Podtrzymuję to, co napisałam o „Palestynie”

Ile razy można powtarzać, że islam nie jest rasą, że muzułmanie istnieją we wszystkich możliwych odcieniach ludzkiej tęczy i za powiedzenie tego zostać potępioną jako „rasistka”? Ile razy może analiza radykalnej feministki dotyczącej nadmiernego skupienia na zjawisku transpłciowości (z wykluczeniem specjalnych trosk biologicznych kobiet) być demonizowana jako „transfobia”? Ile razy radykalne feministki muszą znosić zakaz przemawiania, być nękane i otrzymywać groźby śmierci zanim pojawią się rozsądniejsze głosy?

Ośmielam się powiedzieć, ryzykując, że będę znów zawstydzana i ostracyzowana za powiedzenie prawdy, że „Palestyna” jest fikcją, pojęciem, które odnosi się do urojonego bytu, nie rzeczywistego, ale sztucznie skonstruowanego.


Podczas gdy barbarzyńcy terroryzują cywilów na całym świecie (gdyby tak nie było, to Wielka Brytania i Australia przyznałyby azyl pakistańskiej chrześcijance, Asii Bibi) świat jest świętoszkowato przekonany, wręcz ma obsesję z powodu rzekomej „okupacji” kraju, który nie istnieje.


Mówię o “Palestynie”, inaczej zwanej terytoriami spornymi. I tak, odważam się zamknąć to słowo w cudzysłowie, ponieważ jest to fikcja, pojęcie, które odnosi się do urojonego bytu, bytu pożądanego przez świat tym bardziej, że nie jest rzeczywisty, ale społecznie skonstruowany.  


Choć ”Palestyna” nie istnieje, jest to tak święte pojęcie, że człowiek, który to mówi, ryzykuje, że będzie zawstydzany i unikany. Honor świata jest obecnie związany z tym fałszem. A dlaczego? Ponieważ jest to idea, która pozwala żydożercom na całym świecie trwać przy swoich ludobójczych uczuciach wobec Żydów, tak w Izraelu, jak na całym świecie. 


Jest to sposób, w jaki wielu europejskich chrześcijan i nie-zachodnich muzułmanów może kontynuować swoją makabryczną historię pogromów, masakr i mordowania Żydów na przemysłową skalę – i nadal obnosić się z cnotą swojego współczucia dla innych Semitów: wysiedlonych arabskich muzułmanów, współczucia, którego niestety nie mają dla prześladowanych arabskich i afrykańskich chrześcijan.


Ta urojona ”Palestyna” jest podobna do innych urojonych i społecznie skonstruowanych idei. Na przykład, biała Rachel Dolezal święcie wierzyła, że jest Afro-Amerykanką. Coraz większa liczba mężczyzn wierzy, że w rzeczywistości są kobietami schwytanymi w pułapkę męskiego ciała; uważa się ich z tego powodu za zarówno ofiary, jak i bohaterów, ponieważ przyjęli taki los. Mniejsza liczba kobiet wierzy, że w rzeczywistości są mężczyznami uwięzionymi w pułapce kobiecego ciała. One także uważane są zarówno za ofiary, jak i bohaterki.


Intifada i Dżihad arabsko-”palestyńskiego” stylu stała się zjawiskiem globalnym. Aktywiści Antify w Ameryce także są zamaskowani, agresywni, wulgarni i pełni przemocy. Zakrzykują każdego i wszystko, z czym się nie zgadzają i działają jak tłuszcza na kampusach i na demonstracjach. Niezależnie od tego, o jaką sprawę występują  (Wall Street, rasizm policji wobec czarnych, apokalipsa klimatyczna, system więzienny, prawa kobiet), sygnalizują solidarność z „Palestyną” przez noszenie kefiji w stylu Arafata i masek na twarzy w stylu Hamasu.  


Często też skandują: „Palestyna będzie wolna od morza do rzeki”, co jest dokładnie tym samym, jak powiedzenie: „Zróbmy czystkę etniczną wszystkich Żydów, nie tylko tych, którzy żyją na ‘Zachodnim Brzegu’, ale także tych z Hajfy, Tel Awiwu i Jerozolimy”. Jest to wezwanie do ludobójstwa, które zostało źle zrozumiane jako wezwanie do sprawiedliwego oporu.


Redakcja Arutz Sheva powtórzyła ten tekst z uzupełnieniami:


Znana uczona, autorka i działaczka praw człowieka 
Profesor Phyllis Chesler zamieściła w zeszłym tygodniu powyższy tekst w „Fundies say the Darndest Things” i otrzymała zalew obelg, których nie zamieścimy tutaj. Proszę zauważyć hashtags: #racist#wingnut#transphobia Jej komentarzem było tylko: Podtrzymuję to, co napisałam.


Jeden z komentujących dodał jednak te mapy i napisał: 

Jestem świadomy stanowiska Izraela, że ściśle mówiąc nie jest to okupacja, ponieważ do palestyńskich terytoriów nie rości sobie pretensji żadne suwerenne państwo uznane przez Izrael za prawomocne (jak Jordania lub Egipt), a więc jest to „tylko” obszar sporny. Mimo tego cały niemal świat uważa Zachodni Brzeg za okupowane terytorium, a Izrael za mocarstwo okupacyjne z wszystkimi obowiązkami, jakie to za sobą pociąga. Wątpię jednak, byś mówiła to z powodu rozumienia legalnych zawiłości sprawy i chciała poważnej dyskusji. O nie, jest bardziej prawdopodobne, że po prostu masz uprzedzenia i popierasz jedną stronę (Izrael).  

