Oni wszyscy mają krew na rękach

W całej antysyjonistycznej przestrzeni (a to obejmuje media, świat akademicki, polityczny i NGO) są ludzie, którzy przedstawiają syjonistów jako nieludzkich złoczyńców. Kłamstwa, jakie opowiadają ci ludzie, i nienawiść, jaką szerzą, mają konsekwencje w realnym świecie. Oni mają krew niewinnych ludzi na rękach.

Krew płynie ulicami Izraela


Tylko w ostatnich kilku tygodniach arabscy terroryści zamordowali czternastu IzraelczykówZacznę od oczywistego stwierdzenia: bezpośrednio odpowiedzialni za terrorystyczne zamachy w Beer Szewie, Haderze, Bnei Brak i Tel Awiwie są terroryści, którzy dokonali tych brutalnych morderstw.

 

Terroryzm nie jest jednak po prostu działaniem pojedynczych jednostek z bronią. Nikt nie budzi się rano i myśli, że musi wyjść i zamordować cywilów – chyba że został do tego przygotowany przez ideologicznie zdegenerowane środowisko. Terroryści zawsze wierzą, że ich koszmarne zbrodnie są uzasadnione.


I ten kluczowy fakt jest bardzo istotny przy dyskusjach o Izraelu. Bowiem za kulami i nożami, za tą rzezią niewinnych cywilów na izraelskich ulicach, także za radykalnymi islamistycznymi grupami terrorystycznymi stoi dobrze naoliwiony przemysł nienawiści do Żydów – z międzynarodowymi fabrykami, które masowo produkują niekończący się materiał umożliwiający, wzmacniający i dostarczający uzasadnienia potworom, które pragną zabijać Żydów.


Miliony ludzi bardzo daleko od rzeczywistej strefy konfliktu także połyka tę nienawiść – i szerzą oraz promują dalej kłamstwa i demonizującą propagandę o Izraelu. W rezultacie cała ta antyżydowska dezinformacja łączy się i tworzy atmosferę uzasadniającą mordowanie niewinnych izraelskich cywilów.


Nie znaczy to, że bez tych kłamstw i nieustannej demonizacji nie byłoby żadnego terroryzmu wobec Izraelczyków, ale z pewnością byłoby go dużo mniej. Sytuacja jest obecnie tak wynaturzona, że radykalne islamistyczne grupy terrorystyczne często grają na pokaz dla zachodniej publiczności.


Wszyscy rozumiemy samą koncepcję, gdziekolwiek jesteśmy na politycznym spektrum. Kiedy zamordowano Jo Cox, wskazywano na znacznie szerszą winę niż samego mordercy, Thomasa Maira. Kiedy Patrick Wood Crusius zamordował 23 ludzi w masowej strzelaninie w El Paso w Teksasie, “New York Times” nie marnował czasu i natychmiast obwinił atmosferę stworzoną przez Donalda Trumpa.

 

Język ma znaczenie. Prawda ma znaczenie.


Mroczna prawda


Nienawidzący Izraela “Guardian” aż za dobrze rozumie przyczynę i skutek, często mówiąc o atmosferze, która przyczynia się do morderczej przemocy – ale, tak samo jak “New York Times” (także winny demonizowaniu syjonizmu) potrafi dostrzec związek tylko wtedy, kiedy daje im to polityczne korzyści:

 

“Skrajnie prawicowi terroryści karmią się nienawiścią, jaką często podsycają elity, kiedy im to odpowiada”. 

 

Biorąc pod uwagę to, że “Guardian” jest jednym z ważniejszych mediów w Wielkiej Brytanii z obsesją na punkcie Izraela, szerzący dezinformację i demonizujący syjonizm, rzadko kiedy taki całkowity brak samoświadomości jest bardziej oczywisty niż w powyższym cytacie.


W tym przemyśle są gracze, których już wcześniej wskazywaliśmy. Program “Płaca za morderstwo” Autonomii Palestyńskiej, który zachęca do czynów terrorystycznych i nagradza je, jest chyba najczęściej wspominanym przykładem. Jeśli nagradzasz terrorystów i ich rodziny, nie możesz twierdzić, że nie masz krwi na rękach.

 

Prawda jest jednak dużo mroczniejsza i obejmuje znacznie więcej niż tych, którzy tylko obiecują terrorystom i ich rodzinom finansowe bezpieczeństwo.


Co z tymi na Zachodzie, którzy przedstawiają Autonomię Palestyńską jako umiarkowanych (tę AP, która stoi za „płacą za mordowanie”)? Lub z krajami, które finansują AP – lub finansują UNWRA – organ ONZ stworzony w celu uwiecznienia konfliktu, który używa klas szkolnych, by uczyć palestyńskie dzieci antyżydowskiej nienawiści.

