Cz³owiek to brzmi dumnie

(Zdjêcie: Wikipedia.)
Pytam m³odej kobiety, czy zna has³o „cz³owiek to brzmi dumnie”. Zna, oczywi¶cie s³ysza³a, ale o ¿adnym Maksimie Gorkim nie s³ysza³a. Wyja¶niam, ¿e to by³ przyjaciel Feliksa Dzier¿yñskiego. A o Dzier¿yñskim owszem, s³ysza³a. Zgadzamy siê, ¿e powiedzenie „cz³owiek to brzmi dumnie” jest ma³o sensowne. Ludzie s± ró¿ni. Ale Gorki nie nadaje siê na pomost miêdzy pokoleniami. Mo¿e i dobrze. Drêczyli mnie w dzieciñstwie jego twórczo¶ci±, ale ten przewodnicz±cy Zwi±zku Pisarzy Radzieckich jako¶ nie zostawi³ wiêkszego ¶ladu w mojej duszy. Niektórzy uwa¿ali go za naczelnego propagandystê Stalina, twórcê socjalistycznego realizmu i wychowawcê socjalistycznego cz³owieka. Socjalistyczny cz³owiek to brzmi dumnie, tak t³umaczono nam w szkole maksymê Maksima Gorkiego.

Maksim Gorki przypomnia³ mi siê nie bez powodu. Dopiero co czyta³em o innym przewodnicz±cym Zwi±zku Pisarzy ZSRR, o Aleksandrze Fadiejewie, którego M³oda Gwardia nakazana nam by³a do czytania przez ówczesnego ministra o¶wiaty, czyli protoczarnka. O powie¶ci M³oda Gwardia „G³os Robotniczy” 30 kwietnia 1949 roku pisa³, ¿e to trzecia i najs³awniejsza powie¶æ Fadiejewa, wydana ju¿ po wojnie, „która wysunê³a go na czo³o wspó³czesnych pisarzy radzieckich. Tematem jej s± autentyczne dzieje grupy m³odzie¿y radzieckiej, która znalaz³szy siê pod okupacj± hitlerowsk± zorganizowa³a siê w zakonspirowan± grupê do walki z okupantem.”


Jak opisywa³ dziennikarz „G³osu Robotnika” m³odzi ludzie w tej ksi±¿ce to wspaniali, bohaterscy komsomolscy. „Pojedynczy zdrajcy s± od spo³eczeñstwa odseparowani, otoczeni pogard± i nienawi¶ci±. Zreszt± pisarz jasno okre¶la, z jakich pochodz± ¶rodowisk. To byli ku³acy, to niedobitki reakcji, którzy pod fa³szywymi paszportami, zdo³ali siê uchowaæ.”


Stalin marzy³, ¿e radzieccy pisarze wychowaj± socjalistycznego cz³owieka. Urodzeni na prze³omie tysi±cleci nie kojarz± tego okre¶lenia, ale s³yszeli okre¶lenie Homo sovieticus. O historii powie¶ci M³oda Gwardia  dowiedzia³em siê pewnych nowo¶ci dopiero kilka dni temu. Fadiejew opar³ j± na rzeczywistych wydarzeniach. Ksi±¿ka natychmiast zrobi³a siê g³o¶na, nakrêcono na jej podstawie film i nagle Stalin j± skrytykowa³. „Napisa³e¶ ksi±¿kê, która nie jest bezwarto¶ciowa, ale jest ideologicznie szkodliwa” – powiedzia³ pisarzowi. Stalinowi nie spodoba³ siê opis m³odych ludzi walcz±cych z nazistami bez partyjnego kierownictwa, co sugerowa³o jak±¶ anarchiê. Fadiejew pospiesznie zmieni³ co trzeba. Pierwsze wydanie posz³o na przemia³, a w drugim by³o wszystko jak trzeba. 


Pisarz zosta³ upokorzony, ale nie usunêli go z zaszczytnego stanowiska przewodnicz±cego literatów promuj±cych socjalizm, mia³ nadal dostêp do wszystkich przywilejów, wiedzia³  równie¿, którzy pisarze niebawem strac± ³askê i zostan± str±ceni w niebyt (czêsto bardzo dos³ownie). Nigdy nikogo nie ostrzeg³. A jednak, ju¿ po ¶mierci Stalina, w 1956 roku zorientowa³ siê, ¿e zmieniono go w ¶winiê, napisa³ buntowniczy list i pope³ni³ samobójstwo.          


