Wielka Brytania, jeśli chce lepiej się rozwijać, musi ponownie odkryć niepowodzenie

Po co był Brexit? Po tym, jak premier wreszcie wyjął Wielką Brytanię z Unii Europejskiej, może teraz dać nam swoją odpowiedź na to pytanie – ma niepowtarzalną okazję. Może przyspieszyć, może nawet podwoić tempo wzrostu ekonomicznego przez uwolnienie innowacji. Po zostawieniu za sobą pełznącego powoli europejskiego konwoju, Wielka Brytania musi przestać telepać się i pójść pełną parą naprzód. To oznacza ponowne odkrycie metody prób i błędów, szczęśliwego trafu i błyskawicznych reakcji – mechanizmów, dzięki którym rynek dowiaduje się, czego chce konsument.

Dławienie innowacji przez różne interesy w korytarzach Brukseli przytrzymywały Wielką Brytanię zdecydowanie zbyt długo – ale nie jest to jedyny powód naszej niemrawej innowacyjności. Możemy także winić kulawą infrastrukturę, system planowania w ślimaczym tempie, pokusy spekulacyjne na rynku nieruchomości, niskie nakłady na badania i rozwój oraz chroniczną niezdolność zamiany dobrych pomysłów w dobry biznes.


Jednak, w porównaniu z kontynentem, mamy przynajmniej godny pozazdroszczenia ekosystem innowacji w kilku sektorach. Londyn jest jednym z najlepszych miejsc na założenie firmy w technologiach finansowych, sztucznej inteligencji lub genomice. Przez ostatnich pięć lat, przy pomocy programów inwestycji w przedsiębiorstwa, Brytania zrodziła dwukrotnie więcej wartych miliardy dolarów firm technologicznych niż następny najlepszy kraj europejski (Niemcy), a w zeszłym roku ściągnęła jedną trzecią wszystkich europejskich inwestycji w technologię.


To wszystko jednak jest w większości w technologiach cyfrowych. Jak lubi mówić inwestor Peter Thiel, większość innowacji dotyczy teraz bitów, nie zaś atomów, bo tak utrudniliśmy tworzenie nowych lekarstw i nowych maszyn. Wcale nie żyjemy w epoce gwałtownych zmian – innowacje zwolniły tempo na Zachodzie. Minęło pół wieku od czasu jak odrzutowce poleciały szybciej. Rozwój leków jest niemal w pełni zatrzymany. Obroty firm na giełdzie spadają.   


Problem leży w przekładaniu pomysłów na praktyczne produkty, które ludzie rzeczywiście chcą kupować. Wielka Brytania od dziesięcioleci kuleje w tej dziedzinie, a większość decydentów nie docenia trudności – i wartości – zamiany pomysłu w produkt. Thomas Edison, który próbował sześć tysięcy różnych materiałów roślinnych, zanim uznał japoński bambus za najlepszy materiał na żarnik w żarówce, powiedział, że innowacja to 1 procent natchnienia i 99 procent uporczywego wysiłku.  


Innowacje jako produkt uboczny z badań uniwersyteckich nie jest odpowiedzią. Już w 1958 roku ekonomista John Jewkes w znakomitej książce ostrzegał rządy przed traktowaniem inwestycji w czystą naukę jako głównego motoru stymulowania wzrostu ekonomicznego. Nauka jest równie często owocem techniki, jak jego nasieniem (choć owoce zawierają nasiona). Wzrost wydatków na naukę jest ważną rzeczą, ale sam w sobie nie zamieni Wielkiej Brytanii w Dolinę Krzemową. 


Richard Jones z Sheffield University ściągnął niedawno uwagę Dominica Cummingsa swoim esejem o potrzebie lepszej polityki w sprawie innowacji, szczególnie dla północy kraju. Wiele jego propozycji jest cennych, ale skupia się na tym, jak użyć rządu, by spowodować wzrost innowacji, a są tu również niebezpieczeństwa. Poza ustanawianiem standardów rząd ma zwyczaj wybierania technologii, które jego zdaniem powinniśmy chcieć, zamiast tych, których rzeczywiście chcemy. Jak to ujął profesor z Oxfordu, Dieter Helm w sprawie polityki energetycznej: rządy uwielbiają wybierać zwycięzców, ale nieudacznicy są bardzo dobrzy w wybieraniu rządów.  

Gulliwer Jonathana Swifta spotkał człowieka z Wielkiej Akademii w Lagado, który

„Pracował przez lat osiem nad jednym ciekawym projektem wyciągnienia z ogórków promieni słonecznych, żeby je, zamknąwszy w butlach i mocno zatkawszy, użyć na ogrzewanie powietrza latem w dniach chłodnych i niepogodnych. Powiedział mi, że po nowych ośmiu latach będzie mógł dostarczać do ogrodów promieni słonecznych za pomierną cenę. Ale żalił się, że ma dochody małe, i prosił, żebym mu co dał dla zachęcenia w tak pożytecznym wynalazku, bo w tym roku ogórki były bardzo drogie”.

