Ścigając i będąc ściganym: wiara w czarnoksięstwo i afrykańskie oświecenie

Zachodni antropolodzy zawiedli w próbie wyjaśnienia objawów czarnoksięstwa w Afryce 
Dziewięć lat temu odwiedziłem Australię z moją pierwszą serią pogadanek. Przyjechałem do Australii podekscytowany ale bardzo nerwowy, bo nieustannie zastanawiałem się, co mogę powiedzieć Australijczykom, których uważałem za ludzi o dużej wiedzy i obyciu.  

Zastanawiałem się, co potrafię przekazać moim nigeryjskim angielskim ludziom, dla których angielski był językiem ojczystym. Dzięki jednak ciepłemu przyjęciu i okazywanej przyjaźni przezwyciężyłem zdenerwowanie i mój pobyt tam był niezapomniany.

Wkrótce po powrocie do Nigerii, znowu wyjechałem na 6-letnie badania do pracy doktorskiej na temat oskarżeń o czarnoksięstwo na uniwersytecie w Bayreuth we wschodnich Niemczech.

Zanim rozpocząłem studia doktoranckie pracowałem z kilkoma NGO, które zajmowały się szkodami wyrządzanymi przez wiarę w czary i na jedno ze zorganizowanych przez taką organizację seminariów lokalna pastorka, która deklarowała, że jest byłą czarownicą i egzorcystką czarów, Helen Ukpabio, wysłała wiernych ze swojego kościoła, by zakłócili spotkanie. Ci wierni pobili mnie i okradli.  

Później pozwała mnie do sądu za odmawianie jej prawa do wiary w czarnoksięstwo, ale przegrała sprawę. W tym samym czasie policja aresztowała mnie i zatrzymała na wiele dni, kiedy próbowałem ratować dzieci napiętnowane jako czarownicy.

Studia doktorskie przyszły jako ulga i okazja do zastanowienia się, jak ścigałem i byłem ścigany w walce z mroczną i destrukcyjną wiarą w czary i jak można by posunąć do przodu sprawę afrykańskiego oświecenia.

Akademicki program przyszedł z własnymi trudnościami. Poza borykaniem się z rygorami studiów podyplomowych, musiałem zmagać się z wyobrażeniami zachodnich antropologów o Afryce i afrykańskim czarnoksięstwie. Zauważyłem pojęciową dychotomię między pojmowaniem zachodniego i afrykańskiego czarnoksięstwa, która znajdowała odzwierciedlenie w istniejącej literaturze i badaniach.  

Na przykład, na jednym z seminariów europejski student powiedział: “Dla Europejczyków czarnoksięstwo to rodzaj zabobonu, ale dla Afrykanów nie jest zabobonem”. Zastanawiałem się: jeśli czarnoksięstwo nie jest zabobonem dla Afrykanów, to czym jest? Nauką? Zauważyłem, że wielu zachodnich antropologów próbując wyjaśnić objawy wiary w czarnoksięstwo w Afryce argumentowało w podobny sposób..

Dirk Kohnert w sprawie wiary w czarnoksięstwo wśród Nupe w Nigerii powiedział: "Choć jest bezdyskusyjne, że w większości indywidualnych przypadków oskarżenia o czary były kierowane przeciwko niewinnym ludziom, istnieje jednak wśród naukowców społecznych narastająca świadomość, że systemy okultyzmu mogą mieć społeczne uzasadnienie i że niekoniecznie są oznaką zacofania, ale wręcz przeciwnie, objawami nowoczesnego rozwoju”.  Naprawdę? To mają być objawy nowoczesności?

Tego typu twierdzenia i perspektywa wzburzały mnie i czasami powodowały bunt. Nieustannie zastanawiałem się, czy badania czarnoksięstwa, które przywiodły mnie do Bayreuth, mają jakąkolwiek wartość.  

Traktowałem te badania doktoranckie jako program, który mógłby być cennym zasobem w  walce z prześladowaniami czarownic i dlatego takie twierdzenia były dla mnie nie tylko problematyczne, ale i niepokojące, ponieważ taka perspektywa ma legitymizujący charakter.  