 

Albo możemy spojrzeć bliżej domu. Ponieważ żydożercy są wiecznie nienasyceni, istnieje mnóstwo NGO, dziennikarzy i aktywistów (co dzisiaj jest w zasadzie tym samym), którzy biorą pod mikroskop żydowskie państwo i poddają je inspekcji, jakiej nie przetrwałby żaden kraj na świecie. Aby im pomóc, rodzice wysyłają palestyńskie dzieci, by prowokowały żołnierzy, z rzucającymi kamieniami starszymi tuż za nimi – i z 100 kamerami, które wszystkie starają się o najbardziej oszukańcze ujęcie sceny.   


Niemal każdy artykuł o Izraelu, każde doniesienia, jakie pojawia się w tych dniach na Zachodzie, jest wypaczoną relacją i umyślną fikcją.


Amnesty International szerzy nienawiść


Weźmy Amnesty International. Ta NGO spędziła dziesięciolecia na demonizowaniu państwa Izrael. Niedawno opublikowała raport z fałszywym twierdzeniem, że Izrael praktykuje „apartheid”. Ten raport jest online i jest przywoływany jako “prawda” w mediach społecznościowych we wszystkich wątkach o Izraelu.


A przecież raport Amnesty jest nonsensem. Wewnętrzny łańcuch dostarczania informacji dla Amnesty pełen jest Palestyńczyków z długą historią szerzenia skrajnej, antyizraelskiej retoryki w ich CV. Jeden z ich kluczowych pracowników, który nawet był na konferencji prezentującej raport, miał na swoim profilu Facebooka zdjęcia palestyńskich terrorystów.


Zbyt wielu pracowników Amnesty ma obsesję na punkcie Izraela, nawet jeśli są zatrudnieni, by być oczyma tej organizacji w innych częściach świata. Całe to wykoślawienie jest absurdalne, przerażające i najwyraźniej zakorzenione w antyżydowskim rasizmie, i oznacza, że produkcja Amnesty jest splamiona głęboko zakorzenionym antysemityzmem.


A więc Amnesty International szerzy złośliwe i demonizujące fake news o Izraelu. Kłamstwa, które są jawnie tworzone, by grać na uczuciach ludzi. Amnesty głosi te kłamstwa, po to właśnie, by wywołać gniew.


Fakt: – Terroryści zamordowali więcej cywilów w Izraelu na terenach sprzed 1967 roku w dwa miesiące po opublikowaniu kłamstwa Amnesty o „apartheidzie”, niż przez wiele poprzednich lat. Przypadek? – Może.


Świat pełen kłamstw


Niezrozumienie konfliktu i błędne odczytywanie wrogów Izraela nie jest obroną. Ignorancja napędzana obsesyjnym antysemityzmem nie jest wymówką. Amnesty poświęca olbrzymie zasoby na podżeganie do nienawiści i szerzenie kłamstwa o tym, że jedyna demokracja na Bliskim Wschodzie jest nikczemnym reżimem. Trzeba być głupcem, by twierdzić, że te kłamstwa nie mają konsekwencji w realnym świecie.


Na najbardziej podstawowym poziomie – datki stanowią wyraźny przykład – ludzie, którzy połykają te kłamstwa z większym prawdopodobieństwem dają datki na sprawę z palestyńską flagą niż ci, którzy ich nie przyjmują. Gazańscy żebracy, którzy używają Facebooka, żeby dotrzeć do aktywistów z prośbą o pomoc “w nakarmieniu dzieci”, mają większą szansę na nagrodę. Bardzo niewiele pieniędzy, które docierają do palestyńskich rąk, istotnie jest używanych dla polepszenia życia – tragicznie, odwrotność tego jest prawdą – są niemal w całości używane do wzmocnienia tego właśnie przemysłu kłamstw, który tworzy fake news które do tych darów prowadziły.  


Wyobraźmy sobie świat, który mówi prawdę. Miejsce, w którym palestyński terror nie ma apologetów na Zachodzie i żadnej publiczności, przed którą mogą grać. Świat, w którym palestyńscy propagandziści zamieszczają obrazy z usuniętym kontekstem – i nikt ich dalej nie przekazuje. Wyobraźmy sobie świat, w którym Izraelczycy są traktowani jak istoty ludzkie.


Nie ulega wątpliwości, że poziom przemocy były znacznie mniejszy. Kiedy osłabiasz przemysł nienawiści, który wspiera i karmi przemoc – cały konflikt rozpada się. Ile ludzkich istnień to by uratowało? Po obu stronach?


