Kazachstan, czyli dramat w głębokiej mgle

Informacje o wydarzeniach w Kazachstanie, dzielą się na ckliwe opowiastki i spekulacje. W rzeczywistości wiemy bardzo mało, chociaż są to wydarzenia, które mogą wpłynąć również na sytuację w naszym regionie. Za ludzkim  dramatem, śmiercią ponad 220 osób, kryje się wielka polityka. Patrząc z Polski interesują nas przede wszystkim ruchy Putina, wyraźna chęć wzmocnienia rosyjskiej strefy wpływów.  Na początek przypomnijmy rozmiary.

Powierzchnia Kazachstanu to 2 725 000 km². Znacznie więcej niż połowa obszaru Unii Europejskiej. (Polska ma 312 679 km²). Mieszka tam niespełna 19 milionów ludzi.  Kazachowie stanowią 68,5 procent populacji, jest ponad trzy i pół miliona Rosjan, Ukraińcy, Niemcy i Białorusini to kolejne pół miliona. Sześćset tysięcy Uzbeków i prawie 300 tysięcy Ujgurów. Liczba Rosjan, która w 1989 roku wynosiła ponad 6 200 000 osób, co stanowiło prawie 30 procent populacji, zmalała w liczbach bezwzględnych  i procentowo, obecnie jest to prawie 19 procent. Kraj jest głównie muzułmański (72 procent deklarujących się jako muzułmanie), jest 23 procent chrześcijan. Ziemie żyzne, wody mało, trzy procent światowych zasobów ropy naftowej. 

Przez blisko 30 lat krajem rządził Nursultan Nazarbajew, były radziecki dygnitarz, autokrata, który bezwzględnie eliminował ze sceny politycznej przeciwników, pilnował, żeby nie zadrażniać stosunków z Rosją, manewrując w kierunku stosunkowo dużej niezależności. Podobno dyktator lubił żartować, że Kazachstan ma dobre stosunki ze wszystkimi trzema wielkimi sąsiadami – Chinami, Rosją i Stanami Zjednoczonymi. Można się zastanawiać dlaczego w tej kolejności? Gospodarczy rozkwit Chin oznaczał nieograniczony popyt na ropę naftową, a zyski z ropy pozwoliły radykalnie poprawić jakość życia mieszkańców Kazachstanu i pojawienie się dość silnej klasy średniej. Ameryka była tu nie tylko atrakcyjnym inwestorem, ale również pewną szansą na pozyskanie jakiejś przeciwwagi dla zakusów politycznych ze strony potężnych sąsiadów.        


Społeczeństwo Kazachstanu jest wieloetniczne i (znów podobno) Nazarbajew był bardzo skuteczny w łagodzeniu wszelkich napięć między różnymi grupami etnicznymi.       


Jak i dlaczego doszło do zmiany na stanowisku prezydenta? Mamy tylko plotki. Spadek cen ropy naftowej, zahamowanie wzrostu, a tym samym narastające niezadowolenie społeczne. Zapewne mógł tu być związek z wiekiem dyktatora, ale mówi się również o ambicjach jego córki. Jego następca, Kasym-Żomart Tokajew, były radziecki dyplomata, były minister spraw zagranicznych Kazachstanu i były premier, mimo swojego doświadczenia uważany był za atrapę na krótki okres. Przejął władzę w marcu 2019 roku na prośbę Nazarbajewa, który zachował kontrolę nad armią w roli przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Niebawem jego córka Dariga została przewodniczącą Senatu i sądzono, że szykuje się do objęcia miejsca po swoim ojcu. Pozory pokoju trwały właściwie do końca ubiegłego roku, chociaż obserwatorzy twierdzą, że Tokajew od dłuższego czasu przestawiał meble na scenie politycznej, coraz bardziej ograniczając wpływy córki Nazarbajewa. 


Zamieszki zmieniły wszystko. Powtarza się wszędzie, że przyczyną były podwyżki cen paliw.


Brytyjski historyk, Francis Pike, znawca historii Japonii, Chin i Indii zastanawia się na łamach „Spectatora” nad pytaniem, czy powstanie w Kazachstanie mogło być próbą przejęcia władzy przez islamistów? Co go skłania do postawienia takiego pytania?    