Inny czytelnik odpowiedział:

Mapa z 1917 roku, najbardziej na lewo – co ona pokazuje? Palestyński kraj? Nie… ponieważ w tym czasie terytorium należało do Imperium Osmańskiego. Nie było czegoś takiego jak palestyńska suwerenność.


Nie pokazuje nawet ziemi, która jest prywatną własnością, ponieważ palestyńscy Arabowie* w owym czasie nie byli posiadaczami całej ziemi – prywatnie lub w jakikolwiek inny sposób.


Innymi słowy, ta mapa nie pokazuje żadnej dostrzegalnej rzeczywistości.  


Następna mapa, z 1946 roku, pokazuje zielonym kolorem ziemię, której prywatnymi właścicielami byli Żydzi. Czym jednak jest ta ziemia o żółtym kolorze? To nie była ziemia, której prywatnymi właścicielami byli palestyńscy Arabowie. To nie była również ziemia państwowa – terytorium Mandatu Palestyny było pod brytyjskim zarządzaniem, nie zaś palestyńskich Arabów ani Żydów. W jaki sposób więc to wszystko mogło być „palestyńską ziemią”? Mapa porównuje ziemię, która była prywatną własnością Żydów z… eee… całą ziemią, włącznie z niezamieszkałymi obszarami pustynnymi, która nie była własnością Żydów? W jaki sposób jest to istotne dla czegokolwiek? 


Powiedziawszy to, brawo dla autora za wspomnienie, że większość ziemi, jaką mieli wtedy Żydzi, była kupiona całkowicie legalnie. To jest prawda i jest to również coś, czego propalestyńscy ludzie na ogół nie przyznają, a często wydają się nawet nie wiedzieć.


Nie mam problemu z kolejnymi trzema mapami. Jedyny problem jest z ostatnią mapą i towarzyszącym mu tekstem, który jest… w najlepszym wypadku niepełny. Co pokazuje?


Po pierwsze, na mapie jest rok 2012. Wyjście IDF z Gazy i ewakuacja izraelskich osiedli w Strefie Gazy miała miejsce w 2005 roku. Dlatego ten zielony kawałek w Strefie Gazy i koło egipskiej granicy nie istniał w roku 2012 już od siedmiu lat.


Po drugie, nie ma wyjaśnienia dystrybucji obszarów na Zachodnim Brzegu. Żółte obszary są kombinacją Obszarów A i B na Zachodnim Brzegu, gdzie Autonomia Palestyńska ma cywilną kontrolę (ale pełną kontrolę bezpieczeństwa tylko na Obszarze A, a nawet tam nie jest ona pełna, bo siły izraelskie wchodzą tam w celu opanowania terroru i po nic więcej). Zielone tereny to Obszar C, gdzie władze izraelskie mają pełną kontrolę i gdzie mieszczą się niemal wszystkie ich osiedla. Tak więc, choć może nie dość ściśle, ta mapa mniej więcej odzwierciedla obszary izraelskiej i palestyńskiej kontroli cywilnej. Podsumowanie tego powinno było znajdować się w towarzyszącym mapie tekście.


Rzeczywisty tekst, jaki autor zamieścił poniżej map, jest również problematyczny.


Poza brakiem wzmianki o roku, w którym Izrael wycofał się ze Strefy Gazy, nie podaje również niemal niczego o tle izraelskiej operacji 2012 roku. Na przykład, ani słowa o tysiącach rakiet Hamasu na izraelskich cywilów. I chociaż taki krótki tekst nie może wykonać naprawdę dobrego zadania, przynajmniej próbowałem dać nieco więcej informacji (i, oczywiście, unikać możliwej propagandy przez przemilczenie).  


Na zakończenie więc: przykro mi, Swede, ale twój post jest klasycznym przykładem ignorantów o dobrych intencjach, którzy papugują tezy ludzi (o potencjalnie złych zamiarach) bez zastanowienia się, co powtarzają. I nie zrozum mnie źle, proizraelscy propagandyści także to robią, a nie tylko proplaestyńscy.


Takie argumenty nie pomagają w rozwiązaniu konfliktu; one tylko mącą wodę. Proszę, w przyszłości przyglądaj się uważniej temu, co używasz, żebyś nie stał się mimowolnym pionkiem czyjejś machiny propagandowej.


*Używam określenia ”palestyńscy Arabowie”, ponieważ ”Palestyńczycy” jako określenie narodu stało się popularne i powszechnie używane przez nich samych w latach 1960. Używanie go dla poprzedniego okresu nie jest ścisłe, ale przyznam ci, że używanie go jako skrótu nie spowoduje wielkiego zamieszania. Niemniej, ja wolę to rozróżnienie.  

I stand by what I wrote on „Palestine”

Arutz Sheva, 12 czerwca 2019

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

Phyllis Chesler

Emerytowana profesor psychologii City University of New York, współzałożycielka Association for Women in Psychology oraz National Women's Health Network.

(0)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version