Ciepło zabija. Zimno zabija wielu więcej

Jack Stanton sprawdza swój pokryty lodem dom po uderzeniu fal z jeziora Erie w Hamburgu w stanie Nowy Jork.

JEŚLI JAKIEŚ MIASTO w Ameryce wie, jak sobie radzić z śniegiem i mrozem, to jest to Buffalo w stanie Nowy Jork, które słynie z brutalnych zim i potężnych zamieci śnieżnych. Jednak miasto dostało cios w splot słoneczny podczas świątecznej burzy, która nawiedziła większą część Stanów Zjednoczonych. Dziesiątki osób zginęło w rejonie Buffalo – jak dotąd co najmniej 38, a oczekuje się odkrycia większej liczby zgonów, ponieważ teraz zespoły Gwardii Narodowej i ekipy ratunkowe chodzą od drzwi do drzwi, aby sprawdzić mieszkańców i szukać ofiar. I chociaż Buffalo poniosło główny ciężar zamieci, w całym kraju doszło do dziesiątek dodatkowych ofiar śmiertelnych.

Niektórzy z tych, którzy zginęli, zostali złapani na zewnątrz i zamarzli na śmierć. Kilku miało zawały serca podczas odgarniania śniegu. Niektórzy zmarli w domach bez ogrzewania. Inni stanęli w obliczu nagłych przypadków medycznych, które okazały się śmiertelne, gdy nieprzejezdne drogi uniemożliwiały dotarcie do nich karetek pogotowia. Okoliczności były różne, ale głównym zabójcą była mroźna zimowa pogoda.


A zgonów z powodu zimna, nawet jeśli wielu ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy, jest znacznie więcej niż zgonów z powodu upałów.


„Dane z Centrów Kontroli i Zapobiegania Chorobom konsekwentnie pokazują, że nadmierne zimno stanowi większe zagrożenie dla życia niż nadmierne ciepło” – donosił „Washington Post w 2016 r. W ciągu jednego pięcioletniego okresu analizowanego przez Narodowe Centrum Statystyki Zdrowia CDC, około 31 procent zgonów związanych z pogodą w Stanach Zjednoczonych przypisywano „nadmiernemu naturalnemu upałowi, udarowi cieplnemu [lub] udarowi słonecznemu”, ale ponad dwa razy więcej — 63 procent — przypisywano narażeniu na „nadmierne naturalne zimno, hipotermię”.


To, co jest prawdą w Stanach Zjednoczonych — hipotermia zabija więcej istnień ludzkich niż hipertermia — jest nie mniej prawdziwe na całym świecie. Według jednego z badań opublikowanych w zeszłym roku w „Lancet, brytyjskim czasopiśmie medycznym, zimna pogoda zabiła więcej ludzi niż gorąca „we wszystkich krajach, dla których dostępne były dane”. Na przykład w Afryce Południowej w 2019 r. odnotowano 453 zgony z powodu nadmiernego upału w porównaniu z 8372 zgonami z powodu nadmiernego zimna. W Nowej Zelandii były tylko dwa zgony związane z upałem, ale 1191 zgonów związanych z zimnem. Liczba zgonów z powodu upałów w Chinach wyniosła przerażające 46 224. Ale stanowiło to tylko jedną dziesiątą ofiar śmiertelnych w Chinach z powodu zimna: 455 735.


Zgony spowodowane zamieciami śnieżnymi i atakami zimna na ogół przyciągają mniej uwagi, ponieważ są mniej nagłe, sugeruje duński uczony Bjorn Lomborg, który zauważa, że nadmiar ciepła może zabić w ciągu kilku dni, podczas gdy jest bardziej prawdopodobne, że zimno zabije w ciągu tygodni. Fizjologiczne procesy, które prowadzą do śmierci z gorąca i zimna, nie są swoimi lustrzanymi odbiciami. Podczas gwałtownych fal upałów, które stawały się coraz częstsze wraz ze zmianami klimatu na świecie, ludzie umierają, gdy temperatura ich ciała jest zbyt wysoka, powodując szybkie załamanie wewnętrznego systemu regulacyjnego, który utrzymuje funkcjonowanie serca i mózgu. Śmierć z zimna jest wolniejszym procesem. Podczas zimnej pogody organizm ogranicza przepływ krwi do skóry, podnosząc ciśnienie krwi, stale obniżając odporność na choroby i wywołując infekcje dróg oddechowych.


Nie bez powodu znacznie więcej ludzi woli mieszkać w miejscach cieplejszych niż zimniejszych.


Bez wątpienia zmiany klimatyczne w pewnym stopniu wpłyną na te wzorce. W miarę ocieplania się planety prawdopodobnie wzrośnie liczba zgonów z powodu upałów. Ale mimo wszystko liczba zgonów z powodu zimna – znacznie większego zagrożenia dla życia ludzkiego – zmniejszy się.

Obecnie w wielu kręgach panuje pokusa traktowania zmian klimatu jako moralitetu o walce dobra ze złem. Ale dowody nie pasują do tak uproszczonego schematu. Jeśli globalne ocieplenie będzie postępować zgodnie z oczekiwaniami, pogoda w miesiącach letnich stanie się gorętsza i bardziej wilgotna, podczas gdy zima będzie stopniowo stawała się mniej mroźna i sucha. W sumie, a nawet biorąc pod uwagę inne skutki zmiany klimatu, sugeruje to spadek liczby ofiar śmiertelnych spowodowanych ekstremalnymi temperaturami.


Fani „Strefy mroku” mogą pamiętać odcinek z 1961 roku, którego akcja toczy się w Nowym Jorku, w czasie, jak się wydaje, niepowstrzymanego światowego ocieplenia. Orbita Ziemi w jakiś sposób się przesunęła i planeta nieubłaganie zmierza w kierunku Słońca. Historia koncentruje się na kilku zdesperowanych mieszkańcach, którzy walczą o przetrwanie morderczego upału. Wraz ze wzrostem temperatury porządek społeczny rozpada się. W końcu Norma, główna bohaterka, krzyczy i traci przytomność. Potem następuje zwrot akcji: Norma budzi się i na zewnątrz pada śnieg. Śnił jej się koszmar. Ziemia nie zbliża  się w kierunku słońca — oddala się od niego. Zagrożeniem dla ludzkości nie jest bezlitosny upał, ale śmiercionośny mróz. Koniec filmu.


W prawdziwym życiu klimat nie działa jak wahania „Strefy mroku”. Nasz świat nie kończy się ogniem ani lodem. Zmiany globalnych temperatur przyniosą zmiany w liczbie zgonów związanych z pogodą, ale można założyć, że suma tych zgonów będzie mniejsza. W końcu w ciągu ostatnich 50 lat liczba zgonów związanych z katastrofami pogodowymi i klimatycznymi spadła o dwie trzecie. Nie ma powodu, dla którego ta liczba ofiar nie może się zmniejszyć jeszcze bardziej.

 

Heat kills. Cold kills more

The Boston Globe 1 stycznia 2023

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

*Jeff Jacoby jest wieloletnim publicystą „Boston Globe”

 

(0)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version