Zarówno Kreml, jak i Tokajew w Astanie mówili o „zagranicznych agentach”. Zagraniczni agenci wyskakują zawsze jak diabeł z pudełka, kiedy są rozruchy i ofiary wśród cywilnej ludności, więc na ogół uważamy to za chytre majaczenia dyktatorów. Pike zwraca jednak uwagę na fakt, jak szybko uczestnicy rozruchów związanych rzekomo z wzrostem cen paliw sięgnęli po broń. Drugi element jest jeszcze ciekawszy:

W 19 z 31 miast Kazachstanu doszło do przemocy; 15 z tych miast znajdowało się w pobliżu granic z Kirgistanem, Uzbekistanem, Turkmenistanem i Ujgurskim Regionem Autonomicznym Sinciang-Ujgur (Xinjiang). Około 1,5 procent ludności Kazachstanu to Ujgurowie, a w Azji Środkowej narasta gniew, że ich rządy ulegają chińskiej presji, by wydawać ujgurskich dysydentów.


Muzułmańskie grupy terrorystyczne, które działają w Azji Środkowej, obejmują Islamski Ruch Uzbekistanu, Hizb ut-Tahrir al-Islam (partię Islamskiego Wyzwolenia), Dżamaat z Azji Środkowej Mudżahedinów i Ujgurską Islamską Partię wschodniego Turkiestanu. Podobno w regionie są również obecni talibowie. Szacuje się, że wraz z ISIS i Bractwem Muzułmańskim w Azji Środkowej działa 19 grup dżihadystów.

Brytyjski historyk przypomina, że po rozbiciu Islamskiego Państwa Iraku i Syrii setki wyszkolonych bojowników wróciły do krajów Azji Środkowej oraz że w całym regionie obserwuje się wzmożoną aktywność dżihadystów.


Podobno Tokajew powiedział wprost, że wini za te zajścia terrorystów z Afganistanu i z krajów Bliskiego Wschodu. Nie ma na to dowodów, ale przynajmniej szybkie włączenie się dżihadystów do tych zamieszek jest to całkiem prawdopodobne. 


Dla Władimira Putina zamieszki w Kazachstanie były niesłychaną okazją. Natychmiast przyszedł z bratnią pomocą, wyrażając równocześnie troskę o mieszkających w Kazachstanie rodaków. 


Wojskowa pomoc nie była ani wielka, ani kosztowna, a prawdopodobne zyski ogromne. Prezydent Tokajew jest dziś niekwestionowanym zwycięzcą. Efekty przypominają to, co działo się po zdumiewająco pokracznym zamachu wojskowym w Turcji w 2016 roku, który rozgromiono z dziecinną łatwością, a który pozwolił na głęboką czystkę i przebudowę całej tureckiej sceny politycznej.


Prezydent Tokajew usunął z rzędu i sił bezpieczeństwa wszystkich ludzi Nazarbajewa. Sam Nazarbajew utracił swoją funkcję przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa Narodowego, a przez wiele dni nie było informacji, gdzie znajdują się on i jego córka. Wczoraj (18/01) opublikowano nagrane na wideo przemówienie Nazarbajewa, który powiedział, że popiera Tokajewa, wezwał do strzeżenia „niepodległości jak źrenicy oka”, i powiedział, że nie zamierza ingerować na scenie politycznej, ponieważ przekazał władzę w 2019 roku i korzysta z zasłużonego wypoczynku w stolicy Kazachstanu. Zakończył życząc rodakom zdrowia i pomyślności. Szef służb wywiadowczych został aresztowany 6 stycznia pod zarzutem zdrady stanu. Podobno aresztowano ponad osiem tysięcy ludzi, ale nie mamy informacji kim ci ludzie są. Podobno Tokajew jest „rusofilem”. Nie mamy możliwości określenia, co to może znaczyć. Kilka rzeczy jest interesujących: „bratnia pomoc” w żaden sposób nie była konieczna, Putin niesłychanie silnie akcentował konieczność ochrony życia i interesów rosyjskich mieszkańców Kazachstanu, co brzmi niesłychanie niepokojąco nie tyko w Kijowie i w krajach bałtyckich, ale również w takich krajach jak Uzbekistan, Kirgistan czy Turkmenistan. Dżihadystyczne zagrożenie może być całkiem realne, może być również bardzo dobrym powodem radykalnego wzmocnienia Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym.


Mimo ludzkiego dramatu, to sprzątanie po zamieszkach jest na dłuższą metę zdecydowanie bardziej interesujące niż same zamieszki.             

(0)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version