Czy upiory totalitaryzmu mogą się odrodzić?

Źle postawione pytanie może stać się fundamentem katastrofralnych doktryn politycznych. Ani nazizm, ani komunizm nigdy nie zeszły ze sceny. Czy nabierają ponownie siły? A jeśli tak, to gdzie? Czy jest możliwe, że patrzymy w złą stronę i odmawiamy dostrzeżenia słonia w salonie? Bezpośrednio po wojnie faszyzm w złagodzonej formie przetrwał w Hiszpanii i Portugalii, miał się dobrze w Argentynie, Urugwaju, Paragwaju i w innych krajach Ameryki Łacińskiej. Niewielu zauważało jego obecność w krajach arabskich. Największy arabski sojusznik Hitlera, wielki mufti Jerozolimy, Amin al-Husseini, mimo iż po wojnie był aresztowany, nigdy nie  został postawiony przed sądem. Uwolniono go po cichu i pozwolono powrócić na Bliski Wschód. Jego zbrodnie były dobrze znane, jego plany na przyszłość również.

Jeszcze w marcu 1944 roku wzywał swoich braci w wierze do czynu nadając z rozgłośni  z Berlina:

“Arabowie, powstańcie jak jeden mąż i walczcie o wasze święte prawa. Zabijajcie Żydów wszędzie, gdzie ich znajdziecie. To cieszy Boga, historię i religię, To ratuje wasz honor. Bóg jest z wami”.

Al-Husseini był częścią i jedną z najważniejszych postaci Bractwa Muzułmańskiego, ruchu, który od początku wyrastał w ścisłej symbiozie z niemieckim narodowym socjalizmem i podzielał jego wszystkie wartości, dodając do nich tylko religię. Mufti był nie tylko przyjacielem Eichmanna, ale otrzymał osobiście od Adolfa Hitlera przyrzeczenie, że eksterminacja Żydów będzie kontynuowana na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej i że Arabowie będą to mogli zrobić sami.


Nie mamy dokładnych danych, ilu oficerów SS znalazło schronienie w krajach arabskich, wiemy, że wielu z nich przeszło na islam uzyskując wysokie pozycje w Bractwie Muzułmańskim i pomagając w budowie sił zbrojnych tak Egiptu, jak i Syrii.   


Ile racji ma egipski intelektualista twierdząc, że świat arabski przejął z europejskiej kultury przede wszystkim Mein Kampf i Protokoły mędrców Syjonu? Bez wątpienia te dwie książki od dziesięcioleci publikowane są w astronomicznych nakładach i żadne inne nauki zachodnie nie odcisnęły się takim piętnem jak fałszywka carskiej ochrany i dzieło szaleńca.      


Ludobójcze żydożerstwo jest filarem ideologii politycznego islamu tak w wydaniu sunnickim, jak i szyickim. To ludobójcze żydożerstwo jest zwornikiem totalitarnej ideologii skierowanej przeciwko demokracji, równości praw, przeciw wszelkiemu indywidualizmowi.


Dlaczego odmawiamy dostrzeżenia tego słonia w salonie? Brytyjski autor, Mark Pickles jest przekonany, że przyczyną jest fakt, iż to samo ludobójcze żydożerstwo nadal przenika również naszą zachodnią kulturę.      


W obszernym eseju o nazistowskim słoniu w salonie Mark Pickles pisał:

„…zarówno chrześcijański Zachód, jak islam muszą przyjąć odpowiedzialność za rozpętanie tego zła. Ponad sto formalnie chrześcijańskich narodów i 57 muzułmańskich narodów musi przyjąć odpowiedzialność za własne bolączki i niepowodzenia i przestać używać Izraela - jedynego państwa żydowskiego, oblężony dom połowy Żydów świata - jako kozła ofiarnego i metafizycznego wroga.”

Chrześcijański antyjudaizm zmienił się w „naukowy”, rasistowski antysemityzm, a antysemityzm został zastąpiony „humanistycznym” ludobójczym antysyjonizmem.