Ale odwrotność jest prawdą. Spójrzcie tylko, co dzieje się online. Izraelczycy są demonizowani i przedstawiani jako „złoczyńcy” przy pomocy tego samego języka, jaki zawsze zarezerwowany jest dla Żydów. „Syjoniści” są „robactwem”, „podludźmi”, „potworami” i są wyjątkowo „nikczemni”.


To nie dzieje się w jakiejś ukrytej, tajnej grupie. Izraelczyków zamienia się w nieludzkich, złych potworów na naszych kampusach. W XXI wieku w finansowanych przez państwo środowiskach Żydzi często czują, że muszą ukrywać swoją tożsamość. I w naszych szkołach, społecznościach kościelnych i związkach zawodowych. Także niektórzy artyści angażują się w to – zapewniając, że ich wielbicielom „mówi się prawdę” o tym, co robią „syjoniści”. A jeszcze jest szambo mediów społecznościowych. Nagle – z wojną w Ukrainie – wszyscy rozpoznają “rosyjską propagandę”. Gdzie byli przez ostatnich kilkadziesiąt lat?


Tworzenie poparcia


Poparcie, jakie to tworzy na ulicy, karmi sam konflikt – nie normalnych Palestyńczyków, którzy żyją w Ramallah lub Jerycho – ale przestrzeń aktywistów – tych, którzy szerzą kłamstwa od początku. Aktywiści tacy jak Mohammed El Kurd prawdopodobnie nie mogą uwierzyć własnemu szczęściu. Może on powiedzieć cokolwiek – niezależnie od tego, jak to absurdalne i oburzające – a ludzie przełkną jego kłamstwa i będą go oklaskiwać – nawet płacą mu tysiące funtów, by pojawił się na kampusie i osobiście powiedział te kłamstwa studentom.

 

Od Trocaire w Irlandii do CAABU w Wielkiej Brytanii lub SJP w USA. Wszyscy oni są w to zaangażowani. I to jeszcze zanim wymienimy grupy takie jak PSC, SPSC, IPSC lub JVP.


Zaangażowani są także politycy, którzy mają obsesję na punkcie Izraela i regularnie dzielą się ze swoimi wyborcami materiałami z przepełnionych nienawiścią miejsc, takich jak Mondoweiss i Electronic Intifada. Ci ludzie wypychają antysemityzm na ulice i głębiej w społeczeństwa, w których żyją – gdzie działa on jak wirus.


Częściowo jest to spowodowane przez słonia w salonie. Rozrost islamizmu na Zachodzie i wpływ, jaki ma to na nasze ulice. Islamiści widzą Izrael jako “islamską ziemię” i są zaangażowani w walkę religijną o jej odzyskanie. Są dzisiaj posłowie w Westminsterze, którzy nie odważyliby się przeciwstawić rosnącemu wpływowi islamistów w ich okręgach wyborczych, i retoryka tych polityków jest coraz bardziej antysyjonistyczna. A to, co dzieje się w Westminsterze, jest tylko ułamkiem tego, co dzieje się na poziomie rad miejskich w niektórych okręgach. Widzimy to najlepiej na kampusie, gdzie nowa przewodnicząca NUS szerzyła w przeszłości ludobójczą, antyżydowską retorykę. Jest ona tylko jedną z wielu ekstremistycznych aktywistów na naszych uniwersytetach. Jest to temat, o którym zbyt niewielu chce otwarcie dyskutować. 

 

Wszystko to nie tylko utrudnia życie Żydom w Wielkiej Brytanii lub USA. „Zwycięstwo dla intifady” nie jest tylko znaczkiem sprzedawanym na imprezach skrajnej lewicy. „Globalna intifada” nie jest tylko pustym zwrotem. Słowa “Chajbar, Chajbar” coś znaczą. I wszystko to pokazuje zielone światło radykalnym islamskim terrorystom.


Ta normalizacja antyżydowskiej nienawiści na Zachodzie może nie być bezpośrednio związana z niedawnymi aktami przemocy, w których życie straciło 14 Izraelczyków. Jednak od Amnesty i BBC do “New York Timesa” – wszyscy oni odegrali rolę w demonizacji syjonizmu. Kiedy więc atmosfera, jaką pomogli stworzyć, daje w wyniku martwych Izraelczyków – to wszyscy oni mają na rękach krew niewinnych.


They all have blood on their hands

14 kwietnia 2022

Tłumaczenie; Małgorzata Koraszewska

David Collier brytyjski badacz i blogier monitorujący głównie brytyjskie media. 

(0)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version