Te wyjaśnienia uważałem za fascynację egzotyką i usprawiedliwianie zarzutów o czarnoksięstwo. Miałem poważny problem, ponieważ nie mogłem, jak większość zachodnich antropologów, którzy dominują w tej dziedzinie, traktować wiary w czary z dystansem lub mówić, że „nigdy przedtem czegoś takiego nie widziałem”.

Ukończyłem program w 2017 roku i przedstawiłem pracę doktorką jako wkład do debaty o współczesnym czarnoksięstwie w Afryce.

Po powrocie do Nigerii zmagałem się z problemem, co zrobić z tym doktoratem – wykładać na uniwersytecie czy pracować z NGO. Zachodni antropolodzy, którzy jadą do Afryki, by prowadzić badania i wracają do domu, by podzielić się swoimi odkryciami i wykładać na uniwersytetach studentom, którzy nie znają tego zjawiska. Ale ja nie jestem zachodnim antropologiem. Jestem Afrykaninem, który prowadził badania w Ghanie, a teraz jestem z powrotem w Nigerii.

Choć ceniłem wykłady, badania i pisanie akademickich prac, chciałem jeszcze bardziej zaangażować się w zmienianie sytuacji i rozwiązywanie problemu oskarżeń o czary.  


Tak samo jak miałem kłopoty z podawanymi wyjaśnieniami zjawiska, nie zadowalał mnie sposób, w jaki NGO zajmowały się tym problemem. Po doktoracie, próbowałem pracować dla kilku NGO i agend ONZ.  

Tu spotkałem się z dodatkowymi trudnościami, ponieważ ludzie zarządzający tymi agencjami byli bardziej zainteresowani utrzymanie swoich posad i zapewnieniem dopływu funduszy niż wymuszaniem od władz radykalnych kroków, by stawić czoła prześladowaniom i zabijaniu.  

Podobnie jak zachodni antropolodzy, te NGO i agencje z Zachodu były odległe od sprawy, którą próbowały się zajmować. Podczas gdy uczeni wyjaśniali zjawisko oskarżeń o czary w sposób, który wydawał się legitymizować je, te NGO prowadziły kampanie przeciwko prześladowaniom czarownic w sposób, który wydawał się tuszować je i uwieczniać.  

Te NGO lub agencje finansowały projekt w jakiejś wsi lub prowincji afrykańskiego kraju przez parę lat, a potem pakowały się i zamykały program.

NGO były bardzo niechętne nazywaniu czarnoksięstwa zabobonem – z szacunku dla afrykańskiej kultury i tradycji. Próbowały nie krytykować kościoła ani nie potępiać religijnych pomagierów i podżegających do prześladowań i zabijania czarownic w regionie.

Tymczasem te NGO i agencje dyktowały i kierowały kampanią zwalczania prześladowań czarownic w regionie. Niemniej nie traktowały prześladowania czarownic z poczuciem, że sytuacja jest nagląca, na co ta sprawa zasługuje.   

Nie miałem planu budowania nowego projektu lub organizacji. Już byłem zaangażowany w zbyt wielu. Moim planem było wygłaszanie wykładów i prowadzenie badań na pół etatu, ułatwiając równocześnie inicjatywy kampanii. Jednak pod koniec 2019 roku nie miałem innego wyjścia jak rozpocząć nową inicjatywę, Advocacy for Alleged Witches (AFAW). [Obrona Rzekomych Czarownic].

Kroplą, która w tym wypadku przelała kielich, był incydent z listopada 2019 roku, kiedy kilku chrześcijańskich studentów uniwersytetu zaprotestowało przeciwko zorganizowaniu akademickiej konferencji o czarnoksięstwie.

Nazwali to spotkaniem czarownic i czarowników. Przedstawiłem dziesięciolecie działań w celu zbudowania krytycznej masy orędowników we wszystkich krajach afrykańskich i zakończenia prześladowań w regionie do roku 2030.

Założenie AFAW spotkało się z poparciem, jak również ze sceptycyzmem, szczególnie wobec celu zakończenia prześladowań czarownic w Afryce do roku 2030. Dziennikarz BBC skontaktował się ze mną i zapytał: Skąd weźmiecie fundusze? To było ważne pytanie.

Przy ekonomicznych realiach regionu finansowanie było zasadniczym problemem. Uważałem jednak, że jest wystarczająco dużo pieniędzy, by rozpocząć  taką ważną kampanię i spowodować, że to dziesięciolecie będzie dziesięcioleciem rzeczywistych działań.