Tę ciągłość ideologiczną wspierają dodatkowo interesy. Arabskie ludobójcze żydożerstwo jest wzmocnione bogactwem czerpanym z ropy naftowej. Dla krajów rozwiniętych ropa naftowa jest towarem pierwszej potrzeby, więc nawet gdyby ktoś miał jakieś zastrzeżenia do totalitarnej ideologii, to przecież interesy są ważniejsze. Chętnych do zgłaszania zastrzeżeń raczej nie widać. Nieustanne wezwania do eksterminacji narodu żydowskiego pozostają niezauważone, fakt, że kryje się za nimi nienawiść do demokracji i praw człowieka, jest ignorowany. Wskazywanie na związki muzułmańskiej paranoi z zakorzenioną paranoją europejską wywołuje albo wzruszenie ramionami, albo zgoła oburzenie. Oglądałem niedawno krótki film z Al-Jazeera, na którym młody syryjski dziennikarz, Thaer Al-Nashef, mówił o absurdzie  antyizraelskiej paranoi w krajach arabskich, które same są dyktaturami, notorycznie łamiącymi prawa człowieka, ignorującymi potrzeby swoich obywateli i opowiadającymi bzdury, że Izrael dąży do zagrabienia ziem od Eufratu do Nilu. Na to polityk z Sudanu, sekretarz Partii Unionistycznej Sudanu, Muhammad Al-Hajj,  odpowiedział z pełnym przekonaniem, że niebieskie paski na izraelskiej fladze reprezentują Eufrat i Nil i to jest pewne, bowiem to jest zapisane w Protokołach mędrców Syjonu. Mark Pickles wydaje się mieć rację pisząc:

Hitler postawił na swoim. Protokoły mędrców Syjonu  teraz powszechną własnością Arabów, oczywiście w arabskim tłumaczeniu, jak jest nią również Mein Kampf.  Dzisiaj obie te wypełnione nienawiścią i trujące książki są bestsellerami w całym świecie arabskim i w szerszym świecie muzułmańskim. Dzisiaj Hitler okazuje się równie wpływowym fałszywym prorokiem dla islamu, jak za życia był prorokiem dla chrześcijaństwa.

Wielu ludzi zastanawiało się nad pytaniem, jakim cudem ewidentna paranoja kiepskiego malarza udzieliła się całym narodom? Odpowiedź nie jest jednak aż tak skomplikowana. Choroba morderczego żydożerstwa trwa od tysiącleci, epidemia wybucha i przygasa. Orgie masowego mordowania Żydów znają niemal wszystkie miasta Europy. Popyt na Protokoły mędrców Syjonu wykraczał daleko poza Rosję i poza nazistowskie kręgi w Niemczech. 


Na arabski, turecki i irański nazizm wielu ludzie w Europie i Ameryce patrzy raczej z nadzieją niż z przerażeniem. Zaledwie w trzy lata po wojnie, w której zginęło ponad sześć milionów Żydów i grubo ponad dziesięć razy tyle ludzi z innych narodowości, Wielka Brytania aktywnie wspierała dokończenie ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej zbrojąc armię jordańską i egipską i doskonale wiedząc, że te armie ruszą do dzieła w chwili ogłoszenia niepodległości Izraela.


Czym różnił się totalitarny komunizm od nazizmu? Imperialna retoryka nazistów obiecywała oddanie świata we władanie germańskiej rasie. Retoryka rosyjskiego czerwonego imperializmu ubrana była w bardziej porywający pseudohumanizm. Nie było tu rasizmu, obiecywano powszechny pokój i braterstwo po likwidacji wrogów ludu. Sojusz niemieckich nazistów i moskiewskich internacjonalistów mógł się wydawać zdumiewający. Ale wspólnym wrogiem była demokracja. Moskwie ludobójczy antysemityzm nazistów w niczym nie przeszkadzał, niedawne ludobójcze rosyjskie żydożerstwo zaowocowało ogromną falą pogromów, a irracjonalna nienawiść do Żydów była równie silna w szeregach sympatyków komunizmu, jak była silna wśród zwolennikow caratu, samo masowe mordowanie wszelkich „wrogów ludu” było równie silną pasją w obydwu totalitarnych systemach.


Ten sojusz mógł przynieść Hitlerowi zwycięstwo. Na szczęście popełnił błąd i przeliczył swoje siły. Z dwóch walczących ze sobą totalitaryzmów zwyciężył ten, który wszedł w fałszywy sojusz z aliantami. Stalin od początku miał nadzieję, że z czasem ruszy na Europę, i że zrobi to bardziej skutecznie aniżeli zrobił to Adolf Hitler. 


