Rozkład normalny i paranormalny

Ze strony internetowej March for Science
Kłamstwo ma długie nogi. Podobno zanim prawda zawiąże sznurówki, obiega cały świat, przynosi również zyski, daje dobre samopoczucie, często ma dobre intencje. Czasem się mści  strasznie, ale o tym dowiadujemy się, kiedy jest zbyt późno. Kto wie, jak często kłamstwo  nie jest świadomym kłamstwem, jak często jest złudzeniem, albo tęsknotą braną za dobrą monetę?

Historia to jest to, co było, ale to co było trudno ustalić, więc ludzie wolą kolorowe obrazki z napisem sursum corda. Dziadek-bandyta wygląda na nich dostojnie. Można mu dać ulicę, wybudować pomnik, uczcić pamięć. Nie jest prawdą, że historię piszą zwycięzcy. Zwycięzcy zatrudniają historyków, ale historia szlaja się z każdym. Harce z historią mogą szkodzić ekonomii, gdyż pomagają zmienić rozkład normalny w rozkład paranormalny, a wtedy wrodzona inteligencja nie przekłada się ani na rozsądek, ani na umiejętności.


Truizmem powinno być w naszych czasach stwierdzenie, że bogactwo narodów zależy od zdolności wykorzystania potencjału intelektualnego własnego społeczeństwa. Z tym truizmem kłopot, bo ludzie zaraz domagają się dowodów, że ani złoto, ani żyzne ziemie, ani węgiel, ropa naftowa czy gaz w rzeczywistości nie czynią społeczeństwa prawdziwie bogatym. Adam Smith powiedziałby, że to handel decyduje o bogactwie narodów, a Karol Marks, że praca. Ciężka praca może okazać się przesypywaniem piasku z kupki na kupkę, socjalizm dostarczał pracy pod dostatkiem, ale efekty były mizerne. Z handlem też poważny problem, bo bez tego, żeby ludzie mieli możliwość realizowania swoich pomysłów, handluje się byle czym i za psi grosz, byle przetrwać do jutra.


Dodatkowym problemem z handlem jest to, że za niewidzialną ręką rynku faktycznie kryje się często ręka jakiegoś Mariana Banasia.  (Jacek Rostowski może mieć rację, sugerując, że znacznie poważniejsze od dokonań znanego nabywcy kamienic mogły być działania tegoż polityka jako ministra finansów, a wcześniej  jako szefa służby celnej i że zakrawa to wszystko na przejęcie policyjnego komisariatu przez bandytów.)


Kiedy żartujemy, wprowadzając pojęcie rozkładu paranormalnego, myśl szybuje ku religii lub świeckiej ideologii wyzwalającej fanatyzm. W społeczeństwie znajdującym się pod silnym wpływem religijnej lub świeckiej ideologii rozkład normalny przestaje być ważny, inteligencja jednostki nie ma znaczenia, liczy się oddanie idei, gotowość terroryzowania innych, siła psychopatycznego zaangażowania.


Psychopaci są mitomanami, są niezdolni do odróżniania prawdy od fałszu, są skłonni do pieniactwa i przemocy. Korzystają z każdej szanasy upokorzenia lub zniszczenia przeciwnika. Nieustannie manipulują również swoimi sojusznikami, zmieniając relacje oparte na zaufaniu i współpracy w relacje oparte na strachu i zależności. Kiedy psychopaci lądują na szczytach władzy, rozkład paranormalny ujawnia się w całej krasie.


Psychopatom wszystko gubi się w gęstej smoleńskiej mgle, w której niesłychanie wyraźnie widać to, czego nie ma. Wrodzona inteligencja służy wówczas racjonalizacjom blokującym racjonalizm.


Psychopatia jest stopniowalna, nie bardzo wiadomo, kto jest normalny. Najsprawniej zauważamy jej objawy w obozie wroga. Tam rozkład paranormalny jawi nam się w pełnym blasku. Wśród swoich ten i ów wydaje nam się trochę kontrowersyjny.


Większość ludzi koncentruje uwagę na bliskim sąsiedztwie, większość lubi wierzyć, że plasują się daleko po prawej stronie krzywej Gaussa, że nawet na szczycie tej krzywej grasuje banda nieprawdopodobnych idiotów. Ludzie kochają uliczne sondy, z pytaniami w stylu: „co by pani zrobiła, gdyby okazało się, że pani dziecko jest Homo sapiens, albo „czy należy zakazać substancję chemiczną H2O”? Taki film, dobrze zmontowany, bez trudu zmienia widzów w intelektualną elitę kraju.


Te uliczne sondy mogą nam coś mówić o jakości naszej masowej oświaty, trudno jednak je nazwać częścią dyskusji o tym, co trzeba zrobić, żeby potencjał intelektualny społeczeństwa był przynajmniej trochę lepiej wykorzystany. Raczej służą umacnianiu szańców pogardy i  dobrego samopoczucia. Podobnie spreparowana sonda o tym, co świetnie potrafią robić mijający nas na ulicy ludzie, mogła by być deprymująca, mogłaby nagle plasować widza w złym miejscu na krzywej Gaussa.


