Prawda

Piątek, 19 kwietnia 2024 - 05:57

« Poprzedni Następny »


Holocaust, lewica i powrót nienawiści


Jamie Palmer 2016-04-28

Ocaleni z Buchenwaldu w Hajfie.
Ocaleni z Buchenwaldu w Hajfie.

Lewica europejska zmaga się, by zwalczyć antysemityzm wśród swoich członków. Jeśli historia jest jakąkolwiek wskazówką, może upłynąć dużo czasu zanim ich solidarność rozciągnie się na Żydów i Izraelczyków.


Alex Chalmers, współprzewodniczący Oxford University Labour Club, złożył rezygnację 17 lutego z powodu szerzącego się antysemityzmu i wrogości do Żydów wśród członków klubu. Jego oświadczenie i następujący po nim komunikat prasowy Oxford University Jewish Society stanowią trzeźwiącą lekturę, również dlatego, że nie jest to odizolowany wypadek.


Na początku marca brytyjska Labour Party musiała tłumaczyć, dlaczego pozwoliła Gerry’emu Downingowi, który pisał o potrzebie “zajęcia się kwestią żydowską”, i Vicki Kirby, która tweetowała, że Adolf Hitler mógłby być „Bogiem syjonistów”, na ponowne przyjęcie do partii po ich zawieszeniu za antysemityzm. Kirby była nawet kandydatką na posła do parlamentu, a po powrocie do partii mianowano ją wiceprzewodniczącą lokalnego komitetu wykonawczego tej partii.


Przez ostatnich kilka lat wyraźne poczucie niepokoju narastało wśród Żydów na lewicy europejskiej. U sedna tych napiętych stosunków leży następujący dylemat: olbrzymia większość Żydów jest syjonistami, a olbrzymia większość ludzi o lewicowych poglądach nie jest.


Problem wykracza jednak poza kwestię samego Izraela. Dotyczy także ogólnego odczucia, że lewicy nie obchodzą sprawy żydowskie i nie jest chętna poważnie potraktować kwestii narastającego antysemityzmu, woląc zamiast tego zbywać go jako konsekwencję polityki izraelskiej lub zahaczające o cenzurę próby zamknięcia dyskusji o tej polityce. Zgroza, z jaką wielu Żydów przyjęło wybór Jeremy’ego Corbyna na przywódcę Partii Pracy, przewyższała jedynie świadomość, że jego zwolennicy uważali jego zamiłowanie do towarzystwa antysemitów za niewarte uwagi.


Jest to złożony temat, z korzeniami sięgającymi wstecz do początków poprzedniego stulecia. Próbuję nakreślić – z konieczności ogólnie – niektóre trendy myśli, jaka wpływała na stosunki między Żydami i lewicą, jak również zmieniające się postawy wobec Izraela. Mam nadzieję, że uda mi się tym rzucić nieco światła na ich implikacje.


Żydzi i Europejczycy wyciągnęli inną naukę o nacjonalizmie z doświadczeń II wojny światowej. Na kontynencie oszpeconym chaosem podboju, okupacji, kolaboracji i ludobójstwa, uznano nazizm i faszyzm za logiczny koniec nacjonalizmu. Kiedy szowinizm i ślepa duma narodowa ustąpiły miejsca introspekcji i zwątpieniu w siebie, z ruin wyłonił się nowy uniwersalizm i internacjonalizm – założenie Narodów Zjednoczonych, przyjęcie przez Zgromadzenie Ogólne ONZ Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka i wzrost nastrojów antykolonialnych i antyimperialistycznych, które z czasem doprowadziły do rozmontowania imperiów przez demokracje zachodnie.


Dla Żydów europejskich jednak nacjonalizm, w tym wypadku syjonizm, był teraz kwestią wyzwolenia i gwarancją przeżycia. Poszli więc w różnych kierunkach. Przed wojną sprawa syjonizmu była kontrowersyjna. Wśród Żydów, nieproporcjonalnie radykalnych, wielu wolało poświęcić się międzynarodowej walce o socjalizm. Wielu innych wolało asymilować się jako lojalni członkowie swoich społeczeństw. Wojna zmieniła to wszystko. Komunistów żydowskich już zdradził pakt Ribbentrop-Mołotow, który był deklaracją sojuszu między Związkiem Radzieckim a Niemcami nazistowskimi. Pakt ten wymagał od oszołomionych komunistów, by bronili porozumienia z ludobójczymi antysemitami. Kraje neutralne blokowały imigrację żydowską i zawracały uchodźców. Ani kapitalistyczny Zachód, ani Związek Radziecki nie podjęli kroków, by obrać za cel infrastrukturę Ostatecznego Rozwiązania, kiedy dotarła do nich widomość o tym, co się dzieje. A kiedy wojna skończyła się, proletariat nie powstał, by zsowietyzować Europę zachodnią, jak to przepowiadał Stalin. Zamiast tego przez okupowany wschód Europy przeszła fala pogromów. Dochodząc do wniosku, że ani zachodnia asymilacja, ani radziecka utopia nie dawały drogi do bezpieczeństwa i ratunku, porzuceni przez Europę Żydzi zwrócili się do syjonizmu.


Kluczowym pytaniem, stojącym przed lewicą europejską, jest to, czy zmieni się w taki sposób, by Żydzi raz jeszcze poczuli się częścią lewicowej rodziny politycznej. Niestety, na dającą się przewidzieć przyszłość, odpowiedź na to pytanie wydaje się negatywna.


Mimo horroru Szoah kwestia syjonizmu dzieliła powojenną lewicę brytyjską. W odróżnieniu od krajów okupowanych przez nazistów na kontynencie europejskim Wielka Brytania nie musiała borykać się z dziedzictwem kolaboracji. Jednak, jako zarządzająca Mandatem Palestyńskim, Wielka Brytania była odpowiedzialna za Białą Księgę z 1939 r., która ograniczyła imigrację żydowską na życzenie nacjonalistycznego kierownictwa arabskiego, skazując w ten sposób niezliczonych Żydów na śmierć, której inaczej mogli uniknąć. Przywódcy powojennego rządu labourzystowskiego – w szczególności premier Clement Attlee i minister spraw zagranicznych Ernst Bevin – nie byli entuzjastyczni wobec planów utworzenia państwa żydowskiego w Palestynie. Bevin posunął się tak daleko, że deportował żydowskich imigrantów z Palestyny, wielu ocalonych z Holocaustu wśród nich, i starał się sabotować stworzenie państwa żydowskiego w ONZ. Pod wpływem reakcji społeczeństwa i nacisków partyjnych oraz narastającej przemocy w Palestynie, rząd brytyjski w końcu zdecydował jednak zrzucić cały ten zabałaganiony problem na ONZ.


Choć Labour Party starała się oddzielić antysemityzm od kwestii Palestyny z powodów politycznych, europejskie partie komunistyczne robiły to samo z powodów ideologicznych, mimo pełnych udręki protestów swoich żydowskich członków. W kwietniu 1947 r. teoretyk partii komunistycznej Wielkiej Brytanii, Rajani Palme Dutt, opublikował oświadczenie zatytułowane Declaration on Palestine, w którym napisał:

Ostrzegamy wszystkich Żydów, że syjonizm, który stara się zrobić z Palestyny lub części Palestyny państwo żydowskie, jest sojusznikiem mocarstw imperialistycznych i ich bazy na Bliskim Wschodzie, odciąga Żydów od prawdziwego rozwiązania problemu antysemityzmu, którym jest rozwój demokracji i pełna równość praw w krajach, w których żyją.

W reakcji na takie poglądy Moshe Sneh, członek Knesetu z ramienia izraelskiej partii komunistycznej, mówił później:

Każdy Żyd, który pozostał przy życiu, wie i czuje, że żyje tylko przez przypadek – albo dlatego, że był poza Trzecią Rzeszą, albo dlatego, że zabrakło czasu, by wpakować go do komory gazowej i pieca… Przyjść do tych ludzi teraz i radzić im: „Proszę, asymilujcie się, zapomnijcie, że jesteście Żydami, uwolnijcie się od waszej żydowskości, żebyście byli wolni” – czy można wyobrazić sobie coś bardziej cynicznego i okrutnego?

Dla wielu na dzisiejszej lewicy Holocaust jest dziwnie niewygodnym tematem. Na marginesach skrajnej lewicy można znaleźć poważne próby zaprzeczenia Holocaustowi. Jednak w kulturalnej i akceptowanej części lewicy często zdarza się usłyszeć ludzi dobrej woli, którzy domagają się wyjaśnienia, dlaczego Izraelczycy upierają się przy prześladowaniu innych, tak jak sami byli kiedyś prześladowani.


