Kolejne badanie rolnictwa organicznego

Wyniki niedawno przeprowadzonego badania pokazują, jak przejście na wyłącznie organiczne rolnictwo w Anglii i Walii wpłynęłoby na emisję dwutlenku węgla. W końcowych wnioskach czytamy:


Przewidujemy ogromny spadek produkcji rolnej w porównaniu do konwencjonalnej produkcji. Bezpośrednie emisje gazów cieplarnianych zostałyby zredukowane przez przejście na rolnictwo organiczne, jednak konieczność zwiększenia areału ziemi dla rolnictwa poza Wielką Brytanią, jaki były konieczny wobec niedoborów żywności w UK, prowadziłoby do globalnego zwiększenia emisji. Zwiększona sekwestracja dwutlenku węgla w niewielkim stopniu równoważyłaby wzrost emisji poza krajem.    

W przyjętym w tych badaniach modelu rolnictwa organicznego nie przewidziano stosowania sztucznych nawozów bazujących na paliwach kopalnych. Azot pochodziłby tylko z naturalnych źródeł, takich jak gnojówka oraz rotacja z uprawami wiążącymi azot, głównie uprawami roślin strączkowych. To pozwoliłoby na bezpośrednią redukcję gazów cieplarnianych, jednak równocześnie prowadziłoby do spadku produkcji rolnej o 40 procent. Te braki musiałyby być pokryte importem żywności, głównie z Unii Europejskiej, czyli musimy obliczyć, czego wymaga takie uzupełnienie braków żywności. W modelu trzeba brać pod uwagę różne możliwości, ponieważ od ich wyboru zależy to, gdzie i jaka ziemia zostanie przeznaczona pod uprawy. Najbardziej prawdopodobny scenariusz  przewiduje wzrost emisji gazów cieplarnianych netto o około 20 procent.      


To jest dobry przykład działania prawa niezamierzonych konsekwencji. Kiedy mamy do czynienia z tak złożonymi sprawami jak rolnictwo, musimy brać pod uwagę wpływ każdej wprowadzonej zmiany na cały system. Nie jest to pierwsze badanie pokazujące jak organiczne rolnictwo w końcowym efekcie wpływa negatywnie na środowisko, to badanie potwierdza tylko wcześniejsze wyniki. A przecież te negatywne efekty rosną w miarę przechodzenia do rolnictwa organicznego na szerszą skalę.

 

Rozważmy na przykład cykl azotowy – rolnictwo jest w dużym stopniu przetwarzaniem azotu na żywność. Tak więc w każdym systemie musisz pamiętać, skąd bierzesz azot. Organiczne rolnictwo używa gnojówkę, ale kiedy światowa produkcja rolna będzie oparta na gnoju jako źródle azotu, to znacznie zmniejszy produkcję rolną. Zieloną rewolucję zawdzięczamy w znacznym stopniu sztucznym nawozom, a głównie produkcji azotu nie pochodzącego z gnojówki. Krótko mówiąc, nie da się wyżywić ludzkości nawożąc gnojówką.     

 

Innym źródłem azotu jest przemienne uprawianie na polu roślin strączkowych pobierających azot z powietrza. Wymaga to jednak powiększenia areału, więc żeby uzyskać tę samą ilość żywności potrzebujesz znacznie więcej ziemi. Problem w tym, że już wzięliśmy pod pług całą nadającą się dla rolnictwa ziemię. Zabieranie więcej ziemi dla rolnictwa jest fatalne dla środowiska, powodując dalsze zaburzenia ekosystemu, i wchodzenie na coraz mniej żyzne obszary (gdyż najlepsza ziemia jest już zajęta przez rolnictwo).  Gdzie zatem szukać ziemi potrzebnej dla organicznego rolnictwa? Nawet jeśli organiczamy nasze badania do Anglii i Walii natrafiamy na kłopoty. A co by było gdybyśmy chcieli cały świat przestawić na rolnictwo organiczne? Potrzebowalibyśmy dodatkowej planety.        

 

Jeśli chcemy chronić nasz ekosystem i łagodzić zmiany klimatyczne musimy raczej szukać sposobów na przekazanie części ziemi rolnej na łaki i lasy. To jednak oznacza zwiększenie wydajności rolnictwa, a nie działanie w przeciwnym kierunku.     

Liczby są nieubłagane, więc zwolennicy organicznego rolnictwa zaczęli szukać innych argumentów:

“Założenia kryjące się za wnioskami z tych badań, że przy przejściu na rolnictwo organiczne będzie wzrost emisji gazów cieplarnianych netto, są całkowicie błędne, powiedział Rob Percival z Soil Association.


Badanie zakłada, że nie będzie zmiany diety, co jest najwyraźniej bezzasadne biorąc pod uwagę globalny dietetyczny kryzys zdrowotny i to, że będziemy w dalszym ciągu przestawiać nasze pola uprawne z nadprodukcji złych rzeczy – takich jak pasza dla bydła i towary na handel, na dobrą żywność i biopaliwa.”     

