Czy pojedynczy protest może coś zmienić?

Mieszkańcy Pekinu, których trasa dojazdu do pracy w dniu 13 października 2022 r. prowadziła pod mostem Sitong, w północnej części trzeciej obwodnicy miasta, długo będą  pamiętali ten widok. To był dzień, w którym ich uwagę zwróciły pióropusze dymu i dwa duże transparenty z literami w szkarłatnym kolorze. Jeden głosił: „Jedzenie, a nie testy kwasów nukleinowych. Wolność, a nie zamknięcie. Godność, nie kłamstwa. Reformy, a nie rewolucja kulturalna. Głosy, a nie przywódcy. Bądź obywatelem, a nie niewolnikiem”. Na drugim było wezwanie: „Studenci i robotnicy, strajkujcie i usuńcie dyktatorskiego zdrajcę [ dosłownie: „złodzieja kraju”] Xi Jinpinga! Powstańcie wy, którzy nie chcecie być niewolnikami! Sprzeciw się dyktaturze! Uratuj Chiny! Jeden człowiek, jeden głos na wybór Przewodniczącego!” Człowiek odpowiedzialny zarówno za te transparenty, jak i za ogień stał samotnie na moście, ubrany w strój robotnika budowlanego. A jakby tego było mało, z głośnika popłynęło wcześniej nagrane i powtarzające się wezwanie do zdumionych przechodniów, żeby „zastrajkować i obalić dyktatorskiego zdrajcę Xi Jinpinga!”

Wzniecenie ognia było zwracającym uwagę sygnałem. Ten gęsty dym nad autostradą, wił się na pekińskim niebie, ściągając wzrok na przesłanie. Alarmujący dym i krótkie hasła pasowały do jego czynu — wziął na siebie wyrażenie gniewu tak wielu Chińczyków i dał mu wyraz, wywołując szok. Słowa, które nagrał kilka dni wcześniej w zaciszu swojego domu, rozbrzmiewały teraz w centrum Pekinu; litery, które malował w tajemnicy, zostały teraz uchwycone przez kamery i mogły być oglądane na całym świecie. To było bluźniercze działanie, nie do pomyślenia w państwie totalitarnym.


Ci, którzy krytykują Xi Jinpinga, spotykają się z najgorszą karą. Dawni działacze wzywający Xi do ustąpienia zniknęli w ciągu kilku tygodni od osadzenia ich w więzieniu. Jedna z przeciwniczek, która oblała atramentem plakat prezydenta, została wysłana do szpitala psychiatrycznego, a personel otrzymał polecenie otrucia jej. Nawet inni przywódcy KPCh nie mają szans. Partyjny dygnitarz, Wang Min, popełnił fatalny błąd, po cichu narzekając do swojego szofera, kiedy Xi zablokował mu awans. Szofer go zadenuncjował i Wang został skazany na dożywocie (za przestępstwo „oporu wobec kierownictwa Xi”).

[Chiński aktywista Wang Mei został aresztowany i wysłany do obozu w lipcu, po tym jak demonstrował  z plakatem wzywającym Xi Jinpinga do ustąpienia i pozwolenia na powszechne wybory. Jego żona dostała dziś wiadomość, że zmarł. Brak wyjaśnienia jak i kiedy.]

Protestujący na moście poszedł jednak dalej niż ktokolwiek inny, wysyłając swój protest wobec Xi do niezliczonych tłumów jadących do pracy, a w konsekwencji na cały  świat. Niewiele osób słyszało o Wang Mei (działaczu zabitym w więzieniu) czy Dong Yaoqiong (kobiecie wysłanej do szpitala psychiatrycznego). Miliony usłyszały już o „bohaterze z mostu Sitong”, określanym również jako „człowiek z mostu” – echo słynnego demonstranta stojącego przed czołgiem na Placu Tiananmen w 1989 roku – nawet jeśli nie znają jego nazwiska. (Dziś wiemy już, że nazywa się Peng Lifa.) Ten rozgłos oznacza najgorsze dla losu Penga w policyjnym areszcie. Co więcej, incydent już spowodował  ogromne zakłopotanie władz i reakcje podobne do tych w okresie zwiększonego bezpieczeństwa w stolicy przed XX Zjazdem Partii. Pozostałe dni życia Penga będą prawdopodobnie ponure.


Na nagraniu z protestu widać tłumy ludzi wpatrujących się w wiadukt i ludzi na motocyklach zatrzymujących się, by uwiecznić swoimi telefonami transparenty. Dla wielu Chińczyków ten widok musiał wydawać się krótkim podniesieniem kurtyny – szokującym zaprzeczeniem wszystkiego, co im się mówi, że jest prawdą. Niektórzy poczują przypływ podniecenia, gdy ich skrywane opinie zostają głośno wykrzyczane; inni są oburzeni na bluźnierstwo. Ale dla większości protest na moście Sitong będzie jak nagłe przebudzenie się z długiego snu. Jest to zarówno ekscytujące, jak i przerażające: wtargnięcie rzeczywistości w ich trwające przez dziesięciolecia otępienie; odkrycie tego wszystkiego, co tłumili i czemu zaprzeczali. Czy teraz ponownie zapadną w sen?