O przeprowadzaniu analogii między Izraelem a Niemcami nazistowskimi mówi się czasami jako o swego rodzaju zaprzeczaniu Holocaustowi (twierdzenie, że naziści nie byli gorsi niż Izraelczycy) lub jako o oszczerstwie o mordzie rytualnym (twierdzenie, że Izraelczycy nie są lepsi niż naziści), ale rzadko jest ta analogia zamierzona jako jedno lub drugie. Intencją jest przemodelowanie historii prześladowania Żydów w instrument hańby. W każdy Dzień Pamięci Holocaustu podnoszą się oburzone głosy na lewicy w rzekomej trosce o ciężką dolę Palestyńczyków, ale ostentacyjnie odmawiające przyznania istnienia antysemityzmu lub w ogóle eksterminacji żydostwa europejskiego. Nieżyjący już politolog, Norman Geras pisał, że  jest to jak powiedzenie kobiecie, która właśnie dała klapsa swojemu dziecku, że nie jest lepsza od jej ojca, który ją bił i gwałcił.


W wywiadzie, jaki Lee Smith z Hudson Institute przeprowadził niedawno z izraelsko-arabskim dyplomatą, Georgem Deekem, Deek zaproponował wyjaśnienie osobliwego okrucieństwa i mściwości, z jaką Holocaust jest używany do atakowania Izraela. Problem, argumentował, polega na tym, że sam Izrael jest powszechnie źle pojmowany. Nie widzi się go jako realizacji praw narodowych bezpaństwowego narodu, ale jako projekt europejskiej pokuty, wielkoduszności i współczucia. A ponieważ utworzenie Izraela postrzega się jako konsekwencje szczodrości europejskiej, legalność istnienia Izraela zawsze będzie zależała od aprobaty Europy. Deek streszcza panującą postawę tak:

Tak samo, jak ja okazałem współczucie tobie, ty musisz okazać współczucie innym. Jeśli zaś nie okażesz współczucia – lub tego, co ja uważam za współczucie – to nie będę miał obowiązku okazywać ci dalszego współczucia, a wtedy twoje prawo znajdowania się tutaj lub zachowywania się w pewien sposób, jest ci odebrane.

W historii opozycji lewicy wobec syjonizmu jest jeden ciekawy wyjątek: głos Związku Radzieckiego za podzieleniem Palestyny na państwa żydowskie i arabskie. 26 listopada 1947 r. Andriej Gromyko, przedstawiciel Stalina w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, wyjaśnił  pogarszającą się sytuacją w Palestynie brakiem praktycznej alternatywy, poczym dodał:

[Ta decyzja] jest zgodna z zasadą o samostanowieniu narodów… [i] zaspokoi prawomocne żądania narodu żydowskiego, z którego setki tysięcy są, jak wiecie nadal bez kraju, bez domów, znalazłszy tymczasowe schronienie w kilku specjalnych obozach w kilku krajach Europy zachodniej.

Wszystko to było całkowitą nowością dla europejskich komunistów takich jak Dutt, którzy spędzili lata powojenne posłusznie atakując takie twierdzenia. Kapryśne odwrócenie polityki sowieckiej przez Stalina nie miało jednak nic wspólnego z ideologią komunistyczną ani troską o dobro Żydów. Była to czysta realpolitik, wyrażająca pragnienie Stalina wyrzucenia Brytyjczyków z Bliskiego Wschodu i, jeśli to możliwe, niewpuszczenia tam również Amerykanów, co podniosłoby potęgę i wpływy Związku Radzieckiego. W tym celu zaopatrzył on Izrael w samoloty Messerschmitt i inne wyposażenie, lekceważąc brytyjsko-amerykańskie embargo, kiedy nowonarodzone państwo żydowskie walczyło o swoje życie przeciwko inwazji armii arabskich.


Ten eksperyment filosemityzmu nie trwał długo. Zamiast z wdzięcznością poddać się panowaniu radzieckiemu, Izrael wybrał ostrożną politykę niezaangażowania. Co więcej, Stalin nie przewidział elektryfikującego efektu zwycięstwa Izraela w Wojnie o Niepodległość na Żydów w Związku Radzieckim. Kiedy ambasador Izraela, Golda Meir, odwiedziła ZSRR pod koniec 1948 r., dziesiątki tysięcy Żydów radzieckich wypełniły ulice Moskwy. Meir pisała później: „Przyszli oni – ci dobrzy, dzielni Żydzi – żeby okazać swoje poczucie pokrewieństwa i świętować ustanowienie państwa Izrael”.


Również Stalin odniósł takie wrażenie, ale był znacznie mniej tym zachwycony. Widział  spontaniczny wyraz radości i dumy jako brak lojalności ze strony „burżuazyjnych nacjonalistów”, o których myślał, że są agentami imperialistycznej piątej kolumny.


W rzeczywistości zwrócenie się Stalina przeciwko Żydom już się zaczęło. W Mińsku radziecka tajna policja zamordowała Solomona Michoelsa, przewodniczącego Żydowskiego Komitetu Antyfaszystowskiego. Po wizycie Goldy Meir w Moskwie paranoicznie antysemicki terror rozpoczął się na dobre.


Ambasador Izraela w Związku Radzieckim, Golda Meir, jest otoczona przez 50 tysięcy Żydów w pobliżu synagogi moskiewskiej w pierwszy dzień Rosz Haszana, 1948. Zdjęcie: Wikimedia
Ambasador Izraela w Związku Radzieckim, Golda Meir, jest otoczona przez 50 tysięcy Żydów w pobliżu synagogi moskiewskiej w pierwszy dzień Rosz Haszana, 1948. Zdjęcie: Wikimedia

Tysiące Żydów walczyło za rosyjską ojczyznę i rząd radziecki podczas II wojny światowej. Teraz jednak rządy, pod którymi żyli, zwróciły się przeciwko nim. W listopadzie 1948 r. aresztowano jeszcze żyjących członków Żydowskiego Komitetu Antyfaszystowskiego za rzekome spiskowanie z wywiadem amerykańskim, by założyć republikę żydowską na Krymie. W styczniu następnego roku państwowe media radzieckie rozpoczęły wielką kampanię przeciwko rzekomej groźbie żydowskiego „kosmopolityzmu bez korzeni”. Zamknięto teatry, szkoły, biblioteki i wydawnictwa w języku jidysz, aresztowano i torturowano dużą liczbę Żydów, wielu rozstrzelano innych wywieziono do gułagu. Wiktor Komarow, opisany przez Simona Sebaga Montefiore jako „szatański sadysta” i „bestialski psychopata antysemicki”, nadzorował brutalne przesłuchania. „Oskarżeni trzęśli się przede mną – pisał z zadowoleniem w liście do Stalina. – Szczególnie nienawidziłem i byłem bezlitosny wobec nacjonalistów żydowskich, których uważam za najbardziej niebezpiecznych i nikczemnych wrogów”. Kontrolowane przez państwo media w krajach Europy Wschodniej, które podczas wojny zalane były antysemityzmem nazistowskim, teraz były zalane ich sowieckim odpowiednikiem.


Tak to wyglądało, mimo że teoretycznie antysemityzm był sprzeczny z radziecką doktryną internacjonalistyczną. W 1931 r. sam Stalin mówił o nim jako „najbardziej niebezpiecznej pozostałości kanibalizmu” i „Według prawa ZSRR czynni antysemici podlegają karze śmierci”. Z tą sprzecznością poradzono sobie po prostu łącząc Żydów i syjonistów. W 1952 r. Stalin oświadczył: “Każdy nacjonalista żydowski jest agentem wywiadu amerykańskiego”.


Tego samego roku trwały dalsze prześladowania, takie jak Noc Zamordowanych Poetów, proces Slansky’ego w Czechosłowacji i Spisek Lekarzy – procesy pokazowe, w których olbrzymia większość oskarżonych była zdradzieckimi rzekomo Żydami. Historyk Colin Shindler napisał, że „W kategoriach jawnego antysemityzmu proces Slansky’ego daleko przewyższył procesy pokazowe lat 1930. Także nie-Żydów oskarżano o ‘żydowskość’, ponieważ byli usidleni , zdaniem śledczych, przez swoje żydowskie żony… Oskarżano ich o ‘syjonizm’, o kontakty z ambasadą izraelską, o powodowanie szkód państwu i o uczestnictwo w obejmującej cały świat sieci spiskowej”.


Śmierć Stalina w 1953 r. dała krótkie wytchnienie, ale jego następcy nie byli dużo lepsi. Podczas wielkiej kampanii radzieckiej w latach 1961-1964 w celu wyplenienia „przestępstw gospodarczych” dokonano egzekucji nieproporcjonalnej liczby Żydów z użyciem starych, antysemickich oszczerstw w prasie i towarzyszących artykułom karykatur. W 1975 r. zaś Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło rezolucję 3379 oświadczającą, że syjonizm jest „formą rasizmu”. Niezależnie od tego, czy rezolucję przedstawiono na rozkaz Związku Radzieckiego, jak twierdzą niektórzy historycy, Związek Radziecki głosował za jej przyjęciem.


