Normalizacja i prezenty z warunkami

Urzędniczka Hamasu w Gazie pokazuje dolarowe banknoty po otrzymaniu pensji wypłaconej przez Katar w grudniu 2018 roku

(zdęcie: IBRAHEEM ABU MUSTAFA/REUTERS)

Wydarzenia tego tygodnia przywodzą na myśl ulubioną historyjkę izraelskiego satyryka, Efraima Kiszona. Jest to opowieść o pięknej bombonierce z czekoladkami, która przechodziła od jednej osoby do drugiej, aż po przewędrowaniu kraju wróciła do pierwszego posiadacza. Kiedy ją wreszcie otwarto, zawartość była cała spleśniała.

 

Okoliczności, w jakich przypomniałam sobie tę historyjkę, nie były tak śmieszne, jak opowiadanie Kiszona o ludzkich wadach i dziwactwach. W zeszłym tygodniu było kilka doniesień, że samolot transportowy z logo Etihad Airways wylądował na lotnisku Ben-Guriona, by dostarczyć pomoc i zaopatrzenie medyczne dla Autonomii Palestyńskiej. Był to już drugi taki transport dla Palestyńczyków, który przywiozły linie lotnicze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, ale AP nie przyjęła przesyłki. Podobno szef AP, Mahmoud Abbas, był zirytowany, że dar wysłano przez lotnisko w Tel Awiwie, co uznał za robotę Mohammeda Dahlana, osiadłego w Abu Dhabi rywala, by zrobić mu na złość. Ponadto, wskazywało to na rodzaj normalizacji między Abu Dhabi a Izraelem. Państwa Zatoki potrafią marnować swoje pieniądze na gesty.

Nie wiem, co stało się z ładunkiem, ale moją ciekawość obudził biuletyn z Africa For Palestine (organizacji znanej uprzednio jako BDS South Africa). Zaczynał się: ”Drodzy Przyjaciele i Towarzysze” i zawierał zdjęcie i artykuł zatytułowany „Palestyńczycy przekazują osobiste wyposażenie ochronne dla szkół w Afryce Południowej”. Ponieważ nie jestem ani przyjaciółką, ani towarzyszką, ale cyniczną dziennikarką, zastanawiałam się, czy może to być przypadek przekazywania dalej podarunku Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

 

W zeszły piątek w artykule w dużej hebrajskiej gazecie, „Yediot Aharonot”, ambasador Zjednoczonych Emiratów Arabskich w USA, US Yousef al Otaiba, ostrzegał, że jeśli Izrael rozciągnie suwerenność na Judeę i Samarię (Zachodni Brzeg), może zniszczyć swoje starania o normalizację stosunków. „Aneksja z pewnością i natychmiast zniweczy izraelskie aspiracje do polepszenia więzi w sprawach bezpieczeństwa, gospodarki i wymiany kulturalnej ze światem arabskim i ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi” – napisał Otaiba.

 

Ambasador pisał, że obawia się, iż aneksja (część planu pokojowego Trumpa) „wywoła przemoc i pobudzi ekstremistów. Wstrząśnie całym regionem, szczególnie Jordanią, której stabilność – często traktowana jako oczywistość – przynosi korzyści całemu regionowi, szczególnie Izraelowi”.

 

I coś w tym jest. Zrealizowanie planu suwerenności – według którego Izrael zatrzyma 30% obszaru, na którym skoncentrowane są żydowskie społeczności i odda 70% Palestyńczykom na przyszłe państwo – prawdopodobnie wywoła palestyńską przemoc. Z drugiej strony, nie jest prawdopodobne, że Palestyńczycy zamienią się w bliskowschodni odpowiednik Kanadyjczyków, jeśli wszystko pozostanie bez zmian. Lub nawet jeśli otrzymają niezależne państwo obok Izraela. Normalizacja z punktu widzenia Autonomii Palestyńskiej jest tabu.

 

Przyjaciel z USA zapytał mnie niedawno, jaki jest sekret Izraela w radzeniu sobie z kryzysem koronawirusa. Nie ma żadnego sekretu, odpowiedziałam. Są dwa główne czynniki. Pierwszym jest posiadanie powszechnej opieki zdrowotnej, co znaczy, że ludzie nie boją się testowania i leczenia. Drugim czynnikiem jest psychiczna odporność, która pochodzi z faktu przeżycia wielu sytuacji kryzysowych w przeszłości. 

 

Jak już pisałam, COVID-19 jest pierwszą wojną, jaką pamiętam, kiedy Izrael jest po tej samej stronie co reszta świata. Jesteśmy bardziej przyzwyczajeni do sytuacji takich jak sześć lat temu, kiedy w jednym momencie radośnie przygotowywaliśmy się do lata pełnego zabawy, a w następnym biegliśmy do schronów chroniąc się przed gradem rakiet z Gazy.

 

W owym roku sekretarz stanu USA, John Kerry uczynił ostatni wysiłek w swoich próbach  osiągnięcia izraelsko-palestyńskiego traktatu pokojowego (i pokojowej Nagrody Nobla). Jak dotąd każdym rozmowom o pokoju towarzyszyła fala palestyńskiego terroryzmu, która w czerwcu 2014 roku objęła porwanie i zamordowanie trzech izraelskich nastolatków: Ejala Jifraha, Gil-Ad Szaera i Naftalego Fraenkela.