(Warto tu wspomnieć drobny epizod z czasów kiedy generał Anders budował w ZSRR polską armię. Anders poprosił Stalina, żeby mu nie przysyłać Żydów. Stalin zgodził się z polskim generałem, że Żydzi to żaden materiał na żołnierzy.)


Kiedy powstał Izrael, walcząc od pierwszego dnia niepodległości o przetrwanie, jedynym krajem, który dostarczył mu broni, była Czechosłowacja. Wszyscy czechosłowaccy politycy, którzy byli zaangażowani w tę pomoc, zostali w kilka lat później zlikwidowani. Jednak na pierwszym etapie dostali z Moskwy zielone światło. Stalin liczył, że uda się z Izraela stworzyć komunistyczny przyczółek na Bliskim Wschodzie. Zachód z założonymi rękoma patrzył na przygotowania do masakry. Dlaczego perspektywa eksterminacji resztek europejskich Żydów, którzy zdołali przedostać się do Palestyny, nikomu nie przeszkadzała?


Dziedzictwo chrześcijańskiego żydożerstwa obecne było we wszystkich politycznych salonach demokratycznych krajów po obu stronach oceanu, jednak po Szoah jego dalsza kultywacja wymagała nowej ideologicznej oprawy, a ta płynęła z kraju zwycięskiego komunistycznego totalitaryzmu i ubrana była w szaty rzekomego obrońcy praw człowieka.


Techniki inicjowania walki narodowo-wyzwoleńczej KGB przejęło od carskiej Ochrany, a w walce z Izraelem zaczęto je stosować na szerszą skalę w wyniku konfliktu związanego z nacjonalizacją Kanału Sueskiego w 1956 roku, która miała na celu przede wszystkim zdławienie izraelskiej gospodarki.  (Wcześniej Związek Radziecki zobowiązał się do udzielenia pomocy w budowie tamy Assuańskiej oraz zaczął dostarczać olbrzymich ilości broni dla armii egipskiej.)


Sowiecki antysyjonizm rodził się jako ważny element zimnej wojny. Związek Radziecki postanowił przebrać swoje stare rosyjskie żydożerstwo w szaty walki o narodowe wyzwolenie spod władzy kolonializmu i imperializmu.


Wojna 1956 roku była jedyną wojną Izraela z arabskimi sąsiadami, w której Izrael miał poparcie krajów zachodnich, a nawet ONZ. Aktywizacja działań ZSRR w Egipcie stanowiła otwarcie kolejnego frontu zimnej wojny i była poważnym zagrożeniem dla międzynarodowego handlu. Militarna przegrana Egiptu wyłoniła z czasem potrzebę zainicjowania walki narodowo-wyzwoleńczej już nie Arabów, a  „Palestyńczyków”. (Wcześniej pojęcie Palestyńczyków używane było wyłącznie w odniesieniu do żydowskich  mieszkańców Mandatu Palestyńskiego.)    


Organizacja Wyzwolenia Palestyny zorganizowana została przez KGB i zatwierdzona przez Ligę Arabską. Początki były jednak niemrawe. Jordańska monarchia nie była specjalnie skłonna do kooperacji, próbowano tworzyć namiastkę palestyńskiego rządu w będącej pod kontrolą Egiptu Gazie, ale skuteczność była ograniczona. Dopiero po wojnie sześciodniowej, w której arabscy klienci ZSRR ponieśli sromotną klęskę, radziecki antysyjonizm stał się jednym z centralnych elementów zimnej wojny.

 

Przywódca terrorystów palestyńskich Arafat i przywódca ZSRR Leonid Breżniew

Zaczęto masowo szkolić bojowników Organizacji Wyzwolenia Palestyny, przygotowując ich do przejęcia Jordanii, jak też zbrojąc oraz ćwicząc w technikach międzynarodowego terroryzmu (ze szczególnym naciskiem na porwania samolotów pasażerskich).


W sferze zainteresowania KGB znalazły się setki ludzi z Bliskiego Wschodu (w tym wielu ludzi w samym Izraelu). Wśród „Palestyńczyków” za najciekawsze uznano trzy postaci.  