Wszystko to byłoby wystarczająco złe, gdyby było ograniczone do sfery radzieckiej. Na demokratycznym Zachodzie jednak radziecki antysemityzm był sumiennie i bezkrytycznie powielany w prasie komunistycznej i w ten sposób dostał się do ideologicznego krwiobiegu lewicy. Autorzy piszący dla “L’Humanité” we Francji, “Öesterreichische Volkstimme” w Austrii, “Drapeau Rouge” w Belgii, “Vorwärts” w Szwajcarii, “L’Unità” we Włoszech i  „Daily Worker” w Wielkiej Brytanii, oskarżali Żydów radzieckich o zdradę. Każdy na lewicy, kto się temu sprzeciwiał, był atakowany i szkalowany jako wspólnik syjonistów. Szereg zaś fałszywych twierdzeń o syjonizmie i prawdziwej naturze państwa Izrael zaczęło powolną, ale systematyczną podróż z radykalnego marginesu do głównego nurtu.


Twierdzenia, że syjonizm jest rasizmem, instrumentem lub manipulantem imperialistów żydowskich i amerykańskich, projektem kolonializmu zachodniego lub podkładką do żydowskiej dominacji nad światem; że syjoniści byli współspiskowcami i ideologicznymi przodkami Niemiec nazistowskich, którzy kontrolują rynki, przemysł i media; i że Izrael jest „reżimem terroru” – wszystkie te twierdzenia powstały w propagandzie radzieckiej i są dzisiaj rozprzestrzenione wśród aktywistów lewicy. I tak samo jak lokalne partie mobilizowały komunistów żydowskich do rozprowadzania propagandy antysemickiej na Zachodzie, tak dzisiaj aktywiści żydowscy są na pierwszej linii ruchu Bojkot, Dywestycje, Sankcje (BDS).


Dzisiaj antysyjoniści nieodmiennie przypominają swoim krytykom, że kiedyś Żydzi powszechnie wyznawali antysyjonizm. Kalumnie jednak, jakie bezmyślnie powtarzają, nie mają żadnego związku z debatami teoretycznymi z lat przedwojennych. Są one trującym dziedzictwem radzieckiego antysemityzmu, przyjętym w całości przez tych, którzy dążą do zniszczenia kwitnącego państwa, członka ONZ. Być może najwięcej mówi przetrwanie posunięcia retorycznego, które akademik David Hirsh nazwał Formułą Livingstone’a, nazwaną od byłego burmistrza Londynu, Kena Livingstone’a, który twierdził, że oskarżenia o antysemityzm są używane dla uciszenia krytyki Izraela i syjonizmu. To twierdzenie jest głęboko zakorzenione w radzieckim antysemityzmie. Na przykład, podczas procesu pokazowego o zdradę Rudolf Slansky „przyznał się” do narzucania konspiracji milczenia:

Umyślnie chroniłem syjonizm przez publiczne występowanie przeciwko ludziom, którzy wskazywali na wrogie działania syjonistów, i przez określanie tych ludzi jako antysemitów, żeby tych ludzi postawiono w stan oskarżenia i prześladowano. Tworzyłem w ten sposób atmosferę, w której ludzie bali się przeciwstawiania syjonizmowi.

Nowa rzeczywistość regionalna stworzona przez osłupiające zwycięstwo Izraela w Wojnie Sześciodniowej 1967 r. pod dwoma ważnymi względami wpłynęła na rozumienie konfliktu arabsko-izraelskiego przez europejską lewicę.


Pierwszym było to, że szybkie upokorzenie wrogów przez Izrael przekonało wielu ludzi, że Izrael – a przez przedłużenie, Żydzi – nie wymagają dłużej specjalnej ochrony należnej ofiarom rasizmu. Żydzi pokazali, że potrafią teraz sami zadbać o siebie. Drugim efektem było wywrócenie pojęcia tego, kto jest grożącym, a kto uciskanym. Przy rozpoczęciu konfliktu, Izrael był postrzegany jako naród narażony i zagrożony. Sześć dni później był okupującym mocarstwem.


Zbiegło się to w czasie z rosnącą popularnością “trzecioświatowości” na lewicy europejskiej. Trzecioświatowość była luźno pojmowaną ideologią, stworzoną na bazie połączenia antyimperializmu marksistowskiego i paternalistycznego prymitywizmu romantycznego – tendencja do idealizowania naturalnego stanu człowieka i oczerniania nowoczesności, industrializacji i postępu jako odpowiedzialnych za zepsucie rajskiej niewinności człowieka oraz za dewastowanie planety.


Zlanie się tych idei wywarło olbrzymi wpływ na myśl radykalną w powojennej epoce antykolonialnej agitacji i protestów. Rewolucjoniści nowej lewicy europejskiej z klasy średniej skorzystali skwapliwie z wydanej w 1961 r. polemiki Frantza Fanona The Wretched of the Earth ze względu na jego wojownicze usprawiedliwienie zbrojnego oporu wobec ucisku kolonialnego. Później postkolonialne prace Edwarda W. Saida, a szczególnie jego  napuszona monografia z 1978 r., Orientalism, przypisywały niezbędnie rasistowski, cyniczny i dwulicowy charakter wszystkiemu, co robił Zachód wobec Wschodu. Teza książki dotyczyła jednak, jak to Said ujawnił później, Palestyny.


Na tle algierskiej wojny o niepodległość, eskalacji zaangażowania amerykańskiego w Azji Południowowschodniej i szerzenia się buntów marksistowskich w Ameryce Łacińskiej, trzecioświatowość pomogła wbudować szereg idei w myśli i opinię lewicy europejskiej, których największymi beneficjentami zostali później Palestyńczycy:

• Bezkrytyczne wysokie cenienie każdego rdzennego ruchu, który przedstawia się jako wrogi wobec celów i interesów Zachodu;
• Odpowiadające temu przypisywanie najbardziej nagannych motywów każdej akcji Zachodu (lub braku akcji);
• Wtórna satysfakcja z racji gloryfikacji przemocy rewolucyjnej, także – czy wręcz szczególnie – kiedy kieruje się na cele cywilne. Innymi słowy: poparcie dla terroryzmu. 


Po sukcesie wyrzucenia Francuzów z Algierii i poniżeniu Amerykanów w Wietnamie, Nowa Lewica skupiła uwagę na Palestynie i OWP. Jaser Arafat stał się Che Guevarą w kefii. Przez całe lata 1970. OWP galwanizowała europejskich zwolenników i terroryzowała ich rządy kampanią morderstw, terroryzmu i piractwa powietrznego, głównie wycelowanymi w Żydów i obywateli oraz interesy Izraela. Tymczasem grupy radykalnej Nowej Lewicy, jak niemiecka grupa Baader-Meinhof, nie tylko przyklaskiwała takim akcjom terroru, ale szkoliła się razem z Palestyńczykami na Bliskim Wschodzie i czynnie uczestniczyła w aktach terroru.


Przyjmowane założenie, że Zachód ponosi odpowiedzialność nie tylko za problemy we własnych społeczeństwach, ale także za problemy wszystkich innych, zniechęcało do jakiejkolwiek sensownej analizy ruchów partyzanckich, którym radykałowie dawali tak bezkrytyczne poparcie. Jakie były motywy i przekonania algierskiej FLN? Jakie było stanowisko sandinistów wobec demokracji? Co OWP rzeczywiście miało do powiedzenia o Żydach? Takie pytania spotykały się z rutynową wystudiowaną obojętnością.


Trzecioświatowcy i teoretycy postkolonializmu pomogli skonsolidować twierdzenie, że Izrael jest neokolonialnym projektem Zachodu, a Palestyńczycy są tego projektu ofiarami. Europejczycy byli moralnie odpowiedzialni za istnienie Izraela. Amerykanie są moralnie odpowiedzialni za trwające poparcie ich kraju dla Izraela. Izraelczycy są moralnie odpowiedzialni za bycie instrumentami i agentami ucisku. Jednak Palestyńczycy, jako strona uciskana, są w tej narracji niezdolni do odpowiedzialności moralnej.


Lewicowi autorzy zużyli ocean atramentu na poparcie sprawy palestyńskiej, jest jednak uderzające, jak mało obchodzi ich palestyńska ideologia i polityka. Rzekome zbrodnie izraelskie są obsesyjnie brane pod lupę (niemal najbardziej w prasie izraelskiej), ale korupcja, ucisk i odrzucanie wszelkich propozycji przez Palestyńczyków są albo uważane za winę Izraela, albo – znacznie częściej – po prostu ignorowane.