Raz na kilka lat chińska opinia publiczna jest budzona przez takie incydenty. W marcu 2002 roku grupa ludzi praktykujących Falun Gong z powodzeniem przejęła sygnały telewizyjne miasta Changchun na całe 50 minut. Wspinali się na słupy w środku nocy, łącząc przewody. Umożliwiło im to ujawnienie kłamstw i propagandy Partii ponad milionowi obywateli. Głosili, że ówczesny prezydent Jiang Zemin musiał zostać obalony, a ludzie zaczęli wychodzić na ulice i świętować. Oczywiście sprawcy zostali szybko  wytropieni. Wszyscy zginęli w areszcie: niektórzy zostali pobici na śmierć w ciągu kilku godzin po aresztowaniu; często byli bici pałkami elektrycznymi, aż zatrzymało się ich serce; niektórym udało się przetrwać kilka lat w więzieniu, zanim padli z powodu urazów kręgosłupa i innych dolegliwości. Ostatecznie mieszkańcy Changchun zatarli wspomnienie tego dziwnego wieczoru i wpadli ponownie w długą chińską śpiączkę.


Czy bohater z mostu Sitong może odnieść większy sukces? Został aresztowany, ponieważ protestujący są zawsze aresztowani, ale zaczynamy dostrzegać jego wpływ. W ciągu ostatnich dwóch tygodni podobne transparenty zdobiły mosty od Los Angeles do Westminsteru, powtarzając hasła Penga, a czasem dodając nowe: „Nie dla mandaryńskiego, tak dla naszego języka ojczystego”. Plakaty i afisze anty-Xi pojawiły się na około 250 uniwersytetach na całym świecie. Co ważne, są one pisane po chińsku, głównie przez mieszkańców Chin studiujących za granicą.


Xi poświęcił gigantyczne środki na zbudowanie globalnej sieci szpiegów i inwigilację, przy czym większość tych działań miała na celu kontrolowanie Chińczyków podczas podróży zagranicznych, studiów lub pracy zagranicą. Ten protest na moście Sitong ujawnia jego porażkę, dając nam wskazówki, jak wiele sprzeciwu może nadal kryć się pod powierzchnią. Odwaga takich dysydentów jest godna uwagi. Weźmy na przykład chińskiego studenta Han Yutao, który zamieścił w mediach społecznościowych klip wideo, w którym deklaruje swoje poparcie dla „Bohatera z mostu”. Han Yutao studiuje w stanie Waszyngton, ale jego rodziców i brata odwiedziła policja w ich domu. Ostrzeżono ich, żeby „odcięli się” od niego. Odpowiedź Hana? „Jeśli [policja] skontaktuje się ze mną, nie zamierzam ulegać ich arogancji. Zacznę od powiedzenia im, jak zła jest partia komunistyczna”.


W Chinach, oczywiście, ci, którzy udostępniają w Internecie nagrania z protestu, znikają w otchłani chińskiego systemu bezpieczeństwa wewnętrznego. Zwykła internetowa machina cyfrowej cenzury wkracza do akcji, zakazując słów „most” i „Pekin”. Internauci próbowali uniknąć cenzury, nawiązując do incydentu hashtagiem Weibo „Widziałem to”, ale nawet te nieszkodliwe słowa wkrótce zostały zakazane. Tym razem jednak nie wystarczy uciszyć ludzi. Przesłanie Penga zostało do tej pory powtórzone w co najmniej ośmiu chińskich miastach, w tym w ogromnych metropoliach Szanghaju, Shenzhen i w Kantonie. Jego słowa można zobaczyć w publicznych toaletach i na przystankach autobusowych. Można je zobaczyć pospiesznie nabazgrane na ścianach kabin testowych PCR. Obywatele w całym kraju losowo otrzymują powiadomienia AirDrop na swój telefon, informujące ich, ku ich wielkiemu zaskoczeniu, że „iPhone Xi Jinpinga chciałby udostępnić zdjęcie”. Jeśli się zgodzą, zostanie im pokazany obraz z hasłami nawiązującymi do protestu na moście. Takie działania, wskazujące na skoordynowany wysiłek są niespotykane we współczesnych Chinach.


Kiedy Peng Lifa podpalił te opony, podpisał na siebie wyrok i podpalił własny stos. Nie mógł mieć nadziei na przeżycie. Był to spektakularny akt publicznego samopoświęcenia. A jednak, jak powiedział sam Peng w manifeście opublikowanym w Internecie w dniu protestu: „Pojedyncza iskra może wywołać pożar na prerii”. Powinniśmy pamiętać, że dysydenci z Changchun żyli w czasach, gdy Internet był jeszcze stosunkowo nowy w Chinach, więc ich historia nigdy nie zdobyła szerokiego rozgłosu. A w 2002 roku chińskie społeczeństwo  nie było jeszcze doprowadzone na skraj szaleństwa. W tej nowej epoce masowej komunikacji i niekończących się drakońskich ograniczeń płomienie gniewu mogą rozprzestrzeniać się gwałtowniej.


 A Single Spark

Quillette, 26 października 2022

Tłumaczenie: Andrzej Koraszewski

 

Aaron Sarin

Aaron Sarin jest niezależnym brytyjskim dziennikarzem koncentrującym swoją uwagę na Chinach i KPCh. Regularnie współpracuje z seceder.co.uk.

(0)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version