Historia pokazuje, że sposobem, w jaki innowatorzy zamieniają pomysły w praktyczne i osiągalne produkty, jest metoda prób i błędów. Edison to rozumiał, jak również rozumie to Jeff Bezos, który popełnił wiele błędów na drodze do olbrzymiego sukcesu. Bezos mówi: ”Nasz sukces w Amazonie jest funkcją tego, ile eksperymentów robimy rocznie, miesięcznie i tygodniowo”. Wśród najlepszych cech Doliny Krzemowej jest wybaczanie bankructwa co najmniej raz. Tamtejszy kapitał jest cierpliwy i gotowy na podejmowanie ryzyka.


Paradoksalnie, jedną z rzeczy, jakich Brytania potrzebuje, jest więcej porażek lub raczej odwagi podejmowania ryzyka. W gospodarce wysokich kosztów płochliwość jest racjonalna; w gospodarce niskich kosztów można sobie pozwolić na porażkę, żeby się nauczyć. Jesteśmy obecnie w gospodarce wysokich kosztów, co powoduje niechęć do ryzyka. Rząd musi uczynić podejmowanie ryzyka czymś mniej niebezpiecznym ekonomicznie, a to oznacza liberalną politykę fiskalną i przyspieszenie wydawania decyzji przez organy regulacyjne: Bruksela potrzebowała ponad dwóch lat na decyzję czy w ogóle regulować edytowanie genomów roślin, podczas gdy Ameryka i Chiny parły do przodu. Cięcie kosztów i opóźnień będzie popularne tak w gospodarstwach domowych, jak wśród innowatorów, więc naprawdę nie powinno być zbyt trudne. 


Olbrzymie interesy własne tworzą barykady przeciwko innowacjom, szczególnie w Brukseli, gdzie wielki biznes i wielkie grupy nacisku roją się wokół Komisji i parlamentu. Na przykład, zielony ruch zebrał mnóstwo pieniędzy przez sprzeciwianie się rolnej biotechnologii i szczelinowaniu; wielkie firmy farmaceutyczne bardzo próbowały zabić elektroniczne papierosy, by chronić plastry i gumy nikotynowe przy pomocy dyrektywy UE. Skrajna wersja zasady ostrożności zapisana w Traktacie Lizbońskim zabija innowacje. Unia stosuje dogmat, że „lepiej dmuchać na zimne” i patrzy na każde możliwe ryzyko, niezależnie od tego, jak małe, ale ignoruje wszystkie przyszłe korzyści, niezależnie od tego, jak duże. Zasada ta wymaga, by jeśli nie udowodniono, że produkt jest bezpieczny, ma być uznany za niebezpieczny, nawet jeśli jest dużo bezpieczniejszy od istniejącej technologii. Tak więc UE grozi zakazaniem środka chwastobójczego glifosat na podstawie zasady ostrożności, chociaż organ odpowiedzialny za bezpieczeństwo żywności samej UE mówi, że jest mniej prawdopodobne, by był rakotwórczy niż kawa. A kawę pijemy, a środka chwastobójczego raczej nie – ale UE formalnie  przestawiła się na mierzenie „zagrożenia” a nie „ryzyka”, które jest zagrożeniem przy uwzględnieniu rzeczywistego wystawienia na działanie.  


Nie powinniśmy porzucać zasady ostrożności, bo słuszne jest rozważanie nieznanego ryzyka, ale powinniśmy porzucić jej skrajną wersję obecną w decyzjach UE i zrównoważyć ją zasadą innowacji, która wymaga, by rząd brał pod uwagę wpływ reguł na dławienie  korzystnych innowacji. Innowacje zawsze napotykały na opór: przemysł alkoholowy zaciekle sprzeciwiał się kawie, a związek dorożkarzy sprzeciwiał się parasolom, ale dawniej rządy miały większą skłonność stawania po stronie konsumentów i przeciwko luddystom.  


Jeśli brytyjski motor innowacji znowu zacznie pracować, możemy odkryć na nowo radość szybkiego wzrostu gospodarczego z większą sumą pieniędzy na szkoły, szpitale i polepszenie środowiska. Mając globalne centrum finansowe, wspaniałą naukową reputację, powszechne prawo, język angielski i otwarty system handlu, Wielka Brytania jest dobrze uplasowana, by ściągnąć innowatorów. Premierze, daj temu szansę.


My article from The Spectator:

Britain needs to rediscover failure if it wants to prosper

Rational Optimist, 30 stycznia 2020

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

Matt Ridley


Brytyjski pisarz popularnonaukowy, sympatyk filozofii libertariańskiej. Współzałożyciel i b. prezes International Centre for Life, "parku naukowego” w Newcastle. Zrobił doktorat z zoologii (Uniwersytet Oksfordzki). Przez wiele lat był korespondentem naukowym w "The Economist". Autor książek: The Red Queen: Sex and the Evolution of Human Nature (1994; pol. wyd. Czerwona królowa, 2001, tłum. J.J. Bujarski, A. Milos), The Origins Of Virtue (1997, wyd. pol. O pochodzeniu cnoty, 2000, tłum. M. Koraszewska), Genome (1999; wyd. pol. Genom, 2001, tłum. M. Koraszewska), Nature Via Nurture: Genes, Experience, and What Makes us Human (także jako: The Agile Gene: How Nature Turns on Nurture, 2003), Rational Optimist 2010.
(1)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version