Flagi palestyńskie podczas marszu o darmową edukację w Brighton w Wielkiej Brytanii, czerwiec 2014. Zdjęcie: Daniel Hadley / flickr
Flagi palestyńskie podczas marszu o darmową edukację w Brighton w Wielkiej Brytanii, czerwiec 2014. Zdjęcie: Daniel Hadley / flickr

Stopień, do jakiego ta wypaczona perspektywa spojrzenia na konflikt stała się mądrością obiegową na lewicy, pokazały reakcja europejska i relacje medialne z wojny w Gazie w 2014 r. Szanowane media i NGO oskarżały Izrael o zbrodnie wojenne i umyślne celowanie do dzieci; znakomitości reklamowały swoje cnoty przez tweetowanie poparcia dla Gazy; groteskowe karykatury przedstawiające rzekomą krwiożerczość żołnierzy i polityków izraelskich krążyły w mediach społecznościowych; informacje o antysemickich incydentach wzrosły niepomiernie; ulice miast europejskich rozbrzmiewały hasłami wzywającymi do zagazowania Żydów; francuska demonstracja zamieniła się w spontaniczny pogrom.


A kto na lewicy występował za prawem demokratycznego kraju do obrony swoich obywateli przed terroryzmem i rakietami odpalanymi przez ludobójczych antysemitów? Niewielu. Na przykład, izraelskie próby zwrócenia uwagi na używanie przez Palestyńczyków ludzkich tarcz po to, by zmaksymalizować własne ofiary cywilne, spotykały się ze znudzonym wzruszeniem ramion. Dla europejskich Żydów, z których wielu ma krewnych żyjących w Izraelu, było to przypomnienie, że tylko jedna strona w tym konflikcie jest uważana za zdolną do moralnej odpowiedzialności.


Następstwa zamachów 11 września 2001 pokazały, że duże odłamy zachodniej lewicy mają trudności z akceptacją szczerości wygłaszanych irracjonalnych doktryn. Jeśli przyczyną tych zamachów nie była jakaś racjonalna i rozpaczliwa reakcja na jakiś rodzaj potwornej niesprawiedliwości, to były one tylko aktem bezmyślnej rzezi. W rezultacie oferowano rozmaite wyjaśnienia, dlaczego terroryści mogli zabić siebie i zamordować niemal trzy tysiące amerykańskich cywilów w jeden poranek, a większość z nich wnioskowała, że Ameryka musiała w jakiś sposób sama ściągnąć na siebie tę katastrofę. Dla wielu było to jedyne zrozumiałe wytłumaczenie tej potworności.


Była to głęboka ułomność wyobraźni ze strony ludzi czepiających się wiary, że w głębi serca każdy zasadniczo chce tych samych rzeczy, jakich chcą tolerancyjni zachodni liberałowie. W kolejnych latach dająca się obserwować rzeczywistość poważnie podważała tę wiarę. Barbarzyństwo uwolnione przez Wiosnę Arabską oraz islamistyczna fala, przetaczająca się przez Bliski Wschód i Afrykę nie chce poddać się liberalnemu żądaniu racjonalności.


Można by oczekiwać, że eskalacja barbarzyństwa regionalnego będzie bezpośrednio skorelowana z wzrostem zrozumienia dla trudnej sytuacji Izraela. Paradoksalnie jednak, antypatia do Izraela wyłącznie nasiliła się. Nadal piętrzą się żądania bojkotu i krzykliwe potępienia. Lewica wydaje się zakładać, że jako otwarte społeczeństwo Izrael musi być sądzony jak inne otwarte społeczeństwa, takie jak te w Skandynawii, które nie mają konieczności chodzenia na wojnę co dwa lub trzy lata. Izraelczycy żyją jednak na Bliskim Wschodzie i politycy, których wybierają, by ich bronili, odpowiednio kalibrują swój sąd o zagrożeniu. Niektórzy nawet bardzo inteligentni ludzie nie rozumieją tej różnicy.


Wybitny przykład tej tendencji pojawił się w 2003 r., kiedy nieżyjący już historyk, Tony Judt, na łamach „New York Review of Books” rekomendował jedno państwo jako rozwiązanie konfliktu. Jego esej, niezbyt dobrze wówczas przyjęto, ale ten pomysł dziś powraca. Sama idea państwa żydowskiego, wzdychał Judt, jest „anachronizmem”. Prawdopodobnie nie przejąłby się dzisiejszym alarmującym wzrostem przemocy antysemickiej, która znów skłania  wielu Żydów europejskich do szukania schronienia w Izraelu, ponieważ twierdził, że to nienawistne zachowanie Izraela, nie zaś polujący na Żydów Arabowie i inni muzułmanie, jest odpowiedzialne za narażanie życia Żydów europejskich na niebezpieczeństwo.


Najbardziej jednak zdumiewająca jest ewidentna niezdolność Judta do wyobrażenia sobie rzeczywistości innej od tej, jaką on ciszył się na Zachodzie. „A gdyby rozwiązanie dwunarodowe było nie tylko coraz bardziej prawdopodobne, ale było pożądanym wynikiem? – rozmarzał się. – Większość czytelników tego eseju żyje w pluralistycznych państwach, które dawno temu stały się multietniczne i multikulturowe. [Izrael] importował separatystyczny projekt, charakterystyczny dla końca XIX wieku do świata, który poszedł naprzód, świata praw jednostki, otwartych granic i prawa międzynarodowego”.


Niedawne wydarzenia w Brukseli i Paryżu dostarczyły krwawego przypomnienia, że demokracje europejskie nie są obrazem szczęśliwej, wielokulturowej harmonii, którą Judt uważał za pouczający wzór. Otwarte granice na Bliskim Wschodzie? Prawa jednostki? Prawo międzynarodowe? Gdyby Judt dożył dzisiejszych dni, czy nadal wygłaszałby te uroczyste kazania o anachronizmie aspiracji narodowych Kurdów w Iraku północnym? Czy też może zastanawiałby się, czy nie pomylił „świata” z kampusem uniwersytetu w Nowym Jorku za oknem swojego gabinetu?


Niemniej od 2001 r. nagromadziła się znacząca literatura z żądaniami zastąpienia Izraela jeszcze jednym państwem z większością arabską, które łączy terytoria Brytyjskiego Mandatu Palestyny. Najnowszym przykładem tego ponurego trendu był długi artykuł redakcyjny Perry’ego Andersona w listopadowo-grudniowym  numerze 2015 r. „New Left Review”. Teza, że Żydzi, jako wyjątek wśród narodów, powinni być obdarci z ich domu narodowego i zmuszeni do życia na łasce innych w najbardziej niebezpiecznej i antysemickiej części świata, jest intelektualnie niepoważna, nierealna i moralnie naganna. Fakt, że nie zmniejsza to jednak jej popularności wśród akademików i aktywistów na Zachodzie, z których wielu wznosi taki plan do statusu imperatywu kategorycznego, jest wymowną wskazówką postawy lewicy wobec żydowskich praw, interesów i bezpieczeństwa.


Wiele napisano w ostatnich miesiącach o niepożądanym ponownym wzroście poprawności politycznej i polityki tożsamości oraz irytujących doktryn sprawiedliwości społecznej lewicy. Po prostu zauważę tutaj, że  “postępowe schody” [progressive stack] – porządkująca zasada zaprojektowana, by wydobyć na pierwszy plan głosy tych, których uważa się za “marginalizowanych” – nie są przyjazne dla Żydów.


Po części jest tak dlatego, że ci, którzy zawiadują ustawianiem hierarchii uciskanych, nadal próbują zdecydować, czy Żydów należy uznać za „białych”, a więc „uprzywilejowanych” i jako takich niezasługujących na ochronę społeczną przed rasizmem, jaką przyznaje się innym grupom mniejszościowym (jak gdyby oni mieli w ogóle jakieś prawo definiowania Żydów). Oczywiście, Formuła Livingstone’a pogarsza ten problem.


Jest jednak dalszy problem ze sposobem, w jaki aktywiści sprawiedliwości społecznej wyobrażają sobie i rozumieją rasizm. Według zasad krytycznej teorii ras, rasizm wynika wyłącznie z połączenia przesądów oraz siły. Ponieważ antysemityzm jest spiskową teorią o złowrogim wpływie potężnego i zakłamanego świata żydostwa, zasadniczo teoria ta utrzymuje, że Żydzi wywołują nienawiść z powodu potęgi, jaką mają. Antysemityzm w tej koncepcji w ogóle nie jest rasizmem, ale czymś bardziej podobnym do ruchu oporu.


Dotychczas koncentrowałem się tu na sytuacji Żydów w Europie. Rozważmy jednak niedawny post na Facebooku zamieszczony przez młodą, żydowską absolwentkę Oberlin College - opublikowany przez Davida Bernsteina na stronie internetowej „Washington Post” – w którym opisuje ona postawy wobec Żydów, na jakie regularnie natykała się wśród liberalnych ludzi, pozornie oddanych antyrasizmowi. Albo spójrzmy na niedawną serię esejów w “Mosaic” o alarmującym wzroście antysemityzmu na kampusach USA.  


