Palestyna: Perwersyjny – i wprawiający w osłupienie - paradoks

Dlaczego zdeklarowani liberałowie upierają się przy popieraniu bytu, który byłby całkowitym zaprzeczeniem wszystkich wartości, które podobno cenią? 

 

„Nie możemy rozwiązywać problemów, używając tego samego rodzaju myślenia, którego używaliśmy, kiedy je tworzyliśmy” – to słowa powszechnie przypisywane Albertowi Einsteinowi


Niedawno idea państwa palestyńskiego – jak upiorny zombie wyłaniający się ze swojego niegdysiejszego grobu – ponownie pojawiła się jako ważny temat w międzynarodowym dyskursie.

Tyrańskie nakazy poprawności politycznej


Po odsunięciu na margines debaty przez większą część kadencji Trumpa w Białym Domu, administracji Bidena udało się tchnąć nowe życie w nieudaną i śmiertelnie groźną formułę, której próba wdrożenia wywołała traumę i tragedię zarówno wśród Izraelczyków, jak i palestyńskich Arabów.


Perwersyjnie, zdecydowanie bardziej niż ktokolwiek inny, palestyńscy Arabowie, którzy mieli być beneficjentami tej nieprzemyślanej koncepcji, byli zdecydowanie jej największymi ofiarami. Rzeczywiście, ofiary i społeczno-ekonomiczne zakłócenia, jakich doznali, znacznie przewyższyły wszystko, co przeżył Izrael.


Nie jest to jednak jedyny element perwersyjności w sprawie palestyńskiej państwowości arabskiej i popierania jej. Poparcie dla formuły dwóch państw – tj. ustanowienia państwa palestyńskiego na zachód od rzeki Jordan obok Izraela – stało się warunkiem sine qua non dostępu do „przyzwoitego towarzystwa”. W istocie, uznano to za niezbędne poświadczenie dla każdego, kto aspiruje do bycia częścią liberalnych kręgów „bon-ton”. Odważni ludzie, którzy mieli odwagę zakwestionować sensowność tego pomysłu, musieli być gotowi na poważne konsekwencje dla swojej pozycji osobistej i zawodowej, które niemal zawsze wynikały z tak krnąbrnego oporu wobec nakazów poprawności politycznej.


Głusi i ślepi na wcześniejsze precedensy i prawdopodobieństwa rozwoju sytuacji


Pomijając mściwość, liberalne poparcie jest nie tylko zdecydowanie perwersyjne, ale równie paradoksalne i wprawiające w osłupienie. W końcu nie ma praktycznie żadnych wątpliwości, że każde przyszłe państwo palestyńskie będzie ucieleśnieniem wartości, które są diametralnym przeciwieństwem wartości wyznawanych przez lewicowych, postępowych liberałów.


Istotnie, nie ma powodu, by wątpić, że przyszłe państwo palestyńskie, w jakiejkolwiek możliwej do przyjęcia konfiguracji, będzie czymś innym niż większość innych państw arabskich, w takiej czy innej formie: homofobiczną, mizoginistyczną muzułmańską większościową tyranią – której znakiem rozpoznawczym byłaby dyskryminacja dziewcząt/kobiet, prześladowanie homoseksualistów, nietolerancja religijna wobec nie-muzułmanów i prześladowanie dysydentów politycznych.


Jest zatem zdecydowanie zaskakującą zagadką, dlaczego tak zwani „postępowcy”, którzy rzekomo pielęgnują liberalne wartości różnorodności społecznej, wolności religijnej i wolności jednostki, tak uparcie trzymają się poparcia dla państwa palestyńskiego, które według wszelkiego prawdopodobieństwa byłoby całkowitym zaprzeczeniem wszystkiego, co, jak twierdzą, jest im drogie. Jednak głusi i ślepi na dotychczasowe precedensy i  prawdopodobieństwa rozwoju sytuacji, uparcie trzymają się swojego wadliwego dogmatu.


Nie ma powodu sądzić, że tego, co było w przeszłości, nie będzie w przyszłości


Jest to szczególnie istotne, biorąc pod uwagę to, co wydarzyło się w Strefie Gazy – być może ostateczny gwóźdź do trumny koncepcji dwóch państw – gdzie palestyńscy Arabowie po raz pierwszy otrzymali szansę na samorządność i Gaza stała się brutalnym bastionem rządów islamistów i bezpieczną przystanią dla dżihadystycznego terroru.


Oczywiście nie ma podstaw, by sądzić, że to, co było w przeszłości, nie powtórzy się w przyszłości. W końcu nawet najbardziej zagorzały entuzjasta dwóch państw musi jeszcze przedstawić przekonujący argument, dlaczego wyobrażone państwo palestyńskie nie miałoby szybko wyłonić się jako wspomniana homofobiczna, mizoginistyczna tyrania.


Jak podobno powiedział Albert Einstein: „Nie możemy rozwiązywać problemów, używając tego samego sposobu myślenia, którego używaliśmy, kiedy je tworzyliśmy”. Najwyraźniej dzisiejsza sytuacja jest bezdyskusyjnie wynikiem prób narzucenia palestyńskim Arabom państwowości. Nie ma zatem powodu, by sądzić, że trwanie przy tym samym myśleniu, które stworzyło wieczną, jak się wydaje, przemoc, przyczyni się w jakikolwiek sposób do jej ustania. Problemu obecnej przemocy nie da się bowiem rozwiązać przy użyciu tego samego myślenia (tj. dążenia do państwowości palestyńskiej), jaki ją stworzył.


Ten perwersyjny – i wprawiający w osłupienie – paradoks jest czymś, co nie zostało odpowiednio poruszone w dyskursie publicznym na temat Bliskiego Wschodu. Rzeczywiście, rzadko – jeśli w ogóle – jest w pełni wyartykułowany. Nadszedł czas, aby to zrobić.


Palestine: The perverse – and perplexing paradox 

Israel National News, 8 stycznia 2023

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

*Martin Sherman

Przez wiele lat był w armii. Pracował nastepnie jako doradca Yitzhaka Shamira, od ponad 20 lat jest wykładowcą na wydziale nauk politycznych i stosunków międzynarodowych na uniwersytecie w Tel Awiwie, przez wiele lat był publicystą "Jerusalem Post".

 

(0)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version