściciele “New York Timesa”, rodzina Sulzbergerów, przez dziesięciolecia próbowali działać tak, by nikt nie mógł oskarżyć ich o okazywanie w gazecie sympatii do Żydów lub Izraela. W latach 1930. i podczas wojny “New York Times” świadomie tonował informacje o gehennie Żydów w Europie.

W książce Buried By the Times, Laurel Leff pokazuje, jak “New York Times” konsekwentnie umieszczał najważniejsze wiadomości o traktowaniu europejskich Żydów przez nazistów na ostatnich stronach "obok reklam mydła i pasty do butów". Leff pisze, że w okresie od września 1939 do maja 1945 roku bardzo niewiele informacji o żydowskich ofiarach znalazło się na pierwszej stronie „New York Timesa”. “Sprawa Holocaustu – artykuły o dyskryminacji, deportacji i niszczeniu społeczności żydowskich – dotarły na pierwszą stronę ‘New York Timesa’ tylko 26 razy i tylko w sześciu z tych artykułów Żydzi byli identyfikowani jako główne ofiary”.


Leff wskazuje, że “New York Times” często używał bardziej ogólnego określenia, takiego jak “uchodźcy” lub podając tylko kraj zamieszkania tych ofiar nazizmu, którzy byli Żydami. W recenzji jej książki Gal Beckerman pisze: “Nawet bardziej szokujące niż notoryczne chowanie artykułów zawierających słowo ‘Żyd’ [na dalekich stronach] jest to, jak często to słowo było wymazywane z artykułów, które bezpośrednio zajmowały się prześladowaniami Żydów. Chwilami było to niemal surrealistyczne. Jak można opowiedzieć o powstaniu w getcie warszawskim bez wspomnienia Żydów?  ‘New York Times’ zrobił to jednak, opisując jak ‘spędzono 500 tysięcy osób do mniej niż 7 procent budynków Warszawy’ i jak ‘deportowano 400 tysięcy osób’ na śmierć w Treblince. Jak to ujmuje Leff, ta gazeta, ‘kiedy publikowała artykuł na pierwszej stronie, opisywała uchodźców szukających schronienia, Francuzów narażonych na konfiskaty lub cywilów umierających w niemieckich obozach bez wyjaśnienia, że tymi uchodźcami, Francuzami i cywilami był w większości Żydzi’”.


“New York Times” był zupełnie niezainteresowany wojną, jaką Arabowie rozpętali w 1948 roku, żeby zniszczyć młode państwo żydowskie. Zbył również sprawę 900 tysięcy Żydów wygnanych z krajów arabskich. Przez całe lata 1950. w zasadzie ignorował egipskie ataki terrorystyczne na izraelskich cywilów, ale potępił izraelską inwazję na Synaj w 1956 roku, której celem było zakończenie tych ataków. Nigdy nie informował o syryjskim ostrzale z Wzgórz Golan żydowskich farmerów. Nie poinformował o tym, że jordańska armia wysadziła w powietrze 55 synagog na Starym Mieście Jerozolimy ani o wyrwaniu dziesiątków tysięcy kamieni nagrobnych na starożytnym cmentarzu żydowskim na Górze Oliwnej, których część rozbito i użyto jako materiał budowlany, a inne użyto do wyłożenia podłóg w wojskowych latrynach. Nie ma o tym wzmianki w tym szacownym piśmie.


Ostatnio jednak “New York Times” przechodzi samego siebie z antyizraelskimi publicystami, takimi jak Nicholas Kristof  i Tom Friedman, oraz gośćmi, włącznie z Peterem Beinartem i Mustafą Akjolem.


W artykule The New York Times, Again, na łamach “Algemeiner” z 8 listopada 2021 roku Jerold Auerbach pisze:

Nic nie wydaje się godniejsze publikacji w “New York Times” niż rozszarpywanie Izraela. Oczywiście, nie jest to nic nowego. Dziesięciolecia przed powstaniem żydowskiego państwa, które można krytykować, istniała wisząca w powietrzu groźba syjonizmu, by doprowadzać do wściekłości wydawcę, redaktorów, a z czasem publicystów i szefów biura w Jerozolimie. Już przy okazji Deklaracji Balfoura (1917 r.), która wzywała do “ustanowienia w Palestynie narodowego domu dla żydowskiego narodu”, “New York Times” miał obsesję na puncie niebezpieczeństwa syjonizmu dla patriotycznej lojalności amerykańskich Żydów…