Poparcie dla Izraela w społeczeństwie amerykańskim pozostaje stabilne, około 70 procent – wyższe niż gdziekolwiek indziej na świecie. Ale uderzające podobieństwa między postem o Oberlin a wypowiedzią o Oxford University, od której rozpocząłem ten esej, są niepokojącymi zwiastunami tego, co nadejdzie. Jeśli amerykańska lewica nie zajmie się pilnie szerzącym się antysemityzmem, to post o Oberlin i debata z „Mosaic” zaczną bardzo przypominać martwe kanarki w coraz bardziej toksycznej kopalni węgla.


Gotowość lewicy do krytykowania motywów i działań Zachodu i wskazywania niedoskonałości we własnych społeczeństwach była cennym hamulcem dla szowinizmu i motorem postępowych reform. Ten impuls istnieje jednak obok nieznośnej wiary lewicy we własną wyższość moralną, a do kwestionowania tego artykułu wiary lewica jest skrajnie niechętna. Twierdzi ona, że być na lewicy oznacza troszczyć się o innych; być na prawicy oznacza nie troszczenie się o nikogo poza sobą. Ten zakładany monopol na prawdę i cnotę niesie ze sobą założenie, że ci, którzy kwestionują aksjomaty lewicy, mają haniebną motywację. Tymczasem organizacje na lewicy  - szczególnie te w sektorze NGO – są z definicji bez zarzutu, a więc nie muszą być poddawane żadnej kontroli.


Ten odruch plemienny przeszkadza czasami lewicy w czynieniu najważniejszego i podstawowego rozróżnienia moralnego, którym nie jest rozróżnienie między polityczną lewicą i prawicą, ale między demokratami i autokratami. Lewica często usprawiedliwia lewicowych dyktatorów i wyraża wściekłe oburzenie na demokratyczną prawicę, kiedy ta wskazuje na naganne czyny tych dyktatorów. Jeśli okazuje się, że prawica miała w jakiejś sprawie rację, to często słyszy się zastrzeżenie, że jest tak „z niewłaściwej przyczyny”.


Ta tendencja umieściła Izrael w dodatkowo niekorzystnej sytuacji w jego stosunkach z lewicą europejską i, coraz częściej, z lewicą amerykańską. Izrael dawno przestał być syjonistycznym eksperymentem partii pracy, jakim był na początku, co ściągnęło mu sympatię i poparcie wielu europejskich socjaldemokratów. Od 1977 r. demokracja izraelska jest zdominowana przez partie prawicowe, a od 2009 r. na czele Izraela stoi Benjamin Netanjahu – postać, której każda wypowiedź, niezależnie od tego, jak rozsądna, wprawia lewicę w gorączkę odrazy i nienawiści.


W czasie ostatnich wyborów izraelskich Netanjahu powiedział, że dzisiaj nie ma żadnej możliwości ustanowienia państwa palestyńskiego, a lewica zachodnia, włącznie z prezydentem Stanów Zjednoczonych, powstała jak jeden mąż, by go potępić. Na początku lutego 2016 r. jednak Isaac Herzog, przywódca lewicowej partii Unia Syjonistyczna, z zakłopotaniem zgodził się z Netanjahu i poza kilkoma pomrukami reakcją była powszechna obojętność.


Protest na Parliament Hill w Ottawie, 2014. Zdjęcie: Tony Webster / Wikimedia
Protest na Parliament Hill w Ottawie, 2014. Zdjęcie: Tony Webster / Wikimedia

Także syjonistyczna lewica zadowala się dlatego staniem z boku i pozwalaniem, by wrogowie Izraela oczerniali i szkalowali rząd Netanjahu. Być może mają nadzieję, że krytyczna masa wrogości antyizraelskiej przekona izraelskich wyborców, by przywrócili rząd, który bardziej podobałby się lewicy, lub skłoni ich do nacisków na Netanjahu, by uczynił pożądane przez lewicę ustępstwa. Jeśli jednak myślą, że mogą się uratować przez wydanie Likudu i osadników z Zachodniego Brzegu na pożarcie antysyjonistycznemu krokodylowi, to nie rozumieją nienasyconej natury jego apetytu. Jest to strategia, która prowadzi do odwrotnych skutków od zamierzonych i utrudnia rozróżnienie uzasadnionej opozycji wobec polityki izraelskiej od antysyjonizmu szeroko pojętej lewicy.


Natychmiast po awanturze w sprawie Oxford Labour Club były prezes stowarzyszenia żydowskiego na tym uniwersytecie, napisał artykuł w „Guardianie”, w którym stwierdził: “Nie znoszę tego, że moja żydowskość i moje postępowe poglądy polityczne są obecnie nie do pogodzenia”. Dlaczego więc europejska lewica nie może zmienić się w taki sposób, by europejscy socjaliści i socjaldemokraci żydowscy znowu poczuli się mile widziani? Nasuwa się kilka rekomendacji:


1. Przestańcie widzieć podział Palestyny Mandatowej jako jakiś rodzaj aktu paternalistycznego odkupienia za grzechy europejskie, zamiast jako zrealizowanie uprawnionego dążenia prześladowanego narodu do samostanowienia.

2. Wyrzućcie określenie ”antysyjonizm” z obszaru dopuszczalnego dyskursu i zmieńcie ramy krytyki Izraela – niezależnie od tego, jak zajadłej – w kategorie polityczne, nie zaś egzystencjalne.

3. Uszanujcie fakt, że dla olbrzymiej większości Żydów Izrael stanowi wyraz i ostatecznego gwaranta żydowskiego bezpieczeństwa i tożsamości.  

4. Piętnujcie antysemityzm w taki sam sposób, jak każdy inny rodzaj rasizmu, także wtedy, kiedy przychodzi z ust przedstawicieli innych grup mniejszościowych.

5. Przestańcie traktować ogólnie Arabów, a w szczególności Palestyńczyków jak dzieci, których patologiom trzeba cierpliwie pobłażać.

6. Odrzućcie relatywizm moralny i kulturowy i wymagajcie od wszystkich ludzi tych samych wysokich standardów, jakich wymagalibyście od siebie w tych samych okolicznościach.  

7. Zrozumcie, że różnice opinii z większością demokratów o jakichkolwiek przekonaniach politycznych powinny znajdować się z granicach szanowanej niezgody.

8. Doceńcie wartość demokracji liberalnej i nauczcie się traktować poważnie groźby tych, którzy deklarują swój zamiar zniszczenia jej.  


Rzeczywistość jest jednak taka, że lewica nie jest w nastroju do zaakceptowania żadnego z powyższych punktów. Wręcz przeciwnie, idzie w dokładnie odwrotnym kierunku. W Wielkiej Brytanii Partia Pracy wybrała na swojego przywódcę Jeremy’ego Corbyna – zatwardziałego lewicowca antysyjonistycznego, który występował publicznie wspólnie z ludobójczymi terrorystami, oszczercami o mordzie rytualnym i negacjonistami Holocaustu, żeby rzekomo zademonstrować swoją solidarność z uciskanymi mieszkańcami Palestyny, także kiedy podpisywał petycję o aresztowanie centrowego posła do Knesetu w momencie jego przybycia do Wielkiej Brytanii.


Zwolennicy polityki proizraelskiego byłego premiera Tony’ego Blaire’a i europejskiej lewicy syjonistycznej są w oblężeniu, osłabieni i w rozsypce. Liczne oznaki wskazują, że będzie gorzej. Blairyzm nie przetrwał, ponieważ szeregowi laburzyści nigdy nie zaakceptowali jego centrystycznych wartości i woleli biadolić i tęsknić do dnia, kiedy przyjdzie „prawdziwy rząd labourzystowski”. Użyli katastrofy Iraku, by zdyskredytować i oczernić cały projekt polityczny, którego nigdy specjalnie nie lubili. Jednak według oceny samego Blaira, jego stanowcze poparcie Izraela podczas wojny libańskiej w 2006 r. było tym, co go wykończyło. „Prawdopodobnie zaszkodziło mi [to] bardziej niż cokolwiek od czasów Iraku – napisał. – Pokazało, jak daleko odszedłem od obiegowej mądrości głównego nurtu mediów zachodnich i od własnych ludzi”.


Czasami jednak lewica pokazywała, że jest zdolna do samokrytyki w sprawie Izraela, Żydów i kwestii Palestyny. Dla jednych było to w czasie morderczych ataków drugiej intifady, kampanii przemocy, która nie tylko zniszczyła palestyńskie społeczeństwo obywatelskie, ale także rozbiła izraelski ruch pokojowy. W 2002 r. należący dotychczas do „gołębi” historyk Benny Morris powiedział, że czuł się, jakby obserwował czołgi rosyjskie wtaczające się do Budapesztu w 1956 r.


Krytyk amerykański, Paul Berman, zidentyfikował porwanie samolotu do Entebbe w 1976 r. wraz z wcześniejszą masakrą w Monachium jako moment, w którym część Nowej Lewicy zwróciła się ku „podejrzeniom, że, z powodu jakiejś koszmarnej dialektyki historii, skończyli imitując nazistów, zamiast się im przeciwstawiać – upajali się marzeniami o lepszym świecie, który nadejdzie, podczas gdy [w rzeczywistości] nie robili niczego innego jak [wspieranie] przygotowań do mordowania Żydów jak popadnie”.