Oczywiście wielu uważało, że cel AFAW jest niemożliwy do spełnienia i że kampania wkrótce zakończy się fiaskiem. Nie zakończyła się.

W rzeczywistości, kampania jest jak najbardziej żywa i wzrasta jej siła, zasięg i pęd. Dokonujemy interwencji w wielu wypadkach w Nigerii, Malawi, Ghanie, Liberii, Zambii włącznie z sytuacjami, kiedy rzekome czarownice zostały zlinczowane, pobite lub ukamienowane, porwane i trzymane jako zakładniczki, zmuszone do spożywania trucizn itd.  

Interweniujemy przez zwracanie uwagi rządu i innych właściwych organizacji na wypadki prześladowania czarownic. Na przykład, AFAW wezwała władze Nigerii, by aresztowały i postawiły przed sądem tych, którzy podpalili 15 rzekomych czarownic w stanie Cross River w południowej Nigerii.

AFAW wezwał także policję, by aresztowała i postawił w stan oskarżenia lokalną kapłankę i egzorcystkę czarów, Bernadette Tembo, która porwała i trzymała jako zakładniczki około 30 rzekomych czarownic w Malawi.

AFAW współpracuje także z Humanists International, by podnosić te sprawy przed Afrykańską Komisją Praw Człowieka i Ludów oraz na forum ONZ.

Jako część kampanii AFAW wspiera i rehabilituje dorosłych i dzieci, którzy padli ofiarą prześladowań – przez płacenie ich rachunków za leczenie i pokrywanie kosztów edukacji dzieci, jak również przez kontakt i z nimi i zapewnienie, że nie będą więcej cierpieć.

AFAW wsparła niektóre ofiary podpalenia czarownic w Nigerii, włącznie z dziećmi, które były torturowane przez własnych rodziców za czarnoksięstwo. AFAW prowadzi także publiczną edukację i oświatę, kwestionując wiarę w czarnoksięstwo.  

W tym celu AFAW stawia wyzwania polującym na czarownice i uzdrawiającym wiarą pastorom i duchownym. Polowanie na czarownice jest rodzajem uzdrawiania wiarą i wielu duchownych traktuje to jako część swojej praktyki uzdrawiania wiarą. W ramach tej kampanii AFAW przeciwstawiła się czołowym pastorom nigeryjskim: Apostołowi Sulemanowi i Biskupowi Oyedepo.

Obaj twierdzili, że uzdrowili osoby z COVID-19. Inny pastor zielonoświątkowców i polujący na czarownice sprzedawał oliwę zapobiegającą COVID-19 po 100 dolarów za butelkę. Nasza krytyka i wyzwania rozeszły się jak burza po prerii w mediach społecznościowych i wywołały dyskusje o skuteczności cudów i absurdalności twierdzeń uzdrawiaczy wiarą.

Niedawno otrzymałem list od adwokata Helen Ukpabio z groźbą pozwania mnie do sądu za zniesławienie. Twierdzi, że zniesławiłem ją w jednym z moich artykułów i żąda przeprosin.

Pisze, że powinienem zapłacić jej odpowiednik 57,2 miliona dolarów. Nadal czekam na rozpoczęcie procesu sądowego.

Walka z prześladowaniami jest ciężkim i trudnym zadaniem. Jest to ryzykowne przedsięwzięcie, które wymaga ciągłego ścigania osób które polują na czarownice, by doprowadzić tych ludzi przed oblicze sprawiedliwości, podczas gdy samemu jest się ściganym.

 

Kampanię Leo Igwe można wspomóc wpłacając datki tutaj:

Advocacy for Alleged Witches (AfAW) Nigeria

 

Hunting and being hunted: Witchcraft belief and African enlightenment

Ghana Web, 6 października 2020

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

Leo Igwe

Sekretarz Nigeryjskiego Ruchu Humanistycznego, działacz Center for Inquiry w Nigerii, członek IHEU i Atheist Alliance International. Jest redaktorem "Humanist Inquirer" i autorem wielu artykułów wolnomyślicielskich. Większość swojego czasu poświęca ratowaniu dzieci oskarżanych o czary.

(0)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version