Wadi Haddad, lekarz pediatra, z arabskiej rodziny prawosławnych chrześcijan, członek kierownictwa Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny. Komunista i specjalista od operacji specjalnych. Jego główna specjalność to spektakularne porwania samolotów pasażerskich. W 1968 roku zorganizował porwanie samolotu El-Al, którego pasażerowie zostali zwolnieni w zamian za uwolnienie 16 więźniów palestyńskich. Zarówno to porwanie, jak i kolejne wzbudziły ogromne zainteresowanie zachodniej prasy. W rok później porwano amerykański samolot lecący z Tel Avivu do USA, który terroryści skierowali do Damaszku. Wśród porywaczy po raz pierwszy była kobieta, Leila Khaled. Na lotnisku w Damaszku pasażerowie zostali internowani, a po trzech miesiącach wymieniono ich za więźniów palestyńskich. Porywacze wysadzili w powietrze pusty samolot, a następnie zostali „aresztowani” przez władze syryjskie. Sukces medialny był ogromy.      


Kolejny wyczyn Haddada miał miejsce we wrześniu 1970 roku, równoczesne porwanie pięciu samolotów pasażerskich. W jednym z nich, w samolocie El-Al z Amsterdamu do Tel-Awiwu, był oficer Shin Bet w cywilu, który zastrzelił jednego terrorystę i aresztował jego towarzyszkę, Leilę Khaled. Samolot lądował w Londynie, gdzie Leila Khaled została aresztowana, a po 28 dnia wymieniona za zakładników przetrzymywanych przez Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny. Pozostałe cztery samoloty porwane tego dnia wylądowały w Jordanii. Te porwania były ostatnią kroplą, która skłoniła rząd jordański do zbrojnej rozprawy z palestyńskimi organizacjami terrorystycznymi, znanej jako „czarny wrzesień”. Po tej operacji palestyńskie organizacje terrorystyczne przeniosły się do Libanu, gdzie z czasem miały wywołać wojnę domową.             

Wadi Haddad uważany był za szczególnie cenny nabytek KGB, miał kryptonim „Narodowiec”, a o jego działaniach ówczesny szef KGB, Andropow, osobiście informował w specjalnych raportach Leonida Breżniewa. W marcu 1970 roku statek badawczy „Kursograf” otrzymał polecenie zmiany planów, zawinął do portu we Władywostoku, gdzie załadowano skrzynie z bronią, amunicją i materiałami wybuchowymi i okręt skierował się do wybrzeży Jemenu, gdzie przesyłka została przekazana Haddadowi i jego ludziom. Przez lata KGB za pośrednictwem Haddada i jego ludzi  koordynowało współpracę terrorystów palestyńskich z terrorystami z Europy Zachodniej, czyli przede wszystkim z Czerwonymi Brygadami, z IRA i Baader-Meinhof Group.


Ostatecznie Haddad zmarł na białaczkę w 1978 roku, w szpitalu w NRD, jednak do dziś krążą uporczywe pogłoski, że został otruty przez Mossad. Miał na swoim koncie dziesiątki zamachów terrorystycznych i uważany był za jednego z najcenniejszych sowieckich agentów.


Jasser Arafat (kryptonim Aref) nie był, w odróżnieniu od Haddada, specjalnie ceniony w Moskwie.  Dopiero w 1973 roku uznano, że on i jego frakcja Fatah mogą być jednak przydatni w wojnie zastępczej z Izraelem.       


Oprócz samego Arafata setki ludzi z Fatahu odbywało szkolenia w ZSRR i w różnych krajach Europy Wschodniej. Szczególnie cennym nabytkiem okazał się bliski współpracownik Arafata, Mahmoud Abbbas, który w 1979 roku, po studiach prawniczych w Bejrucie przyjechał na studia doktoranckie na uniwersytecie im. Lumumby w Moskwie. Rektorem tego uniwersytetu był wówczas Jewgeni Primakow, który osobiście wskazał opiekuna i promotora pracy doktorskiej Abbasa, którym został Władimir Kisielew, a tytuł pracy brzmiał: "Druga strona: Tajne Stosunki między nazizmem a syjonizmem”. Tradycja carskiej Ochrany wróciła w pełnej krasie. Można powiedzieć Protokołów mędrców Syjonu ciąg dalszy. Palestyński doktorant pod okiem mistrzów wyprodukował nie tylko pracę negującą Holocaust, ale również „dowody”, że syjoniści „pomagali” Hitlerowi. 

Oryginalna okładka pracy doktorskiej dr Abbasa.