Jeremy Corbyn, obecnie przywódca brytyjskiej Labour Party, przemawia na pro palestyńskim wiecu na londyńskim Trafalgar Square, styczeń 2009. Zdjęcie: Davide Simonetti / flickr
Jeremy Corbyn, obecnie przywódca brytyjskiej Labour Party, przemawia na pro palestyńskim wiecu na londyńskim Trafalgar Square, styczeń 2009. Zdjęcie: Davide Simonetti / flickr

A wcześniej, Spisek Lekarzy Stalina z 1952 r., w którym setki lekarzy żydowskich oskarżono o planowanie zamordowania najwyższych dygnitarzy radzieckich, zmusiło żarliwych uprzednio stalinistów do skonfrontowania bolesnego faktu, że dali się oszukać i bronili morderczego pogromu politycznego.


Dzisiaj trudno jednak o takie momenty. Jak pokazała obecna fala ataków nożowych i samochodowych, lewicy po prostu nie wzrusza terror palestyński. Antysyjonistyczni Żydzi lub (jeszcze lepiej) ci, którzy gotowi są wyrzec się ostatnich resztek swojej tożsamości żydowskiej, będą oczywiście nadal gorąco witani i zapraszani do dołączenia do niestrudzonej walki lewicy przeciwko nienawistnej sile tworu syjonistycznego i kapitału żydowskiego. Dla wszystkich innych bezwarunkowe poparcie dla Palestyńczyków i wrogość wobec państwa Izrael – nie tylko za to, co robi, ale za to, czym jest – stało się warunkiem sine qua non  lewicowości europejskiej. Jest to obecnie stanowisko tak silnie inkorporowane do fundamentalnych zasad tego, co to znaczy być na lewicy, że jest przyjmowane bez zastanowienia. Zmiana tego będzie wymagała ponownej surowej oceny tego, czym są wartości lewicy, jak również tego, czym ona gardzi, oraz odwagi kwestionowania niektórych z najświętszych artykułów wiary lewicy. Niestety, obecnie wola podjęcia tego rodzaju bolesnej samokrytyki jest praktycznie nieobecna.


The Holocaust, The Left and The Return of Hate

The Tower, Kwiecień 2016

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Jamie Palmer


Brytyjski dziennikarz i reżyser zajmujący się multikulturlizmem, terroryzmem i Bliskim Wschodem. Prowadzi blog jacobinism.blogspot.co.uk.


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
1. Holocaust, lewica i powrot nienawisci JG Tel Aviv 2016-05-19







Rezolucja
Hili: Podjęłam jednogłośną rezolucję.
Ja: Jaką? 
Hili: Wiosna ma trwać przez cały rok.

Więcej

Hamas niszczy Gazę,
ale głosi „zwycięstwo”
Bassam Tawil

<span>Nie jest zaskoczeniem, że Hamas, wyraźnie podbudowany faktem, że Stany Zjednoczone są po jego stronie, zwiększył żądania. Teraz mówi, że chce jeszcze większych ustępstw ze strony Izraela. Gdzie jest jakakolwiek presja USA na Hamas, Iran czy Katar? Na zdjęciu: przywódca Hamasu w Gazie Jahja Sinwar (Zdjęcie: zrzut z ekranu wideo)</span>

Według doniesień wspierana przez Iran palestyńska grupa terrorystyczna Hamas przygotowuje się do zorganizowania wieców „zwycięstwa”, jeśli i kiedy tylko zakończy się wojna w Strefie Gazy. Jednak wielu Arabów wyśmiewa oczekiwane uroczystości Hamasu i oskarża tę grupę terrorystyczną i jej patronów w Teheranie o zniszczenie Strefy Gazy. „Przyjaciel z miasta Rafah powiedział mi, że widział duże znaki i banery drukowane/przygotowywane przez Hamas w celu zorganizowania „wieców zwycięstwa”. 

Więcej

Palestyńczycy  nie są
małymi dziećmi
Einat Wilf 

Przedstawiciel Hamasu, Osama Hamdan, konferencja prasowa w Bejrucie, 4 kwietnia 2024r. (Zrzut z ekranu wideo Al Dżaziry)


"Palestyńczycy są dorośli". Ze wszystkich pomysłów, które przez lata omawiałam, w książkach, esejach, rozmowach i na spotkaniach, odkryłam, że ta jedna idea reprezentuje mentalną barierę, którą niewielu jest w stanie przekroczyć. Lewicowi czy prawicowi, amerykańscy, europejscy, izraelscy rozmówcy myślą podobnie – w jakiś sposób idea, że Palestyńczycy są dorośli, że mogą mówić za siebie, że wiedzą, o co walczą, że mają jasno wyartykułowane cele, do których dążą z wytrwałością, wydaje się być o krok za daleko.

Więcej
Blue line

Ruchy masowe i tęsknota
do nienawiści
Andrzej Koraszewski

Wydawnictwo: Fundacja Lethe/Animi2, 2020r.

Rob Henderson jest doktorem psychologii. To, co go różni od innych psychologów, to życiorys. Syn koreańskiej prostytutki i narkomanki, pierwsze lata życia w przyczepie campingowej, potem domy rodzinne,  potem bezdomność, kradzieże, alkohol i narkotyki. Wreszcie wojsko i studia. Jego niedawno wydana autobiografia jest bestsellerem, ultrapostępowcy patrzą na niego podejrzliwie. Prawdę mówiąc, on na nich też. Henderson ukuł pojęcie luxury belief (luksusowy światopogląd lub luksusowe wierzenia). Żyjący w luksie chcą urządzać świat innym w oparciu o swoje wizje. Ten luksusowy światopogląd doprowadził już do  tego, że większość amerykańskich dzieci w rodzinach ubogich wychowuje się w rozbitych rodzinach bez ojca, że masowa oświata nie dostarcza wykształcenia, demokracja przestała być respektowana, powraca anarchia i przemoc. 

Więcej

Antonio Guterres i kochający
terror arcykapłan
Z materiałów MEMRI

Al-Tajjeb wita Guterresa (Zdjęcie: Facebook.com/OfficialAzharEg, 24 marca 2024)

Podczas podróży po Bliskim Wschodzie z okazji Ramadanu Sekretarz Generalny ONZ, Antonio Guterres, 24 marca 2024 r. spotkał się w Kairze z Szejkiem Al-Azhar, Ahmadem Al-Tajjebem, najwyższym autorytetem religijnym w świecie sunnickim. Po tym spotkaniu Guterres pochwalił Al-Tajjeba, mówiąc, że „jego nieustanne zaangażowanie na rzecz wspierania pokoju i solidarności musi być przykładem dla wszystkich”. Zrobił to mimo bezwarunkowego wsparcia wyrażonego przez Al-Tajjeba i kierowaną przez niego instytucję dla organizacji terrorystycznej Hamas.

W niniejszym raporcie dokonano przeglądu niedawnego spotkania Sekretarza Generalnego ONZ Guterresa z Szejkiem Al-Azhar  Al-Tajjebem oraz stanowisk wyrażonych przez tego ostatniego oraz przez instytucję, którą kieruje, na cześć Hamasu i przeciwko Izraelowi od 7 października.

Więcej
Blue line

Ile jest wart
martwy Żyd?
Gadi Taub

Zdjęcia ofiar z miejsca festiwalu Nova w Re’im. (Źródło zdjęcia:: YONATAN SINDEL/FLASH90 via Jerusalem Post)

Lital Szemesz, prezenterka wiadomości telewizyjnych izraelskiego Channel 14, zna terror niemal z pierwszej ręki. W sierpniu ubiegłego roku jej życie nagle się zmieniło. „Byłam w domu, kiedy w grupach WhatsApp przedstawicieli mediów zaczęły krążyć wiadomości o dwóch ofiarach morderstwa” – wspomina Szemesz w swojej nowej książce (po hebrajsku). „Szokujące jest to, że sami Palestyńczycy na miejscu zrobili zdjęcia dowodów osobistych ofiar, a zdjęcia te również zostały szeroko rozpowszechnione. I tak oto na sofie w moim salonie nagle zobaczyłam ukochane twarze mojego wujka Silasa i jego syna Aviada. Do warsztatu, w którym naprawiali samochód, przybył terrorysta i zastrzelił ich z bliskiej odległości”. Następnego dnia – kontynuuje Szemesz – inny terrorysta zamordował jej nauczycielkę z przedszkola.

Więcej

Prawdziwy obraz wojny
na Bliskim Wschodzie
Matti Friedman

Irański „parlament” Majlis raduje się w niedzielę 14 kwietnia 2024r. z powodu ataku na Izrael. (Źródło zdjęcia: zrzut z ekranu wideo.)