Książka The_Bell_Curve wywołała oburzenie i wściekłość. Pokazywała zaledwie, że wrodzona inteligencja jest zróżnicowana, że warto to brać pod uwagę w procesie kształcenia, by pozwolić każdemu na najlepsze wykorzystanie jego czy jej potencjału. To duża sztuka, nikt jej nie opanował idealnie. Hasło „nie zgubić żadnego dziecka” może zachwycać, ale droga do tego celu jest trudniejsza niż można przypuszczać. Można śledzić dokonania w Singapurze, Korei, czy Finlandii, ale przełożenie cudzych sukcesów na nasze domowe warunki i możliwości byłoby prawdopodobnie niemożliwe. (Kiedy ktoś mnie zapytał od czego trzeba zacząć taką próbę, odpowiedziałem bez namysłu, że od radykalnej zmiany postaw rodziców. Mój rozmówca machnął ręką i zmienił temat.)


Pojęcie rozkładu paranormalnego jest wyłącznie zabawą, ale kieruje myśl ku mechanizmom niszczenia potencjału intelektualnego społeczeństwa przez złą oświatę, biurokratyczne bariery, ideologiczne oszołomstwo, pychę, pogardę i dobre chęci. Jaką rolę odgrywa tu lojalność wobec grup odniesienia popychająca inteligentnych ludzi do powtarzania środowiskowych prawd?


Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, chociaż sprawa była już wielokrotnie na warsztacie badaczy (a dotyczy tak dzieci, jak i dorosłych). Pewnym przyczynkiem może tu być niedawny wywiad prezesa koncernu medialnego Axel Springer, Mathiasa Döpfnera na temat autocenzury w mediach. Döpfner mówi między innymi:

„Potrzebne jest nam państwo konstytucyjne, które zapewnia rządy prawa, te które już mamy. I potrzebujemy zdecydowanej i suwerennej obrony naszych liberalnych wartości. Potrzebujemy prawdziwie silnej demokracji. Jeżeli Niemcy nie zdołają zapanować nad wyzwaniami, jakie niosą ze sobą stare, ale na nowo rozniecone islamistyczne, lewicowe i prawicowe antysemityzmy, to nie zdadzą egzaminu, przed którym postawiła ich historia. Oczy świata są na nas zwrócone i świat chce wiedzieć, jak bardzo jesteśmy w stanie chronić wolność i w jakim stopniu staliśmy się ludźmi po 1945 roku.”

Oj, znowu ten nieszczęsny antysemityzm. Fakt, jeśli idzie o popychanie całych narodów w kierunku rozkładu paranormalnego, to antysemityzm przysłużył się temu zacnie. Döpfner zauważa, że dziennikarska brać niesłychanie ochoczo potępia antysemityzm, kiedy przychodzi on z prawej strony i wpada w pełne eufemizmów uniki, kiedy znacznie potężniejsza fala antysemityzmu przychodzi niespodziewanie ze strony „słabych i uciśnionych”.

Niemieckie elity polityczne i medialne śpią snem sprawiedliwych i śnią sen o poprawności politycznej. Czyżby obawiały się, że zostanie zakłócony ich spokój?


W Limburgu, kiedy napastnik z kilkoma wyrokami, taranuje osiem samochodów jadąc skradzioną ciężarówką, raniąc przy tym dziewięć osób i – według naocznych świadków – krzycząc „Allah”, politycy mówią o „szaleńcu działającym samotnie”. A niemieckie publiczne stacje telewizyjne ARD i ZDF początkowo informują o tym tylko na marginesie, a następnie określają to jako „wypadek ciężarówki”.

Prezes medialnego koncernu mówi, że to nie są tylko dzwonki alarmowe, że to jest systemowa porażka otwartego społeczeństwa. „Nasze obecne postępowanie wydaje się podsycać płomienie nienawiści.”


Zamknięci, zacietrzewieni we wrogich obozach, głoszą nieustannie pochwałę przekłamanego obrazu rzeczywistości. Steven Pinker w ciekawym eseju o tym dlaczego nie żyjemy w epoce post-prawdy pisze, że regresywna lewica i skrajna prawica solidarnie wspierają ucieczkę od rozumu i racjonalności. Problem polega jednak na tym, że to, co chcielibyśmy uznawać za margines, przesunęło się do centrum, a umiarkowane, pragmatyczne centrum zostało zepchnęte na margines lub zgoła do  katakumb.


W wielkiej polityce i w mediach racjonalizm serwowany jest w dawkach homeopatycznych, umiarkowanie jest nudne, zgoła kontrowersyjne.


Rozkład paranormalny pokazuje jak ludzie bardziej lub mniej inteligentni oddają swój potencjał intelktualny w służbę nonsensu, bijąc przy okazji po głowach tych, którzy chcieliby się od tej zaszczytnej służby uchylać.  


Jestem optymistą, nie tylko z powodu wieku i kiepskiego stanu zdrowia, ale również dlatego, że czasem spotykam młodych ludzi patrzących z zafascynowaniem na katakumby.      

(3)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version