Ani Stalin, ani jego nastêpcy nie zdo³ali wychowaæ socjalistycznego cz³owieka. Dzi¶ muzu³mañskiego cz³owieka obiecuje wychowaæ prezydent Turcji, inn± wersjê muzu³mañskiego cz³owieka wychowuj± w³adcy Islamskiej Republiki Iranu. U nas panu Kaczyñskiemu i jego ¶wicie marzy siê wychowanie z pomoc± Ziemkiewiczów katolickiego cz³owieka i wicepremier szaleje z oburzenia na widok m³odych ludzi patrz±cych z pogard± na te wysi³ki.


Po socjalistycznym cz³owieku zosta³o okre¶lenie Homo sovieticus. Wprowadzi³ je do obiegu emigracyjny pisarz rosyjski Aleksander Zinowiew, w polskim pi¶miennictwie pisa³ o nim Ko³akowski, ale to pojêcie na dobre wesz³o do jêzyka dziêki ksiêdzu Tischnerowi. Wed³ug Tischnera Homo sovieticus to cz³owiek roszczeniowy, oczekuj±cy, ¿e pañstwo bêdzie siê nim opiekowaæ, wszystko da i wszystko za³atwi, cz³owiek, którego socjalistyczny system pozbawi³ inicjatywy i zdolno¶ci samodzielnego dzia³ania.


Dla odmiany wieloletni naczelny „Tygodnika Powszechnego” Jerzy Turowicz pisz±c o Homo sovieticusie k³ad³ nacisk na brak umiejêtno¶ci krytycznego my¶lenia. (Dzi¶ prawdopodobnie odnajdowa³by Homo sovieticusa w internautach). Wszyscy maj± tu trochê racji. Wysi³ek wyprodukowania cz³owieka katolickiego, muzu³mañskiego, socjalistycznego koñczy siê podobnie. Buntem, ucieczk±, ale równie¿ bezradno¶ci± i bezmy¶lno¶ci±, têpym powtarzaniem kilku wyuczonych formu³ek i niezdolno¶ci± nawi±zania prawdziwej rozmowy z innymi. Trudno siê dziwiæ, o¶wiata karz±ca za zadawanie pytañ, zmuszaj±ca do konformizmu, zmuszaj±ca do wiecznego potakiwania mo¿e zrodziæ buntowników, ale trudno jej wyprodukowaæ ludzi my¶l±cych. Nieliczne jednostki znajduj± drogê do tajnych kompletów i mozolnie ucz± siê odrzucania tego, co dostali w szkole.


Namiêtnie ¶ledzê historie dysydentów. Tych którzy w pewnym momencie odkrywaj±, ¿e byli gotowi umieraæ za k³amstwo, i tych, którzy wcze¶nie zauwa¿yli, ¿e ich ok³amuj±, ale dopiero po latach dostrzegaj±, ile z tych k³amstw zdo³a³o siê jednak rozgo¶ciæ w ich umys³ach.


Do mojej kolekcji  doszed³ ostatnio Irañczyk, Omid Safari.


Przeczyta³em
 jego opowie¶æ jak przesta³ nienawidziæ Izraela i ¯ydów. Jak pisze, urodzi³ siê w Iranie, w 1980 roku i jego szko³y zajmowa³y siê g³ównie nauczaniem kultu islamskiej rewolucji. Przez wszystkie lata nauki s±czy³a siê równie¿ antysemicka i antysyjonistyczna propaganda. By³a obecna w ksi±¿eczkach dla dzieci, w podrêcznikach szkolnych i uniwersyteckich. Izrael by³ zawsze okupantem i ten dogmat by³ wbijany do g³ów w szkole, w telewizji i w gazetach. Zniszczenie Izraela prezentowane by³o jako ¶wiêty, religijny i narodowy obowi±zek Irañczyków.  


Safari pisze, ¿e dorasta³ w kraju, w którym ulice by³y nazywane imionami terrorystów, którzy zabijali ¯ydów, za to, ¿e byli ¯ydami, w³adze systematycznie urz±dza³y uliczne pokazy palenia izraelskich i amerykañskich flag, malowali te flagi przed wej¶ciem do szkó³ i urzêdów, ¿eby ludzie musieli je deptaæ. Nazistowska zag³ada ¯ydów prezentowana by³a nieodmiennie jako wielkie k³amstwo.