JEROZOLIMA – Po nocy pełnej napięcia i huku nad głowami w Jerozolimie (w tym czasu spędzonego z rodziną w schronie, gdy syrena przeciwlotnicza wyła na ulicy, a Żelazna Kopuła pracowała nad głową) bezpośrednie konsekwencje bezprecedensowego irańskiego ataku na Izrael nie są jeszcze jasne. Ale jak błyskawica w ciemności, atak w końcu dał światu coś cennego: wgląd w prawdziwą wojnę na Bliskim Wschodzie.

Przez ostatnie sześć miesięcy, od czasu dokonanej przez Hamas masakry z 7 października, siły ideologiczne sprzymierzone przeciwko Izraelowi robiły wszystko, co w ich mocy, aby wyglądało to na wojnę, w której są dwie strony, a tymi stronami są izraelscy żołnierze i palestyńscy cywile. Ta kampania informacyjna jest tak samo ważna dla wrogów Izraela jak wojna fizyczna, ponieważ osłabia zachodnie poparcie, którego Izrael potrzebuje, aby wygrać i przetrwać.

Więcej

Zniszczenie irańskiego konsulatu
było całkowicie uzasadnione
Con Coughlin

<span>Zamach bombowy na konsulat Iranu w Damaszku w Syrii nie był, jak twierdzą Irańczycy, zwykłym atakiem na niewinną misję dyplomatyczną. Był to starannie ukierunkowany atak na kwaterę główną ekspansywnej siatki terrorystycznej, którą Teheran utworzył na całym Bliskim Wschodzie. Na zdjęciu: teren ambasady Iranu w Damaszku, 1 kwietnia 2024 r. po nalocie, który zniszczył budynek konsulatu. (Zdjęcie: zrzut z ekranu wideo)</span>

Zamach bombowy na konsulat Iranu w Damaszku w Syrii nie był, jak twierdzą Irańczycy, zwykłym atakiem na niewinną misję dyplomatyczną.

Był to starannie ukierunkowany atak na kwaterę główną ekspansywnej siatki terrorystycznej, którą Teheran utworzył na całym Bliskim Wschodzie.

Prawdziwy cel budynku konsulatu Iranu, przylegającego do ambasady Iranu w Damaszku, został ujawniony, gdy sami Irańczycy przyznali, że w nalocie zginęło dwóch wysokich dowódców elitarnej Siły Kuds irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej (IRGC), co powszechnie przypisuje się izraelskiemu lotnictwu.

Więcej

Co znaczy „żelazne”
wsparcie USA dla Izraela”
Elder of Ziyon


Prezydent Biden uwielbia używać słowa „żelazne poparcie”, mówiąc o wsparciu USA dla bezpieczeństwa Izraela.

 

Użył tego określenia podczas kampanii w 2019r., mówiąc, że jego administracja „[utrzyma] nasze żelazne zobowiązania na rzecz bezpieczeństwa Izraela, niezależnie od tego, jak bardzo nie zgadza się z jego obecnym przywódcą”.

 

Powtórzył to ponownie w latach 2021, 2022, 2023, w zeszłym tygodniu i wczoraj.

Więcej

Irański atak
na Izrael
Andrzej Koraszewski

TEHRAN (Tasnim) – Dziesiątki rakiet balistycznych wystrzelonych przez Korpus Strażnikow Rewolucji Islamskiej uderzyło w cele na terenie okupowanej Palestyny – donosi Agencja Informacyjna Tasnim. W Izraelu nic o tym nie wiedzą. (Źródło zdjęcia: Tasnim News.)

Napięcie rosło od kilku dni. Zarówno izraelski, jak i amerykański wywiad wiedziały o przygotowaniach Iranu do ataku na Izrael. Wczoraj wieczorem z terenu Iranu wystrzelono serię dronów i rakiet, były pogłoski o wystrzeleniu rakiet supersonicznych, te jednak nie sprawdziły się. Dziś rano wiemy, że atak poszedł z Iranu, Iraku, Jemenu i Syrii. Niemal wszystkie drony i rakiety zostały zestrzelone przed dotarciem do izraelskiej przestrzeni powietrznej. W samym Izraelu w wyniku ataku poważnie ranna jest siedmioletnia beduińska dziewczynka.

Więcej

“GUARDIAN” podburza
antysemicką tłuszczę
Adam Levick

Kobieta przy trumnach Żydów zamordowanych w pogromie kieleckim w lipcu 1946 roku. Źródło zdjęcia: US Holocaust Memorial Museum.

Pierwsze znane oszczerstwo o rytuale krwi miało miejsce w 1144 r., kiedy w Norwich w Anglii znaleziono zamordowanego 12-letniego chłopca Williama. Chociaż nie było żadnych dowodów łączących Żydów z tym morderstwem, mnich Thomas z Monmouth odwiedził Norwich cztery lata później i oskarżył Żydów z miasta o torturowanie i zabicie chłopca. Wkrótce po całym kraju rozeszły się oskarżenia o mordy rytualne na dzieciach. Dodatkowe przypadki odnotowano w Anglii i całej Europie w XII i XIII wieku.

Więcej
Blue line

Palestyński plan „dwóch państw”:
oszukiwanie Zachodu
Richard Landes

Bill Clinton, Yitzhak Rabin i Yasser_Arafat przed Białym Domem, 13 września 1993r. (Źródło zdjęcia: Wikipedia)

Jedną z wielkich nierozwiązanych zagadek XXI wieku jest to, dlaczego – skoro okazało się to tak wielką katastrofą – ktokolwiek, a tym bardziej cała falanga polityków, dyplomatów i „czyniących pokój”, wielokrotnie próbował wynegocjować porozumienie pokojowe między Izraelczykami a Palestyńczykami. Biorąc pod uwagę, że koncepcja opierała na wyrzeczeniu się przez Arafata i Palestyńczyków ich dążenia do zniszczenia Izraela, umożliwiając w ten sposób korzystne dla obu stron rozwiązanie problemu, oraz że Palestyńczycy wyraźnie nie wyrzekli się tego dążenia, ani formalnie, ani w praktyce.  

Więcej

Być może Izrael
jest bardziej etyczny?
Elder of Ziyon


Można zastanawiać się, czy krytyka Izraela ze strony Stanów Zjednoczonych i innych krajów zachodnich nie jest w znacznym stopniu funkcją ich własnych niedociągnięć w etyce wojennej w porównaniu z Izraelem. Przecież każda innowacja, jaką Izrael wymyśla, by zminimalizować liczbę ofiar śmiertelnych wśród cywilów – drony z głośnikami, „pukanie w dach”, obszerne mapy instruujące ludność cywilną, ostrzeganie nawet wtedy, gdy da to przewagę wrogowi, setki tysięcy telefonów wezwania i ulotki – muszą teraz być kopiowane przez wszystkie inne armie, ponieważ nie chcą wyglądać gorzej niż Izrael.

Więcej
Blue line

Outsourcing: Zachód
nagradza zabijanie Żydów
Andrzej Koraszewski

Niewiele zdjęć pokazuje lepiej stosunek Zachodu do antyizraelskiego terroru jak to, na którym ewidentnie podpity wiceprezydent Biden, trzymając w objęciach roześmianego dyktatora Autonomii Palestyńskiej, rozmawia z zachwyconym prezydentem Barackiem Obamą. (Źródło zdjęcia: Wikipedia)

Gdyby sześć miesięcy temu ktoś powiedział mi, że największa od zakończenia drugiej wojny światowej bestialska masakra Żydów spowoduje lawinowy wzrost antysemityzmu na świecie byłbym raczej sceptyczny. Ten fenomen jest zdumiewający. Czy wyjaśnia go skala izraelskiej reakcji na napaść na ich kraj przez ludobójczą armię? Czy umiemy zanalizować reakcje świata? Nasilanie się światowego antysemityzmu obserwujemy od początku tego stulecia. Czy to znaczy, że wcześniej był ten antysemityzm łagodny i nieszkodliwy?

Więcej

Przeciwni Hamasowi
Gazańczycy
Sheri Oz

<span>Zdjęcie zrobione przez IDF 5 listopada 2023r. (https://www.idf.il/146549)</span>

Czy Gazańczycy będą kiedykolwiek w stanie odwrócić katastrofę spowodowaną przez Hamas za dziesięć, sto lat lub kiedykolwiek i osiągnąć taki rodzaj ostatecznego zwycięstwa, jakim Niemcy i Japonia cieszyły się po przegranej II wojnie światowej?

„Potop Al-Aksa” – kryptonim, który Hamas nadał swojemu atakowi na Izrael z 7 października, stał się metaforą, po pierwsze, opisującą zalanie tuneli Hamasu w Gazie, które rzekomo rozważa Izrael. Po drugie, ze względu na zmieniające się przypływy i odpływy kontroli Hamasu nad ludnością Gazy.