Oczywiście sama praca doktorska nie była największym sukcesem, doktorant został agentem KGB i pracował przez lata dla Moskwy pod kryptonimem „Kret”. (Informacje na temat jego działalności znajdujemy w dokumentach, które przekazał brytyjskiemu wywiadowi Wasilij Nikiticz Mitrochin, były archiwista KGB, który zrobił mikrofilmy ponad 25 tysięcy stron dokumentów. Opracowanie tych dokumentów zrobił wspólnie z Mitrochinem brytyjski autor Andrew Christopher. Archiwum Mitrochina, w tłumaczeniu na polski ukazało się w 2001 roku nakładem wydawnictwa Muza.)     


Podczas gdy nazistowska ideologia jest nadal kultywowana na całym muzułmańskim Bliskim Wschodzie, jej główną propagandową bronią jest wypracowany w Moskwie antysyjonizm. Ideologia odmawiająca Izraelowi prawa do istnienia i usprawiedliwiająca mordowanie Żydów.   


Współczesny islam jest równie paranoiczny, jak paranoiczny był radziecki komunizm i niemiecki nazizm. Polityczny islam propagowany z Teheranu, Ankary, z Islamabadu, wcześniej z Arabii Saudyjskiej i Egiptu jest połączeniem religijnego fundamentalizmu z głęboką nienawiścią do demokracji i jednostkowych wolności. Idea praw człowieka jest zagrożeniem dla boskich praw. Równocześnie korzystając obficie z wzorów nazistowskiej i radzieckiej propagandy ten polityczny totalitarny islam przekonuje wielu ludzi na Zachodzie, że w rzeczywistości to on broni praw człowieka. W tych zabiegach zmierzających do odwrócenia rzeczywistości, szczególnym narzędziem jest ustawiczne zmienianie Izraela w pariasa narodów, w państwo rzekomo najbardziej i najczęściej łamiące prawa człowieka, rzekomo prowadzące eksterminację Palestyńczyków, rzekomo państwo apartheidu i mocarstwo kolonialne.


Groteskowość tej próby zamienienia ofiar w katów nie tylko nie budzi protestów, jej zauważanie wywołuje oburzenie. Mahmoud Abbas jest oklaskiwany w Parlamencie Europejskim, w tym samym parlamencie była porywaczka samolotów pasażerskich Leila Khaled opowiadała o walce o wyzwolenie kobiet, a polityk, który otwarcie ubolewa, że Hitler wykonał tylko połowę roboty, zapraszany jest do Oxfordu.                


Premier Malezji, Mahathir bin Mohamad, powiedział w wystąpieniu przed OIC w Kuala Lumpur w 2003 roku:

“Żydzi nadal rządzą światem przez zastępców… ale kilka milionów Żydów nie może pokonać 1,3 miliarda muzułmanów. Musi być sposób. A możemy znaleźć sposób tylko, jeśli  zatrzymamy się, by pomyśleć, ocenić nasze słabości i nasze siły, planować strategie i kontratakować… Europejczycy zabili sześć milionów Żydów z 12 milionów”.

Bin Mohamad należy do nielicznych mężów stanu, którzy zupełnie otwarcie przyznają, że są antysemitami, więc fakt zaproszenia go w 2019 roku zarówno przez Oxford Union, jak i przez Cambridge Union nie jest raczej efektem braku informacji.


Organizacja Narodów Zjednoczonych otwarcie objęła radziecką wersję nowego antysemityzmu w 1975 roku przyjmując sponsorowaną przez ZSRR rezolucję 3379 zrównującą syjonizm z rasizmem. Od tamtej pory sympatie Zachodu do wszystkich organizacji deklarujących zamiar ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej niepomiernie wzrosły. Fakt, że nie tylko  te organzacje, ale potężne militarnie kraje takie jak Islamska  Republika Iranu, Turcja, czy dysponujący bronią atomową Pakistan wiążą ten cel z zamiarem podboju zachodniego świata i zdławienia wszelkiej wolności, nie jest dla systemów totalitarnych nowy. Walka z Żydami ma zaledwie otworzyć drogę do walki o podporządkowanie świata jednej myśli. Upiory totalitaryzmu odrodziły się dawno temu. Dziś walczą o rząd dusz. Niektóre skaptowane dusze dziwią bardziej niż inne. Może niesłusznie.

Leila Khaled w Parlamencie Europejskim, wrzesień 2017r.  

 

(0)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version