Przyjęcie założenia, że istniejąca dieta nie zmieni się tak szybko, to realne założenie, a nie bzdura. To właśnie robi się w badaniach naukowych. Izolujemy jedną zmienną i przyglądamy się jaki efekt będzie miało manipulowanie nią. Zwolennicy rolnictwa organicznego systematycznie próbują odwracać uwagę od negatywnego wpływu na wykorzystanie areału rolnego i na środowisko, zaciemniając obraz założeniami o całej masie innych niepowiązanych zmian. Twierdzą, że możemy zlikwidować negatywne efekty rolnictwa organicznego przez zmniejszenie produkcji mięsa i przez inne zmiany w żywieniu, które spowoduja spadek popytu na produkty rolne. Jest to nielogiczne, bowiem te zmiany mogą się dokonywać, ale nie są one powiązane z rolnictwem organicznym i nie zmieniają faktu, że rolnictwo organiczne ma netto negatywny wpływ. Dla przykładu, w jednych badaniach  na rzecz rolnictwa organicznego dowodzi się, że można wykarmić ludzkość przy pomocy rolnictwa organicznego – ale...         

Mueller et al. użyli komputrerowego modelu produkcji żywności, by ocenić wpływ na środowisko teoretycznej, stuprocentowej konwersji światowego rolnictwa na rolnictwo organiczne. Pokazuje to, w oparciu o istniejącą literaturę naukową, że globalne przejście na rolnictwo organiczne prowadziłoby do od 16 do 33 procentowego wzrostu zużycia ziemi i odpowiednio od 8 do 15 procentowego spadku globalnego zalesienia.     


Jak więc autorzy osiągnęli swoje główne wnioski? Łącząc globalne przejście na rolnictwo organiczne z równoczesnym heroicznym przestawieniem ludzkości na wegetarianizm, co pozwoliło im (w niektórych scenariuszach) na stuprocentową redukcję obszarów przeznaczonych na produkcję zwierzęcą. A to  połączone  z heroicznym założeniem  pięćdziesięciopercentowej redukcji marnowania się żywności w skali światowej.

Jest tu również inny fundamentalny błąd w ich planach - chcą równocześnie zredukować produkcję mięsa i zwiększyć zależność od nawozów naturalnych jako źródła azotu. Skąd wezmą te dodatkowe ilości nawozów naturalnych? Czy tylko w oparciu o przemienność upraw i dodatkową ziemię, której nie ma (jeśli nie chcemy likwidować lasów tropikalnych)? Gdybyśmy mogli przy pomocy jakiejś magii zredukować o połowę marnowanie się żywności i dramatycznie zredukować konsumpcję mięsa, to odzyskana ziemia powinna być przeznaczona  na zalesienie, a nie na rolnictwo organiczne.         


Warto dodatkowo podkreślić, że nie ma żadnego powodu do przechodzenia na rolnictwo organiczne. Nie daje ono żadnych korzyści zdrowotnych, ani żadnych innych. Jest to wyłącznie apel reklamowy oparty na błędzie naturalistycznym.   

 

Zauważam również wśród skrajnych zwolenników rolnictwa organicznego jeszcze jeden sekret na rozwiązanie problemu niskiej wydajności organicznego rolnictwa – zmniejszyć populację ludzkości. Jak wynika z niedawno przeprowadzonych badań, stuprocentowe przejście na rolnictwo organiczne pozwoliłoby na wyżywienie 5,9 miliarda ludzi (światowa populacja  to obecnie 7,5 miliarda ludzi i rośnie). Oznaczałoby to niezbędną redukcję światowej populacji, co oczywiście stałoby się, gdyż dwa miliardy ludzi zostałoby zagłodzonych.      


Najlepsza droga rozwoju rolnictwa, to korzystanie z metod dających najwyższą wydajność, najmniej naruszających równowagę ekologiczną i powodujących najmniejsze szkody w środowisku. Z pewnością nie jest to rolnictwo organiczne, które nie bierze pod uwage tych korzyści, preferując metody ”naturalne”, które są z reguły arbitralne i nie należą do najlepszych praktyk. Organiczne rolnictwo jest sprzeczne z nauką, jest szkodliwym rynkowym wymysłem, którego nonsensy należy ujawniać.  


Another Damning Organic Study

NeuroLogica Blog, 24 października 2019

Tłumaczenie: Andrzej Koraszewski

Steven Novella 

Neurolog, wykładowca na Yale University School of Medicine. Przewodniczący i współzałożyciel New England Skeptical Society. Twórca popularnych (cotygodniowych) podkastów o nauce The Skeptics’ Guide to the Universe. Jest również dyrektorem Science-Based Medicine będącej częścią James Randi Educational Foundation (JREF), członek Committee for Skeptical Inquiry (CSI) oraz członek założyciel Institute for Science in Medicine. Prowadzi blog Neurologica.


Od redakcji "Listów z naszego sadu"

Tymczasem nasza "Gazeta Wyborcza" serwuje swoim czytelnikom mądrości, o których Marcin Rotkiewicz na swoim FB pisał: 

„Pseudonaukowe mity w Gazecie Wyborczej

O rany, o matko!!! Omal nie spadłem z krzesła przy porannej herbacie. Staram się unikać takiego języka, ale tym razem nie dam rady: dawno nie czytałem pseudonaukowych bzdur w takim stężeniu! Gazeta Wyborcza – to wielki wstyd!!! Przede wszystkim za straszenie ludzi...." 

Kto nie zna powinien sam zobaczyć to arcydzieło jakiegoś Pawła Figurskiego (chociaż on nie winowat, ot kolejny durak jakiego zgromadzenie naczelnych tej gazety szukało do swojego kompletu): http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,25270888,ekozywnosc-jest-za-droga-naturalne-nawozenie-pielenie.html?fbclid=IwAR1Ba5goCSVcT7LMAeJjatfCafyosAEcid7RWiL8X28m9Rl_-D9o5kWecF0#S.DT-K.C-B.1-L.1.foto  

 
(0)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version