Więcej

Dlaczego nauka powinna
być neutralna?
Jerry A. Coyne


Augustin Fuentes z pewnością stara się o tytuł Naukowca Roku ds. Sprawiedliwości Społecznej, co udokemtowałem  w wielu postach. Ilekroć pojawia się artykuł o fanatyzmie, rasizmie i seksizmie naukowców, w tym o Darwinie, lub gdy trzeba napisać artykuł wychwalający sprawiedliwość społeczną w nauce, ale który będzie miał niewielki lub żaden wpływ na społeczeństwo, prawdopodobnie znajdziesz tam nazwisko Fuentesa. (Jest profesorem antropologii w Princeton.)
W ramach swojej ostatniej próby wprowadzenia polityki do nauki napisał „e-list” do „Science”. Nie wiedziałem wcześniej o e-Listach, ale stanowią one „forum ciągłej oceny wzajemnej. 

Więcej

Dlaczego tak wielu
wierzy w kłamstwa Hamasu?
Brendan O'Neill

Zdjęcie z kamery przemysłowej na którym widać jak hamasowcy ciągną izraelskiego zakładnika na korytarzu szpitala. (Źródło: Wikipedia)

„Pozwólmy Hamasowi na wykorzystywanie szpitali do planowania swoich morderczych ataków na państwo żydowskie”. Niewiele osób spoza wewnętrznego kręgu Hamasu powiedziałoby coś takiego na głos. Niewielu ludzi wyraziłoby tak prowojenne, zbrodnicze stanowisko. Nikt, kto chce być uważany za osobę moralną, choć trochę przyzwoitą, nie zaangażowałby się w tak bezczelną apologetykę Hamasu. A jednak w istocie to właśnie mówi zachodnia klasa aktywistów, kiedy wścieka się na Izrael z powodu jego najazdów na szpital Al-Szifa. Mówią, że Izrael powinien się wycofać i pozwolić ludziom, którzy już są w szpitalu – czytaj Hamasowi – robić, co chcą. To postawa proterrorystyczna udająca aktywizm pokojowy.

Więcej

„Rewitalizowana” Autonomia
Palestyńska 
Itamar Marcus

Muna Al-Chalili

Autonomia Palestyńska ogłosiła utworzenie nowego rządu w ramach spełnienia amerykańskiego żądania dotyczącego „rewitalizacji” Autonomii Palestyńskiej. Jednak dla AP „rewitalizacja” nie wyklucza religijnego podżegania do terroru i demonizowania Żydów jako „małp i świń”, wspierania terroru i terrorystów lub odrzucania uznania Izraela jako państwa.

Więcej

„Cywilizacja i islam
to dwie różne rzeczy”
Anjuli Pandavar

Fathi Muhammad z rzeźbą Abu al 'Alaa al Ma'arri, 1944

Słowa cytowane w tytule to słowa ajatollaha Alego Sistaniego, skierowane do kanadyjskiego naukowca, „umiarkowanego muzułmanina”, który był na tyle naiwny, że odbył specjalną podróż do Nadżaf, żeby prosić o dyspensę i móc mówić o islamie w swoich wykładach. Relacja Abdulaziza Sachediny z tej rozmowy ocieka patosem.

Więcej

Atak IDF na szpital
Al Szifa 
Seth Frantzman

Mapa kompleksu szpitala Al Szifa, tak opisana przez brytyjskich wikipedystów: „Mapa przekazana przez Izrael rzekomo militarnego wykorzystania kompleksu szpitala Al Szifa”. (Źródło: Wikipedia)

Operacja IDF na szpital Al Szifa, która rozpoczęła się 18 marca, doprowadziła do aresztowania setek terrorystów i zabicia około 200 osób w starciach i strzelaninach. W ciągu ostatnich kilku miesięcy terroryści powrócili do szpitala Al Szifa, prawdopodobnie zakładając, że teren szpitala będzie bezpieczny przed drugim izraelskim nalotem po zabezpieczeniu i oczyszczeniu terenu przez Izrael w listopadzie.

Więcej

Nagroda dla fotografa -
terrorysty
Jonathan S. Tobin

Shani Louk, obywatelka izraelsko-niemiecka zamordowana przez Hamas 7 października 2023 r. Źródło: za zgodą Nissima Louka.

Jaki jest obowiązek reportera lub fotografa wiadomości relacjonującego akt terroryzmu lub działań wojennych? Czy chodzi tylko o udokumentowanie tego, co się wydarzyło? A może istnieją jakieś ograniczenia dotyczące tego, co dziennikarz powinien zrobić, żeby zdobyć materiał lub obraz? Jak dziennikarz godzi prawo opinii publicznej do wiedzy i potrzebę dokumentowania momentów, które można uznać za część pierwszego szkicu historii, z innymi względami? Granica pomiędzy byciem  muchą na ścianie obserwującą wydarzenia, w których reporter/fotograf nie jest aktorem, w odróżnieniu od aktywnego uczestnictwa w nich, bywa czasem cienka jak włos. I jest mnóstwo sytuacji, kiedy niełatwo rozpoznać tę granicę.

Więcej
Blue line

Kogo i czego uczy
historia?
Andrzej Koraszewski


Wielu zastanawiało się nad pytaniem, kto i dlaczego głosował w 2016 roku na Donalda Trumpa. Dziś wszystko wskazuje na to, że ta historia może się w listopadzie powtórzyć. W Stanach Zjednoczonych właśnie ukazała się nowa książka, której autorka raz jeszcze próbuje odpowiedzieć na pytanie, co i kogo skłania do takiego wyboru.  

Więcej

Wojna jakiej dotąd
nie było
Hillel Fuld


Ostrzeżenie!!!


To bardzo niepopularna opinia, która z pewnością rozgniewa wielu ludzi. 


Jedną z rzeczy, która najbardziej niepokoi mnie w tej wojnie, jest fakt, że tak długo trwa likwidowanie Hamasu. 

Po tych wszystkich wojnach, które wygraliśmy z wieloma armiami, a niektóre trwały zaledwie kilka dni, jak to się dzieje, że od tylu miesięcy toczymy wojnę z organizacją terrorystyczną, która nie jest nawet armią?

Czy Armia Obronna Izraela traci przewagę? Czy już straciła? Czy dawna, silna, odważna IDF należy już do przeszłości? 


Nie wiem jak wy, ale mnie ten problem dręczy od miesięcy.

Więcej

Geneza i paradoksy
teizmu (III)
Lucjan Ferus

Pius XII, niesiony w lektyce w bazylice Świętego Piotra w Rzymie, 1955r. (Żródło zdjęcia: Wikipedia)  

Wróćmy do tematu. Na pierwszy rzut oka widać, iż mit o upadku ludzi w raju, w swym sensie przypomina mit o Prometeuszu: „Prometeusz wykrada bogom z nieba ogień i daje go ludziom. Czeka go za ten czyn potworna kara, a człowiek dzięki ogniowi staje się panem ziemi i konkurentem bogów". W obu tych mitach człowiek odbiera część władzy nad sobą, staje się mniej zależny od bogów (potem Boga). I w tym tkwi sedno sprawy: uniezależnienie się człowieka od Boga. Za to groziła zawsze największa i najsurowsza kara.

Więcej

Nowe prawo międzynarodowe
tylko dla Izraela
Elder of Ziyon


Międzynarodowe prawo humanitarne (zwane także prawem konfliktów zbrojnych lub prawem wojennym) jest regulowane umowami międzynarodowymi oraz prawem zwyczajowym. Tak jak inne działy prawa, prawo humanitarne wyrosło z ukształtowanych przez wieki zwyczajów międzynarodowych. 

Więcej
Dorastać we wszechświecie

Czy Darwin znowu
się myli?
Jerry A.Coyne 

Jesteśmy ofiarami i wszystko
jest usprawiedliwione
Daniel Greenfield

Tygodnik "Economist:
„Samotny Izrael ”
Jeff Jacoby

Globalny antysemityzm
i izolacja Izraela 
Jonathan S. Tobin

Poniedziałkowa tragedia
i historia amerykańskich pomyłek
Elder of Ziyon

Wybiórcze współczucie
czyli tylko dla Palestyńczyków
Hugh Fitzgerald

Czasami gwoździe, koparki,
czasami lalki, wstążki,
Athayde Tonhasca Júnior

Głos Ojca żołnierza,
który zginął w Gazie
Hagai Lober

Palestyńczyk
jak go widzą
Andrzej Koraszewski

Lordowie Haw-Haw
z Hamasu 
Brendan O'Neill

Kiedy zbrodnia
spektakularnie się opłaca
Majid Rafizadeh

Gaza: razzia 
jako wojna polityczna
Amir Taheri

Geneza i paradoksy
teizmu (II)
Lucjan Ferus

Skarga na przemoc wobec
kobiet wynikającą z szariatu
Raymond Ibrahim

Triumf oszczerstwa
o rytuale krwi
Caroline B. Glick

Blue line
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


&#8222;Choroba&#8221; przywrócona przez Putina


&#8222;Przebudzeni&#8221;


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk