Ostatni gwóźdź do trumny palestyńsko-arabskich stosunków?

Palestyński prezydent, Mahmoud Abbas, przemawia zdalnie podczas 75. dorocznego Zgromadzenia Ogólnego ONZ – wrzesień 2020   

(zdjęcie: UNITED NATIONS/REUTERS)

Krytyka palestyńskich przywódców, jaką saudyjski książę, Bandar bin Sultan bin Abdulaziz, wygłosił w tym tygodniu, nie zdziwiła tych, którzy śledzili pogorszenie się stosunków między Palestyńczykami a kilkoma krajami arabskimi w ciągu ostatnich kilku miesięcy.  

 

Nie jest również zaskakujące, że palestyńskie kierownictwo wydaje się nie mieć pojęcia, jak zatrzymać to gwałtowne pogorszenie. Palestyńscy przedstawiciele przyznali w tym tygodniu, że nigdy nie musieli zmagać się z takim gradem krytyki ze strony Arabów.

W nadanym w tym tygodniu wywiadzie dla saudyjskiej sieci telewizyjnej Al-Arabiya książę nazwał reakcje palestyńskiego kierownictwa na porozumienia pokojowe między Izraelem a Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi i Bahrajnem, “wykroczeniem” i “nagannym dyskursem”.

 

Dodał: “Palestyńska sprawa jest sprawiedliwą sprawą, a izraelska sprawa jest niesprawiedliwa, ale jej orędownicy odnieśli sukces. To sumuje wydarzenia ostatnich 70 lub 75 lat. Jest także coś, co kolejni przywódcy palestyńscy historycznie mają wspólne; zawsze stawiają na przegrywającą stronę, a to kosztuje”.

 

Taka krytyka staje się powszechna w niektórych państwach arabskich, szczególnie w państwach Zatoki, gdzie dziennikarze, politolodzy, akademicy i użytkownicy mediów społecznościowych prowadzą bezprecedensową kampanię przeciwko nie tylko palestyńskim przywódcom, ale także Palestyńczykom.  

 

Antypalestyńska kampania przybrała na sile po ogłoszeniu porozumień pokojowych między Izraelem, ZEA i Bahrajnem.

 

Oburzeni palestyńskimi oskarżeniami, że ZEA i Bahrajn “zdradziły” sprawę palestyńską, meczet Al-Aksa i Jerozolimę przez zgodzenie się na nawiązanie stosunków z Izraelem przed założeniem niepodległego państwa palestyńskiego, wielu Arabów z Zatoki odpowiedziało przez rozpoczęcie bezprecedensowego, zjadliwego ataku na palestyńskie kierownictwo szczególnie i palestyńską ludność ogólnie.  

 

Oskarżają palestyńskich przywódców o “kupczenie” sprawą palestyńską; pozbawianie swojej ludności pomocy międzynarodowej; finansową korupcję; i działanie przeciwko interesom własnej ludności. Palestyńczyków oskarżają o “niewdzięczność” wobec krajów arabskich, które dokonały wielu poświęceń na ich rzecz, dały im setki milionów dolarów i miejsca pracy.

 

Popularne hashtagi krążące w mediach społecznościowych potępiają palestyńskich przywódców jako “handlarzy sprawą palestyńską” i ludzi “wyrachowanych” i oświadczają, że „sprawa palestyńska nie jest moją sprawą”.

 

Tysiące użytkowników mediów społecznościowych, szczególnie z krajów Zatoki, używa tych hashtagów, by rzucać obelgi na Palestyńczyków. Sypiąc sól na ranę Arabowie z Zatoki wyrażają także poparcie dla Izraela przez zamieszczanie zdjęć flagi izraelskiej i klipy Arabów chwalących porozumienia pokojowe z Izraelem i przekazujące Izraelczykom życzenia w związku z żydowskimi świętami.

 

Obecnie wydaje się, że palestyńskie kierownictwo nie ma jasnej strategii reagowania na narastający kryzys z niektórymi państwami arabskimi. Zaskoczeni intensywnością krytyki prezydent Autonomii Palestyńskiej i palestyńscy dygnitarze próbują ograniczać szkody, preferując zachowywanie milczenia i powstrzymując się przed podsycaniem ognia.

 

W wyniku tego stanowiska Palestyńczycy nie palą już flag ZEA i Bahrajnu ani portretów władców tych dwóch krajów, jak to robili bezpośrednio po ogłoszeniu porozumień o normalizacji.

 

“Arabowie i muzułmanie nie są naszymi wrogami – powiedział Mahmoud Habbasz, doradca Abbasa ds. religijnych. – Wrogiem numer 1 Palestyńczyków, Arabów i muzułmanów jest izraelska okupacja”.

 

Zaalarmowani ostrą krytyką w reakcji na palenie flag ZEA i Bahrajnu oraz portretów następcy tronu Mohammeda bin Zajeda i króla Hamada bin Isa Al Chalify, kilku palestyńskich dygnitarzy zaapelowało do Palestyńczyków, by “szanowali narodowe symbole” krajów arabskich.

 

Ten apel nie powstrzymał jednak codziennych ataków Arabów na Palestyńczyków.

 

“Wielu z tych, którzy obrazili sprawę palestyńską, to sami Palestyńczycy, szczególnie ich przywódcy, część z nich z powodu ignorancji i głupoty – napisał kuwejcki politolog,  Abdul Mohsen Hamadeh. – Niektórzy palestyńscy przywódcy wykorzystali sprawę palestyńską do wzbogacenia się. Dokonali wielkich szkód palestyńskiemu narodowi”.

 

Hamadeh zganił Palestyńczyków za odrzucenie Planu Podziału ONZ z 1947 roku, który rekomendował stworzenie niepodległych państw arabskiego i żydowskiego w Mandatowej Palestynie, oraz za odrzucenie wielu inicjatyw pokojowych od tego czasu.


Podkreślił także, że Hamas, odgałęzienie Bractwa Muzułmańskiego, przechwycił kontrolę nad Strefą Gazy w 2007 roku i wybrał sprzymierzenie się z Iranem i Turcją.

 

“W tej sytuacji ZEA i Bahrajn uznały, że normalizacja stosunków z Izraelem i zawarcie traktatu pokojowego może zmniejszyć napięcia w regionie wynikające z irańskich i tureckich ambicji i może zmienić zachowanie Izraela, kiedy poczuje, że staje się jednym z krajów regionu, współpracującym z jego państwami i narodami w rozwiązywaniu problemów – pisał Hamadeh – Szkoda, że Palestyńczycy zajęli negatywne stanowisko wobec starań ZEA i państw Zatoki. Palestyńczycy powinni byli poczekać, zbadać wszystkie aspekty sprawy i zobaczyć, jak mogą na tym skorzystać”.

 

Krytyka Hamadeha wobec palestyńskich przywódców, powtarzana przez wielu Arabów z Zatoki, brzmi, jak gdyby została wzięta bezpośrednio z witryny internetowej izraelskiego ministerstwa spraw zagranicznych. To jest główny powód, dla którego niektórzy palestyńscy dygnitarze, włącznie z sekretarzem generalnym OWP, Saebem Erekatem, zaczęli nazywać swoich krytyków „syjonistycznymi Arabami”.

 

Palestyński funkcjonariusz z Ramallah, który rozmawiał z “Jerusalem Post” pod warunkiem zachowania anonimowości z powodu drażliwości tematu, powiedział, że wielu Arabów, którzy obecnie obmawiają Palestyńczyków, “wydają się mieć mózgi wyprane przez izraelską i syjonistyczną propagandę”.

 

“Niektórzy Arabowie, którzy mówią, że kochają Izrael, robią to tylko po to, by drażnić Palestyńczyków – powiedział. – Są gniewni, ponieważ odrzuciliśmy porozumienia o normalizacji [stosunków] między państwami arabskimi a Izraelem. Inni wydają się popierać izraelską i syjonistyczną narrację. Dla nas jest to niebezpieczny trend”.  

 

Inny palestyński funkcjonariusz, który spędził wiele lat w Zatoce zanim przeniósł się na Zachodni Brzeg po podpisaniu pierwszego porozumienia  z Oslo w 1993 roku między Izraelem a OWP, powiedział, że jest bardzo zaniepokojony obecnym kryzysem między Palestyńczykami a kilkoma państwami arabskimi.  

                                                                                              

“Niewątpliwie jesteśmy świadkami najpoważniejszego kryzysu w naszych stosunkach ze światem arabskim – powiedział. – Kiedyś krytykowanie Palestyńczyków lub sprawy palestyńskiej było dla Arabów tabu. Obecnie arabskie media są pełne artykułów potępiających palestyńskich przywódców jako zdrajców i kłamców, i wzywających Arabów, by przestali popierać Palestyńczyków. Obawiam się, że szkody są nie do naprawienia”.

 

On i inni palestyńscy przedstawiciele niepokoją się szczególnie, że Arabia Saudyjska może stać się następnym państwem arabskim, które "wbije Palestyńczykom nóż w plecy” przez podążenie śladami ZEA i Bahrajnu i ustanowienie stosunków z Izraelem. Palestyńscy przywódcy wiedzą, że jest czymś innym potępienie maleńkich państw, takich jak ZEA i Bahrajn, a czymś zupełnie innym wystąpienie przeciwko tak dużemu, silnemu i wpływowemu państwu, jak Arabia Saudyjska.

 

Do środy wieczorem AP nie odważyła się wypowiedzieć ani słowa w reakcji na zaciekłą krytykę palestyńskiego kierownictwa przez Bandara.