Rodzina Sulzbergerów, bojąc się oskarżenia o “podwójną lojalność”, była zdecydowana nie dawać Izraelowi żadnych przychylnych relacji prasowych. Według “New York Timesa”, Izrael postąpił źle, stawiając przed sądem Adolfa Eichmanna i chcąc przekonać świat, że jego głównymi ofiarami byli Żydzi, a nie „ludzkość”. Po wojnie sześciodniowej “New York Times” nie mógł zrozumieć, co daje Izraelowi prawo zakładania osiedli na “Zachodnim Brzegu”. Czy mogło to mieć coś wspólnego z Mandatem Palestyńskim, Artykuł 6, który nakazywał “gęste osadzenie Żydów na tej ziemi”? Jakiej ziemi? Ziemi przeznaczonej przez Ligę Narodów na część żydowskiego domu narodowego, który rozciągał się od Golanu na północy do Morza Czerwonego na południu i od rzeki Jordan na wschodzie do Morza Śródziemnego na zachodzie. Żydowscy osadnicy robili dokładnie to, co zalecał im Mandat Palestyński. Ci osadnicy budowali na ziemi, którą kupili od arabskich właścicieli – część z nich była właścicielami ziemskimi, żyjącymi w Ammanie lub Bejrucie – jak również na ziemi państwowej i nieużytkach. „New York Times” nigdy nie wspominał Mandatu Palestyńskiego w swoich nieżyczliwych relacjach o “osiedlach” (w rzeczywistości, żydowskich wsiach i miastach), a tym bardziej nie wyjaśniał jego postanowień i terytorium, do którego się stosowały.

Przeskoczmy do 7 listopada 2021 roku, kiedy w “New York Times”, w dziale Opinii, pojawił się artykuł zatytułowany Israel is Silencing Us. Autorką jest palestyńska Irakijka, Zena Agha, badaczka zatrudniona w Middle East Institute w Waszyngtonie, której specjalność obejmuje „przestrzenne praktyki i kolonialną kartografię” Izraela. Czyli - Izrael jest źródłem zła z powodu “ciągłego, niepohamowanego wdzierania się na palestyńską ziemię”.

Jak też Izrael okazuje to “ciągłe, niepohamowane wdzieranie się na palestyńską ziemię”? Czy Izrael nie usunął wszystkich swoich obywateli, do ostatniego, z Gazy w 2005 roku w zamian za – nic? Żadnego wdzierania się tam. Czy Izrael nie oferował dwukrotnie rezygnacji z niemal całego Zachodniego Brzegu na rzecz Palestyńczyków w zamian za pokój? W 2000 roku Ehud Barak oferował Jaserowi Arafatowi 92% Zachodniego Brzegu i 100% Strefy Gazy pewną terytorialną rekompensatą dla Palestyńczyków z izraelskiego terytorium sprzed 1967 roku; obiecał także Arafatowi wschodnią Jerozolimę jako stolicę Palestyny, jak również połowę Starego Miasta – Dzielnice Muzułmańską i Chrześcijańską – które byłyby częścią palestyńskiego państwa. Arafat nie odpowiedział; po prostu wymaszerował. Olmert był jeszcze hojniejszy, oferując Mahmoudowi Abbasowi 94% Zachodniego Brzegu i jako rekompensatę dałby Palestyńczykom izraelską ziemię odpowiadającą 5,8% Zachodniego Brzegu oraz połączenie ze Strefą Gazy. Zaoferował wycofanie się z arabskich dzielnic we wschodniej Jerozolimie i oddanie pod międzynarodową kontrolę Starego Miasta – gdzie są najbardziej wrażliwe miejsca święte Jerozolimy. Abbas, tak samo jak Arafat przed nim, po prostu wyszedł.


Żadna z tych ofert nie pokazywała, by Izrael był zainteresowany „wdzieraniem się na palestyńską ziemię”.

Dla wzmocnienia swojej skargi, autorka [Zena Agha] przytacza listę (zmyślonych) nikczemności dokonanych przez żydowskie państwo. Najważniejszym jest, jak można oczekiwać, „okupacja Zachodniego Brzegu”. W jej interpretacji zaaprobowanie przez izraelski rząd ekspansji żydowskich osiedli ma wyraźny cel: “zamknięcie ust niezależnemu monitorowaniu naruszania praw człowieka przez Izrael. Rozciąga nawet “zbrodnie izraelskiej okupacji” na Gazę bez wspomnienia – a może świadomości – że izraelscy osadnicy zostali eksmitowani i izraelscy żołnierze odeszli z Gazy ponad piętnaście lat temu.

Zachodni Brzeg był “okupowany” wyłącznie przez Jordanię od 1948 do 1967 roku, państwo, które nie miało żadnych praw do tego terytorium poza tym, że było jego militarnym okupantem. Judea i Samaria (nazwane przez Jordanię „Zachodnim Brzegiem”) zawsze były włączone do terytorium, które według decyzji Ligi Narodów miało być częścią przyszłego Żydowskiego Domu Narodowego. Zwycięstwo Izraela w wojnie sześciodniowej nie ustanowiło nowego roszczenia, ale pozwoliło Izraelowi na zrealizowanie już istniejącego roszczenia.