Przez trzydzie¶ci lat ¿ycia w Iranie ta propaganda osiad³a tak g³êboko, ¿e nawet kiedy zacz±³ krytykowaæ irañskie w³adze, nawet po tym jak by³ wielokrotnie aresztowany za swoj± polityczn± aktywno¶æ, nadal by³ pe³en nienawi¶ci do Izraela i g³êboko przekonany, ¿e opowie¶ci o Holokau¶cie to jedno wielkie k³amstwo. W koñcu uda³o mu siê uciec i dotrzeæ do Libanu. Jak pisze, to by³ b³±d, utkn±³ w Bejrucie na d³ugie lata. Tu jednak, którego¶ dnia kupi³ na rynku DVD z filmem „:Lista Schindlera”. By³ w szoku, ogl±da³ ten film w kó³ko i wiedzia³ jedno, musi pojechaæ do Polski i zobaczyæ te miejsca na w³asne oczy. Kiedy dziesiêæ lat pó¼niej dotar³ wreszcie do Holandii, jego pierwsza wyprawa z tego kraju by³a do Krakowa. Musia³ zobaczyæ fabrykê Schindlera, musia³ zobaczyæ Auschwitz, musia³ dotkn±æ rzeczywisto¶ci, o której k³amstwo zagra¿a³o jego cz³owieczeñstwu.

Ale obok zinternalizowania brutalnej i niezaprzeczalnej historii ludobójstwa dokonanego przez nazistów przeciw ludzko¶ci, odkry³em ¿e prawda zawsze wyp³ywa. Dwugodzinny film zniszczy³ czterdzie¶ci lat propagandy i systematycznego zniekszta³cania rzeczywisto¶ci przez Islamsk± Republikê Iranu i prawda jak rzeka, ostatecznie przebija siê przez przeszkody i p³ynie dalej.

Omid Safari nie zauwa¿a jednak proporcji, nie zastanawia siê nad pytaniem jak wielu natrafia na odtrutkê i zaczyna oczyszczaæ siê z wch³anianego przez lata jadu, a jak wielu nigdy nie zauwa¿y, czym ich karmiono w domu, w szkole i w ¶wi±tyniach. Nie u¶wiadamia sobie równie¿, ¿e ta ucz±ca nienawi¶ci „o¶wiata” serwowana przez irañskich mu³³ów jest tylko wzmocnieniem wielowiekowej tradycji, ¿e do jego kraju, tak jak i do mojego, humanizm nigdy nie dotar³ do szkó³, ¿e ich najwiêksi pisarze nie docierali do wiêkszo¶ci, a najlepsi nauczyciele mówili tylko szeptem do wybranych. Nieliczni pewnego dnia odkrywaj±, ¿e ich ok³amano. Wielu, mo¿e nawet wiêkszo¶æ, ochoczo zak³ada mundury, ³apie za karabiny i idzie umieraæ za k³amstwo.          


U nas Homo sovieticus to tylko nak³adka na tysi±c lat bogoojczy¼nianego nauczania, minister Czarnek to tylko kolejna miernota stoj±ca na ramionach setek miernot. Pewnie prostuje siê dumnie ¶piewaj±c narodowy hymn, nie wiedz±c nawet , ¿e w szkole nigdy mu nie powiedziano o istnieniu pamiêtników autora s³ów tego hymnu. Uwagi Józefa Wybickiego o szkole cytowa³em wiele razy i przypomnê je raz jeszcze:

„My¶leæ nas nie uczono, nawet zakazywano. Byæ inaczej nie mog³o. Rz±du opieka nie rozci±g³a siê do edukacji publicznej. Poruczona zupe³nie zosta³a jezuitom, i od nich jeszcze ciemniejszym … tak nazwanych dyrektorom, w których dzikie i tyrañskie rêce z woli rodziców wpadli¶my. W nich ¿ywo¶æ dowcipu, ciekawo¶æ, ³atwe pojêcie, te dary najdro¿sze natury, gdy dobrze z m³odo¶ci prowadzone, by³y w ich oczach przywar±; mimo wiek i krew sam± nale¿a³o byæ zlodowacia³ym, ponurym, milcz±cym i jak zwykle mnichy, a¿ do pod³o¶ci pokornym. Nie dano duszy pokarmu i nawet cia³u gimnastyki broniono. Barbarzyñcy! Chcieli mieæ z m³odzie¿y cienie i mary, z obywateli przeznaczonych do s³u¿enia ojczy¼nie rad± i orê¿em — nieczu³e stwory… Oni to rzucili nasienie zguby naszej publicznej, które nam wyda³o owoc hañby i niewoli…” Józef Wybicki: Moje ¿ycie, Kraków 1927, str.9-10.

Cz³owiek zatruty jadem mi³o¶ci do k³amstwa i pod³o¶ci nie brzmi dumnie, a powroty do pedagogiki bogoojczy¼nianego ³ajdactwa drêcz± narody romantyków ¶ni±cych o wielko¶ci. Jest tych narodów wiele.


Kiedy s³yszê wymawiane z najwiêksz± pogard± s³owo „suweren” przypominam sobie definicjê inteligencji mojego nauczyciela: „szeroko rozumiana warstwa nauczycielska”. Suweren to wychowankowie tej warstwy.

(1)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziñski, Hili, Ma³gorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version