 

“Mowa jest srebrem, ale milczenie złotem – zauważył palestyński politolog Nabil Salhi. – Jeśli chodzi o Arabię Saudyjską, palestyńscy przywódcy muszą być bardzo ostrożni. Jeśli stracą Arabię Saudyjską, stracą wiele krajów arabskich”.

 

Według Salhiego, Abbas i inni palestyńscy dygnitarze chcieliby wierzyć, że nie ma zmiany w stanowisku Arabii Saudyjskiej wobec sprawy palestyńskiej, niezależnie od ostrej krytyki saudyjskiego księcia i wielu autorów w saudyjskich mediach.  

 

Ale Hussam Arafat, wysokiej rangi palestyński funkcjonariusz, powiedział, że “wystąpienie Bandara bin Sultana bin Abdulaziza w półoficjalnym kanale saudyjskim, który reprezentuje oficjalne stanowisko saudyjskie, w zasadzie odzwierciedla negatywny rozwój sytuacji i zmianę w oficjalnym stanowisku saudyjskim w sprawie palestyńskiej, oraz wyraźne saudyjskie niezadowolenie z palestyńskiej reakcji na porozumienia o normalizacji [stosunków], jakie ZEA i Bahrajn zawarły z Izraelem”.  

 

Arafat powiedział, że sądzi, iż wypowiedzi księcia są “stanowczym komunikatem dla palestyńskiego kierownictwa, silną oznaką gotowości i przygotowań saudyjskiego kierownictwa do natychmiastowych i szybkich kroków ku normalizacji [stosunków] z Izraelem. Ten wywiad stanowi dramatyczną i niebezpieczną zmianę tradycyjnego stanowiska saudyjskiego wobec sprawy palestyńskiej i jest silną oznaką nadchodzących politycznych kroków saudyjskich ku normalizacji [stosunków] z Izraelem. Ponadto jest to wyraźne i silne ostrzeżenie  skierowane do palestyńskiego kierownictwa przez Arabię Saudyjską, by nie wypowiadali ani jednego słowa, kiedy Saudyjczycy oznajmią o porozumieniu o normalizacji [stosunków] z Izraelem”.  

 

Obecnie jedyną strategią Abbasa na radzenie sobie z narastającą izolacją Palestyńczyków w świecie arabskim było szukanie “partnerstwa” i “jedności” z jego rywalami z Hamasu. W ostatnich tygodniach Abbas wydaje się także zbliżać do Turcji i Kataru – dwóch krajów, którymi wielu Arabów w Zatoce gardzi i których się obawia.  

 

Jak na ironię, widoczne zbliżenie się Abbasa do Hamasu, Turcji i Kataru, wyraźnie przyniosło skutek odwrotny od zamierzonego i wywołało jeszcze ostrzejsze potępienia nie tylko ze strony państw Zatoki, ale także Egiptu. Nie jest tajemnicą, że wielu ludzi w Egipcie i w krajach Zatoki nie znosi Turcji, Kataru i wspieranego przez Iran Hamasu, jak również mułłów z Teheranu. Dla tych Arabów przyjaciel mojego wroga jest moim wrogiem i tak patrzą teraz na Abbasa i na “nieudolne” i „skorumpowane” palestyńskie kierownictwo.

 

Palestyńczycy powiedzieli w tym tygodniu, że punkt zwrotny w ich stosunkach ze światem arabskim zajdzie, jeśli i kiedy Arabia Saudyjska zdecyduje się na „dołączenie do pociągu normalizacji” stosunków z Izraelem. Taki krok wbiłby ostatni gwóźdź do trumny palestyńsko-arabskich stosunków.

 

“Kraje arabskie są jak małżonki stojące w kolejce przed biurem adwokata, by podpisać papiery rozwodowe z Palestyńczykami – dowcipkował starej daty aktywista Fatahu. – Czujemy się jak zdradzona żona, od której teraz żądają, by zrzekła się wszystkich swoich praw. Nasze stosunki ze światem arabskim już nigdy nie będą takie same.  

 

Pytaniem jest, dokąd pójdziemy teraz? Nie sądzę, by ktokolwiek miał odpowiedź, ponieważ nasi przywódcy w Ramallah i Gazie wydają się żyć na innej planecie”.

 

The final nail in Palestinian-Arab relations?

Jerusalem Post, 8 października 2020

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 

Khaled Abu Toameh - urodzony w 1963 r. w Tulkarem na Zachodnim Brzegu, palestyński dziennikarz, któremu wielokrotnie grożono śmiercią. Publikował między innymi w "The Jerusalem Post", "Wall Street Journal", "Sunday Times", "U.S. News", "World Report", "World Tribune", "Daily Express" i palestyńskim dzienniku "Al-Fajr". Od 1989 roku jest współpracownikiem i konsultantem NBC News.

(0)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version