Tak więc, twierdzi ona (Zena Agha), że “pięć milionów albo więcej Palestyńczyków żyje pod izraelską okupacją wojskową”. Jednak, według Centralnego Urzędu Statystycznego Autonomii Palestyńskiej (2018) jest to populacja wyolbrzymiona o dwa miliony. Jest wysoce nieprawdopodobne, by w trzy lata mogła niemal podwoić się. Jeśli chodzi o izraelską “okupację”, najlepszym być może przykładem jej fałszywego twierdzenia jest Hebron, najstarsza żydowska społeczność na świecie i starożytna żydowska stolica, zanim król Dawid przeniósł swój tron do Jerozolimy. Obecnie dwieście tysięcy Arabów i siedmiuset Żydów mieszka w podzielonym Hebronie.

Agha wliczyła dwa miliony ludzi w Gazie jako żyjących “pod izraelską okupacją wojskową”. Nie żyją pod okupacją. Ani też nie żyją pod okupacją Palestyńczycy na Obszarach A i B na Zachodnim Brzegu. Izrael dobrowolnie oddał pełne panowanie nad Obszarem A, zachowując jedynie kontrolę bezpieczeństwa na Obszarze B.  


W Hebronie Żydzi byli nieprzerwanie obecni przez ponad trzy tysiące lat, za wyjątkiem dwóch lat po pogromie 1929 roku, kiedy wszyscy Żydzi albo zostali zabici, albo uciekli; 160 Żydów wróciło w 1931 roku. Arabowie przybyli do Hebronu około 1600 lat po Żydach; czy Agha naprawdę uważa, że Hebron powinien być uznawany za „żydowską okupację”? A teraz Hebron ma 200 000 Arabów i tylko 700 Żydów. Kto w tym drugim z kolei, najświętszym mieście judaizmu jest prawdziwym okupantem?


Agha twierdzi, że Izrael umyślnie “zamyka usta” tym, którzy monitorują naruszenia praw człowieka, co jest wyraźną aluzją do sześciu NGO, których personel obejmuje członków LFWP. Izrael zdelegalizował te NGO nie dlatego, że “monitorują naruszenia praw człowieka”, ale z powodu przekonujących dowodów, że te NGO przekazują fundusze do LFWP i pomagają rekrutować członków dla tej grupy terrorystycznej. W Izraelu działa 500 NGO, które monitorują zachowanie Izraela; Izrael pozostawił w spokoju 494 z nich. Jeśli Izrael chciał zamknąć usta wszystkim tym, którzy “monitorują naruszanie praw człowieka”, to bardzo źle się starał, ale oczywiście nigdy nie było takiego zamiaru. Izrael chciał tylko zamknąć drogę tym, którzy pomagali finansować terroryzm i werbować ludzi do grupy terrorystycznej LFWP.

Agha nie daje się zniechęcić obfitymi dowodami, które obalają jej twierdzenie o izraelskich “naruszeniach praw człowieka”, którym umyślnie “zamyka się usta” i “kontynuuje delegitymizowanie, odbieranie funduszy i na trwałe zamyka palestyńskie NGO”. Niemniej w styczniu 2020 roku 135 palestyńskich NGO działało na Zachodnim Brzegu, we wschodniej Jerozolimie i w Gazie. To doprawdy nie jest argument na rzecz zamykania. Autorka kończy stwierdzeniem, że celem Izraela jest “atakowanie palestyńskich obrońców praw człowieka przez przyklejanie etykiety ‘terror’ ich legalnemu działaniu”, by ułatwić “ciągłe, niepohamowane wdzieranie się [Izraela] na palestyńską ziemię”…

Liczby są jeszcze bardziej dewastujące dla twierdzenia Zeny Agha niż pisze autor artykułu w „Algemeiner” – nie 135, ale łącznie 500 NGO działa na Zachodnim Brzegu, we wschodniej Jerozolimie i w Gazie.


Dowody z nagranych rozmów i wideo, że te sześć NGO jest ściśle związane z LFWP, kwity na wpłacone pieniądze oraz transfer funduszy, personel LFWP pracujący równocześnie dla tych NGO – wszystko to powinno przekonać ludzi o otwartych umysłach, ale Zena Agha do takich nie należy. Jej słowa o „ciągłym, niepohamowanym wdzieraniu się na palestyńskie ziemie” całkowicie ignorują pełne izraelskie wycofanie się z Gazy i ze znacznej części Zachodniego Brzegu (poza Strefą C) oraz oferty izraelskich premierów rezygnacji z między 92% a 94% Zachodniego Brzegu włącznie z rekompensującymi terenami ziemi z samego Izraela. Palestyńczycy z miejsca odrzucili te oferty. “Wdzieranie się na palestyńskie ziemie”? Jakie wdzieranie się?  


Przy mieszance dezinformacji i złej woli Zeny Agha mogła by doskonale pasować do Patricka Kingsleya w jerozolimskim biurze „New York Timesa”, a nawet zostać szefem tego biura.


Zena Agha the New Jerusalem Reporter for the New York Times

Jihad Watch, 11 listopada 2021

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Hugh Fitzgerald

Jest publicysta Jihad Watch

 

(0)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version