 

Podobnie jak nikt, kto przeżył kryzys koronawirusa, nie może go zapomnieć, tak lato 2014 roku wbiło się w kolektywną pamięć Izraelczyków. Najpierw był okres bezprecedensowej jedności, kiedy kraj zjednoczył się podczas 18 dni szukania „naszych chłopców”. Potem, kiedy terroryści zwolnieni warunkowo w wymianie za porwanego żołnierza, Gilada Schalita zostali ponownie aresztowani, a Hamas zaczął ostrzał rakietowy i moździerzowy, by wymusić ich wolność. Kiedy to zawiodło, rozpoczęli zmasowaną wojnę – i świat szybko potępił Izrael za obronną operację Ochronny Brzeg. Hamas nadal przetrzymuje ciała żołnierzy Orona Szaula i Hadara Goldina, zabitych i porwanych przez tunele terroru podczas usankcjonowanego przez ONZ zawieszenia broni.

 

To była wojna, podczas której antyrakietowy system Żelazna Kopuła radykalnie zmienił sytuację, pozwalając Izraelczykom na niemal normalne życie mimo tysięcy rakiet wystrzelonych na kraj podczas dwumiesięcznego konfliktu.

 

Groźby i rakiety są jak paskudny wirus, który nie znika. W tym miesiącu Hamas wznowił kampanię ekoterroru z balonami przenoszącymi urządzenia wybuchowe i zapalające, żądając tego, co równa się wymuszaniem haraczu za ochronę. Nie, nie ochronę przeciwko COVID-19. Ochronę w mafijnym sensie tego słowa. Kiedy nie dostał tego, czego żądał, rakiety poszły w poniedziałek z Gazy na Izrael. Spadły na otwartym terenie blisko granicy i nie spowodowały fizycznych szkód, niemniej należy je traktować poważnie. Gotowy do przyjścia z ratunkiem Katar obiecał dostarczyć kolejną gotówkę do Strefy Gazy.  

 

Nic nie jest proste na Bliskim Wschodzie. Na pomoc Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Kataru należy patrzeć jako na część rywalizacji między AP a Hamasem i rozłam między Emiratami a Katarem.  

 

Ale dary są połączone z warunkami. W tym tygodniu krążyły pogłoski, że USA mogą wstrzymać pomoc dla Jordanii jako nacisk na doprowadzenie do ekstradycji Ahlam Tamimi, która pomogła przeprowadzić zamach samobójczy na restaurację Sbarro w Jerozolimie w 2001 roku, w której zginęło 15 osób, w tym dwoje obywateli amerykańskich. Tamimi, która uśmiechnęła się z zadowoleniem, kiedy powiedziano jej, że wśród ofiar było siedmioro dzieci, także została zwolniona z więzienia jako część wymiany za Schalita w 2011 roku i od tego czasu żyje w Królestwie Haszymidzkim.  

 

Każdy martwy terrorysta palestyński staje się męczennikiem; każdy więzień bohaterem. AP ze swoją polityką płacenia za mordowanie Żydów – nagradzania czynów terroru – wspomaga przemoc, a nie pokój. Podobnie, ruch bojkotu, dywestycji i sankcji zapobiega normalizacji i pokojowi. BDS South Africa może przedstawiać się w nowym opakowaniu, ale nie zmienia to  niebezpiecznie zapleśniałej zawartości tego, co jest w środku.

 

Raport Palestinian Media Watch z zeszłego sierpnia podaje, że AP zapłaciła rodzinie zamachowca  samobójcy ze Sbarro i siedmiu terrorystom, którzy pomogli zorganizować ten zamach, 910 823 dolarów w miesięcznych wypłatach. Wszyscy darczyńcy (państwa, organizacje i osoby prywatne), którzy dali pieniądze AP, powinni zadać sobie pytanie, gdzie wylądowały ich dary: czy pieniądze zostały użyte na polepszenie życia zwykłych Palestyńczyków, czy są używane do utrwalania nienawiści, przemocy i samobójstw „męczenników”?

 

Czy dar gotówki z Kataru zapewni jakiś rodzaj pokoju w Gazie, czy zachęci do kolejnych gangsterskich gróźb?

 

Obecnie Palestyńczycy otrzymują komunikat, że polityka zastraszania i nie-normalizacji przynosi więcej pieniędzy. Darczyńcy powinni uważać: ich dary mogą kupić ograniczony okres spokoju, ale nie kupią pokoju. Nagradzanie palestyńskiej przemocy i nieustępliwości tylko umacnia dalszy konflikt.

 

Sedno sytuacji Izraela po wojnie sześciodniowej dobrze oddaje tytuł książki Kiszona opublikowanej w 1967 roku po tym, jak świat arabski znowu próbował wymazać państwo żydowskie z mapy Bliskiego Wschodu: Bardzo przepraszamy, że zwyciężyliśmy!  

 

Normalization and gifts with strings attached

Jerusalem Post, 19 czerwca 2020

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

Liat Collins

Urodzona w Wielkiej Brytanii, osiadła w Izraelu w 1979 roku i hebrajskiego uczyła się już w mundurze IDF, studiowała sinologię i stosunki międzynarodowe. Pracuje w redakcji “Jerusalem Post” od 1988 roku. Obecnie kieruje The International Jerusalem Post.

 
(0)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version